Za 2 tygodnie jest Dzień Ojca i zastanawiam się co miłego zorganizować dla taty Kimberly i Natalie.
Nagle słyszę:
– Zaraz przyjdzie mój tata – zapowiada Bill, który układa winogrona na talerzu.
Bill jest artystą. Rysuje domy i kościoły w naszej okolicy.
Przypadkowo trafiłam razem z Natalie i moją koleżanką na jego mini wernisaż w sklepie z przyborami artystycznymi. Córka robi naszyjnik z koralików przy stole, nad którym wiszą rysunki Billa.
– Mój tata ma 90 lat i bardzo lubi patrzeć na moje rysunki – tłumaczy. – Ale niewiele z nich pamięta, bo ma Alzheimera.
Robi mi się smutno.
Ale mój humor poprawia się, gdy pojawia się tata. Przyprowadza go kobieta, trzymając pod pachę.
90-latek jest szczupły i wyprostowany, i ma na ustach uśmiech od ucha do ucha.
Ostrożnie siada na krześle i bez słowa wpatruje się w rysunki syna.
– Czy tata też rysował? – pytam.
– Nie.
Bill przygładził kręcone włosy taty. Siadł obok niego.
– Tata mnie adoptował. Nie mam rysowania w genach – tłumaczy Bill.
Uśmiecha się. Częstuje tatę winogronami, który owoce je z apetytem.
– Tata mieszka ze mną. To cudowny człowiek.
Patrzę na obu mężczyzn. Bardzo dojrzałych.
Jaki cudowny, żywy obrazek! Niewiele można takich zobaczyć w Ameryce.
– Tata pracował ciężko przez całe życie i mnie kochał – mówi Bill.
Z przyjemnością słucham wyznania syna.
Natalie milczy, zajęta naciąganiem koralików na sznurek.
A miało być w sklepie tylko o plastikowych, prozaicznych koralikach na naszyjnik…
Danusia Świątek