Marzeniem Darka Strychalskiego, niepełnosprawnego biegacza z Podlasia było wzięcie udziału w słynnym wyścigu Badwater Ultramarathon w Dolinie Śmierci w Stanach Zjednoczonych, uważanym za najtrudniejszy na świecie maraton. Z Badwater – depresji położonej na -86 m n.p.m. trzeba dotrzeć do podnóża Mt Whitney, na wysokości ponad 2500 m n.p.m. Dzięki pomocy sponsorom oraz internautom, udało mu się zebrać potrzebną kwotę ponad 30 tys. złotych do zrealizowania swojego planu. Już w roku 2012 wziął udział w legendarnym
i morderczym ultramaratonie Badwater, ale przegrał wówczas z udarem. Dlatego przygotowując się do tegorocznej wyprawy, biegacz wybrał się tam już na tydzień przed startem, by lepiej zaaklimatyzować się w pustynnych warunkach. Poniżej przedstawiamy fragmenty z blogu Darka, zebrane przez Martę Tittenbrun z Magazynu Bieganie. Po zakończonym maratonie, Darek Strychalski odwiedzi również Nowy Jork, gdzie w sobotę, 26 lipca, spotka się z przedstawicielami polonii kibicującymi jego poczynaniom.

10247364_474041872726402_6637681329067195423_n

Darek Strychalski ruszył do Doliny Śmierci, by po raz drugi zmierzyć się z ultramaratonem Badwater. Tym razem ma więcej czasu na aklimatyzację na miejscu. Towarzyszy mu Filip Bojko. Relacjonujemy, co chłopaki wyprawiają w USA!

4 lipca (piątek) Darek Strychalski razem z Filipem Bojko wsiedli do samolotu na warszawskim Okęciu i pofrunęli do USA. Tym razem – m.in. dzięki zebranym pieniądzom – Darek będzie miał dużo więcej czasu na aklimatyzację niż 2 lata temu. Zdąży odpocząć, przyzwyczaić się do miejscowej temperatury i zahartować żołądek.

15 lipca (wtorek)

Nadaje Filip Bojko z ekipy, która będzie wspomagała Darka podczas biegu, a teraz stara się podtrzymywać go na duchu, dbać o jego dobry nastrój przed wyścigiem:

„Dziś retrospektywnie trzasnęliśmy samochodem pierwotną trasę Badwater Ultramarathon w obie strony. W sumie ok 450 kaemów. Z racji, że w tym roku trasa jest zmieniona bo włodarze parku stanęli okoniem organizatorom. Och, skąd my to znamy, haha. Jutro ruszamy w wysokie góry gdzie zostajemy do soboty. W ramach zadośćuczynienia umęczy startujących będą trzy jeb*tne podbiegi na konkretnej wysokości, nie wiadomo co gorsze, historia pokaże. Tam będziemy Ultra Darka w najbliższym czasie pokazywać niedźwiedziom.

IMG_6901_resize

IMG_6900_resize

IMG_6765_resize

IMG_6764_resize

IMG_6624_resize

Puściliśmy się w teren z Darem żeby obadać ostatni fragment trasy czyli kilkunastomilowy podbieg z Lone Pine na Mt. Whitney, a przy okazji na poszukiwanie grzechotników, ponoć jest ich tu sporo. Podbieg iście syty, aż mnie łydy zapiekły na samą myśl, że trzeba to będzie biec z jakimiś 190 kaemami w nogach…. Co do naszych upragnionych grzechotek niestety znowu bez skutku. W ramach odreagowania trochę potruchtaliśmy.

IMG_7795_resize

IMG_7794_resize

IMG_7793_resize

IMG_7789_resize

IMG_7786_resize

IMG_7784_resize

Od dzisiaj ładuję w Ultra Darka węglowodany w ramach zasady “ile wlezie”. Trochę się chłop ociąga zgrywając “Tadka-Niejadka” i próbuje kombinować bo w takim upale ciężko mu wchodzą.
Ku jego zmartwieniu nie ma tu miejsca na pieszczoty ani na żadną taryfę ulgową. Utuczę na cacy naszą Ultra Gąskę choćby nawet trzeba było siłą”.

14 lipca (poniedziałek)

W weekend Darek i Filip wylądowali u Dominiki i Marcina – pary, która po poznaniu historii Darka zaprosiła chłopaków do siebie do Kalifornii. Panowie dotarli więc do Riverside, gdzie Darek się zakochał. Nie urzekli go Meksykanie, którzy w tamtych rejonach stanowią ok. 80% mieszkańców, ale piękne tereny w okolicy. Od razu zaliczył bieganie z nowym znajomym i jego psem – Negrito.

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-01

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-02

Darek z Filipem zdążyli już się zorientować, że wszędzie, gdzie się pojawią, atmosfera staje się gorąca, choć – trzeba to powiedzieć otwarcie – jest to zasługa nie tylko temperamentów obu panów. Tam jest po prostu cholernie ciepło.

Zaliczyliśmy dziś z Darkiem pierwszy dłuższy trening w upale. Wbiegliśmy na jedną z okolicznych górek, a nasi gospodarze towarzyszyli nam na rowerach. Dominika w międzyczasie zdążyła jeszcze postawić do pionu jedną pańcię, której odcięło prąd i omdlała na podejściu. Pozbierała się szczęśliwie bez szemrania. To taki przedsmak przed wizytą w Dolinie Śmierci, gdzie chcemy dotrzeć w poniedziałek, żeby trzasnąć tam ostatnie długie wybieganie przed zawodami. Temperatura daje tu w kość, szczególnie przy bieganiu w pyle, który momentalnie się podnosi. Najgorzej ma ten, kto zostaje w tyle, szczególnie na zbiegach, wtedy zdecydowanie lepiej wstrzymywać zasysanie powietrza.

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-03

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-04

Jak się czuje Darek na tydzień przed startem? Zakochany po uszy w Kalifornii, ale temat Badwater nie jest tematem łatwym. Darek pisze czarne scenariusze, co oczywiście pozbawione jest sensu, bo wszyscy wiemy, że nie ma jak wrócić na tarczy. Filip urządza mu motywacyjne pogadanki, ale niewiele pomagają. Darek stresuje się, że złapie jakąś kontuzję, że żołądek odmówi mu posłuszeństwa, że nie spełni oczekiwań tych, którzy mu kibicują. Na to wszystko Filip mówi:

Tłumaczę mu, że od nikogo nie usłyszy słowa krytyki, nawet jeżeli tak się zdarzy. Przy takim wysiłku w tak ekstremalnych warunkach, wszystko może się wydarzyć. Nie bez kozery jest to jeden z najcięższych ultramaratonów na świecie. Jak będzie musiał zejść z trasy, to świat się nie zawali i taki wariant też trzeba zawsze brać pod, uwagę choć wierzę, że wszystko będzie dobrze. Wypracowaliśmy sobie taki system, że w takich momentach, jak go dopada kryzys, idziemy po prostu na przebieżkę. To działa najskuteczniej. Przynajmniej na jakiś czas.

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-07

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-051

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-061

Wyjeżdżając z południowej Kalifornii, Darek spotkał się z miejscową polonią. Niewiele informacji o Darku dotarło w tamte rejony, więc nasz Zwycięzca musiał spędzić kilkadziesiąt minut pod ostrzałem pytań. Poradził sobie świetnie.

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-09

Po tych wszystkich tańcach, hulankach i swawolach panowie wreszcie ruszają do Doliny Śmierci! Tam już pełen relaks – totalne wakacje ze skwierczeniem podsmażanej skóry. START JUŻ ZA TYDZIEŃ!

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-08

11 lipca (piątek)

Panowie już kilka dni temu ruszyli na południe. Chcą jak najszybciej dostać się w góry, nie spędzać już długich godzin w trasie i wziąć się wreszcie za porządny tre… porządne odpoczywanie. Na razie idzie słabo – czas spędzają głównie na zabawach i rozpuście. A konkretnie na jedzeniu przy drodze, spaniu przy drodze i… oglądaniu Mundialu.

Posiłki na kamieniach, trawie, ulicy, krawężnikach. Żyje się!
Posiłki na kamieniach, trawie, ulicy, krawężnikach. Żyje się!

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-02

Najpierw Darek z Filipem ruszyli w kierunku Santa Barbara. Darek ledwo może usiedzieć na miejscu – nosi go cały czas. To dobry objaw!

Kilkadziesiąt mil przed Santa Barbara zrobiliśmy sobie krótki postój. Miał być na kawę… skończyło się na kubku wody kokosowej. Nagle Darek jak jakiś duch zjawił się przede mną przebrany w swój biegowy strój i rzucił:
– Za godzinkę wracam.
Wrócił tak jak obiecał. Z tą różnicą, że w dziesięć razy lepszym humorze niż wybiegając. Pierwszy trening trzaśnięty czyli spokojna dyszka na przetarcie.

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-04

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-01

Na przedmieściach Los Angeles, w Parku Krajobrazowym, zaliczyli przygodę z miejscowym Panem Władzą, Miltonem C. Okazało się, że przebywanie w parku po zmroku jest absolutnie zakazane, a Darek z Filipem złamali przy okazji co najmniej 4 przepisy. Sytuacja była chyba absurdalna dla obu stron, ale nasi panowie mają w sobie tyle wdzięku, że zamiast nocy na komendzie i niebotycznych mandatów skończyło się… w ogródku wujka Miltona. Co prawda zdążył on już wcześniej wystawić chłopakom mandat, ale rano…

Strzeliliśmy kawę i szcześliwi jak dzieciaki ruszyliśmy w plener zrobić sobie owsiankę. Nim odjechaliśmy Milton podszedł do nas i rzekł z uśmiechem:
– Oddajcie ten mandat, nie będzie Wam potrzebny.
Dzięki Milton!!!
Owsianka na wolności smakuje wybornie!

Darek-Strychalski-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-05

Kolejny przystanek to wodne szaleństwa. W wodzie Darek czuje się jak… ryba w wodzie. Tak przynajmniej wygląda.

Pączkują nowe pomysły… Na przykład żeby trzasnąć biegiem Stany w poprzek, obiec całą Polskę, spróbować triathlonu. Darek to taki ocean zadań, które chciałby wcielić w swoje życie. Dziś pływał.

Co będzie dalej? Dalsza część wakacji. Obżarstwo, meczyki, dziewczyny i lato. Za 10 dni trzeba tylko się przebiec Doliną Śmierci i do domu. To jest życie!

7 lipca (poniedziałek)

Darek i Filip wciąż walczą z resztkami jetlaga. Lecieli z przesiadką w Nowym Jorku, a w sobotę wylądowali w San Francisco. Wczoraj był w planach odpoczynek, ale wyszło jak zwykle, czyli jednak w ruchu. Panowie objechali samochodem okolicę, robiąc ok. 300 km. Nie wykorzystali plaży w należyty sposób – zamiast tego poćwiczyli zbiegi i wspinaczkę w Half Moon Bay.

Darek-Strychalski-w-drodze-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-02

Darek-Strychalski-w-Half-Moon-Bay

Dziś panowie zrobili sobie 15-kilometrowy spacer po San Francisco. Były też elementy crossfitu:

Darek-Strychalski-w-drodze-na-Badwater-2014-Fot.-Filip-Bojko-03-717x1024

A gdzieś po drodze…

Spacerujemy dziś zziajani z Darkiem po SF, gdzie co chwilę w górę jest sztajcha średnio pod kątem 65 stopni. Mijamy młodą parkę, której łączna waga może śmiało oscylować w okolicach 300 kg. Darek po chwili wypala:
– Jak w takim mieście można się tak zahodować…

Darek przysłał nam też zdjęcie w podziękowaniu za wszystkie ciepłe słowa od naszych czytelników. To do Was!

photo

PRZED WYLOTEM

Fot. Marta Tittenbrun
Fot. Marta Tittenbrun

Filip będzie jedną z trzech osób supportujących Darka podczas wyścigu. Przed startem dołączy do nich jeszcze Mikołaj, brat Filipa, oraz Kamil, który będzie kierowcą samochodu wypożyczonego na czas biegu.Filip spędzi z Darkiem cały czas poprzedzający wyścig. Będzie dla niego nie tylko towarzyszem, ale i hamulcem powstrzymującym Darka przed przetrenowaniem!

Kilka słów od Darka i Filipa już z Kaliforni:

Marta Tittenbrun
Fot. Filip Bojko

Material ukazal sie na stronie Magazynu Bieganie www.magazynbieganie.pl
Zapraszamy do sledzenia wyprawy Darka na jego blogu www.badwater.pl

Poprzedni artykułRoosevelt Island – wyspa z przeszłością
Następny artykułBabcia Bożenka: „Najdłuższe wakacje Emila”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj