Tak jest każdego roku. Kto tylko ma siły i czuje się w miarę dobrze wyrusza na pielgrzymi szlak. Pozostający w parafiach obejmują pątników pamięcią i modlitwą, gromadząc się w kościołach na różańcu i Apelu Jasnogórskim.
Są to tak zwane Grupy Białe. 172 pielgrzymki mają dotrzeć w sierpniu na Jasną Górę. Zgodnie z deklaracjami organizatorów, przyjdzie w nich, przybiegnie lub przyjedzie na rowerze ponad 80 tys. osób. Już tradycyjnie najwięcej pątników pojawiło się w częstochowskim sanktuarium przed Wniebowzięciem Najświętszej Marii Panny (15 sierpnia). Podobnie będzie przed kolejnym świętem Matki Bożej Częstochowskiej (26 sierpnia).
Za stroną Dzieje.pl powtarzam: Tuż przed 26 sierpnia, a więc świętem Matki Bożej Częstochowskiej, na Jasną Górę docierają przede wszystkim pątnicy z woj. śląskiego, ale także z Tarnowa, Łodzi, Włocławka i Wielunia. Jak zaznacza częstochowski magistrat, pielgrzymki piesze korzystają z wybranych, wyznaczonych przez miasto dróg, które zabezpieczy policja oraz miejskie służby. Częstochowę, jak co roku, odwiedzą również pielgrzymi przyjeżdżający autokarami, koleją i prywatnymi samochodami, których statystyka dotycząca pieszych grup nie obejmuje. Te dane posiada jasnogórski klasztor. Wymóg zgłaszania pielgrzymki do Urzędu Miasta dotyczy tylko pielgrzymek, którym trzeba zapewnić bezpieczne przejście przez miasto z wykorzystaniem dróg publicznych. Oprócz tego służby miejskie zabezpieczają planowo wszystkie duże zgromadzenia pielgrzymów pod szczytem jasnogórskim, wymagające medycznego i komunalnego wsparcia.
Przeżycia niektórych pielgrzymów wynotowałam z anonimowych wspomnień, umieszczonych na stronach internetowych.
Pielgrzymka? Coś Ty zwariował?
„Pamiętam, jak to było na początku, po skończonej szkole średniej i zdaniu egzaminów na studia. Przyszedł okres wakacji. Ty! Nie przeszlibyśmy się na pielgrzymkę do Częstochowy? – zapytał jeden z kolegów. Coś ty zwariował, chcesz się cały dzień modlić? – odpowiedzieliśmy z drugim kolegą, który akurat był też u mnie. Może nie będzie tak źle – odparł. I tak uzgodniliśmy, że pójdziemy. Wyruszyliśmy wraz z całą grupą Rabczańską na V Pielgrzymkę Góralską do Częstochowy. Pamiętam, że już do Jordanowa śpiewaliśmy pierwszą nauczoną pieśń pielgrzymkową, a głosy mieliśmy mocne, tak, że wzbudzaliśmy ogólne zainteresowanie. Bardzo podobał się nam ksiądz przewodnik oraz jego kolega, z którym nieustannie wiódł dyskusje filozoficzne. Przyzwyczailiśmy się do układu dnia w pielgrzymce. Poznaliśmy wielu braci i sióstr oraz porządkowych, którzy nieustannie musieli nas upominać. Wykładanie prawd wiary, różaniec w drodze, godzinki śpiewane na rozpoczęcie każdego dnia, pieśni pielgrzymkowe. Jakże to wszystko różniło się od nudnych lekcji religii w szkole i schematycznego odprawiania Mszy św. w kościele!”
Pierwszy raz na Jasnej Górze
„Cieszę się bardzo, że nie zrezygnowałam z pójścia na pielgrzymkę. Byłam pierwszy raz i muszę się przyznać, że bardzo mi się podobało. Podobała mi się atmosfera panująca między ludźmi. Czułam się tak jakbym znała tych wszystkich ludzi. Łączyła nas nie tylko chęć udowodnienia sobie, że jednak jest możliwe pokonanie takiego dystansu, ale łączyła nas wspólna miłość do Boga. Muszę przyznać, że ja czułam się tak, jakbym była znacznie bliżej Niego. Radością i dobrocią w stosunku do siebie dawaliśmy świadectwo przynależności do jednej rodziny, jaką jest Kościół. Myślę, że dużym plusem były Msze św. całkiem inaczej przeze mnie odbierane (duże znaczenie ma mimo wszystko muzyka). Ja, poza tym, pierwszy raz byłam w Częstochowie i pierwszy raz na Jasnej Górze. Gdy tam doszłam, to oczywiście oprócz dumy z siebie, odczuwałam głęboką wdzięczność, że Matka Boska dała mi możliwość przywędrowania właśnie na Jasną Górę. Chyba określenie, że Pielgrzymka działa jak «narkotyk» jest w sam raz.
Symbol wytrwałości
„Pielgrzymka, kiedy szłam po raz pierwszy, była dla mnie symbolem wytrwałości. Chciałam pójść do Częstochowy, by udowodnić sobie i innym, że dojdę. Niestety, już w drugim dniu pielgrzymki zrobiło mi się słabo, a nogi miałam całe w bąblach. Nie czułam się mocno fizycznie, z drugiej strony bardzo chciałam iść dalej. Zacisnęłam zęby i poszłam. Na każdej pielgrzymce czuję się cudownie. Panuje tam całkiem inna atmosfera niż w środowisku, w jakim żyję na co dzień. Każdego dnia patrzę na młodzież, która stacza się powoli gdzieś, gdzie panują nałogi takie jak pijaństwo, papierosy czy narkotyki. Koledzy z klasy drwią sobie z księdza, wyśmiewają przykazania, cynicznie podchodzą do spraw wiary. Na pielgrzymce jest całkiem inaczej. Pielgrzymi to ludzie otwarci na Boga. Idąc, choć męczą się, uwielbiają Boga. To zrozumiałam, że dla Boga można i tańczyć, i śpiewać, i klaskać w dłonie. Dla Niego można się bawić. Właśnie ta spontaniczna radość – tak myślę – przyciąga przede wszystkim młodzież, która tak naprawdę nie czuje się dobrze w tradycyjnym sposobie modlitwy… Czas pielgrzymki jest dla mnie czasem odnowy. W tym roku poszłam po raz czwarty. Poprzez pielgrzymkę można uwierzyć w swoje możliwości. Ale ważne też jest, aby Brat i Siostra byli obok. Najważniejsza jest właśnie wspólnota.”
Dzielenie się dobrocią
„Całe wakacje są dla mnie właściwie oczekiwaniem na tę niepowtarzalną chwilę spędzoną z Maryją… Wszystkim znajomym rozpowiadam, iż kto decyduje się na ten pierwszy raz, już przez kolejne lata nie rezygnuje. Tak też było w moim przypadku. Na pielgrzymce poznałem wspaniałych ludzi, zupełnie bezinteresownie dzielących się swoją dobrocią. Wszyscy są dla siebie prawdziwymi braćmi i siostrami, nie tak, jak to jest w naszej rzeczywistości. Pielgrzymka na Jasną Górę wytwarza wśród grupy niepowtarzalną atmosferę, którą pamięta się zawsze i dlatego na pielgrzymkę wybrałem się po raz kolejny.”
Radość i wesołość ducha
„Myślę, że na pytanie, dlaczego wyruszam na szlak pielgrzymkowy, nie można udzielić jednej odpowiedzi… Nawet wtedy, gdy szedłem pierwszy raz, traktowałem to w dwojaki sposób. Pierwszy to aspekt religijny: miałem pewną intencję, którą chciałem ofiarować w Częstochowie. Drugi… to aspekt koleżeński: szedłem wtedy z moim najlepszym kolegą… Traktowałem pielgrzymkę jako dobrą wycieczkę. Moja świadomość w ciągu tych jedenastu lat pielgrzymowania zmieniała się w każdym roku, gdyż każda pielgrzymka jest jedyna i niepowtarzalna. Teraz myślę, że chcę pielgrzymować dlatego, że jest to czas refleksji nad swoim życiem, czas modlitwy, czas, który pragnę wykorzystać, aby stać się lepszym, ale jednocześnie jest to czas, w którym chcę spotkać moich przyjaciół, znajomych, aby poznać nowych ludzi. Życie codzienne niesie ze sobą wiele stresów, obowiązków, pracy, nauki, natomiast czas pielgrzymki daje trochę spokoju od wszystkich tych trosk, ale także, jeżeli człowiek umie wykorzystać, daje dużo radości i wesołości ducha. Pielgrzymowanie nauczyło mnie wiele rzeczy…”
Na koniec wróćmy do wspomnień, które zamieściliśmy na początku tekstu.
„Po pierwszych przeżyciach pielgrzymkowych, postanowiłem, że muszę się zmienić. Swoim życiem i przykładem muszę dawać świadectwo wiary. Włączyłem się do przygotowań do następnych pielgrzymek do Częstochowy. Już nie dla rozrywki, ale w pełni świadomie – po co idziemy… Wyruszaliśmy na kolejne pielgrzymki do Częstochowy. Wszystkie były wspaniałe, jedna różniła się od drugiej, każda była inna…Dlaczego w nich dalej uczestniczyłem? Żyłem w ubogiej rodzinie. Ojciec nałogowy alkoholik, mama ciężko pracująca na utrzymanie pięciorga rodzeństwa. Intencje składane w czasie różańca św. sprawiły, że życie naszej rodziny się poprawiło. Rodzeństwo: dwóch braci i siostra pozakładali własne, wspaniałe rodziny, mają własne domy, które wspólnie budowaliśmy. Ojciec, tata alkoholik, który potrafił miesiąc pić wódkę, sprzedać wszystko co znajdowało się w domu, pić w takie dni jak Wigilia, czy Boże Ciało, zrozumiał, że mimo wszystko my go kochaliśmy. Postanowił się poprawić. Żyjemy szczęśliwi, nie trapimy się co będzie jutro, omijają nas choroby i wypadki. Czy trzeba czegoś więcej? W pracy swoim przykładem starałem się dawać świadectwo wiary. Sumiennie wykonywałem przydzielone mi obowiązki. Moje zalety szybko zostały dostrzeżone przez zwierzchników. Kolejne awanse sprawiły, że z młodego technika elektryka, który właściwie nie wiedział co z sobą zrobić po szkole średniej, w bardzo młodym wieku, zajmuję kierownicze stanowisko. Nigdy nie zapominam, dlaczego właśnie mnie się udało, co sprawiło, że to ja, nie kto inny. I dlatego póki starczy sił będę aktywnie uczestniczył w życiu religijnym naszej wspólnoty parafialnej, pielgrzymkowej, a swoim życiem i postępowaniem dawał świadectwo wiary. Poznani bracia, siostry tworzą wspaniałą rodzinę pielgrzymkową. Z młodych chłopców i dziewczyn powyrastali lekarze, nauczycielki, stolarze… Gdy jesteś w potrzebie zawsze możesz na nich liczyć, nigdy nie powiedzą „nie”, zawsze doradzą, pomogą, a jedyną zapłatą jest Bóg zapłać lub Pamiętasz jak było wspaniale, gdy szliśmy do Częstochowy? Te sierpniowe dni, gdy wraz z Pielgrzymką Góralską idziemy do Częstochowy, owocują przez cały rok, gdy ciężko jest wytrwać, gdy upadam, gdy pragnę, aby coś w moim życiu się zmieniło. Wtedy wiem, że w sierpniu będę mógł porozmawiać, przeprosić, modlić się w moich intencjach i intencjach innych. Jak naładowany akumulator, bez obaw i lęku wkraczam w nowy rok, który dla mnie zaczyna się 24 sierpnia (dzień zakończenia pielgrzymki). Już nie nudna wydaje mi się Msza św., nie staroświeckie wydają mi się prawdy wiary. A życie znalazło sens, którego tak bardzo potrzebowałem.”
.
Opracowała: Bożena Chojnacka