Fot. youtube
Fot. youtube

Nie ma wątpliwości. Mowa o Kurpiu z korzeniami. Ptok to taki, który nigdzie na dłużej nie zagrzeje miejsca. Krzok, niepewny czy pozostanie, dlatego jedynie delikatnie zapuszcza korzenie. Zaś pniok nie ruszy się
z miejsca. Będzie kochał swój region, a w razie potrzeby stanie w jego obronie, włącznie z oddaniem życia.
Taki przykład obecnym pokoleniom dają bohaterowie, żołnierze, powstańcy.

Tym pięknym spadkiem po nich dzielą się z mieszkańcami zawiązujące się organizacje i stowarzyszenia.
O Ostrołęce, jej krajobrazie i klimacie pięknie pisał rodak tego miasta, pisarz Wiktor Gomulicki, autor książki „Wspomnienie niebieskiego mundurka”.

„Nad błękitną moją Narwią,

najpiękniej się łąki barwią

najmiłośniej szumią drzewa

i najmilej słowik śpiewa”

„Tylko pniok”

Tak określa swoją przynależność do nadnarwiańskich „piasków,”lasków” i karasków” Jacek Karczewski, prezes nowopowstałego Stowarzyszenia Historii Ziemi Ostrołęckiej im. kpt. Aleksandra Bednarczyka, pseudonim „Adam”.

Dzięki istnieniu stowarzyszenia światło dzienne ujrzała książka bratanicy bohaterskiego kapitana. Anna Nosek napisała książkę pod znamiennym tytułem”Poszarpane nasze losy”. Nad pozycją pracowała wiele lat.
Powstanie stowarzyszenia przyśpieszyło moment zakończenia i wydania książki.

Ten wstrząsający dokument odsłania losy Sybiraków. Przedstawia walki partyzanckiego podziemia
z komunistycznym reżimem na terenie pólnocno-wschodniego Mazowsza. Relacjonuje fakty z historii, o których wciąż wiemy zbyt mało, których znaczenie ukrywano, pomniejszano, zakłamywano.

Jej waleczny stryj Aleksander nie zdążył założyć rodziny. Wszystko poświęcił sprawie. Bronił ideałów swojej organizacji, oddając za nie życie. W chwili śmierci, zginął w obławie UB, oprócz dokumentów, rozkazów, broni, miał przy sobie kartki swiąteczne, których nigdy nie wysłał.

Kto znał dramatyczne losy Żołnierzy Wyklętych, nazywanych po prostu bandytami? A jakie były losy ich rodzin? Jakie dramaty przeżywali? A jakie kłamstwa opowiadano o nich.

Trzem z nich poległych w ostatniej bitwie stoczonej w lasach kurpiowskich 11 listopada w 1953 roku,
w miejscowości Dudy Puszczańskie, obecnie gmina Łyse, oddano posmiertny hołd. Byli to: Aleksander Góralczyk, pseudonim „Topór”, Władysław Sadlowski, „Topór” i Stanisław Grajek „Mazur”.

Ciał zabitych w obławie nigdy nie znaleziono.

„Byłem szczęśliwy, że udało mi się ściągnąć rodziny na to pamiątkowe miejsce. Przybyli z odległych stron Polski. Przy kamiennym obelisku postawionym na skraju lasu, przy tym symbolicznym gróbie zamordowanych, po tylu latach mogli się pomodlić i zapalić znicz” – dzieli się swoją radością prezes Jacek.

Oglądam wzruszające nagranie z tej uroczystości.

Przybyła na spotkanie córka jednego z zabitych partyzantów przypomniała dzień jego śmierci. Serce czterolatki instynktownie wyczuło nadchodzący dramat. To ona pierwsza wykrzyknęła: „mamusiu, tatuś nie żyje”.
Nie potrafi do dzisiaj wyjaśnić, skąd pojawiła się w jej świadomości ta złowieszcza wiadomość. Może nie mogła już wytrzymać ciążącej na niej presji. Była córką partyzanta. Musiała ukrywać tę informację przed wszystkimi.
Jako dziecko uczestniczyła w licznych rewizjach przeprowadzonych w jej domu przez UB.

Po latach kobieta wyprowadziła się na Śląsk. Tu na Kurpiach gdzie ją znano, nie czuła się bezpiecznie.
Nieco spokoju odzyskała w śląskiej aglomaracji. Po prawie 60-sciu latach od śmierci ojca mogła, jak to określiła, z podniesionym czołem, bez obaw, przybyć na uroczystość upamiętniającą jego powstańczą działalność
i bohaterską smierć. Nad jego symboliczną mogiłą mogła się wreszcie wypłakać. Wyrażała wdzięczność tym, którzy odkrywają karty historii, po to, żeby nie zaginęła po nich pamięć.

Stowarzyszenie Historii Ziemi Ostrołęckiej postawiło sobie za cel odkrywanie zapomnianych miejsc
i przywracanie im należnej godności. Naczelnym celem nowej placówki jest utworzenie pierwszego w kraju Muzeum Zołnierzy Wyklętych.

Radiowa audycja „Puszcza szumi”, przywołująca pamięć o historii regionu, to kolejna inicjatywa powołanego stowarzyszenia. Następną, udaną inicjatywą, utrwalającą pamięć o tamtych trudnych czasach, był konkurs historyczny pt: „Moja mała Ojczyzna 1939-1956, doświadczenia świadka historii.”

Na konkurs wpłynęło kilkanaście wspaniałych prac, które były rezultatem mobilizacji uczniów. Zainteresowali się historią sąsiadów, ich doświadczeniami z okresu wojny. Uczestnicy konkursu zajęli się poszukiwaniem dokumentów z tamtego okresu. Prace były interesujące. Jedna z nich wykonana została w formie gazetki konspiracyjnej.

Jest jeszcze wiele miejsc w nadnarwiańskiej Ostrołęce, które wymagają zbadania i popularyzowania. Choćby budynek kina „Jantar”znanego memu pokoleniu. Kto wiedział, że kiedyś nosiło ono nazwę 'Przodownik” i że w latach czterdziestych i pięćdziesiątych i odbywały się w nim pokazowe procesy osób z podziemia antykomunistycznego. Dzisiaj juz wiadomo, że w tym miejscu sześć osób skazano na karę śmierci.

Dobrze, że powstaja organizacje grzebiące w przeszłości i odkrywające nieznane karty. Dobrze, że na ich czele stają ludzie z pasją.

Historia rodziny prezesa Jacka sięga XVIII i XIX wieku. Jego przodek Karczewski był swego czasu burmistrzem Ostrołęki. Jacek wychowuje dwójkę dzieci w poszanowaniu historii. Rozbudza ich ciekawość, rozwija uczucia patriotyczne. Syn i córka idą w ślady taty. Włączają się w celebrację ważnych dat i rocznic.

To budzi nadzieję, że tradycja starego rodu będzie kontynuowana z pożytkiem dla obecnych i potomnych. Byłoby z pożytkiem dla każdej rodziny, gdyby miała spisaną własną historię.

Bożena Chojnacka

Poprzedni artykuł„Moja klasa ‘podróżuje’ po Polsce z rodziną”
Następny artykułDostać e-mail czy mejla, czyli porady językowe profesora Miodka.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj