– Odliczamy: pięć, cztery, trzy, dwa, jeden, już! – woła Jim.

Zabłysnęły tysiące światełek najpierw na 80-stopowym świerku, a potem na domu i w ogródku.

– Brawo! – cieszą się goście.

11-letnia Ellen, córka Jima, wychodzi z domu i ma dumną minę.

Na ciemnej ulicy Daisy zrobiło się jasno, wesoło i festiwalowo.

Piosenki towarzyszą ceremonii otwarcia sezonu świątecznego u znajomych.

– Tata pozwala mi włączyć światełka, bo pomagam mu dekorować – mówi.

Po czym Ellen częstuje zebrane dzieci gorącą czekoladą.

Natalie z kubkiem w ręku podziwia Santę wyskakującego z komina.

Spaceruje z Ellen w ogródku wśród oświetlonych reniferów, gigantycznych cukierków, lasek, kwiatów, choinek.

Żywy Santa siedzi przy kominku ogródkowym i rozdaje cukierki.

Dekorowanie zajęło Jimowi 3 tygodnie. Przyjechał nawet wóż strażacki, żeby zainstalować światełka na świerku.

– W sercu ciągle jestem dzieckiem – zwierza się mężczyzna, któremu zaledwie sięgam do ramion, a przecież jestem wysoka.

– Uwielbiam święta! – wzdycha mama z dwójką małych córek.

Toczymy rozmowy na stojąco przy kominku.

Niby jest wesoło, ale nie zupełnie.

Myśli wracają do tragedii w szkole, która zdarzyła się w Newtown.

Każdą chwilę życia trzeba doceniać.

Doceniam świąteczny moment u znajomych.

Danusia Świątek

Poprzedni artykułBabcia Bożenka: „Boże Narodzenie w żałobie”
Następny artykułŚniadanie z Mikołajem na Middle Village w Nowym Jorku – fotoreportaż.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj