Tegoroczne nabożeństwo Środy Popielcowej przeżywałam w kościele pod wezwaniem Ducha Świętego w Webster, NY. Świątynia zapełniona była wiernymi. Przybyli też młodzi ludzie. Celebracja popielca, bo tak potocznie nazywany jest ten dzień, jest wieloletnią tradycją katolicką. Przyciąga ona wiele osób, nawet tych, którzy do kościoła uczęszczają niezbyt często.

Można zapytać, po co właśnie w ten dzień idziemy do kościoła? Czy tylko po to, aby poddać się obrzędom towarzyszącym tej pokutnej uroczystości? A może chodzi o coś więcej? Czy nie doskwiera nam zmęczenie, obawy o przyszłość?

Wszystko dzieje się szybko, zbyt szybko. Przecież nie tak dawno hucznie i radośnie witaliśmy Nowy Rok. Były bale i inne karnawałowe szaleństwa. To już minęło. Czy nie potrzebujemy trochę oddechu, zatrzymania się w pędzie, w powodzi obowiązków i licznych zajęć?

Właśnie w sukurs przychodzi Środa Popielcowa. Zatrzymaj się, znajdź czas na refleksję!

Środą Popielcową kościół wprowadza nas w nowy etap naszego życia. Jest nim  okres 40-dniowego Wielkiego Postu. Nie znaczy, żeby w poście musimy odmawiać sobie tego czy tamtego. Bardziej chodzi o to, aby podjąć ćwiczenia wyrabiające w nas duchową „formę”.

Przez czterdzieści dni będziemy przygotowywać nasze serca na wielkie święta Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Symbolami Wielkiego Postu są: liczba 40, popiół, krzyż, kolor fioletowy oraz nabożeństwa: Drogi Krzyżowej, Gorzkich żali i  Triduum Paschalnego.

„Z prochu powstałeś”

„Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” – te słowa wypowiadali kapłani, którzy podczas środowego nabożeństwa posypywali nasze głowy popiołem. Za oceanem stosowana jest inna forma sprawowania tego obrzędu.

Kapłani kreślą na czołach wiernych znak krzyża świętego. Z tym wyraźnie widocznym szarym śladem chodzą ludzie ulicami, idą do pracy. Pamiętam te obrazki sprzed wielu lat na ulicach brooklyńskiej dzielnicy. Podobnie było na Manhattanie.

Tak było też w Środę Popielcową we wspomnianym kościele w Webster. Przy stole ofiarnym umieszczono święty wizerunek Oblicza Zmartwychwstałego Chrystusa. Przed podobnym wizerunkiem modliłam się przed laty w Mannopello we Włoszech podczas ważnej dla mnie pielgrzymki. Badania naukowe jednoznacznie wskazują, że całun z Manoppello pochodzi z Jerozolimy, a utrwalenie wizerunku twarzy dokonało się w Jezusowym grobie w momencie Jego Zmartwychwstania. 

Na znak pokuty przyjęliśmy popiół na nasze głowy. Przyjęliśmy też krzyż kreślony na czołach. Jest to gest naszej pokory, przyznania, że nie jesteśmy samowystarczalni, że nie wszystko od nas zależy, że warto zastanowić się nad sensem naszej kruchej egzystencji.

Jesteśmy ludźmi nadziei 

Prawdziwy post to przede wszystkim owoc właściwej motywacji. Na drodze Wielkiego Postu potrzebujemy systematyczności i ciągłej pracy nad sobą. Potrzebujemy dyscypliny duchowej, żeby stawać się coraz lepszymi Metropolita częstochowski arcybiskup Wacław Depo na zakończenie Apelu Jasnogórskiego, który wysłuchałam w przeddzień Środy Popielcowej podzielił się optymistyczną refleksją, mówiąc do zgromadzonych w Kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze: jesteśmy ludźmi nadziei.

To przemówiło do niejednego serca. Tak, potrzebujemy nadziei, żeby dawać sobie czas. Może w zeszłym roku nie udała się naprawa naszego postępowania, ale może powiedzie się nam w tym roku?

„Wejście w świat popiołu, prochu kruszy serca, żebyśmy zaufali Panu Bogu. Wtedy będziemy już naprawdę nawróceni” – pointuje swoje przemyślenia jeden z duchownych, którego artykuł znalazłam na katolickim portalu i z którego czerpię niektóre  wielkopostne rozważania.

Podjęcie postu z właściwą motywacją przywraca człowiekowi wolność. Istotna jest jednak świadomość celu. Jaki on jest? Chcemy i pragniemy być coraz lepsi, tęsknimy do miłości, przyjaźni, porozumienia i zgody. Potrzebujemy spokoju i bezpieczeństwa. 

Ten proch na naszych głowach ma w pewnym sensie funkcję „przypominania”. Bóg mówi: „Ja wiem, że jesteś prochem, wiem, że powstałeś z ziemi, ale naprawdę jesteś niewiele mniejszy od aniołów. Uwierz w siebie, powstań i idź dalej, a zobaczysz, że będziesz skałą: Ty jesteś Piotr Opoka. Na tej opoce zbuduję mój Kościół.”

Jak dobrze przeżyć Wielki Post

Często nie mamy na to pomysłu. Św.o. Pio podpowiada, jak to zrobić. Rady te zaczerpnęłam z portalu Misyjne.pl

Postaraj się o cierpliwość. Jak czytamy w Listach o. Pio, “Trzeba, abyście znienawidziły wasze wady, ale czyńcie to z umiarkowaną nienawiścią, a nie gniewnie i nerwowo. Skup się na miłości, a nie grzechu. Nie zamęczaj się tym, co rodzi zmartwienia, niepokoje i zgryzoty. Potrzeba tylko jednego: wznieść ducha i kochać Pana Boga” .

Zadbaj o innych. “Niech twoje pojawienie się gdziekolwiek będzie zawsze tak taktowne i delikatne, jakby było uśmiechem Boga”

Myśl o swoich celach i pragnieniach. “Twój wysiłek i twa uwaga niech zawsze będą zwrócone na to, abyś miała właściwą intencję.”  

Nie zapominaj, że Chrystus jest z Tobą cały czas. “Nie zdawaj się nigdy na siebie samą. Wszelką ufność pokładaj tylko w samym Bogu”.

Pamiętaj o Bożym miłosierdziu. “Przerażająca jest sprawiedliwość Boża. Ale nie zapominajmy, że również Jego miłosierdzie jest nieskończone”.

Nie trać nadziei. “Nie osiąga się zbawienia bez przejścia przez burzliwe morze, które ustawicznie grozi utonięciem. Górą świętych jest Kalwaria. To z niej przechodzi się na inną górę, która nazywa się Tabor”

Nie zapominaj, że modlitwa to najlepsza metoda na pocieszenie. „Najlepszym pocieszeniem ducha jest umocnienie pochodzące z modlitwy”

Ciągle miej miłość przed oczami.

xxx

W orędziu papieża Franciszka na Wielki Post czytamy: „Trzeba wyruszyć w drogę, drogę wiodącą pod górę, wymagającą wysiłku, ofiarności i koncentracji, jak wyprawa w góry. Za Jezusem nigdy nie idziemy w pojedynkę. Zawsze wespół z innymi.

Zapraszam i zachęcam do wspólnego podążania drogą Wielkiego Postu.

.

Przygotowała i zebrała: Bożena Chojnacka

Poprzedni artykułJak uczyć dziecko szacunku do siebie i innych?
Następny artykuł„Remember This” at The Clairidge in Montclair, NJ 
Bożena Chojnacka
dziennikarka prasowa z wieloletnim doświadczeniem w Polsce i USA. Od lat sercem związana z portalem. Autorka książki pt: Żabką przez ocean”. Szczęśliwa mama i babcia dwojga utalentowanych sportowo wnucząt: Adasia i Zuzi.Przez ponad 10 lat na stałe mieszkała w Nowym Jorku. Powróciła do rodzinnej Ostrołęki.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj