
W niedzielę 13 kwietnia, odbyła się nowojorska premiera filmu “Kamienie na szaniec”. Kino NYU Cantor Film Center było zapchane ludźmi i gdzieś w tłumie byłam też ja. Szczerze mówiac, nie miałam pojęcia
o czym będzie ten film, jedynie wiedziałam, że akcja dzieje się podczas II wojny światowej.
Film “Kamienie na szaniec” okazał się jednym z najlepszych polskich filmów, jakie do tej pory widziałam. Wywarł na mnie bardzo duże wrażenie i na wszystkich innych, którzy go oglądali. Połowa ludzi w kinie płakała ze wzruszenia i ze zdziwienia, jak ci chłopcy kochali swoja ojczyznę i czego by nie zrobili, aby Polska wygrała wojnę.
Najbardziej podobało mi się w nim, że umiał się śmiać i cieszyć mimo wojny, zwłaszcza przed aresztowaniem. Zawsze była w nim nadzieja, ponieważ czasem żartował
z Niemców nawet podczas przesłuchań. Wydawało mi się, jakby z nich kpił. Katowali go, aż nie mógł sam chodzić lecz dalej nic nie powiedział. Te sceny były okropne. Miałam wrażenie, że boli mnie całe ciało.
Postać Rudego naprawdę przedstawia taki kamień, rzucony na szaniec. Szaniec chroni ludzi przed niebezpieczeństwem. Tak samo Rudy, który złożył przysięgę i chronił tajemnicy Szarych Szeregów i nie wydał przyjaciół. Janek Bytnar okazał się na gestapo twardy jak kamień. A wcześniej aż taki się nie wydawał, chociaż przyjaciele i koledzy zawsze byli dla niego ważni i wolna Polska.
To właśnie Rudy jest postacią, która najbardziej reprezentuje tytuł filmu.
Dodatkowo podoba mi się, że film “Kamienie na szaniec” w reżyserii Roberta Glińskiego zawiera wiele innych “elementów”, np. historię, trochę komedii, bohaterstwo, zemstę, miłość, problemy w rodzinie.
Pokazuje, co jest w życiu najważniejsze. Nie są to telefony, komputery, tylko wolność i przyjaźń.
Zachęcam do obejrzenia filmu, ja dzięki niemu teraz inaczej myślę o życiu. I książkę też przeczytam.
Karolina Bzowska, 14 lat
Nowy Jork

Irena Biały, Klub Młodych Literatów: Po wyjściu z kina (NYU Cantor Film Center), gdzie odbyła się nowojorska projekcja filmu „Kamienie na Szaniec”, miałam okazję porozmawiać na temat filmu
z polonijną młodzieżą gimnazjalną, licealną i studentami koledżu. Wszyscy byli pod wrażeniem filmu. Dwóm licealistkom, Mai i Natalii, brakowało bardziej rozbudowanego wątku Alka. Czytały książkę.
Według Czarka film był mocny, ale dobry. Uważa, że powinni go obejrzeć Amerykanie, przez co mieliby okazję poznać lepiej historię Polski. Sebastian i Kuba poparli zdanie kolegi. Chłopcy zastanawiali się, jak sami zachowaliby się w podobnych sytuacjach, ale trudno było im to sobie wyobrazić.
Rozmawialiśmy o różnicach w wychowaniu młodzieży w Polsce, w dwudziestoleciu miedzywojennym i tutaj – w XXI wieku, w Nowym Jorku. A także o tym, że ekstremalne sytuacje, na przykład w czasie wojny, powodują różne zachowania, czasem niespodziewane. I bywają też bardzo szczególnym sprawdzianem charakteru oraz weryfikacją poglądów.
Patrzyłam przed kinem na Manhattanie na młodych ludzi i nagle wyobraziłam ich sobie w mundurach Szarych Szeregów, a także podczas akcji sabotażowych w okupowanej Polsce. Naprawdę trudno powiedzieć, jaką przyjęliby postawę, jakie mieliby zdanie w kwestiach, o których rozmawiali Rudy, Alek, Zośka, Monia, Hala, Basia. Jak zachowaliby się w skrajnych sytuacjach? Zastanawiałam się, dlaczego tak łatwo mogłam sobie wyobrazić Czarka, Sebastiana, Kubę, Weronikę, Maję, Natalię z Nowego Jorku na uliach okupowanej Warszawy. Powodem były ich spontaniczne wypowiedzi i szczere, otwarte twarze.
A także zainteresowanie tematem.
Potem zobaczyłam Karolinę. Jest najmłodsza z grupy, z którą rozmawiałam. Skupiony wyraz twarzy, lekko spuszczone oczy. Od razu było widać, że film wywarł na niej duże wrażenie. A największe jak widać – postać Rudego.