Mój Dzień Matki był trochę zwyczajny i trochę nadzwyczajny.
Ale o tym za chwilę.
Najpierw o Dniu Matki, w którym znajoma zrobiła ostatnią, wyjątkową przysługę 20-letniemu chłopakowi.
Jej mąż jest strażakiem. A ona wie o każdym dramatycznym wypadku w naszej okolicy.
– Trzech studentów nadużyło kokainy i przywieziono ich do szpitala. Jeden z nich był w stanie bardzo ciężkim – opowiada. – Gdy dowiedziałam się, że prawdopodobnie nie przeżyje i nie można było się skontaktować z jego najbliższą rodziną, ubrałam się i pojechałam do szpitala. Pomyślałam, że on nie może umrzeć w samotności. Ktoś musi przy nim czuwać.
Głos jej załamał się.
Ciężko mi było przełknąć ślinę.
– Umarł.
Nie wiem, czy potrafiłabym zrobić to samo, co znajoma dla kogoś obcego…
A mój Dzień Matki był szczęśliwy. Dostałam rysunki od córek. Wspólne śniadanie.
Wieczorem zaś wspólna wycieczka na spotkanie z panią Danutą Wałęsa w Katedrze Św. Patryka na Manhattanie. Czytała fragmenty swojej książki poświęcone Papieżowi Janowi Pawłowi II. Z bólem gardła. Przeziębiona. Skromna. Aktrakcyjna aktorka Dagmara Domińczyk recytowała wiersze Papieża.
Po angielsku i polsku. Śpiewał Aria Chorus. Było uroczyście.
Życie jest piękne.
Danusia Świątek
Fot. Dobra Polska Szkoła