Wschód Zachód-Łączy Nas Polska” – III Światowy Zjazd Nauczycieli Polonijnych Ostróda 2012. Korespondencja własna.

Chciałoby się powtórzyć za Marylą Rodowicz śpiewąjącą o balu nad balami. Mnie przyszło w udziale pisanie o zjeździe nad zjazdami. Ciągle coś notowałam. Nie rozstawałam się z zeszytem. Wolę zapisywać niż nagrywać.

Każdy uczestnik przywiózł ze sobą swoją emigracyjną historię oraz kawałek kraju, w którym przyszło mu żyć. W kuluarach i „nocnych Polaków rozmowach” mówiliśmy o wszystkim, co niesie życie. Każda niemal historia „nadawała się do prasy”.

Słuchając swoich rozmówców, przenosiłam się m.in. do Rosji, Czarnogóry, Hiszpanii, Francji, na Białoruś
i Ukrainę, do Niemiec, Szwecji i na Syberię.

Uczestnicy Światowego Zjazdu Nauczycieli Polonijnych reprezentowali sobotnie szkoły społeczne, różnorodne organizacje polonijne, centra języka i kultury, polskie stowarzyszenia.

Bardzo smutno zabrzmiał głos prezesa Kongresu Polaków w Rosji o tym, że tylko 15 procent Polaków mieszkających za wschodnią granicą posługuje się językiem polskim.

„To efekt 70-ciu lat bolszewizmu, kiedy wszyscy w ZSRR czuli się ludźmi radzieckimi. Teraz musimy odbudowywać naszą tożsamość, patriotyzm i serce do języka polskiego”- dzieliła się prezes kongresu.

Duże nadzieje budził wiek uczestników zjazdu. Nie zawiedli młodzi nauczyciele. Zwróciła uwagę na ten aspekt przedstawicielka Norwegii, dyrektor polskiej szkoły w Bergen.

Sprawiła mi kolejną przyjemność zapewniając, że od momentu rozmowy na temat szkoły w Bergen prezentowanej na łamach naszej nowojorskiej strony www.DobraPolskaSzkola.com, stała się stałym jej czytelnikiem.
Jak w takiej sytuacji stronić od pisania? Pani Magda czyta też „Babcię Bożenkę”.

A wracając do uwagi dyrektorki z Bergen, warto zadać pytanie: dlaczego wśród licznej reperezentacji nauczycieli z kraju za oceanem zabrakło młodych ludzi?

Na podsumowaniu zjazdu w niedzielne przedpołudnie dziękowano, wychwalano, podkreślano, nagradzano brawami, pamiątkami, uściskami dłoni. Chwalono organizatora Zjazdu Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”. Wiceprezes Dariusz Bonisławski zdał na piątkę egzamin ze sprawnej organizacji, ale przede wszystkim z atrakcyjnej oferty imprez i spotkań towarzyszących merytorycznemu programowi światowej imprezy.

Dworek Kraplewo
Każdy dzień zjazdu obfitował w inną atrakcję. Była wystawna kolacja z pysznym wyszynkiem w starym dworku we wsi Kraplewo (niem. Kraplau). Grał i śpiewał zespół z Wilna „Solczanie”.

Dworek zamieszkiwał niegdyś stary ród Wien. Ostatnią jego właścicielką była Renate Kautz. Ciekawe, jak w pomieszczeniach dworku czuł się obecny na kolacji pan Roman, hrabia herbu Junosza, pełniący funkcję Marszałka Kijowskiego Szlacheckiego Zgromadzenia Polaków „Zgoda”.

Żartowalismy, że potomkowie polskiej szlachty, zakładający to zgromadzenie, pominęli w statucie słynne szlacheckie „liberum veto”. Pan Roman, podkręcając wąsa, wprawdzie nie sumiastego, ale jednak wąsa, zapewniał, że wszystko jest do nadrobienia. Hrabia Roman ma ogromny sentyment do szlacheckiej przeszłości swoich przodków.
Na wizytówce przy słowie adres nie użył „dom”, tylko „majątek”.

Zamek krzyżacki w Ostródzie
Wracając do zjazdowych atrakcji. Kolejna czekała nas następnego wieczora. W dawnym zamku krzyżackim w Ostródzie biesiadowaliśmy w dawnej krzyżackiej jadalni. Można było poczuć się jak na planie fimowym „Krzyżaków. Brakowało jedynie starych rekwizytów i buńczucznych krzyżackich śpiewów.

W kolejny wieczór uczestniczyliśmy w finale Ogólnopolskiego Turnieju Tańca Towarzyskiego „Ostróda 2012” w klasie dziecięcej i młodzieżowej. Jeszcze przed oczami wirują pary w pięknym klasycznym walcu i tangu oraz porywających tańcach latynoskich. Impreza była zachwycająca. Uhonorowano wszystkich uczestników zjazdu rezerwując dla nas doskonałe miejsca. Usadzono nas tuż przy tańczących parach. I tu jak wszędzie, gdzie się zjawiliśmy, pojawiały się smaczne ciasta, napoje i serdeczność tych, którzy nas gościli. Było to piękne i wzruszające.

Nawet w kościele w Ostródzie mieliśmy zarezerwowane pierwsze ławki przy ołtarzu, a ksiądz przewodniczący nabożeństwu przedstawił nas wiernym i powiedział kilka ciepłych słów na temat misji polonijnego nauczyciela, pracującego poza granicami kraju.

I na koniec ostatnia atrakcja. Niedzielna przejażdzka statkiem po jeziorze.

I jak tu nie polubić gościnnej i naprawdę ładnej Ostródy?

Bożena Chojnacka
Zdjęcie ze strony www.uwm.edu.pl Autor fot. Janusz Pająk

Poprzedni artykuł„Mężczyzna w ciąży”
Następny artykuł„Staramy się normalnie żyć”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj