Rzadko zdarza się, by na zjeździe poetów czytano wiersze poetki i jej wnuka.
Tym bardziej cieszy, że ten przypadek dotyczy znanej nowojorskiej poetki Anny Frajlich i jej wnuka Aidana J. Zajaca.
Frajlich była gościem na 27 Biennale Poetyckim w Liege, w Belgii, gdzie pojawili się poeci z ponad 30 krajów świata, by szukać odpowiedzi na pytanie: Czy poezja musi być współczesna?
Oprócz wystąpienia w panelu, nowojorska poetka uczestniczyła w zbiorowym wieczorze poetyckim, gdzie czytała kilka swoich wierszy po polsku. A w przekładzie na francuski, jej wiersze czytała Alice-Catharine Carls, ich tłumaczka.
Wspaniałe wrażenia. – mówi Frajlich. – Po raz pierwszy byłam na zjeździe samych poetów. To jest jak pewien zakon. Spotkałam tyle ciekawych osób i chociaż nie znam francuskiego, zawarłam wiele przyjaźni. Spotkałam
m.in. Hamidou Sall z Senegalu, który na stałe mieszka w Paryżu. On czytał „Pana Tadeusza” i „Sonety krymskie”,
i specjalnie pojechał do Krakowa, żeby zobaczyć pomnik Mickiewicza. On wymawiał ‘Mikiewicza’, bo ‘ck’ to dla cudzoziemców mocne ‘k’. Polubiliśmy się z miejsca.
Na zjeździe dużo uwagi poświęcono również twórczości dzieci w różnych krajach i językach. Chociaż samych dzieci na spotkaniach nie było.
Przeczytałam wiersz mojego wnuka Aidana Zajaca po angielsku – mówi dumna Frajlich, babcia 10-letniego chłopca.
Aidan tak pisze o sobie w jego pierwszym wydanym tomiku wierszy pt. „My Life”: „Gdy nie uczę się ciężko w szkole, to uwielbiam jeździć na nartach zimą, a pływać przez cały rok.
Po ciężkim dniu, relaksuję się przy grach video i oglądając telewizję”.
Francuski wydawca Editinter wydrukował na 27 Biennale Poetyckie specjalny, numerowany (70 egzemplarzy) nakład tomiku pt. „Znów szuka mnie wiatr” (Le vent, a nouveau me cherche) Anny Frajlich, który po raz pierwszy ukazał się w 2003r. w przekładzie Alice-Catharine Carls.
Danuta Świątek
Zdjęcie: Zosia Żeleska-Bobrowski
“Poem about Pets”
By
Aidan Zajac
One day I got a dog
Then I named him Cat
But he got lost in a fog
And that was that
The next day I got a mouse
Then I named him Bat
But he got lost in the house
And that was that
The next day I got a bird
Then I named him Rat
But he got lost in a herd
And that was that
The last day I got a fish
The I named him Gnat
But he got lost in a wish
And that was that.
“O poezji”
Anna Frajlich
Wyimaginowane matki
kładą
wyimaginowanych synów do
wyimaginowanych kołysek
i całując w wymyślone czółka
wymawiają dobrze brzmiące frazy
łatwo im mówić – Piety
zasłuchane są w stygnący
kamień
jak odgłos podziemnej rzeki
jest język rodzenia i śmierci.
Z tomiku „Between Dawn and the Wind”