image001
Dr Tadeusz Alberski

 

Rozmowa z  Dr Tadeuszem Alberskim, koordynatorem budowy mostu Kościuszki w Nowym Jorku z ramienia Biura Głównego Nowojorskiego Departamentu Transportu (Main Office NYS DOT). Alberski mieszka w USA od 1988 r. Gdyby doczekał w Polsce do czerwca 1989 (wolne wybory) pewnie nigdy, by się w USA nie znalazł. W stanie Nowy Jork mieszka od 1993 roku, gdy dostał pracę w Nowojorskim Departamencie Transportu. 15 października, o godz. 10.30 będzie można wysłuchać prezentacji dr Alberskiego o moście, skierowanej dla dzieci i nie tylko, w Szkole im. M. Kopernika w Mahwah, NJ, w ramach II Polonijnego Dnia Dwujęzyczności. 

Dlaczego zdecydował się pan brać udział w II Polonijnym Dniu Dwujęzyczności w Mahwah?

To bardzo łatwa odpowiedź – bo pani Danusia bardzo miło mnie do tego zachęciła. Ale tak naprawdę to młodzi słuchacze są wyjątkowo wdzięcznymi odbiorcami. Jak ich coś ciekawi to słuchają, a jak nie, to opowiadający może zwijać manatki.  Tutaj sytuacja jest dodatkowo ciekawa, bo przecież jesteśmy w Stanach, a opowiadać będę po polsku.

Nie wiem, czy mam rację w tym wypadku, ale dzieci lubią pochwalić się, że mają w rodzinie, albo znają kogoś, co robi coś ciekawego (pamiętam to z własnego dzieciństwa). Po takim spotkaniu w  rozmowach z rówieśnikami  z innych nacji, mogą pochwalić się, że Polacy też coś potrafią.

Ja osobiście zapamiętywałem spotkania z ciekawymi ludźmi na długo i w jakimś sensie każde z tych spotkań wpłynęło na moje życie. Może to moje opowiadanie o ciekawym moście też zainspiruje któregoś z młodych ludzi do poznania czegoś więcej na ten temat, a to może ukierunkuje w przyszłości jego życie?

A na koniec,  lubię młodych ludzi chyba bardziej niż tych starych, zgorzkniałych, pełnych pretensji do życia. Od młodych naprawdę można uczyć się optymizmu i radości z najmniejszych nawet spraw!

Czy sam zgłosił się pan do pracy nad projektem mostu Kościuszki?

Przygotowania do budowy tego mostu trawały już od 2001 roku. Kiedy zacząłem pracować w Design Quality Control Bureau, jednym z projektów jakim miałem się zajmować, był właśnie most Kościuszki. Po latach, kiedy doszło do realizacji budowy, posiadałem chyba największą wiedzę o szczegółach tego projektu i siłą rzeczy zrobiono mnie koordynatorem  z ramienia Main Office DOT.

A, że po pierwszych miesiącach mojej pracy zbierałem pozytywne oceny od wspólpracujących ze  mną osób to i pewnie dlatego nie szukano nikogo innego na to miejsce. Możliwe, że również w tej sprawie pomógł fakt, iż w 2000 roku obroniłem moją pracę doktorską na RPI – Rensselaer Polytechnic Institute w Troy, NY i po tym fakcie wzrósł trochę prestiż mojej osoby wśród współpracowników i szefów. A dodatkowo dla mnie, praca przy tym projekcie jest wspaniałą przygodą na zakończenie mojej kariery zawodowej. Zaraz po zakończeniu budowy i ja kończę moją pracę.

Projekt nowego Mostu Kościuszki
Projekt nowego Mostu Kościuszki

 

Co jest największym wyzwaniem w pracy nad budową mostu Kościuszki?

Każdy dzień przynosi nowe wyzwania i tak naprawdę to powiedzenie, że  “diabeł tkwi w wszczegółach” sprawdza się tu każdego dnia. Cały proces można dokładnie zaprojektować, przeznaczając na to mniej, czy więcej czasu i pieniędzy, bo przecież są to działania praktycznie rutynowe dla profesjonalistów. Ale czasami niezauważony wcześniej szczegół może napsuć krwi na wiele dni.

Jak ważne jest dla pana wychowanie dzieci, by znały język polski?

Mam córkę 17-letnią Anię i 15-letniego Adasia, który jeśli kogokolwiek poważnie słucha, to właśnie swojej starszej siostry. Ania jest w ostatniej klasie high school i od przyszłego roku pewnie będzie już studentką jakiegoś uniwersytetu. Od niemal pierwszych dni życia naszych dzieci, oboje z moją żoną Ewą, staraliśmy się córkę i syna uczyć języka polskiego i  polskiej kultury. W miejscu gdzie mieszkamy, czyli regionie Albany, nie ma polskiej szkoły i nie było to łatwe zadanie. Dzieci chętnie uczą się języka, którym mogą rozmawiać ze swoimi rówieśnikami. W naszym przypadku nie mieliśmy takich możliwości i pewnie dlatego mozolna praca nad językiem polskim nie była wcale łatwa. Ale dziś z dumą mogę powiedzieć, że Ania mówi dobrze po polsku, a Adaś jest tuż, tuż za nią.  Pomijając wszelkie wzniosłe i patriotyczne przyczyny ważności uczenia własnych dzieci języka polskiego pozostaje fakt, że w chwilach ważnych i trudnych dla moich dzieci, będę mógł im pomóc, bo będą rozumiały, co do nich mówię.

Jakie ma pan wypracowane sposoby na utrzymanie języka polskiego w rodzinie?

W domu rozmawiamy zawsze po polsku,  a w tle zawsze nadaje “TV Polonia”. Co roku jeździmy do Polski, a tam dzieci siłą rzeczy muszą rozmawiać po polsku z dziadkami, rodziną i większością ich rówieśników. Za każdym pobytem staramy się “wciskać” w młode głowy trochę historii i trochę goografii. Wierzę, że jeżeli nawet teraz nie widać efektów tego naszego dzałania, to w przyszłosci ta nauka pozytynie zaowocuje.

 

Rozmawiała : Danuta Świątek

Zdjęcie: W. Maślanka 

Poprzedni artykułPolska w moich oczach
Następny artykułGet to the Point, 5K Biegnij dla zdrowia, pomóż dzieciom
Danuta Świątek
Redaktor naczelna portalu. Dziennikarka prasowa. Adiunkt w Hunter College w NYC. Lauretka Nagrody im. Janusza Korczaka (2022) i Nagrody Marszałka Senatu w konkursie „Polki poza Polską” (2023). Wyróżniona Medalem KEN za pracę w polonijnych szkołach. Absolwentka Columbia University w NYC. Była korespondentka „Życia Warszawy” i „PANI” w Nowym Jorku. Współpracowała z amerykańską edycją „BusinessWeek” i „Working Mother”. Autorka książek m. in. “Kimberly”, „Kimberly jedzie do Polski” i współautorka „Przewodnika po Nowym Jorku”. Koordynatorka akcji „Cała Polonia czyta dzieciom” w USA. Terapia reminiscencyjna jest jej wielką pasją. Kontakt: DanutaSP@outlook.com

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj