Urszula Ledóchowska – nazywana Matką Niepodległości, przez innych Apostołką uśmiechu, genialnym pijarowcem, a ostatnio nawet Świętą kobietą sukcesu. Pomimo wszelkich zniszczeń i cierpień – Jeszcze Polska nie zginęła dopóki kochamy! – to jej sztandarowe hasło, którym walczyła jak umiała, słowem i czynem na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości.

Przyszła na świat jako hrabina Julia Maria Halka Ledóchowska. Urodziła się 17 kwietnia 1865 roku, zmarła 29 maja 1939 roku. Jej ojciec hrabia Antoni Ledóchowski, był synem generała Ignacego Hilarego, bohaterskiego obrońcy Modlina, w czasie powstania listopadowego. Po upadku powstania, generał musiał opuścić kraj. Matka, hrabina Józefina z Salis – Zizers, była z pochodzenia Szwajcarką.

Młoda Urszula

Gdy Julia była jeszcze młodziutką dziewczyną, jej ojciec żartował: jest zbyt dobra, by wyjść za mąż. Mając 21 lat wstąpiła do klasztoru Urszulanek w Krakowie i tam przez 20 lat pracowała jako wychowawczyni i nauczycielka. Dziś te dwie funkcje, zlewają się w jakiej jedno pojęcie, a słowo „wychowawca” straciło wiele ze swego pierwotnego znaczenia.

Nieistniejąca na mapach świata Ojczyzna, była dla Urszuli Ledóchowskiej, drugą miłością po Bogu. Jej życie zakonne w świeckim świecie, odzwierciedlało wspaniale realizację Jezusowego zalecenia: „oddaj Bogu co Boskie, cesarzowi co cesarskie”. Drugim podobnym do Ledóchowskiej człowiekiem, realizującym swe życie pospołu w służbie Bogu i Ojczyźnie, był kardynał Stefan Wyszyński. Ale o nim poopowiadamy sobie w sierpniu, w rocznicę jego urodzin.

Tak oto określiła Siostra Urszula cel życia swojego i sióstr:
Nasza polityka – to miłość Boga, to miłość Ojczyzny. I dla tej polityki miłości, gotowe jesteśmy poświęcić i siły, i czas i życie.

Miała nadzwyczajny dar jednoczenia wokół dobrej sprawy, ludzi różnych narodowości, wyznań i poglądów. Jako zakonnica zajmowała się wychowywaniem młodzieży. W swej pracy z młodzieżą przejawiała ogromny talent pedagogiczny, a swą dobrocią,  empatią i uroczym uśmiechem, zjednywała sobie nawet tych najbardziej krnąbrnych. Zauroczone jej misją i pasją, wstępowały do zakonu niejednokrotnie nauczycielki i uczennice.

Siostra Urszula (w środku) z wychowankami
REPRODUKCJA AGNIESZKA GIEROBA/GN

Nic może tak nie przemawia do obojętnych w wierze, do niewierzących, jak widok osoby zawsze pogodnej, promieniującej szczęściem wewnętrznym, uśmiechniętej, choć wiadomo, że niejeden krzyż dźwiga, że niejedna troska ją przygniata.
Widząc jej talenty organizatorskie powierzono jej nietypowe zadanie. Jako zakonspirowana zakonnica, za zgodą papieża, udawała wraz z innymi siostrami osobę świecką i po rewolucji 1905 roku, prowadziła w Petersburgu internat dla dziewcząt przy polskim gimnazjum. Również w Finlandii otworzyła gimnazjum i nowicjat. Jej działalność społeczna nie podobała się władzom carskim i w 1914 roku jako „szpieg Watykanu” została wydalona z Rosji. Przeniosła się wówczas do Sztokholmu i uruchomiła tam szkołę języków obcych z internatem. Mówiła biegle w kilku językach, 8 językach europejskich, a jako 50-cio latka nauczyła się jeszcze w krótkim czasie szwedzkiego i duńskiego. W Danii  otworzyła dom sierot.
Gdy w 1915 roku Henryk Sienkiewicz zaczął organizować w całej Europie nie objętej działaniami wojennymi, komitety pomocy dla Polski, to powierzył tą sprawę na terenie Skandynawii właśnie Ledóchowskiej.
Pełno jej było wszędzie, gdzie tylko mogła przyczynić się do nagłaśniania tragedii Polaków, żyjących od lat pod zaborami, wysyłanych przez zaborców jako mięso armatnie na nie nasze wojny i zmuszanych do ukrywania swej polskości. Jeździła po Skandynawii wygłaszając liczne odczyty o Polsce. Wciągnęła do swej akcji Selmę Lagerlof, Alfreda Jensena (sekretarza biblioteki fundacji Nobla, slawistę, tłumacza Pana Tadeusza i Irydiona), oraz profesora Benediotsena (tłumacza Ojca zadżumionych).

Urszula Ledóchowska, w ciągu niespełna 3 lat wygłosiła ok. 80 odczytów w Szwecji, Danii i Norwegii. Napisała 180 publikacji prasowych oraz Polonica – zbiór esejów wybitnych osobistości na temat Polski i jej kultury, a wszystko po to, aby przychylnie nastawić opinię publiczną do niepodległości Polski. Jej odczyty, poświęcone polskiej historii i kulturze, pozyskiwały środki na pomoc ofiarom wojny w kraju. Były to pełne patriotycznego żaru wystąpienia i dlatego otrzymywała ze strony północnoeuropejskich społeczności, hojne datki na pomoc ofiarom nie naszej wojny, toczącej się niestety na terytorium Polski.
W Domach sióstr, tak w Szwecji, jak i w Danii odbywały się spotkania polskich emigrantów i polityków. Dziś powiedzielibyśmy, że siostra Urszula była genialnym pijarowcem.

Siostra Urszula wykorzystała wszystkie atuty swej europejskości i pochodzenia. Szlacheckie korzenie panny Ledóchowskiej otwierały przed nią wiele drzwi – dobrze urodzona, w europejskim domu, wszędzie czuła się u siebie, bo nie było w niej lęku przed obcością, zaś arystokracja, niczym wielka rodzina, swoista międzynarodówka, wspierała solidarnie swych członków.

W realizację patriotycznego celu zaprzęgła wszystkie swoje europejskie atuty. Potrafiła współpracować i z feministką Ellen Key, i z Georgiem Brandesem, żydowskim wolnomyślicielem, którego, choć był bardzo krytycznie nastawiony, zdołała przekonać, że Polska jest ogromną wartością.
https://pl.aleteia.org/2016/05/29/modelowa-europejka-historia-sw-urszuli-ledochowskiej/?fbclid=IwAR2BiSzwHFYWZ58p85BDIxfgJ17r3_-JX8me3KdHbV4mhKc2X75V1gMNL7g
Brawurowa akcja św. Urszuli Ledóchowskiej na rzecz Polski, której nie było na mapie.

Urszula Ledóchowska w Ucel (Francja), 1936 r. Fot. Urszulanki.pl

W jednym z przemówień Ledóchowskiej znalazły się słowa znakomicie odzwierciedlające jej postawę:
Nie straciliśmy nadziei. Bóg nas uczynił narodem i narodem zostaniemy. Poślijcie nas do miast amerykańskich lub na pustynię Sahary, a przekonacie się, że zawsze będziemy kochać Polskę, pełni otuchy, że idziemy na spotkanie wolności.

W 1918 roku Ledóchowska powróciła do odrodzonej po 123 latach niewoli Ojczyzny. Uzyskała zgodę papieża na otworzenie nowej gałęzi zakonu urszulańskiego. Status domu zakonnego w Petersburgu został przeniesiony na wspólnotę zakonną w Pniewach, którą Stolica Apostolska zatwierdziła jako nowe Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. Siostra Urszula utworzyła też szkołę gospodarczą. Nowe Zgromadzenie poprzez pracę dydaktyczno – wychowawczą i katechizację, dynamicznie  włączyło się w organizowanie życia w niepodległej Polsce. Na patrona klasztoru gorąca polska patriotka obrała św. Olafa – apostoła Norwegii, gdyż fundacja w Pniewach powstała także dzięki hojnej dotacji norweskiego konsula w Danii. Istnieje obecnie 40 zgromadzeń tego zakonu, m.in. we Włoszech i Francji. Siostra Urszula założyła wiele domów dziecka, przedszkoli, szkół, internatów, akademików, tanich kuchni.

Oddana pięknym, ważnym celom, które wyznaczała swemu zgromadzeniu, nie zważała na to, że łamie czasem jakieś tabu.
Częste zło pochodzi ze zbytniego liczenia się z tym, co świat powie – to jej słowa. I tak np. Urszulanki w Rzymie i we Francji pracowały w fabryce jako robotnice, budząc tym samym sensację, a chodziło o to, by zapewnić opiekę zatrudnionym tam polskim dziewczętom. Zdarzyło jej się nawet  budzić zgorszenie, gdy przyjęła do zakonnego internatu w Wilnie uczennice z Państwowej Szkoły Położnych. Jej spokojna odpowiedź na zarzuty brzmiała: Moją polityką jest miłość. 

Najchętniej zacytowałabym wszystkie jej patriotyczne wystąpienia. Przytoczę kilka jej myśli, zachęcając serdecznie do przyjrzenia się tej wspaniałej kobiecie, Polce, zakonnicy i Świętej, w jednej osobie.

Musimy pamiętać, że jesteśmy konarami wielkiego i szlachetnego narodu, że w naszych żyłach płynie krew bohaterska.

Przyszłość narodu nie tyle w rękach naszych polityków, ile w ręku matek spoczywa. Na kolanach świętej matki wychowują się świątobliwi kapłani, dzielni urzędnicy państwowi, bohaterscy obrońcy Ojczyzny.

Ostoją każdego narodu jest miłość Ojczyzny.

Mój kraj jest tak przedziwnie piękny, że czy kto chce, czy nie chce, musi go kochać!

Panie i Panowie, Polska żyje – widziałam ją wolną, zmartwychwstałą! Ale (…) musi robić nadludzkie wysiłki, by oswobodzić się z więzów, które tak długo pozbawiały ją wolności; musi dać się poznać, gdyż o niej prawie zapomniano lub zna się ją tylko z opowiadań tych, którzy ją szkalowali… Pragnę przypomnieć, czym była Polska w przeszłości – Polska chwalebna i Polska cierpiąca – abyście mogli lepiej zrozumieć, czym jest dzisiaj Polska zmartwychwstała. – tak przemawiała na jednym ze spotkań w Szwecji w 1920 roku.

Ziemio polska, tak piękna w swej zielonej szacie letniej, tak śliczna, gdy barwny przepych jesieni okrywa znużone drzewa, piękna, gdy zima otula kraj całunem nieposzlakowanej bieli, piękna o każdej porze, ale szczególnie piękna jesteś w naszych oczach, najśliczniejsza dla uchodźcy, który (…) podąża do polskiej ziemi.

Bądźmy święte, a więcej zrobimy dla świata niż nawet najsławniejsi wodzowie. Na kolanach świętej matki wychowują się święci.

W 1937 roku Urszula Ledóchowska  z okazji złotego jubileuszu życia zakonnego, otrzymała z rąk prezydenta Ignacego Mościckiego, Złoty Krzyż Zasługi. Przyznano jej również Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyż Niepodległości.

Więcej informacji o jej zakonnym życiu:
Św. Urszula Ledóchowska – Matka akademickich i żeńskich sodalicji https://sodalicja-marianska.manifo.com/sw–urszula-ledochowska
 
Przez uśmiech do świętości https://pl.aleteia.org/2023/02/06/urszula-ledochowska-czasem-jednym-ciastkiem-mozna-tyle-dobrego-zrobic-rozmowa/

Do polskiej młodzieży tak się zwracała:

Nasza Polska ukochana taka biedna! By ją podźwignąć, trzeba dusz o orlich skrzydłach, dusz gardzących wszystkim, co niskie, umiejących wznieść się na wyżyny cnót. Któż ma takie dusze, zdolne porywać innych do lotu wzwyż? Któż, jeśli nie młodzież?
Młodzież o gorącym sercu, o wzniosłych ideałach, młodzież, która dla Jezusa gotowa jest na wielkie poświęcenia, na zapomnienie o sobie!

’Święta uśmiechnięta”, Fot. Urszulanki.pl


Do wychowawców:

Przykład nieraz więcej zdziała, niż najwznioślejsze kazanie.

To nie sztuka trudnych dzieci się pozbyć, ale trudne do poprawy doprowadzić – oto zadanie wychowawców.


Politykom podpowiadała:

Mimo pozorów interwencji ludzkiej, Bóg, jedynie Bóg, rządzi światem, w Jego ręku są losy ludzkości.

Największym dobrem na ziemi jest pokój. Bez pokoju nie ma ani szczęścia, ani nawet postępu na drodze zbawienia, bo gdzie pokój, tam Bóg…

Już w 1939 roku, niedługo przed śmiercią powiedziała : Różnica pomiędzy „dziś” a „wczoraj” na tym polega, że „wczoraj” owce pasły się tylko na pastwiskach i nie potrzeba im było tak wielkiej pomocy. „Dziś” natomiast staczają się do przepaści, wdrapują się na najwyższe skały, dlatego i my musimy opuścić spokojne ścieżki pracy, żeby iść za nimi i żeby je ściągać, tu i tam, jak prawdziwy pasterz.

Przed Panem Bogiem odpowiadamy tylko za pracę i jej intencje, a nie za owoce, których obfitość jedynie od Boga zależy.

Kocham –
to ostatnie słowo, jakie usiłowała wypowiedzieć umierając.

18 maja 2003 roku, papież Jan Paweł II ogłosił ją świętą.

.

Elżbieta Kulec

Poprzedni artykułŚwięta Zmartwychwstania Pańskiego w Polskiej Szkole im. Jana Brzechwy w Tinley Park
Następny artykułKlub Polonijnego Maturzysty: Jan Dobraczyński – Sprawiedliwy wśród Narodów Świata
Elżbieta Kulec
Absolwentka prawa, była nauczycielka akademicka. Rozkochana w literaturze polskiej za sprawą mamy - polonistki i bibliotekarki. Od 30 lat mieszka w Nowym Jorku. Autorka tomików poezji "Wyspy przeznaczenia", "Wyrwane z przemijania" i "Rozproszone myśli schwytane w sieć strofy", fraszek i aforyzmów "Tak, jak leci czyli coś dla starszych dzieci" z ilustracjami Angeliki Detyny oraz wierszyków dla dzieci "Od wieków jajeczko przekomarza się z kureczką" ilustrowane przez nią i 6 letniego wtedy synka. Zbiór poezji "Wyrwane z przemijania" wydany został w wersji polsko - angielskiej, w tłumaczeniu Mariana Polaka oraz pięknymi ilustracjami Rafała Olbińskiego. Z kolei "Wyspy przeznaczenia" trafiły w ręce śp. księdza Jana Twardowskiego, i jak sam napisał, bardzo mu się podobały.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj