Różne zdziwienia przeżyłam patrząc na nasze rachunki
w restauracji z powodu albo wysokich cen, albo dosyć niskich.
Ale gdybym zobaczyła na rachunku wydruk następującej treści, pewnie bym zaniemówiła: „Well Behaved Kids -4”.
Tłumaczenie na język konsumenta: cztery dolary odliczone za dobre zachowanie dzieci.
Nie chodzi o to, że nie dalibyśmy rady dobrze zachować się przy stole, ale zdziwiłaby mnie restauracja potrafiąca nagrodzić dzieci za przyzwoite maniery.
Podobnego zdziwienia doznała rodzina z trójką małych dzieci
w małej restauracji w stanie Washington, która właśnie została nagrodzona specjalną zniżką. Swoim miłym zdziwieniem postanowiła się podzielić na blogu. Zamieściła nawet kopię rachunku jako dowód rzeczowy!
Wcześniej pisałam o restauracji, która witała gości napisem na drzwiach: „No Children”.
Wywołała oburzenie wśród rodziców.
Rozumiem, że hałaśliwe towarzystwo przy stoliku obok, nie daje przyjemności podczas kolacji we dwoje.
Ale jeśli dzieci nie będą wychodzić do restauracji, nie nauczą się jeść w miejscu publicznym. Tylko kolacja
w domowych pieleszach gwarantuje błogi spokój.
Wychodząc do restauracji, podejmujemy świadome ryzyko niewygody.
Czy restauracje powinny przyznawać zniżki dla dzieci za dobre zachowanie?
Czy powinien narodzić się nowy trend? Nie.
Dzieci i dorośli powinni się grzecznie zachowywać przy stole. Dorośli też hałasują, ale jakoś im to bardziej uchodzi niż dzieciom.
Niedawno czytałam, że George Clooney, z poczucia winy, zapłacił rachunek w berlińskiej restauracji za obcą osobą. Mężczyzna siedział przy stoliku obok znanego aktora, który głośno biesiadował w licznym towarzystwie. Moje kolejne zdziwienie.
Kto z nas nie doświadczył hałasu przy sąsiednim stoliku?
Wspomniane dwa wyjątkowe przypadki potwierdzają regułę, że sami płacimy za siebie bez względu na to, jak zachowujemy się przy restauracyjnym stole.
Nie słyszałam jeszcze o przypadku, żeby klientowi doliczono za hałaśliwe zachowanie.
Ale może to nowy pomysł dla restauracji?
Danusia Świątek
