1_bart__540_296_c1_center_center

Bartłomiej „Bart” Palosz, 15-letni Polak, uczeń liceum w Greenwich, CT, popełnił samobójstwo po pierwszym dniu nowego roku szkolnego. Rodzina i znajomi przypuszczają, że do śmierci skłonił go brak akceptacji i dokuczanie rówieśników w szkole.

Rok szkolny w Greenwich High School rozpoczął się we wtorek rano. Wieczorem Bartłomiej zastrzelił się
w domu rodzinnym w Byram. Do samobójstwa użył broni będącej w posiadaniu rodziny i trzymanej w specjalnym schowku w domu. Rodzina oraz znajomi twierdzą, że do popełnienia samobójstwa skłoniły 15-latka brak akceptacji oraz dokuczanie (bullying) rówieśników w szkole.

Cytowana przez „Greenwich Time” Lisa Johnson, której 13-letni syn Izzy przyjaźnił się z Bartoszem, mówi,
że Palosz był zastraszany przez kolegów i koleżanki, odkąd emigrował do Stanów z Polski. „Trochę niezdarnie się ruszał, nie miał pewności siebie, ale był uroczym chłopcem. Był niezmiernie uprzejmy i gotowy pomóc innym. Dorośli doceniali to, ale dzieci i młodzież nie. Postrzegany był jako odmienny albo słabeusz” – powiedziała Johnson, dodając, że sprzymierzeńcem Bartłomieja w szkole była jego starsza siostra Beata, która w tym roku zaczęła studia. „Jedli razem lunch w szkole. Ona była jakby jego obrońcą” – dodaje Johnson.

W środę w szkołach, do których uczęszczał Bartłomiej, czyli Greenwich High, Western Middle School i New Lebanon School, pojawiły się grupy kryzysowe oraz psychologowie.
„Bardzo uważnie analizujemy, co miało miejsce tutaj przez ostatnich kilka lat. Chcemy uniknąć sytuacji, które zmusiły Barta do decyzji, jaką podjął” – powiedział William McKersie, superintendent dystryktu szkolnego
w Greenwich.

Portal Greenwich.Patch.com donosi, że władze szkolne wiedziały o problemach, jakie Bartłomiej miał w szkole, ale nie podjęły wystarczających działań w celu udzielenia mu pomocy. „Wiedzieli, że ten dzieciak miał problemy i był szykanowany przez lata, i co zrobili? Do takich rzeczy nie dochodzi z dnia na dzień” – powiedziała jedna osoba w wywiadzie dla Greenwich Patch. Ani policja, ani władze szkolne, które wspólnie starają się ustalić przyczyny samobójstwa nastolatka, nie wypowiedziały się jeszcze w tej sprawie.

Bart angażował się w Boy Scouts, lubił gry wideo i był wolontariuszem w Byram Shubert Library. Aktywny był również na portalach społecznościowych.

„Greenwich Time” donosi, że posty, jakie umieszczał na swoim profilu na Google+, wskazują, że czuł się samotny i często myślał o samobójstwie.
„Kto by za mną tęsknił, gdybym przebił sobie oko z powodu tego, co dzieje się w szkole” – napisał 3 lipca.
Trzy dni później napisał, że postanowił iść za radą 3 osób i zabić się. Gdy inni użytkownicy Google+ starali się go pocieszyć mówiąc, że jego problemy kiedyś miną, odpowiedział, że od dziesięciu lat jest codziennie szykanowany w szkole.
Z postów, jakie Bartosz umieszczał na Google+ w ostatnim miesiącu, wynikało, że był w lepszym nastroju.
Radził nawet jednemu z użytkowników tego portalu, że najlepszym sposobem na uciążliwych rówieśników w szkole jest ignorowanie ich.

Psycholog Alicja Krzych-Klauber radzi:

Trzeba uważnie obserwować dziecko i umieć rozpoznać znaki ostrzegawcze, które mogą wskazywać na problemy z rówieśnikami w szkole. Mogą to być np. obrażenia ciała, zniszczenie mienia, zmiany nastrojów – dziecko może zmienić się z bardzo otwartego na zamknięte, izolować się od rówieśników, przejawiać smutek.

Wskazówką może być, gdy dziecko narzeka np. na ból żołądka, głowy, nie chce chodzić do szkoły, nie chce jeść albo za dużo je, ma problemy ze spaniem lub cierpi na koszmary senne i przejawia niską samoocenę. Innymi oznakami, które powinny zaniepokoić rodziców, są pogarszające się oceny, brak zainteresowania szkołą, lekcjami oraz zachowanie polegające na samookaleczeniu.
Jeżeli dziecko spędza dużo czasu przed komputerem, warto sprawdzić, na jakie strony internetowe wchodzi,
co czyta i co tam robi.

Gdy zauważymy niepokojące oznaki i stwierdzimy, że problemy dziecka wynikają z tego, że dokuczają mu rówieśnicy w szkole, psycholog radzi zgłosić to nauczycielom i władzom szkolnym. Jeżeli sytuacja się nie poprawi, to należy interweniować nawet we władzach szkolnych na szczeblu stanowym.

„Trzeba porozmawiać z dzieckiem i zobaczyć, czy chce się otworzyć na temat sytuacji w szkole – mówi Krzych-Klauber, która przyjmuje pacjentów na Manhattanie i w Montclair, NJ. – Warto poszukać pomocy u szkolnego psychologa, w klinice zdrowia psychicznego (w każdym regionie funkcjonują takie kliniki, gdzie opłata dostosowana jest do możliwości finansowych pacjenta), albo udać się do psychologa specjalizującego się w psychologii dziecięcej. Z pomocą nie można zwlekać. Nie można czekać, aż sytuacja stanie się zbyt stresująca dla dziecka. Trzeba obserwować znaki i natychmiast interweniować w szkole i szukać pomocy” – podkreśla psycholog.

Aleksandra Słabisz
Nowy Dziennik

Poprzedni artykułVI Polonijne Mistrzostwa Strzeleckie o Puchar Konsula Generalnego RP w Nowym Jorku
Następny artykułMarsz Milczenia dla Bartka

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj