Lato i wakacje skłaniają nas do podróży. Wydaje się, że im młodsi jesteśmy, tym większych emocji i przygód oczekujemy od wakacyjnych wojaży. Intryguje nas świat i chcemy poznać go jak najlepiej.

Znacie tę piosenkę?:

Jedziemy autostopem

Jedziemy autostopem

W ten sposób możesz bracie

Przejechać Europę” (…)*


Przed wieloma laty, wraz z Irkiem, moim ówczesnym narzeczonym, a obecnym mężem, bardzo chcieliśmy podróżować. Dla nas obojga wakacje pod namiotem nie były nowością.

Od dziecka, co roku, wyjeżdżałam z rodzicami gdzieś do Europy. Jeździliśmy samochodem, do którego pakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy: wygodne ubrania, butlę gazową z kuchenką, jedzenie, które łatwo było przyrządzić w podróży i namiot. Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek była z rodzicami na wakacjach w hotelu. Pamiętam za to mnóstwo miejsc, które udało mi się zobaczyć. I ludzi, których poznawaliśmy po drodze i którzy pozwalali nam rozstawić namiot w ogródku lub przed domem. Z wieloma tak poznanymi rodzinami długo utrzymywaliśmy kontakt. Czasami wracaliśmy w wybrane miejsca.

Kiedy, będąc studentką, poznałam Irka, spędzał całe wakacje wędrując z namiotem, głównie po Polsce.

Już tego lata, kiedy się poznaliśmy, wracaliśmy ze wspólnych wakacji autostopem. Musieliśmy się dostać z Mikołajek do Bielska-Białej. Wiadomo było, że taka podróż zajmie więcej czasu niż tradycyjny przejazd pociągiem. Ale o to nam właśnie chodziło. 

Trasa Mikołajki – Bielsko

Dotarliśmy i tak bardzo nam się spodobało wspólne podróżowanie, że rok później wybraliśmy się na południe Europy. Jako studenci mieliśmy długie wakacje, nie musieliśmy się więc spieszyć. Ograniczały nas tylko skromne fundusze. 

Wyjechaliśmy na początku lipca i okazało się, że najtrudniejszy był początek, czyli podjęcie decyzji o wyjeździe i dojazd do granicy polsko-niemieckiej.

Kiedy w Zgorzelcu na autostradzie zatrzymaliśmy samochód, a kierowca powiedział, że jedzie do Hiszpanii i może nas zabrać, nie mogliśmy uwierzyć w swoje szczęście. Z bardzo krótkimi postojami, już po dwóch dniach byliśmy w Caleli na Costa Brava. Wysiedliśmy tuż przy plaży i natychmiast poszliśmy wykąpać się w morzu.

Spędziliśmy w Hiszpanii fantastyczny czas. To były skromne wakacje, bez zbędnych ekstrawagancji. A jednak udało nam się nawet zwiedzić Barcelonę. Ani się obejrzeliśmy i trzeba było wracać. 

Wiedzieliśmy, że możemy nie mieć tyle szczęścia, co poprzednio.

I rzeczywiście, podróż powrotna trwała zdecydowanie dłużej. Konieczne były liczne postoje i wiele przesiadek z samochodu do samochodu. Stawialiśmy na TIR-y, bo kierowcy jeżdżący zawodowo zwykle podróżowali samotnie i chętnie dobierali sobie towarzystwo na drogę.

Kilka razy konieczny był nocleg na parkingu przy autostradzie, ale kto by zwracał wtedy uwagę na drobne niewygody!

Najdłuższą część trasy powrotnej przebyliśmy jednak samochodem osobowym, niespodziewanie przez Szwajcarię i wzdłuż Jeziora Bodeńskiego. Szwajcaria była zupełnie przez nas nieplanowaną trasą i denerwowaliśmy się trochę, ponieważ nie mieliśmy ze sobą ani jednego franka szwajcarskiego…

Nad samym jeziorem mieliśmy postój w przepięknym miasteczku Lindau. Na szczęście były to już Niemcy, a marki niemieckie mieliśmy, dzięki czemu mogliśmy pozwolić sobie na drobne zakupy. 

Lindau
Lindau

To były lata jeszcze przed powstaniem Unii Europejskiej i nie było wspólnej waluty, co odrobinę utrudniało podróże. O kartach płatniczych nawet nam się wtedy nie śniło.

Dojechać do Polski wcale nie było łatwo, bo bardzo wielu ludzi nie zna idei autostopu. Kilkukrotnie zdarzało nam się, że ktoś w dobrej wierze wysadzał nas w centrum miasta, blisko dworca autobusowego lub kolejowego, by było nam łatwiej. Nie macie pojęcia, jak trudno jest wydostać się z dużego miasta na drogę wyjazdową w pożądanym kierunku…

Mało kto zdaje sobie sprawę, że podróż autostopem to konieczność przejścia wielu kilometrów piechotą, by dostać się do kolejnego punktu podróży, skąd da się jechać dalej.

A jednak wróciliśmy do domu cali i zdrowi. Może trochę niedomyci, lecz bogatsi o wspólne wspomnienia. I zachwyceni przygodą. Przejechaliśmy tamtego lata ponad 4000 kilometrów!

Charakterystyczne jest to, że zwykle osoby zabierające autostopowiczów podczas wspólnej podróży wyznają, że i one przemieszczały się w ten sposób. I my oboje także, nadal chętnie zabieramy autostopowiczów z plecakami. Choć mam wrażenie, że coraz rzadziej widuje się młodych ludzi przy trasie.

Zachęcony opowieściami, nasz syn postanowił w tym roku także wyruszyć na wakacje autostopem. Jego przygoda trwała tydzień i nie było aż tak spektakularna. Co wcale nie znaczy, że gorzej się bawił. Pojechał z kolegą, co już nieco utrudnia złapanie „stopa”. Chyba łatwiej jest, gdy na okazję macha dziewczyna…

A jednak chłopcy przejechali trasę od Krakowa aż za Brno. Niestety nie mieli szczęścia do pogody, co trochę ich zniechęciło do dalszej podróży. Trasa tam i z powrotem to ponad 600 kilometrów. Kiedy wrócili, wypogodziło się i wróciło słońce. Ot, przekorny los…

Co się zmieniło od czasu, kiedy to to my jechaliśmy do Hiszpanii?

Z pewnością obecnie łatwiej jest zorientować się, w którym dokładnie miejscu się jest. Nawigacja w telefonie to rzecz oczywista. Zresztą teraz nikt nie wyobraża sobie jakiegokolwiek wyjazdu bez telefonu, w którym stale mamy dostęp do internetu, więc łatwiej wyszukać miejsce noclegowe, sklep, czy stację benzynową, a także wyznaczyć optymalną trasę z jednego punktu do drugiego.

Syn potwierdził nasze spostrzeżenia, że w trakcie takiej wyprawy trzeba się całkiem sporo nachodzić oraz fakt, że coraz mniej ludzi podróżuje w ten sposób. Większość osób wybiera bardziej komfortowe i przewidywalne środki transportu.

Zgodził się też, że to niecodzienna przygoda. Ale z pewnością nie dla każdego.

Jeśli ktoś ma duszę Włóczykija, lubi przygody i podróże w nieznane, to całkiem interesujący sposób na wakacje. Pod warunkiem, że mamy zaufanie do ludzi i nie boimy się nieznanego.

.

Kiedy przeżyć chcesz przygody,

poznać trochę świata,

nie licz zbytnio na wygody,

lecz korzystaj z lata.

.

Zabierz namiot, plecak spakuj –

tylko ważne rzeczy

i na trasę hop – wyskakuj,

kiedy słońce świeci.

.

Machnij ręką z przekonaniem,

z uśmiechem na twarzy,

a samochód jakiś stanie

i coś się wydarzy.

.

Gdzie dojedziesz, nie wiadomo

i kiedy to będzie?

Lecz gdy tylko wyjdziesz z domu

jechać możesz wszędzie.

.

Beata Jaczewska

Bielsko-Biała

* Piosenka Karin Stanek: Autostop z 1963 r. Słowa: B. Choiński, J. Gałkowski, Muzyka: M. Święcicki.

Poprzedni artykułPolacy w Belgii mają niezwykle silne poczucie tożsamości narodowej
Następny artykułPolski na emigracji
Beata Jaczewska
ukończyła Uniwersytet Jagielloński i jest magistrem Biologii. Przez kilka lat pracowała jako nauczyciel. Obecnie wraz z mężem prowadzi firmę i stara się cały czas podnosić swoje kwalifikacje. Od lat pisze dla przyjemności bajki- rymowanki. Autorka książek dla dzieci: seria o Małych zwierzątkach i Małych pojazdach, „Wierszowanki- przytulanki, czyli bajeczki nie tylko na dobranoc”, a także kilku prac zbiorowych. Laureatka konkursów literackich, wolontariuszka. Chętnie angażuje się w akcje społeczne związane z propagowaniem czytelnictwa. Uwielbia górskie wędrówki z plecakiem oraz gry planszowe. Prowadzi bloga, na którym znajdują się bajki, rymowanki i wierszyki www.wierszowankimalowanki@blogspot.com

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj