Kasia i Joseph

 

Życie w Afryce zmienia każdego. Szczególnie gdy tak jak ja – mieszka się w okresie zamieszek terrorystycznych, malarii, braku wody i epidemii głodu. Kiedy światowe organizacje wycofują wolontariuszy ze względu na bezpieczeństwo, a ludność cywilna zostaje pozbawiona pomocy.

Kontynent, gdzie za 97 centów można kupić 4 posiłki. Gdzie idziesz 4 km w palącym słońcu z grupką maluchów, by je nakarmić. Ani słowa skargi, wręcz przeciwnie – uśmiech. Znalezionego ziemniaka chowają do brudnej kieszeni, bo spełnia się właśnie ich marzenie. Mają już plan. Po pierwsze: trzeba się podzielić ze swoimi rówieśnikami, którzy może dziś jeszcze nic nie jedli. Ale najlepsze przychodzi na koniec. W kieszeni zostaje parę frytek na rano. Można będzie się obudzić koło jedzenia i nie być głodnym!

Kontynent, gdzie na głód wącha się klej. Zabija wszelkie instynkty i sprawia, że noc na kamieniu wśród węży nie jest taka straszna. Kilkugodzinne msze św. w podziękowaniu za nogi. Bo dobre nogi w Afryce oznaczają dar, że Bóg Cię kocha i pozwoli uciec, gdy będą strzelać do Ciebie za wiarę. Kontynent, gdzie dzień uważa się za szczęśliwy, gdy obudzi Cię pianie koguta, a nie dźwięk karabinu maszynowego. Gdzie ludzie nie mając nic – potrafią Ci oddać prawie wszystko. Bo wierzą, że nasze życie tutaj na Ziemi jest tylko tymczasowe.

chlopiec przed wozkiem(1)
Katarzyna Gadziała wyjechała do Kenii w 2015 roku jako wolontariusz. Kasia z zawodu jest prawnikiem i nauczycielem. Jej misja początkowo została skasowana po zamachach terrorystycznych. Peace Corps wycofał wszystkich 500 wolontariuszy, a Kenia została uznana za kraj objęty regionem wojny domowej. Wspaniały katolicki kraj z cudownymi widokami niestety ma niefortunne położenie geograficzne oraz Etiopię, Somalię, Sudan za sąsiadów. A tam konflikty nigdy nie ustają.

Wtedy Kasia stanęła przed wyborem: porzucić marzenia o Afryce lub wyjechać sama na własną rękę. Wybrała to drugie. Datki zabrane w Akademii Języka Polskiego w Manchester, gdzie jest nauczycielem oraz wśród znajomych, jak również drobne upominki dla dzieci stanowiły większość bagażu, który zabrała ze sobą. Nie martwiła się o swoje potrzeby, chęć niesienia pomocy potrzebującym była potrzebą i celem, któremu się poświęciła. Kasia mieszkala przez 5 tygodni z zakonnicami prowadzącymi sierociniec dla chłopców z ulicy tzw. Caring Place w Mitungu (Kenia).

 

Ja i Afryka

 

W Afryce o papiery i status adopcji się nie pyta – przygarnia się każde dziecko, które jest pozbawione opieki dorosłych. Widok 2 latka błądzącego i śpiącego na kamieniach nikogo nie dziwi. Kasia odwiedzała różne sierocińce w Kenii, zatrzymywała się też u lokalnej ludności. Zobaczyła czym jest głód, brak wody, brak edukacji. Poznała wspaniałego zakonnika Josepha Muthuara, który sam założył sierociniec Acts of Mercy (AOM) i opiekuję się ponad 130 dzieci. Były to wyjątkowe dzieci: z AIDS, z paraliżem, porzucone na rychłą śmierć.

Tak powstała idea pomocy Josephowi i utworzenia Fundacji Acts of Mercy założonej przez Dorotę Muszynską z Chicago i Kasię Gadziała z NJ. To Dorota na codzień zajmuje się wszystkimi opłatami, przelewami. Kasia pozyskuje kolejnych sponsorów, odpowiada za public relations z mediami. Dziewczyny planują kolejną wizytę w sierocińcu, ale wszystko zależy od sytuacji politycznej w Kenii.

Fundacja działa na cały świat, to cudowne widzieć, jak coraz więcej ludzi dobrej woli przyłącza się do ich misji. Kasia uświadamia każdego, że nie trzeba tak naprawdę wiele, by pomóc. Wystarczy odmówić sobie kawy w café shop. $4 wystarczy na jedzenie dla 4 osób przez 4 dni. Fundacja opłacała również  m.in. wydatki medyczne dzieci z sierocińca, budowę dachu i wodociągów, odzież i obuwie, wózek inwalidzki dla Douglasa Mutwiri (na zdjęciu). Trudno uwierzyć, że ten chłopiec ma 14 lat, a wózek kosztował zaledwie $50. Gdyby nie Joseph i Fundacja –  chłopiec do dziś pełzałby na ziemi.

 

wozek

 

Fundacja jest wyjątkiem jeszcze pod jednym wzgledem: 100% wpłaconych kwot jest przesyłane do sierocinców. Jak z każdą Fundacją również i ta ma swoje wydatki: koszty przelewu pieniędzy do Kenii, opłaty pocztowe i administracyjne jak też szczepienia, wizy i koszty przelotów do Afryki – te wszystkie koszty Fundacji opłacane są przez dziewczyny z prywatnych funduszy. Jest to ich osobisty wkład w Afrykę. Dziewczyny chcą pokazać darczyńcom, że 100% ich datków idzie na głodujące dzieci i jak wiele można zdziałać niewielką kwotą.

Fundacja jest zarejestrowana jako charytatywna organizacja, posiada nr IRS i wszelkie dokumenty pozwalające na rozliczanie się z urzędem podatkowym, a więc dokonując wpłat na rzecz Fundacji AOM – można sobie tą kwotę odliczyć od podatku.  Zachęcamy wszystkich do podzielenia sie swoim sercem. 100% funduszy wpłaconych na naszą fundację zostaje przeznaczone dla dzieci w Afryce.

Więcej informacji znajdziecie na naszej stronie www.actofmercy.org czy na Facebook: Acts of Mercy oraz kontaktując się z woluntariuszkami: Kasia Gadziała, email: kasia27@hotmail.com, tel: 732-770-0060 i Dorota Muszyńska, email:d.musz@comcast.net, tel: 847-921-5552.

Zachęcamy do dzielenia się informacją o Fundacji i wspierania potrzebujących dzieci.

 

Katarzyna Gadziała

Anna Tracz

Poprzedni artykułBabcia Bożenka: Tak rodziła się Polska
Następny artykułUśmiech (w pierwszym języku) proszę!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj