Kiedy moja córka miała rozpocząć przygodę z przedszkolem, słyszałam wokół, że bez płaczu się nie obędzie, bo córka większość czasu spędzała ze mną, nie zostawała z nikim innym itp. Miałam się więc przygotować na niezbyt miłe doświadczenia. Na moje uwagi, że może tak nie będzie, słyszałam: „sama zobaczysz”.
Bałam się tego pierwszego dnia, ale nie okazywałam tego córce. Miałyśmy umowę, że pierwszy dzień spędzę z nią w sali. Na miejscu okazało się, że to, niestety, nie jest możliwe. Trzeba było szybko zmienić plan. Obiecałam więc córce, że będę siedziała cały dzień na ławeczce pod salą. Mocno ją uściskałam, zapewniając, że kocham i usiadłam na owej ławeczce. Poprosiłam wychowawczynię, że gdyby córka chciała wyjść do mnie, to proszę ją wypuścić.
Pierwszego dnia Marysia wyszła do mnie 5 razy. Mocno ją uściskałam i wracała szybciutko z powrotem
do sali. Drugiego dnia wyszła 2 razy, a trzeciego wcale. I tak zakończył się etap przystosowywania do przedszkola, bez najmniejszej łezki w oku córki! Kiedy siedziałam na ławce, wielokrotnie pytano mnie dlaczego tutaj siedzę, skoro córka nie płacze w sali. Odpowiadałam, że obiecałam dziecku. I tak było.
O tym, jak ważne jest zaufanie w świecie dziecka, jak je tworzyć i pielęgnować, rozmawiam z naszym ekspertem Maciejem Kluczykiem.
Malwina Prus – Zielińska: Jak ważne jest budowanie więzi zaufania już u maleńkiego dziecka?
Maciej Kluczyk: Wiele osób uważa, że dziecko rozumie i interesuje się tym, co wokół niego się dzieje, dopiero kiedy zaczyna mówić. Od urodzenia do tego czasu dziecko po prostu sobie żyje, głównie śpiąc. Nie jest to prawdą. Naukowcy dowodzą, że już w łonie matki dziecko słyszy głos matki (choć zniekształcony nieco przez wody płodowe) czy wyczuwa jej nastrój. Skłania to do wniosku, że dziecko należy traktować poważnie od momentu poczęcia. Z tym stwierdzeniem mocno związane jest pojęcie budowania więzi zaufania. To dzięki prawidłowo zbudowanej więzi nasze dziecko utożsamia się z nami, innymi bliskimi i otaczającym je światem. Warto z dużym zainteresowaniem podejść do budowania zaufania w dziecku – od tego w wielkiej mierze zależy bowiem życie i postępowanie naszej pociechy
w życiu społecznym.
Malwina Prus – Zielińska: W jaki sposób budujemy zaufanie?
Maciej Kluczyk: Budujemy je tak, jak nas nauczyli nasi rodzice i w oparciu o modele budowania więzi, jakie nabyliśmy w toku własnego życia. Czasem mamy z tym problem. Jeżeli mnie wychowano w określony sposób i tak żyję, to swoje dziecko wychowam podobnie – myślimy. Powinniśmy sobie zadać jednak pytanie, na ile korzystne są wszystkie nasze doświadczenia w prawidłowym konstruowaniu zaufania. Przede wszystkim ważne jest zaakcentowanie dziecku, że ma w nas wsparcie. To my jesteśmy po to, aby w wielu różnych, trudnych sytuacjach jemu pomóc.
Bardzo ważne jest także dane dziecku słowo, chociażby Twój przykład. Pierwszy dzień w przedszkolu jest dla dziecka pełen stresu, lęku i obaw wobec tego, co je czeka. Rodzicie często nie zwracają uwagi na obawy dziecka. Ze swojej pozycji osoby dorosłej nie widzą lęku, który może czuć dziecko. „Popłacze
i przestanie, ja też tak miałem.” – myślimy. Powinniśmy dane dziecku słowo, obietnicę traktować naprawdę poważnie. To nic, że to jest dziecko – ono już teraz buduje w sobie modele życia
i zachowania. Pamiętajmy, również, aby mówić naszym dzieciom prawdę i dotrzymujmy danego im słowa.
Malwina Prus – Zielińska: Czy współcześni rodzice rozumieją, czym jest zaufanie dziecka?
Maciej Kluczyk: We współczesnym, bardzo zaganianym świecie, często nie mam czasu na rozmowę. W codziennych kontaktach posługujemy się w większości mailami, sms’ami. Ale zaufanie dziecka jest czymś, na co powinniśmy zawsze zwracać szczególną uwagę. W tej chwili jest to dziecko, ale już za kilka lat wyrośnie z niego dorosły człowiek. Czas mknie bardzo szybko. I właśnie dlatego tu i teraz ważne jest, ile czasu poświęcamy dziecku i z jaką uwagą.
Jeżeli nasza pociecha opowiada nam o tym, co wydarzyło się w przedszkolu, albo np. coś dla nas rysuje, poświęćmy jej naszą uwagę. Dziecko musi wiedzieć, że gdy do nas mówi, to my jego słuchamy.
Myślę, że mimo tempa, jakie narzuca nam dzisiejszy świat dla dziecka powinniśmy znaleźć czas zawsze,
a tym bardziej, kiedy mówi nam o czymś dla siebie ważnym. Potem po latach dziwimy się, co się z tym dzieckiem stało, dlaczego jest właśnie takie.
Malwina Prus – Zielińska: Dlaczego nie powinniśmy obiecywać dziecku czegoś, czego nie jesteśmy w stanie zrealizować?
Maciej Kluczyk: Bez względu na wiek nasze dziecko nas obserwuje. Na okrągło testuje naszą czujność, uwagę, wierność danemu słowu. Ważne jest, aby w kontakcie z dzieckiem być autentycznym. Błędem jest obiecać dziecku coś, o czym wiemy, że nie będziemy w stanie tego zrealizować. Nasze dziecko upomni się o to, zapyta, dlaczego nie zrobiliśmy, tego co mu obiecaliśmy. W swojej pracy wychowawczej zdarzyło mi kilka razy obiecać coś dziecku (nawet błahego) a następnie zapomnieć o tym. Dziecko to przyszło do mnie po jakimś czasie z zapytaniem, czy dotrzymałem słowa. Dużo mnie kosztowało, aby wytłumaczyć się. Teraz już wiem, iż ważne jest co dziecku mówimy. Jeżeli użyjemy słowa OBIECUJĘ dziecko o tym nie zapomni. Mierzmy siły na zamiary. Nie traktujmy dziecka, jak infantylnej, pozbawionej rozsądku istoty – bo to my na taką istotę wyjdziemy.
Malwina Prus – Zielińska: Czy raz zdobytego, dziecięcego zaufania nie możemy utracić?
Maciej Kluczyk: Mylenie się i popełnianie błędów jest rzeczą ludzką. Zawsze może nam się zdarzyć,
że dziecko straci do nas zaufanie. Wówczas nie bagatelizujmy tego. Jeżeli w pracy nasz szef straci do nas zaufanie, zależy nam na tym, aby je odbudować. Dlaczego z dziecięcym zaufaniem ma być inaczej?
Bo jest jeszcze małe? Za chwilę te dziecko będzie nastolatkiem i może wzrastać w przekonaniu, że dorosłym nie warto ufać.
W mojej pracy mam do czynienia z dziećmi, które gdzieś, kiedyś, stracili do dorosłych zaufanie.
Bardzo źle im się żyje i nie rzadko formą braku zaufania do dorosłego jest złość na niego, a czasem
i agresja. Są to wyrazy braku zaufania i zawiedzenia się na dorosłych. Jeżeli to my stracimy do naszego dziecka zaufanie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby usiąść obok niego, spojrzeć mu w oczy i w rozmowie przeprosić za swoją pomyłkę. Potraktować dziecko poważnie, jako partnera w rozmowie. Taka postawa powinna pomóc.
Malwina Prus – Zielińska: Co zrobić, jeżeli dziecko przestało nam ufać?
Maciej Kluczyk: To samo, co w przypadku, kiedy dorosły przestanie nam ufać. Jeżeli powstało to z naszej winy przeprosić
i pracować nad odbudową ponownego zaufania. Kardynalnym błędem jest przekupywanie dziecka słodyczami, zabawkami. Wtedy zachowujemy się nieprawidłowo i tylko zależy nam na efekcie końcowym, a nie na budowaniu właściwego, prawdziwego zaufania. Nasza pociecha musi przekonać się na nowo, że warto nam zaufać. Pomóc mogą tu rozmowy z dzieckiem. Powiedzmy, że zdarza się czasem utracić zaufanie do kogoś, ale można to ponownie odbudować. Zawsze powtarzam i w mojej pracy bardzo mi to pomaga: TRZEBA BYĆ AUTENTYCZNYM, PRAWDZIWYM, BEZ MASKI.
Malwina Prus – Zielińska: Kiedy powinniśmy wprowadzić w życie dziecka zasadę ograniczonego zaufania? Mam na myśli obce, nieznane dziecku osoby.
Maciej Kluczyk: Myślę, że o tym należy z dzieckiem zawsze rozmawiać. Nie można wychowywać naszej pociechy w sterylnych warunkach, w przeświadczeniu, że świat jest dobry. Owszem dobrze jest mówić o tym, co dobre, nie należy jednak zapominać o przestrogach. Uważam, że o zasadzie ograniczonego zaufania należy szczególnie przypominać w momencie pójścia dziecka do przedszkola, gdzie zetknie się
z innymi, dorosłymi osobami. Oczywiście, nie może obawiać się ono pań opiekunek w przedszkolu i innych osób z personelu placówki. Jednak będzie miało też styczność z osobami, których nie zna i widzi po raz pierwszy. Należy powiedzieć dziecku do jakich osób może się zbliżać i z kim wolno jemu rozmawiać.
Pamiętajmy o tym, aby dziecku o tym przypominać w przedszkolu, a następnie w szkole. Mówiąc o tym patrzmy dziecku w oczy, aby było zainteresowane naszym przekazem. Trzeba jednak znaleźć złoty środek i nie przesadzać z takimi przestrogami. Wówczas dziecko przestanie właściwie wszystkim ufać. Teraz, kiedy w przedszkolu dzieci odbiera się na mocy stosownego oświadczenia, a w szkołach pracują ochroniarze, jest bezpieczniej. Jednak źli ludzie istnieją i to dziecko powinno wiedzieć.
Malwina Prus – Zielińska: Bardzo Ci dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Malwina Prus – Zielińska
Maciej Kluczyk, mediator rodzinny, na codzień pracuje w Domu Dziecka.
Na naszym portalu również ekspert, który odpowiada na Państwa pytania odnośnie wychowania dzieci i młodzieży, relacji w rodzinie.
Pytania prosimy przesyłać na adres: ekspert@dobrapolskaszkola.com