Jan Dobraczyński – nazywany pisarzem katolickim, uczniem Dmowskiego, Sprawiedliwym wśród Narodów Świata, ale i kozłem ofiarnym stanu wojennego, jak go określił w 25. rocznicę jego śmierci, polonista, reżyser, historyk i polityk, Grzegorz Braun.

Człowiek, który swoją twórczością ukształtował wiarę kilku pokoleń katolików. Potrafił bowiem w zadziwiająco prosty, a zarazem trafny i głęboki sposób, wyłożyć złożone prawdy wiary. Człowiek, który według  Ireny Sendlerowej uratował około 300 żydowskich dzieci z getta, fabrykując im „lewe dokumenty”. Człowiek, który pomagał wysiedlanym dzieciom Zamojszczyzny.

Czym zasłużył sobie na tą ciszę, która tak szczelnie spowija od kilku już dekad jego nazwisko? Jan Dobraczyński urodził się 20 kwietnia 1910 roku w Warszawie. Zmarł 5 marca 1994 roku. Autor około 80 książek. Spod jego pióra wyszły opowiadania, szkice literackie, powieści i wspomnienia o tematyce metafizycznej i moralnej, często oparte na motywach biblijnych. Popularność przyniosły mu realistyczne powieści o tematyce okupacyjnej  pisane w latach wojny: W rozwalonym domu  z 1946 roku oraz Najeźdźcy napisana w dwóch częściach, w roku 1946  i 1947.

W rozwalonym domu to powieść napisana jeszcze w obozie jenieckim Bergen – Belsen gdzie przebywał autor. Jest to niezwykle wzruszająca opowieść o młodych ludziach w powstaniu warszawskim, gotowych oddać życie za nasz kraj. Opowiada o ich religijności i walce. Po wydaniu Najeźdźców zrobiło się wokół Dobraczyńskiego i głośno i jakoś niezręcznie. W tym czasie ludzie mieli w pamięci wciąż bardzo żywy koszmar wojny i ogromny uraz do Niemców. To sprawiało, że Polacy, w codziennym życiu, gdy trzeba było kogoś obrazić, zamiast powszechnie znanych epitetów, nazywali  takiego delikwenta: hitlerowcem lub gestapowcem. Było uważane wówczas za największą obelgę. Mówimy o latach, kiedy dzieci w szkole miały powszechny problem z napisaniem słowa „Niemiec” z dużej litery. I w tej oto powieści Najeźdźcy, Dobraczyński, człowiek z natury prawy i szlachetny, pisząc o Niemcach, próbował zobaczyć w nich, mimo tych wszystkich podłości jakich się dopuścili, także pogubionych z takich czy innych przyczyn ludzi. Fabuła Najeźdźców koncentruje się wokół postaci oficerów niemieckich.  Autor w Najeźdźcach pokazał duchową przemianę jednego z nich, pod wpływem katolicyzmu. Wierzył bowiem i chciał wierzyć w to,  że istnieje możliwość duchowego odrodzenia narodu niemieckiego po wojnie. Wywołało to wtedy powszechne oburzenie. Podobnie jak i późniejszy list Polskiego Episkopatu do Niemieckiego Episkopatu. To były jeszcze zbyt świeże i zbyt bolesne rany dokonane na polskim narodzie, by Polacy potrafili spojrzeć na naród niemiecki z dystansem, bez emocji. Dobraczyński próbował.

Podobną problematykę rozliczenia się Niemiec z przeszłością, podjął Dobraczyński w powieści A znak nie będzie mu dany z 1957 roku, w Dłonie na murze z 1960 roku i w Doścignięty z 1967 roku.

Jego najbardziej znana książka to Listy Nikodema wydane w 1951 roku. Została ona przetłumaczona na kilkanaście języków. Pisał ją autor w czasie zmagania się ze śmiertelną chorobą córki Elżuni. Jej właśnie tę książkę dedykował. Nakład tej książki w Polsce w ciągu pierwszych 6 lat osiągnął 9 wydań, o łącznym nakładzie 126 tysięcy egzemplarzy. Są to są dane z 1957 roku. Główną postacią Listów Nikodema jest rabin Nikodem, członek Sanhedrynu, człowiek wątpiący, bojaźliwy i przygnieciony cierpieniem, którego życie po spotkaniu ze Zbawicielem nie było już takie samo.

Inna niezwykle ważna i bardzo poczytna książka, która wyszła spod pióra Dobraczyńskiego, to Cień Ojca. Ukazała się w 1977 roku nakładem Instytutu Wydawniczego PAX. W jej wstępie zamieszczony jest list Prymasa Polski Kardynała Wyszyńskiego tej treści: Drogi Janie, w „Cieniu Ojca” odsłoniłeś Światło Opiekuna Jezusa i Jego Dziewiczej Matki. Pomogłeś zrozumieć nam Św. Józefa. Bóg ci to nagrodzi. Książka ta daje świadectwo wartościom, które nigdy nie tracą na znaczeniu: odpowiedzialności za rodzinę, cierpliwości i prawdziwej miłości. W 2020 roku, mimo panującej zmowy zamilczania Jana Dobraczyńskiego, cały świat usłyszał znów o Cieniu Ojca. Stało się to za sprawą listu apostolskiego Patris Corde z 8 grudnia 2020 roku, którym to papież Franciszek ustanowił Rok Św. Józefa. Nawiązał właśnie do książki Jana Dobraczyńskiego „Cień Ojca” pisząc: „Przez sugestywny obraz cienia określił postać Józefa, który w stosunku do Jezusa jest cieniem Ojca Niebieskiego na ziemi: osłania Go, chroni, nie odstępuje od Niego, podążając Jego śladami. W Polsce tych słów jakby nie usłyszano, a mogłyby one, a nawet powinny one wybrzmieć jak najdonośniej, w każdym polskim kościele. Był to autentyczny powód do naszej wspólnej dumy.

Kolejną wartą przypomnienia powieścią Dobraczyńskiego jest Mocarz. To opowieść o Św. Andrzeju Boboli, patronie Polski, męczenniku i jego zmaganiach z ludźmi, ale i z własnymi słabościami i wadami. Odmalował w niej autor wschodnie rubieże Rzeczpospolitej z ich religijnie i moralnie zaniedbanymi mieszkańcami, wojny kozackie, szwedzkie, najazd na Wilno i… śluby Jana Kazimierza. W 1976 roku Dobraczyński pochylił się po raz drugi nad bliską mu postacią Maksymiliana Kolbego. Pierwszy raz napisał o nim w Skąpcu Bożym już w 1946 roku, a 30 lat później napisał zupełnie nową książkę o Kolbe, poszerzona o nieznane mu wcześniej materiały.

Na motywach biblijnych oparte są obok wspomnianych już Listów Nikodema i Cienia Ojca, takie powieści jak: Wybrańcy gwiazd z 1948 roku – o Jeremiaszu, Pustynia z 1955 roku – opowiadająca o Mojżeszu, Święty miecz z 1949 roku – o św. Pawle. Tematykę historii Kościoła podjął Dobraczyński w powieściach Klucz mądrości z 1951 roku i Przyszedłem rozłączyć z 1959 roku, na temat rozłamu chrześcijaństwa w Europie i w Azji na przełomie XII i XIII wieku. O współczesnym mu kościele uwikłanym w konflikty społeczne i polityczne krajów rozwijających się pisał w powieści Błękitne hełmy na tamie z 1965 roku i w Spalone mosty z 1969 roku. Powieść Wyczerpać morze z 1961 roku to rozważania na temat jak może wyglądać Kościół w przyszłości i jaką rolę odegrają w nim chrześcijanie z Afryki. Historię Kościoła opisał w  pięciotomowym cyklu Głos czasu. Dziejom Polski poświęcił Dobraczyński powieść Kościół w Chochołowie z 1954 roku – o powstaniu chochołowskim, Piąty akt z 1962 roku – o Traugutcie, i Bramy Lipska  z 1976 roku – o ks. Józefie Poniatowskim.

W latach 80 – tych  napisał powieść Spadające liście, poświęconą Romanowi Dmowskiemu. Wydano ją jednak dopiero w 2010 roku w stulecie urodzin Dobraczyńskiego. Nie było to możliwe wcześniej ze względów politycznych i panującej awersji do Romana Dmowskiego, bądź co bądź filaru naszej Niepodległości. Jest to doprawdy dziwne zjawisko, bo o ile słowo „naród” od zawsze ma wydźwięk bardzo pozytywny, o tyle już słowo „narodowiec”, czyli ni mniej ni więcej człowiek działający w interesie swego narodu, stopniowo był w II Rzeczpospolitej, aż po dzień dzisiejszy przez kontynuatorów III Rzeczpospolitej nasączany negatywnością częściowo przynależną słowom „nacjonalista” albo „faszysta”. Może kiedyś doczekamy się rzetelnych analiz tego fenomenu, komu i dlaczego zależało na tym by słowa: narodowiec, faszysta i nacjonalista były akurat w Polsce używane bardzo często łącznie, a niekiedy zamiennie.

Powróćmy jednak do Jana Dobraczyńskiego. Jest on autorem również kilku powieści obyczajowych i opowiadań, a także autorem dramatu Przędziwo Joanny z 1948 roku. Wraz z Wojciechem Żukrowskim napisał scenariusz i dialogi do filmu W cieniu nienawiści z 1985 roku, wzorowanego na opowiadaniu Ewa.
https://www.youtube.com/watch?v=DxY_Mpja_xU
W cieniu nienawiści 1985

a także do filmu Miasteczko z 1958 roku,
https://www.youtube.com/watch?v=q3EjjHAEFts
Miasteczko (1958)

Dobraczyński jest też współautorem scenariusza do niezwykle popularnego swego czasu serialu dla młodzieży Karino i filmu Karino z 1976 roku. Są to historie z życia młodej lekarki weterynarii i zwierząt, którym przychodzi ona z pomocą pracując w stadninie koni. Karino to imię młodej klaczy, którą lekarka ratuje od śmierci, leczy ją, szkoli i wychowuje.

https://www.youtube.com/watch?v=6xMzo4SXFVs
Karino film odcinek 1 (z 13) pt. „Narodziny”

Kim był autor tych wszystkich wzmiankowanych powyżej dzieł? Jako człowiek: mąż jednej żony przez 31 lat, aż do jej śmierci w 1966 roku.
Ojciec 3 córek, z których jedna umierała mając lat 9, a on w tym czasie pisał Listy Nikodema, zadając sobie i Bogu te najtrudniejsze pytania.
Wdowiec przez 28 lat, aż do swej śmierci w 1994 roku. Zmarł w wieku 84 lat.

Już przed wojną związał się ze Zrzeszeniem Pisarzy Katolickich i były mu bliskie idee narodowe Romana Dmowskiego. Walczył w kampanii wrześniowej, służąc w 2 Pułku Strzelców Konnych. W czasie okupacji przebywał w Warszawie, pracując w Wydziale Opieki Społecznej Zarządu Miejskiego. Współredagował różne pisma podziemne. Był współpracownikiem Żegoty. Brał udział w  Powstaniu Warszawskim. Został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Po kapitulacji przebywał w niemieckich obozach jenieckich w Bergen-Belsen, a następnie w Gross-born i Sandbostel.

W maju 1945 roku powrócił do Polski. Wstąpił do Związku Literatów Polskich. W roku 1947 został członkiem stowarzyszenia „Pax”. Był redaktorem naczelnym Tygodnika Powszechnego i w latach 1952- 1956 był posłem na Sejm PRL z ramienia właśnie Stowarzyszenia „Pax”.
Wtedy to wykazał się znów, jak to przystało na walecznego człowieka, odwagą, jakiej zabrakło wielu innym posłom. Grzegorz Braun przypomniał o tym brawurowym wystąpieniu Dobraczyńskiego w Sejmie w kwietniu 1956 roku na konferencji zorganizowanej przez  Fundację Maximilianum w Niepokalanowie w 2019 roku, z okazji 25 lecia śmierci Dobraczyńskiego. Było to tak naprawdę pierwsze upamiętnienie tego pisarza od jego śmierci.

Otóż Jan Dobraczyński w przemówieniu sejmowym w kwietniu 1956 roku bronił życia ludzkiego cytując …Lenina. Tak, tak, Lenina! Takie to były dziś trudne do wyobrażenia czasy, gdy trzeba było umieć lawirować wśród jedynie słusznych idei, „świetlanych” wodzów narodu i tych co nie uznają czegoś takiego jak sprzeciw. A było to już 3,5 roku po śmierci Stalina. http://cw.kul.lublin.pl/Content/24137/z_archiwum.pdf
Wczujmy się proszę w sytuację, gdy normalny człowiek musi uciekać się do takiej argumentacji.

Fragmenty jego wypowiedzi:

…W ciągu 11 lat powojennych w Polsce powstała sieć instytucji socjalnych, umożliwiających opiekę nad matką i dzieckiem. Byłoby jakimś aktem niewiary w postęp społeczny i w skuteczność działania tych instytucji, z których przecież jesteśmy dumni, twierdzić, że w Polsce Ludowej przyszła matka znaleźć się może w sytuacji, której jedynym rozwiązaniem jest zabicie nie narodzonego jeszcze dziecka….

…Lenin jeszcze w 1913 r. pisał, że uświadomieni robotnicy to „bezwzględni wrogowie neomaltuzjanizmu, tego kierunku przeznaczonego dla mieszczańskiej parki zatwardziałej w egoizmie i samolubnej”. „Neomaltuzjanizm – pisał niedawno, bo dwa lata temu „Komunist” – jest najgroźniejszym orężem ideologicznym”. „Z ludobójczą ideologią maltuzjanizmu bezkompromisowo i konsekwentnie walczy prasa Związku Radzieckiego” – pisze Popow, autor ksiązki Neomaltuzjanizm – ideologia imperializmu, wydanej po polsku zaledwie rok temu. Nie wolno nam bać się przyrostu naturalnego. Krakanie rozmaitych wron neomaltuzjanizmu, nawet gdy się wystroiły w czerwone piórka, nie powinno zaprzątac naszej uwagi. (Poruszenie). Słowa Bolesława Bieruta:„Pragniemy dzieci i cieszymy się z każdego nowego dziecka”, pozostały żywe w naszej pamięci…

…Wydaje mi się czymś dziwnym, że u nas, w kraju, który tyle strat poniósł, możemy tak lekkomyslnie narażać nasz przyrost naturalny, gdy w o tyle potężniejszym liczebnie i gospodarczo Związku Radzieckim zaledwie przed kilkoma miesiącami słyszeliśmy przemówienie Chruszczowa do młodzieży, który mówił: „Kraj nasz będzie tym mocniejszy, im więcej będziemy mieli ludzi. Ideolodzy burżuazji wymyślili wiele ludożerczych teorii, w tym również teorie przeludnienia. Zastanawiają się oni nad tym, jak zmniejszyć liczbę urodzeń i ograniczyć przyrost ludności. U nas, towarzysze, sprawa przedstawia się inaczej. Gdyby do 200 milionów (ludność ZSRR) dodać jeszcze 100 milionów, i wówczas byłoby mało”..


Takie to były realia wolności słowa. Dobraczyński przyjaźnił się z kard. Stefanem Wyszyńskim, znał też się z gen. Wojciechem Jaruzelskim. W latach 1966–1970 był członkiem Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich. Od 1980 roku był wiceprezesem Rady Naczelnej Zarządu Głównego ZBoWiD. W 1982 roku został przewodniczącym Tymczasowej Rady Krajowej Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON), powołanej w związku ze stanem wojennym przez władze PRL – w latach 1983–1989. Zgodził sie zostać przewodniczącym Rady Krajowej tej organizacji. I to jest ten jego grzech główny, pierwszy i ostatni gwóźdź do niepamięci nad nim zaciągniętej i rozpostartej po dzień dzisiejszy. Po 1989 roku nie angażował się w działalność polityczną. 

Najwięcej kontrowersji budzi fakt przystąpienia Dobraczyńskiego do PRON-u. Z racji braku jakichkolwiek dyskusji i opracowań, oprócz tych tylko i wyłącznie politycznie poprawnych potępień, niezwykle ciekawa i ze wszechmiar potrzebna była konferencja zorganizowana przez Fundację Maximilianum 5 marca 2019 roku, w której wzieli udział oprócz córki Aleksandry i wnuka pisarza ks. Łukasza Kadzińskiego, tacy znawcy tematu jak ks. prof. Waldemar Chrostowski, prof. Zbigniew Romek, bp Stanisław Stefanek, dr Paweł Milcarek’ Marek Jurek i  wspomniany wyżej Grzegorz Baun.

Grzegorz Braun wypowiedział swój pogląd na ten temat:
Była to „genialna operacja” być może już Jerzego Urbana, czy też Wiesława Górnickiego, tak to wszystko zrobić, żeby obok Wojciecha Jaruzelskiego znalazł się jakiś najlepszy katolik, którego wszyscy  najwspanialsi patrioci znienawidzą i wzgardzą nim do końca świata. Świetna operacja. Jeżeli mogę o coś (Dobraczyńskiego) oskarżać, to o naiwność, która zawsze musi towarzyszyć  dobremu człowiekowi, który stara się ratować sprawę polską, sprawę katolicką… w kontakcie z zimnymi mordercami, nie tylko zza biurka. ..Chciał wierzyć, że w tych bestiach jest jakiś człowiek…
Jan Dobraczyński służył i do dziś służy… do prolongaty tej pseudopatriotycznej politycznej poprawności, której głownym wyznacznikiem jest to, że są rzeczy o których się mówi, i o których się nie mówi, są ludzie, z którymi się nie rozmawia, akcje, do których się nie przystępuje. Tylko … że dypozytariuszem tej listy tych (wykluczonych) …był zawsze Adam Michnik… albo dzisiaj już jacyś replikanci… ten kolektywny łżę-autorytet.

  
https://www.youtube.com/watch?v=oOmuL1M4dL4
O Janie Dobraczyńskim – córka Aleksandra

https://www.youtube.com/watch?v=uVGtbhxSNic
O Janie Dobraczyńskim – Grzegorz Braun

https://www.youtube.com/watch?v=KsQc7OKsJHE
O Janie Dobraczyńskim – ks. prof. Waldemar Chrostowski – wspomnienie

https://www.youtube.com/watch?v=RHulBTGA09s

O Janie Dobraczyńskim – dr Paweł Milcarek – wspomnienie

https://www.youtube.com/watch?v=TOHBA8NebjQ
O Janie Dobraczyńskim – kazanie bpa Stanisława Stefanka

https://www.youtube.com/watch?v=1QkGaEEw23I
O Janie Dobraczyńskim – prof. Zbigniew Romek

https://www.youtube.com/watch?v=K4JTkC3iNw0
O Janie Dobraczyńskim – bp Stanisław Stefanek – wspomnienie

Tą jedyną póki co Konferencję poświęconą Janowi Dobraczyńskiemu, nagłośniła oprócz samej Fundacji Maxymilianum jedynie Myśl Polska, nr 27-28 (4-11.07.2021), w osobie Tomasza Szymańskiego. https://myslpolska.info/2021/07/09/dobraczynski-przypomniany/

Przytoczę to co napisał.

Wydaje się, że główny problem z pisarzem jest taki, że Dobraczyński wymyka się prostym ocenom. Jest niewygodny dla lewicy, bo mimo, że to obrońca decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego, pozytywnie oceniający Jaruzelskiego, to jednak katolik i endek. Chociaż Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, to jednak przedwojenny narodowy demokrata piszący do „Prosto z Mostu”. Niewygodny dla postsolidarnościowej prawicy, bo chociaż katolik i narodowiec, to jednak związany (choć nieformalnie) z PAX i przewodniczący haniebnego PRON. Dobraczyński czeka chyba na swojego biografa lub przynajmniej na solidne teksty historyczne, słowem, pogłębioną analizę twórczości i zaangażowania. Takim zaczynem poważnej refleksji o Dobraczyńskim była nie zauważona konferencja zorganizowana w roku 2019 w Niepokalanowie przez Fundację Maxmilianum, której członkiem jest wnuk pisarza ksiądz Łukasz Kadziński. Kto w niej zabierał głos na temat Dobraczyńskiego? Biskup Łomżyński Stanisław Stefanek (zmarły w roku 2020), córka pisarza Aleksandra, Marek Jurek, prof. Zbigniew Romek oraz Grzegorz Braun. Na stronie internetowej fundacji są też dostępne nagrania wideo z wypowiedziami księdza profesora Waldemara Chrostowskiego oraz Pawła Milcarka na temat pisarza. Właśnie podczas tego spotkania zorganizowanego w 25. rocznicę śmierci Jana Dobraczyńskiego, prof. Romek powiedział, że lepiej zrozumiemy życiowe decyzje autora „Najeźdźców”, gdy wydane zostaną jego pamiętniki.

Warto też przytoczyć ciekawą opinię redaktora naczelnego kwartalnika „Christianitas” Pawła Milcarka: „Jest wielu pisarzy PRL-owskich, którym wybaczono bez żadnego zastanowienia największe głupstwa, zostali potem wielkimi autorami, a Dobraczyńskiego skazano na podwójne wygnanie: z jednej strony to prawda, że z powodu jego postawy, zachowania w polityce, został wyrzucony poza klub ludzi przyzwoitych, tak go w pewnym momencie skazano, a z drugiej strony przy tej okazji katolików przekonano, że to jest autor, u którego w związku z tym nie warto szukać podpory. (…) Na pewno jest osobą po stokroć bardziej godną szacunku, nawet jeśliby popełnił jakieś błędy, niż wielu tych, którzy naprawdę z różnych łotrostw nawracali się w ostatniej chwili i dołączali krzykliwie do Solidarności i dzisiaj dzięki temu znajdują się w szeregu tych, do których się żadne złości nie lepią. Dobraczyński znalazł się na spalonym”.

Z kolei biskup Stefanek przypomniał, że wraz z Janem Dobraczyńskim w II połowie lat 80. współpracował przy tworzeniu projektu ustawy w sprawie ochrony życia nienarodzonych. To fakt mało znany, inaczej niż jego samotne i odważne wystąpienie sejmowe w 1956 roku, w którym skrytykował ustawę dozwalającą na dokonywanie aborcji z tak zwanych „względów społecznych”, co w praktyce oznaczało nieskrępowany dostęp do zabiegów przerywania ciąży. Jednak najczęstszymi motywami jakie pojawiały się podczas konferencji były głosy podnoszące wartość literacką i ewangelizacyjną książek Dobraczyńskiego. Uczestnicy podkreślili wielką rolę jego powieści w osobistym rozwoju duchowym. Wszyscy uznali ich przesłanie za wciąż aktualne, w szczególności, co podkreślił biskup Stefanek, wzór ukazany w „Cieniu Ojca”, albowiem dziś, gdy często mówimy o kryzysie ojcostwa, tak bardzo potrzeba mężczyzn o mocnej osobowości zbudowanej na fundamencie wiary.

W kontekście wartości formacyjnej twórczości Dobraczyńskiego bardzo istotne są słowa jakimi swoją wypowiedź o pisarzu zakończył Marek Jurek: „Książki Jana Dobraczyńskiego ukazywały się w specyficznym kontekście. Można mieć krytyczny pogląd na temat polityki Bolesława Piaseckiego, ale prawda, radykalizm prawdy, to znaczy odwaga mówienia tego czego nie chcemy mówić, jeżeli do tego zmuszają fakty, jeżeli do tego zmusza prawda, każe powiedzieć: nie mielibyśmy Bruce’a Marshalla, nie mielibyśmy Evelyna Waugh, nie mielibyśmy książek które nas budowały, gdyby nie to, że te książki wydawano”. Były marszałek Sejmu powiedział, że dziś ważnym obowiązkiem jest przywrócenie twórczości Dobraczyńskiego życiu umysłowemu, „bo skoro nam była potrzebna, to pod wieloma względami, w pewnym sensie w trudniejszych czasach, będzie potrzebna pokoleniu naszych dzieci czy naszych wnuków”.

Odsyłam jeszcze na koniec do tekstu wnuka Jana Dobraczyńskiego, ks. Łukasza Kadzińskiego.
110 lat temu urodził się katolicki pisarz Jan Dobraczyński
https://www.ekai.pl/110-lat-temu-urodzil-sie-katolicki-pisarz-jan-dobraczynski/

jak również do tekstu Dawida Pindel z 2021 roku Cień Ojca – książka na trudne czasy.
https://adeste.org/cien-ojca-ksiazka-na-trudne-czasy/

Ale najpiękniejszy może się okazać własny, pozbawiony uprzedzeń osąd, do czego serdecznie zachęcam.

.

Elżbieta Kulec

Poprzedni artykułKlub Polonijnego Maturzysty: Urszula Ledóchowska – święta kobieta sukcesu
Następny artykułDzień Ziemi u Brzechwy
Elżbieta Kulec
Absolwentka prawa, była nauczycielka akademicka. Rozkochana w literaturze polskiej za sprawą mamy - polonistki i bibliotekarki. Od 30 lat mieszka w Nowym Jorku. Autorka tomików poezji "Wyspy przeznaczenia", "Wyrwane z przemijania" i "Rozproszone myśli schwytane w sieć strofy", fraszek i aforyzmów "Tak, jak leci czyli coś dla starszych dzieci" z ilustracjami Angeliki Detyny oraz wierszyków dla dzieci "Od wieków jajeczko przekomarza się z kureczką" ilustrowane przez nią i 6 letniego wtedy synka. Zbiór poezji "Wyrwane z przemijania" wydany został w wersji polsko - angielskiej, w tłumaczeniu Mariana Polaka oraz pięknymi ilustracjami Rafała Olbińskiego. Z kolei "Wyspy przeznaczenia" trafiły w ręce śp. księdza Jana Twardowskiego, i jak sam napisał, bardzo mu się podobały.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj