Koleżanka zaprosiła nas na kaszankę z grilla. Nie muszę tłumaczyć, że jest Polką.
Kaszanka smakowała pysznie.
Pomyślałam, że jest okazja, by Natalie skosztowała tej tradycyjnej polskiej kiełbasy.
Pierwszy raz w życiu.
Gdy z talerzem w ręku byłam gotowa opowiedzieć o kaszance, koleżanka doradzała:
– Coś ty! Nie mów jej z czego jest zrobiona, bo nie zje! Moje dzieci lubią kaszankę ale nie wiedzą, co jedzą.
Może ma rację? Niech Natalie chociaż spróbuje, a potem jej wytłumaczę.
Bez wchodzenia w szczegóły podałam córce kawałek kaszanki na talerzu.
Powąchała ją.
– Mama, taka dziwna kiełbasa! Nie, dziękuję – stwierdziła.
A mnie przypomniał się program telewizyjny, w którym Amerykanie opowiadali o ludziach – wampirach.
„Mój sąsiad je zupę z krwi. On jest Polakiem”.
„Moja koleżanka je kiełbasę z krwią. Ona przyjechała z Polski”.
Czy czuję się jak wampir?
Nie! Nie myślę nawet za dużo o składnikach kaszanki, bo mogę stracić apetyt.
Ale mogą jej skosztować raz na… przysłowiowe 5 lat!
Zwłaszcza, że kaszanka kojarzy mi się z Polską mojego dzieciństwa.
Mam więc sentymentalny z nią związek, a nie wampiryczny!
Danusia Świątek
Dana!
Kaszanka w nomenlaturze wędliniarzy, chyba nie nazywa się kiełbasa…
Głowy nie dam.
Jest też „biała” kaszanka!
Smakuje tak samo, tyle że nie posiada w sobie tego „wampirowego” dodatku…
Zapomniałem jak ona nazywa się w Wielkopolsce..
Pozdrowienia:-)