7-letnia Kacie, która chodzi z Natalie do jednej klasy, z cichej dziewczynki przeistoczyła się w głośną cheerleaderkę na boisku, gdzie trwa mecz między szkolnymi drużynami.

Podskakuje w niebiesko-czerwono-białej spódniczce. Wymachuje czerwonymi pomponami.

– Kacie rozkwitła od czasu jak została cheerleaderką – mówi z dumą jej mama. – Na początku trochę wstydziła się, ale teraz po dwóch latach, na boisku czuje się jak ryba w wodzie. Ja też byłam cheerleaderką przez wiele lat.

Bijemy brawo dla Kacie za jej wysiłek.

– Powiedziałam moim córkom, że mogą wybrać każdy sport do uprawiania, tylko nie cheerleading! – zwierzyła mi się sąsiadka, matka dwóch najlepszych uczennic w szkole średniej. – Nie mogą mi tego zrobić.

Nie każda mama chce, żeby jej córki zostały cheerleaderkami.

Z różnych powodów; począwszy od frywolnego charakteru zajęcia do faktu, iż cheerleading w szkołach średnich na terenie większości stanów nie jest uznawany za sport. A z tym wiąże się luźniejsze podejście do przepisów bezpieczeństwa podczas ćwiczeń i mniejszych wymogów w przygotowaniu trenera.

Skutek?

Obrażenia wśród cheerleaderek wzrosły 6-krotnie od 1980 r. do około 30 tys. w 2008 r. jak podaje U.S. Consumer Product Safety Commission.

Obecny cheerleading zmienił się znacznie od tego, który był jeszcze 20 lat temu.

Oprócz podskoków i wymachiwania pomponami, pojawiły się również elementy akrobacji. Cheerleaderki podrzucane się na wysokość do 30 stóp. Czasem nie udaje się je złapać, gdy lecą na dół.

Ale cheerleaderki są nieodłoczną częścią amerykańskiego meczu koszykówki czy siatkówki. Każda licząca się drużyna ma swoją dopingującą grupę dziewczyn.

Nadszedł czas, żeby zadbać o ich większe bezpieczeństwo.

Danusia Świątek

Poprzedni artykułNocne swingowanie w Lincoln Center. 26 czerwca – 14 lipca.
Następny artykuł„Niezwykłe działanie selera!”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj