Idylliczne pagórki, piękne widoki i pogodna, inspirująca atmosfera – tak opisują to miejsce amerykańscy turyści i pielgrzymi z różnych stanów. Na Eden Hill, czyli Rajskie Wzgórze, usadowione w lasach Berkshire County (w stanie Massachusetts), warto wspiąć się czy też wjechać z kilku powodów, nie tylko w czasie tuż przed lub po Wielkiejnocy. Na wzgórzu, rozstawione w dużych odległościach, czasem poukrywane pomiędzy drzewami, zapraszają do kontemplacji osobliwe, naturalnej wielkości stacje Drogi Krzyżowej. Ekspresyjne postaci, których sylwetki odznaczają się na tle drzew w słoneczny dzień; kombinacja dynamiki rzeźb i nieziemskiego spokoju gór. Wrażenie jest dziwne, piękne, niesamowite – dobrze znana opowieść z Ewangelii w otoczeniu, które wydobywa ją ze znanych kontekstów i skojarzeń, nabiera nowej jakości. Zmienia się czas i skala obserwowanych zdarzeń. Przyroda, po amerykańsku, tworzy ich dodatkową transcendentalną warstwę, obejmuje z miłością i dopowiada znaczenia.
Z daleka postaci wyglądają na niemal ożywione, a jednocześnie zastygłe w ruchu; przyłapane i zamknięte dla oglądających w konkretnych pozach, postawach, emocjach i stanach. W takim „pomiędzy”, którego na sobie samych prawie nigdy nie doświadczamy, bo kto potrafi zatrzymać całkowicie w trakcie dowolnego zdarzenia nie tylko ciało w ruchu, ale i ruch wewnętrzny – myśli, emocje, doznania – i zobaczyć samego siebie tak, jak widzimy ekspresyjną rzeźbę. Odczytać własne znaczenie w ułożeniu ramion, grymasie ust, stężeniu mięśni wokół oczu i zobaczyć wolę, kierunek, pytanie oraz ciężar, z którym idzie się przez życie – lub ich absolutny brak.
Innymi słowy, zatrzymując się przy stacjach w Berkshire, można spróbować zatrzymać się na moment także w sobie i nad sobą. One nawet po to tutaj są: by pokazać przechodniom, turystom i pielgrzymom pewną możliwość. Dostarczyć okazji do przystanku w codziennym maratonie i przyłapania siebie na tym, czym się wobec takiej możliwości jest.
Drugi powód do odwiedzin: polskie ślady. Helena Kowalska, czyli późniejsza siostra Faustyna, przez jednych postrzegana jako histeryczka i ofiara złudzeń czy halucynacji (kierowano ją nawet na badania psychiatryczne), przez drugich wysłuchana, zrozumiana i za sprawą trzecich beatyfikowana, a jeszcze przez innych zupełnie niedostrzeżona, była z pewnością postacią nietuzinkową. Jedno z kilkunastu rozsianych po całym świecie miejsc, związanych z głównym przesłaniem i pracą jej życia, Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Stockbridge, na Rajskim Wzgórzu, przyciąga również nietuzinkowym charakterem. Choć dobrze jednocześnie ilustruje to, co pisze o amerykańskich kościołach w swoich „Dziennikach amerykańskich” Julia Hartwig: za nietuzinkowość po części odpowiada posunięty nieraz do granic dziwactwa eklektyzm.
Świątynia zbudowana jest w stylu klasycystycznym, na planie krzyża, przez połączone siły polonijno-amerykańsko-kanadyjskie. Z dwóch bocznych kaplic jedna poświęcona jest założycielowi Zgromadzenia Księży Marianów, ojcu Stanisławowi Papczyńskiemu, a druga – siostrze Faustynie, mistyczce i wizjonerce, świętej Kościoła katolickiego.
Księża Marianie rezydują w Stockbridge od 1943 r., kiedy to o. Walter Pełczyński zakupił pierwszy kawałek ziemi na Rajskim Wzgórzu. Wiosną kolejnego roku pierwsze pielgrzymki przybyły tu, by świętować Miłosierdzie Boże (święto przypada w niedzielę po Wielkanocy). Z końcem II wojny światowej pielgrzymi zjeżdżali tu już tłumnie i m.in. za ich sprawą marianie zdecydowali się na rozbudowę świątyni.
Ruch apostolski Bożego Miłosierdzia zaczął się rozwijać jeszcze za życia Faustyny, znanej również jako autorka „Dzienniczka”, w którym opisuje ona swoje duchowe doświadczenia. Z prostotą i bez egzaltacji młoda kobieta przywołuje w swoich notatkach wizje, które niepokoiły jej spowiedników i relacjonuje cudowne zdarzenia. Czynności dnia codziennego, związane z pracą, którą wykonuje w zgromadzeniu jako kucharka, ogrodniczka czy furtianka, również trafiają czasem do dziennika. Urastają niekiedy do heroicznych zadań, ponieważ Faustyna ma poważne problemy zdrowotne. Puenta bywa zaskakująco piękna i poetycka: gdy w trakcie swojego nowicjatu, na przykład, zakonnica nie ma siły podnosić garnków z ziemniakami, by je odcedzić, prosi o pomoc i następnego dnia bez trudu odlewa wodę. „Ale gdy zdjęłam pokrywę” – pisze – „ujrzałam w garnku zamiast kartofli całe pęki czerwonych róż, tak pięknych, że trudno o nich napisać”.
Miejsce w Stockbridge ma w swojej atmosferze wiele z cudowności i poetyckiej aury, jaka otaczała polską mistyczkę. Na Eden Hill, pośród spacerujących po wzgórzu pielgrzymów i turystów z całego świata między drzewami napotkać można też figury reprezentacyjnych europejskich „Bożych szaleńców” – Franciszka i Tereski. Jest tu cicho, rozlegle, pięknie i kontemplacyjnie. Z dala od zgiełku świata, który nawet nie wie, jak wiele mu się tu wybacza.
Tekst i zdjęcia: Lidia Russell