Małgosia i Łukasz. Fot. Justyna Suric.
Małgosia i Łukasz. Fot. Justyna Suric.

Od 14 do 30 listopada, Polonia zamieszkała w stanach Nowy Jork, New Jersey i Massatchusetts miała okazję uczestniczyć w spotkaniach z Małgosią i Łukaszem Krasoniami, młodym małżeństwem, którzy przylecieli za ocean by poprowadzić wykłady pt. „Koniec narzekania, początek działania. Zacznijmy realizować marzenia!”. Łukasz Krasoń ma 26 lat, a od 4 roku życia choruje na dystrofię mięśni. Większość życia spędził na wózku inwalidzkim. Wraz z Małgosią opowiadają na spotkaniach o swojej historii, zachęcają do pokonywania swoich barier i podążania za swoimi pasjami, udowadniając swoim przykładem, że w każdej, nawet najcięższej sytuacji, można znaleźć dobre rzeczy.

Jesteście po jedenastu spotkaniach z Polakami zamieszkałymi na wschodnim wybrzeżu USA, choć miało ich być początkowo tylko pięć. To niezły wynik jak na pierwsze odwiedziny. Jakie macie ogólne wrażenia z odbytych spotkań?

Łukasz: Przed robieniem czegokolwiek budujemy zwykle wizje, czego możemy się spodziewać. I ja przed przyjazdem do Stanów miałem jakąś tam wizję kontaktów z Polonią za oceanem. Ale to, co nas tutaj spotkało, przeszło moje oczekiwania. Uwielbiam kontakt z ludźmi, a tutaj, przez ten miesiąc, miałem mnóstwo okazji poznania nowych ludzi, zawarcia nowych znajomości, inspirowania się od innych. Ilość wspomnień jest ogromna! Spędziliśmy tutaj niesamowite chwile i mogliśmy posłuchać wielu indywidualnych historii mieszkających tutaj Polaków. Tak naprawdę jesteśmy ogromnie wdzięczni, że poznaliśmy Polonię niejako „od kuchni”, że mogliśmy spędzić z wieloma osobami czas w ich domach, z ich dziećmi, zwierzętami, byliśmy częścią ich życia, sami należeliśmy do Polonii.

Małgosia: Na spotkaniach z Polonią było zarówno dużo wzruszeń, zadumy i refleksji, jak również dużo świetnej zabawy. Józef Pałka z Wallington zaprezentował nam swoich wspaniałych tancerzy, Marek Kucharski z Filadelfii poprowadził licytację rozśmieszając wszystkich uczestników, Jan Mróz i Piotr Ordon
z Copiague pozwolili nam zobaczyć Manhattan z lotu ptaka, to tylko kilka z wielu innych wspaniałych rzeczy, które otrzymaliśmy od amerykańskiej Polonii, i za które jesteśmy ogromnie wdzięczni.

Czy zrealizowaliście swoje cele związane z cyklem spotkań, które inspirują innych do działania, do zmian w swoim życiu?

Łukasz: Być może na nasze spotkania nie przychodziło po 500 czy tysiąc osób, ale w moim odczuciu, to, co chcę zwykle osiągnąć, gdy wychodzę na scenę do ludzi, zostało zrealizowane. Za każdym razem tuż przed robieniem okazjonalnego zdjęcia po każdym spotkaniu, widziałem w oczach ludzi refleksję i tą małą iskrę, którą stawiam sobie za cel, żeby przekazać. To jest dla mnie najważniejsze i to jest powód dlaczego to robimy. Chcemy, by ludzie poznawali siebie lepiej, i naprawdę działali, i to, co przed chwilą było dla nich niemożliwe, zamieniali w osiągalne.

Czy było coś, co Was szczególnie uderzyło czy zaskoczyło podczas tych spotkań?

Małgosia: Rozbawiło mnie to, że w wielu miejscach powtarzała się sytuacja, kiedy podchodziły do mnie osoby, mówiąc, że będę święta :)) Myślę, że wśród wielu z nas dominuje przekonanie, że osoby które wybierają drogę nieco inną niż większość, i nie zawsze łatwiejszą, są w jakiś sposób wyjątkowe. A tak naprawdę, jest to coś, na co stać każdego z nas, każdy z nas może iść tą drogą, może podążać za głosem swojego serca bez względu na to, gdzie nas ono poprowadzi. I nie patrzeć na to, co powiedzą inni, ale słuchać siebie. Ja każdego mogłabym nazwać świętym, bo każdy z nas przeżywa trudne chwile w życiu
i nieraz dobrze sobie w nich radzi.

Uderzyła nas również ogromna serdeczność ze strony Polonii. Pamiętam moment, kiedy Marta Wesołowska z Copiague witając nas, już na samym początku spotkania się wzruszyła i nie mogła dalej mówić. Ja stałam wtedy za nią, i również poleciały mi łzy wzruszenia, że tak jesteśmy odbierani przez ludzi, którzy nas widzą pierwszy raz w życiu. W takich momentach przypominam sobie czas, kiedy zaczynaliśmy naszą drogę i takie właśnie momenty, jak ten w Copiague, pokazują jaką długą drogę przeszliśmy.

Jakie były najczęściej pojawiające się wątki w Waszych rozmowach z Polakami zamieszkałymi w Stanach?

Łukasz: Zauważyłem, że zarówno na wschodnim, jak i zachodnim wybrzeżu, dość często powtarzającym się dylematem są rozterki związane z decyzją, czy wrócić do Polski, czy zostać w Stanach? Każdy przypadek jest oczywiście nieco inny, ale myślę, że te myśli mają swój początek w braku niesprecyzowanego celu
w życiu oraz szczerej i świadomej odpowiedzi na pytanie „Kim jestem? Co sprawia mi w życiu największą radość?”. Sam mieszkając rok w Barcelonie myślałem, że powrót do Polski to krok wstecz, jednak w momencie kiedy obrałem swój cel i czułem dokładnie, co mam robić, okazało się, że to nie był krok wstecz, ale do przodu. Dlatego, decydując się na powrót do Polski, nie musi to być powrót do punktu startu, ale początek nowego, interesującego rozdziału w naszym życiu.

Małgosia: Uczestnicy spotkań często powtarzali, że przypominamy im o najważniejszych rzeczach w życiu, o których często zapominają. Wiele osób również dzieliło się swoimi doświadczeniami ze swojego życia jeżeli chodzi o historie związane z czyjąś chorobą, najczęściej jakiegoś bliskiego członka rodziny. Widziałam, że czuli się z tym dobrze, że mogą o tym z kimś porozmawiać, i znajdują zrozumienie i nadzieję, że mimo ciężkich nieraz przeciwności, można znaleźć w takiej sytuacji szczęście. Ludzie też chętnie mówili o tym, jak to jest w ich przypadku jeżeli chodzi o narzekanie. I często sami się zobowiązywali, że od tego dnia kończą narzekać.

Łukasz: Ja zauważyłem schemat, że żony mówiły o tym, jak narzekają ich mężowie, natomiast mężowie o narzekaniu swoich żon 🙂 Wskazówka dla jednych i drugich: zacznijmy od siebie!

Zbliża się koniec roku. Co w Waszych planach na 2015 rok i czy pojawiły jakieś całkiem nowe marzenia, które zostały zainspirowane pobytem w Stanach?

Małgosia: Pierwsze nasze marzenie wiąże się ze zwiększeniem aktywności naszych działań w Polsce. Polonia pokazała nam, że to, co robimy jest potrzebne i chcemy docierać co coraz większej grupy ludzi. Naszym długoterminowym marzeniem, które pojawiło się podczas naszego pobytu w Stanach jest zamieszkanie w Kalifornii! Bardzo spodobał się nam kalifornijski słoneczny klimat, który bardzo nas pobudza do działania!

Łukasz: Te kilka tygodni w USA pozwoliły mi przełamać moją kolejną barierę, którą sam sobie tworzyłem. Była ona związana z niewystarczającą znajomością języka angielskiego, która uniemożliwia wyjście z moim przekazem poza osoby polskojęzyczne. Okazało się, że z moim angielskim wcale nie jest najgorzej, do tego Jarek z Kalifornii zaproponował, że przetłumaczy naszą książkę na język angielski. Również tutaj, w Nowym Jorku pastor Paweł Kołodziejczyk (wspołórganizator spotkania na Greenpoincie) rzucił mi wyzwanie, kto będzie pierwszy, czy ja ze swoim przemówieniem po angielsku, czy on ze swoim pierwszym kazaniem w tym języku 🙂 Tak więc niedługo wrócimy do Stanów, znowu odwiedzimy Polonię i pewnie już wtedy będziemy mogli zaprezentować naszą książkę w wersji angielskiej. Wierzę w to mocno, że będę również inspirował angielskojęzyczną publiczność.

Jednym z ćwiczeń, które wykonywaliśmy na spotkaniach, było ćwiczenie wdzięczności. Całe nasze tournee nie byłoby możliwe gdyby nie zaangażowanie i wsparcie wielu osób. Każde wspomnienie, które powstało w ciągu tych kilku ostatnich tygodni niesie ze sobą uśmiech i energię przekazaną od innych. Bardzo za to dziękujemy!

Dziękuję i życzę szybkiej realizacji Waszych marzeń!

Rozmawiała: Marta Kustek

Nowy Jork, spotkania na Maspeth i Greenpoint – 14 listopada

This slideshow requires JavaScript.

Boston, spotkanie w Polskiej Szkole im Jana Pawla II – 15 listopada

This slideshow requires JavaScript.

Copiague – 16 listopada

This slideshow requires JavaScript.

Bloomfield – 22 listopada

This slideshow requires JavaScript.

Spotkanie z Joseph’s Dance Studio w Wallinnngton, NJ – 25 listopada

This slideshow requires JavaScript.

Laureceville – 30 listopada

This slideshow requires JavaScript.

Poprzedni artykuł„Używajmy jak najczęściej światła dzienniego” – warsztaty fotograficzne w bibliotece na Ridgewood
Następny artykułBajeczny Sylwester w Bostonie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj