Otóż Wierzbna, otóż Kwietna
Zawitała nam niedziela!
Wnet nastanie chwila świetna –
Zmartwychwstanie Zbawiciela (…)
Do świątyni gronem wszystkim
Idą młodzi, idą starzy,
Różdżkę wierzby z młodym listkiem
Niosą święcić do ołtarzy.
/W. Syrokomla, Dni doroczne/
.
Niedzielę poprzedzającą Wielkanoc, znaną jako Niedziela Palmowa, na Kurpiach nazywano dawniej Kwietną, Wierzbną lub Różdżkową. W Kościele katolickim obchodzi się ją radośnie mimo trwającego Wielkiego Postu, jak i następującego po niej Wielkiego Tygodnia związanego z męczeńską śmiercią Bożego Syna. Wydarzenia tej niedzieli opisują wszyscy czterej ewangeliści, a centralnym punktem opisu czynią triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy przybywającego tam na święto Paschy. Znanego z uzdrowień, wskrzeszeń i innych cudów Judejczyka witają licznie zgromadzeni mieszkańcy i przybyli na to święto goście z okolicy. Wykrzykują „Hosanna!”(‘zbaw nas/wielbimy Cię’), układają płaszcze przed jadącym na osiołku Pielgrzymem, machają gałązkami palm. Ten biblijny obraz stał się inspiracją do obchodów Niedzieli Palmowej w świecie katolików, jednak w różnych miejscach ma różne formy.
Parafia Łyse na północnym Mazowszu świętuje ten dzień, przynosząc do kościoła piękne, kilkumetrowe palmy.
.
.
Do ich stworzenia mieszkańcy wykorzystują to, co daje las, wszak to obszar Kurpiowskiej Puszczy Zielonej, jak też – używając swojej bogatej wyobraźni plastycznej – tworzą z bibuły różnobarwne kwiaty. Pozbawiony gałęzi i okorowany pień młodej sosny staje się kręgosłupem tworzonej palmy (czasem to złożone i związane gałęzie leszczyny), na którym mocuje się zieleń będącą tłem dla replik kwiatów. Na szczycie sosnowego pręta zachowuje się rozwidlony wierzchołek sosny lub dodaje się go, jeśli nie jest to pień sosnowy, aby później bogato go przystroić kwiatami i długimi wstążkami z bibuły.
Praca nad palmą zaczyna się z początkiem Wielkiego Postu, bowiem czynności jest wiele i pracy wystarczy dla wszystkich członków rodziny. Zadaniem męskiej części rodzin jest przygotowanie zgrabnego sosnowego pręta, oczyszczenie go, wygładzenie, aby na nim mocować inne elementy palmy, czyli zieleń, kwiaty, wstęgi. W dawniejszych palmach zieleń pozyskiwano z lasu – stanowiły ją głównie pędy widłaka (tu nazywanego zegleniem), który jednak obecnie jest roślina chronioną. Obok zeglenia używano gałązek czarnej jagody i borówki. Współcześnie zieleń imitują jakby źdźbła trawy czy igły sosnowe powstałe ze skręcenia ponacinanych pasków na długiej wstędze bibuły. Przypomina to długą taśmę papierowych frędzli, którą owija się wokół przygotowanego pnia. Zieleń papierowa wyparła naturalną, m.in. ze względów praktycznych, bo nie zasycha, nie kruszy się, nie śmieci. Zresztą jest jej coraz mniej, wiele palm składa się wyłącznie z kwiatów. One są największym wyzwaniem dla każdej twórczyni, co roku pragnie ona zaskoczyć sąsiadki, inne artystki, jak i komisję konkursową nowym, nieznanym wzorem.
W zdobywaniu zieleni, w skręcaniu długich pasków imitujących trawę, zwijaniu brzegów wstążek zdobiących czubek palmy pomagały często dzieci, jednak mistrzowskie wykonanie kwiatów pozostawało zadaniem kobiet (od czasu do czasu pojawiają się palmy wykonane przez mężczyznę). W tej dziedzinie zmiany następują w każdym roku. Najdawniejsze palmy miały kwiatów znacznie mniej i były one dość podobne, różniły się głównie kolorem. Uroda obecnie wykonywanych kwiatów zachwyca – imitują one róże, tulipany, dalie, szafirki, krokusy, ale też lilie, mieczyki, chabry, maki, nagietki, margerytki, słoneczniki. Znaleźć w nich można wszystkie elementy budowy kwiatu; poza najbardziej widocznymi płatkami jest słupek, pręciki, a wszystko osadzone w zielonej podstawie i na łodyżce. Inwencja wykonawczyń jest nieograniczona, ich prace są coraz staranniejsze, coraz bardziej precyzyjne, coraz wierniej odtwarzają naturę. Przygotowane kwiaty mocuje się nićmi, drucikami, dbając o oryginalny układ. Najczęściej widuje się układ, który na użytek tego artykułu nazwę pierścieniowym – kwiaty jednego rodzaju tworzą kółko (lub kilka) wokół pnia, pod nim są następne i następne. Bywa też, że układane są pionowo, w szachownicę lub spiralnie. Wybrany układ, oprócz piękna samych kwiatów, ma bardzo duże znaczenie dla efektu pracy – ważne jest przecież sąsiedztwo barw. Korona palmy (rozwidlona na trzy lub więcej gałązek) jest szczytem popisu umiejętności Kurpianek. Jest tam skoncentrowanych tyle kwiatków, że gałązki muszą być wzmacniane drutem. Tuż pod ozdobnym czubem przywiązuje się długie, różnokolorowe wstęgi z bibuły, które w procesji Niedzieli Palmowej nie tylko dodają palmie wysokości, ale czynią ją jakby lżejszą, unoszą ku niebu.
Od lat palmy zdobią nasz stary kościół będący miejscem ich prezentacji przez cały rok. W Wielką Sobotę są spalane, a popiół z nich jest używany podczas środy popielcowej.
.
.
Zaczęło się skromnie. Najdawniejszymi palemkami były różdżki wierzbowe lub gałązki porzeczek z listkami rozwiniętymi w domu, jeśli Wielkanoc wypadała, zanim rozwinęły się w ogródkach. Z czasem do wiązanek bazi lub innych gałązek zaczęto dodawać wczesne wiosenne kwiaty lub ozdabiać je kolorowymi kwiatkami i wstążkami z bibuły marszczonej. Bywało i tak, że drobne ozdoby wykonywano z papierków od cukierków, ponieważ bibuła była towarem trudno dostępnym.
.
.
Z roku na rok ozdób przybywało, palmy nabierały wielkości. Przypominały się czasy, gdy gospodynie, dziewczęta, rodziny rywalizowały, starając się wykonać jak najwyższą palmę. Miała ona zapowiadać wiele pozytywnych przyszłych zdarzeń, np. wysoki wzrost synów czy bujne łany żyta. Niedziela Palmowa z wielobarwną procesją tworzyła specjalną, niespotykaną gdzie indziej atmosferę święta. Pisał o niej Adam Chętnik, etnograf z Nowogrodu, miłośnik i badacz kultury kurpiowskiej:
„Ale najpiękniej bywa w kościele,
gdy lud w palmową przyjdzie niedzielę.
W kościele zieleń, palmy pod stropy,
Które przynieśli kobiety, chłopy.”
Po II wojnie światowej, w latach 50. i 60. dwudziestego wieku, tradycja tworzenia palm zaczęła przygasać. Adam Chętnik nie chciał się na to godzić, szukał sojuszników do ożywienia barwnego obyczaju. Zrozumienie i wsparcie znalazł u proboszcza parafii Łyse – ks. Adolfa Pogorzelskiego.
Ksiądz Adolf Pogorzelski zrobił bardzo wiele, aby spełniło się pragnienie Adama Chętnika. Zapamiętano go jako tego, który – dziękując małym Kurpiankom i Kurpikom za przyniesienie palm – częstował ich słodyczami z blaszanej wanny. Co sprytniejsi, kilkakrotnie ustawiali się w słodkiej kolejce. Składając parafianom życzenia, proboszcz Pogorzelski mawiał, że chciałby, aby miejscowe dziewczęta były tak urodziwe jak palmy, a chłopcy tak wysocy, przystojni jak te okazałe dzieła rąk ich rodziców. Były to świetne zachęty do wykonywania bogato zdobionych i dużych palm.
Kolejną formą zachęty mieszkańców gminy Łyse do udziału w pracy nad twórczością palmową było powołanie do życia gminnego konkursu z nagrodami na najpiękniejszą palmę wielkanocną. Stało się to w roku 1969, kiedy taki konkurs odbył się po raz pierwszy. Nie mógł już cieszyć się nim Adam Chętnik (†1967), realizatorką jego testamentu stała się Jadwiga Chętnikowa – żona założyciela nowogrodzkiego skansenu. Kolejne lata wiążą się z rozwojem konkursu, w czym aktywny udział brali państwo Irena Karaszewska (kierowniczka klubu i Koła Gospodyń Wiejskich) oraz jej mąż Władysław (prezes Kurpiowskiego Towarzystwa Społeczno – Kulturalnego).
Pierwsze konkursy, poza upowszechnianiem sztuki wykonywania palm, łączyły się z propagowaniem stroju kurpiowskiego coraz mniej używanego w regionie. W tym celu na Niedzielę Palmową do Łysych przyjeżdżały grupy studentów z tzw. UNIKATU (Uniwersytecki Klub Amatorów Turystyki) pod kierunkiem etnografa Bobka Opowicza – „Wujka”. Studenci przyjeżdżali do Łysych (dzień wcześniej odbywali spotkania w Nowogrodzie z Jadwigą Chętnikową i umówionymi przez nią twórcami ludowymi, rzemieślnikami) i ubrani w tradycyjne stroje kurpiowskie uczestniczyli w ceremonialnych obchodach Niedzieli Palmowej. Trwało to kilka lat. Tworzenie pozytywnej aury dla kontynuacji przejawów rodzimej kultury powiodło się. Zarówno palmy, jak i stroje kurpiowskie pojawiały się coraz częściej. Jeśli dawniej po kurpiowsku ubierały się prawie wyłącznie starsze Kurpianki, tak dziś można spotkać małe dzieci w specjalnie dla nich uszytych strojach. W miejsce dawnego wstydu młodzi Kurpie chętnie pozują do fotografii z gośćmi Niedzieli Palmowej, którzy przyjeżdżają do nas z odległych stron Polski i z zagranicy.
.
.
Zaktywizowały się szkoły, przy których działają zespoły regionalne popularyzujące nie tylko strój kurpiowski, ale też pieśni, tańce i odchodzący w niepamięć język krainy. Jest on najczęściej prezentowany w formie tzw. gadek – dowcipnych, ale też z morałem, historyjek opowiadających o dawnym i współczesnym życiu na Kurpiach. Warto dodać, że od lat kilkunastu istnieje też alfabet pozwalający zapisać wierniej dawną gwarę. Nietypowe litery tego abecadła, np. å, é, ë, ï oddają specyficzne brzmienie kurpiowskiego dialektu, dowodząc, że Kurpie „swój język mają.”
Oto próbka zapisu nowo powstałym alfabetem wiersza Marianny Staśkiewicz „Powiewaj wietrzyku”.
Poźéwåj źetrecku Powiewaj wietrzyku
łuńeś śë nad lasy unieś się nad lasy
porozgóńåj chmury porozganiaj chmury
dåj słónecne casy daj słoneczne czasy
ńech w ćepłéch próńëńach niech w ciepłych promieniach
ługory pulchńejó ugory pulchnieją
złociste źårënka złociste ziarenka
dobre plóny dajó dobre plony dają
śpśïchlérze spustńały spichlerze spustniały
robåky śe wkradły robaki się wkradły
wyźej je źetrecku wywiej je wietrzyku
by zboza ńe zjadły by zboża nie zjadły
.
Dla zainteresowanych: Muzeum Kultury Kurpiowskiej i Związek Kurpiów w Ostrołęce w roku 2009 wydały „Zasady pisowni kurpiowskiego dialektu literackiego” Jerzego Rubacha, w roku 2017 Związek Kurpiów wydał pracę „Mówimy po kurpiowsku. Elementarz do nauki dialektu kurpiowskiego” z płytą CD trojga autorów: Henryka Gadomskiego, Mirosława Grzyba i Krystyny Łaszczych, w roku 2019 wyszedł „Ilustrowany słownik kurpiowski” Mirosława Grzyba; stale powstają kolejne wydawnictwa wspierające miłośników kurpiowszczyzny (dialektu), nauczycieli języka polskiego, pojawiają się artykuły w pismach regionalnych.
W roku 2019 odbył się jubileuszowy 50. konkurs „Palma Kurpiowska”. Organizowano je w kolejnych latach z jedną przerwą – na stan wojenny. Nie odbył się też konkurs w 2020 roku z powodu pandemii covid-19. Jednak w roku 2021 postanowiono konkurs przeprowadzić. Podobnie jak w latach poprzednich, palmę należy dowieźć w określonym terminie, aby komisja konkursowa mogła dokonać jej oceny. Jednak przebieg Niedzieli Palmowej '2021 nie będzie miał typowego rozmachu i tak licznej frekwencji jak przed pandemią. Wymuszają to przepisy sanitarne. Wyniki konkursu i zdjęcia znajdą się na stronie www.gminalyse.pl
Gmina Łyse jest aktywna w popularyzowaniu przejawów kultury kurpiowskiej. Przez lata powstało wiele publikacji prezentujących miejscowych działaczy, artystów, zwłaszcza twórców palm i poetów (informacje na stronie gminy). Ostatnim wspólnym dokonaniem grupy, której szczególnie bliskie są tradycje Małej Ojczyzny Kurpiowszczyzny, upamiętniającym jubileuszowe 50 lat gminnego konkursu w Łysych, jest opracowanie i wydanie albumu „Palma kurpiowska”.
Mój udział w jego powstaniu zaczął się od spotkania w Urzędzie Gminy Łyse, w którym uczestniczyli przedstawiciele samorządu gminy Łyse. Przedstawiono wstępny projekt rocznicowego opracowania podsumowującego pół wieku tradycji konkursowej. Środki na realizację ambitnego dzieła pozyskano ze Związku Gmin Kurpiowskich. Zaproponowano mi udział w projekcie, na co z radością, choć nie bez obaw, się zgodziłam.
Moim zadaniem miało być opisanie postaw mieszkańców gminy Łyse wobec tradycji tworzenia palm wielkanocnych w ujęciu – szumnie mówiąc – historycznym. Chodziło o zebranie opinii przedstawicieli różnych pokoleń i środowisk, zdobycie wiedzy o tym, czy „Palma Kurpiowska” cieszy się nadal sympatią, konkurs jest akceptowany, czy ma sens jego kontynuacja. Wprawdzie liczba palm uczestniczących w konkursie nie maleje, podobnie jak frekwencja turystów, jak i pielgrzymów uczestniczących w święcie, jednak istotna wydawała się odpowiedź na pytanie, czy mieszkańcy czują się związani z tą tradycją, czy są świadomi jej znaczenia dla budowania własnej tożsamości, czy może odbierają to jako narzucanie przebrzmiałego obyczaju.
Drugim aspektem tego zadania było sprawdzenie, jakie perspektywy rysują się przed kolejnymi konkursami, czy młode pokolenie poniesie tradycję w przyszłość, czy znajdą się następcy dzisiejszych twórców palm. Problemem było zdobycie wiarygodnych informacji. Chcieliśmy, aby zawarte w albumie treści, pozornie łatwe do zdefiniowania (jest dobrze, wszyscy chcą, lubią itp.), miały oparcie w rzeczywistości, nie były pobożnymi życzeniami czy naiwną oceną.
Postanowiłam opracować i przeprowadzić ankietę, która dostarczy odpowiedzi na pytania interesujące autorów. W ankiecie zapytałam, od jak dawna znany jest w okolicy zwyczaj wyplatania palm, co wiedzą ankietowani o ich wykonywaniu, np. z czego i jak się je robi, czy w ich rodzinach wije się palmy, czy brali udział w konkursie, czy podoba im się ta tradycja, czy uważają ten zwyczaj za swój, cenny i wart kontynuacji. Ankiety zostały przekazane uczniom kilku szkół podstawowych i szkoły średniej, nauczycielom i pracownikom biur, rodzinom rolniczym, wykonawcom palm, laureatom konkursów. Byli to ludzie w różnym wieku i o różnym poziomie wykształcenia. Łącznie wróciło 116 ankiet, co musiało wystarczyć, ponieważ pandemia zahamowała szerszą akcję. Mimo to ich wyniki stały się wskazówką do sformułowania pewnych opinii, potwierdziły wstępne hipotezy. Najbardziej miarodajna okazała się odpowiedź na pytanie o to, czy ankietowani chcą trwania konkursu. Wszyscy odpowiedzieli na to pytanie twierdząco, pełne 100% uczestników. Wiele innych odpowiedzi także potwierdziło pierwotne odczucia twórców publikacji.
Ważną częścią wydawnictwa jest rozdział „Ocalone piękno”, w którym o swoim dorobku palmiarskim wypowiadają się znane twórczynie tych dzieł. Wspominają pierwszy kontakt z tym rodzajem sztuki obrzędowej, najczęściej w domu rodzinnym, gdzie babcia lub mama „od dawna dawnego” – jak wyraziła się jedna z pań – zajmowała się tworzeniem palm, czyli jeszcze przed powołaniem do życia konkursu. W tych rodzinach robiło się palmy dla dorosłych i palemki dla dzieci. Odkąd zaczęto palmy nagradzać, wiele wykonawczyń przygotowywało dwie palmy podobnej klasy: do kościoła i na konkurs. Uważały, że zrobienie palmy tylko dla nagrody to po prostu świętokradztwo.
Materiał do powyższego rozdziału gromadziłam, prowadząc długie i bogate w treść rozmowy telefoniczne. Spotkania bezpośrednie łączyły się z ryzykiem zakażenia w związku z ciągle trwającą pandemią covid-19. Nie da się zapomnieć, że album „Palma kurpiowska” powstawał w roku naznaczonym tą straszną zarazą na całym świecie.
Praca nad książką ulegała modyfikacjom. Początkowe plany ujmujące wypowiedź etnografa, opinie mieszkańców na temat konkursu i bogatą galerię zdjęć z pięćdziesięciu lat jego trwania ciągle się poszerzały. Znalazły się więc streszczenia rozmów z twórczyniami, liczne cytaty dotyczące kultury ludowej autorstwa jej znawców, wypowiedzi przedstawicieli Kościoła i władz państwowych. Wypowiedzi te były dostępne w formie listów gratulacyjnych z 50. Gminnego Konkursu „Palma Kurpiowska”, jak i w postaci tekstów przesłanych bezpośrednio na potrzeby albumu. Miałam też szansę sugerować zmiany w szacie graficznej albumu oraz pracowałam nad poprawnością językową tekstów (nie tylko własnych).
Aby miłośnicy Kurpiowszczyzny oraz liczne grono sympatyków etnokultur mogli sprawdzić, jak się to udało, zapraszam do lektury tekstów oraz przeglądnięcia zdjęć z Niedziel Palmowych w Łysych od r.1969 do 2019 w naszym albumie. Może na którymś z nich odnajdziecie Państwo fragment własnego życiorysu? Może rozpoznacie znajomych? Zapraszamy!
.
Cyryla Domurad
Znakomity tekst pokazujący od różnych stron tradycje palm wielkanocnych. Dużo ciekawych wiadomości! Interesujące ilustracje! No i zachęta do sięgnięcia po album! Brawa dla autorki! Good Job!