W obecnych czasach najbezpieczniej wakacje spędzić na łonie natury. Tym razem o spacerach górskich w okolicach Bielska-Białej. Relacja z Polski Beaty Jaczewskiej, współpracującej z naszym portalem autorki wierszy dla dzieci, zakochanej w swoim mieście i górach.
xxx
Z pewnością jest wiele sposobów na złagodzenie stresu i pozbycie się zmęczenia po ciężkim dniu w pracy. Ja chodzę w góry. Mam to szczęście, że mieszkam w pięknej okolicy. Bielsko-Biała położone jest u podnóża Beskidu Śląskiego. W tak zwanych „normalnych czasach”, wystarczy wsiąść w miejski autobus, by dojechać na początek szlaku turystycznego. Nawet nie trzeba wyjeżdżać poza miasto! Obecnie sprawa się troszkę komplikuje, bo przemieszczanie się komunikacją miejską jest nieco ryzykowne, na szczęście dojazd samochodem jest jeszcze prostszy, więc już kilka minut po opuszczeniu mieszkania mogę zanurzyć się w zieleni.
Chodzę kilka razy w tygodniu, najczęściej z koleżanką. Dobrze nam się chodzi, bo mamy podobne tempo marszu. Obie szukamy w lesie tego samego – spokoju, zmęczenia ciała i przewietrzenia głowy po całym dniu w pracy. To sprawdzony sposób na ból głowy. Już kilka razy, tuż przed wyjściem na spacer zastanawiałam się, czy nie wziąć tabletki przeciwbólowej. A jednak zawsze stwierdzałam, że „przejdzie”. I faktycznie przechodzi! Wystarczy choćby godzina wśród zieleni. A najlepiej, by las był po deszczu. Wtedy pachnie najpiękniej.
Gdzie chodzimy? Zważywszy na to, że są to popołudniowe spacery po pracy, zwykle wybieramy najbliższe szlaki: na Szyndzielnię, Klimczok, Błatnią, Kozią Górkę czy Magurkę. To zabawne, że kiedyś, przed laty to były Wielkie Wyprawy – takie na cały dzień, z kanapkami na drogę, piciem w termosie i długim narzekaniem na strome podejścia. Teraz, taki 9-12 kilometrowy spacer nie jest wcale wyczynem. Ot, dwie lub trzy godziny przyjemności.
Na szlaku zdarza nam się spotykać rodziny z dziećmi, które właśnie wracają z takiej wyprawy. Czasami pytają o najkrótszą drogę, czasami tylko pozdrawiają. Bardzo mnie cieszy, że wiele osób wybiera tę formę wypoczynku. Owszem, wolę być sama w lesie, jednak spędzanie wolnego czasu w ten sposób ma swój urok i miło jest obserwować, że ktoś podziela to zdanie. Dodatkowo Bielsko ułatwia dostęp do górskich schronisk i szczytów, umożliwiając mieszkańcom i turystom wyjazd prawie na szczyt kolejką krzesełkową lub wagonikiem. To duże udogodnienie dla osób z małymi dziećmi lub seniorów, którzy dzięki takim rozwiązaniom też mogą wypocząć w górach. Oczywiście dla nas wyjazd kolejką to schodzenie na łatwiznę. Nie korzystamy z ułatwień. Zresztą obie z koleżanką staramy się omijać te bardziej uczęszczane szlaki. A jako, że znamy te okolice całkiem nieźle, zwykle to się nam udaje. Kiedy wokół nie ma ludzi zdecydowanie lepiej nam się odpoczywa.
Po drodze zawsze czekają jakieś atrakcje. To takie małe nagrody za wysiłek. Wszystkie cieszą tak samo: rosnąca w zaroślach naparstnica purpurowa, ślimak zwany Pomrowem błękitnym czy najczęściej towarzysząca nam Salamandra plamista. Często można usłyszeć dzięcioła stukającego w pień drzewa, widujemy sarny pasące się tuż przy ścieżce, kilka razy drogę przebiegł nam zając, a raz nawet spotkałyśmy dziki. Czasami, po bardzo szybkim marszu, kiedy dochodzimy do schroniska, które po południu lub wieczorem jest prawie puste, ulegamy pokusie i kupujemy kawałek pysznego, pieczonego na miejscu ciasta! Bardzo ciężko jest opisać jak smakuje sernik na Klimczoku, po dwóch godzinach szybkiego marszu!
Kolejną rzeczą, za którą kocham góry, to oczywiście widoki. W zależności od tego, z której strony góry jesteśmy, możemy spoglądać na Bielsko lub okoliczne miejscowości, takie jak Bystra czy Szczyrk. Przy dobrej pogodzie w oddali możemy podziwiać Babią Górę, a czasami widać nawet Tatry.
W chodzeniu nie przeszkadza nam aura. Oczywiście, najprzyjemniej spacerować w słońcu, ale nie ma złej pogody. Przecież kiedy pada, można założyć kurtkę przeciwdeszczową. W zimie po prostu ubieramy się tak, by nie zmarznąć. Najważniejsze są wygodne buty i pozytywne nastawienie. Jesienią i zimą chodzimy także po zmroku. Dzięki temu możemy podziwiać piękne zachody słońca. Później, gdy robi się ciemno, po prostu zakładamy latarki czołowe i bez problemu odnajdujemy znajomy szlak.
Wiele osób dziwi się, kiedy mówię, że chodzę po górach. Czasami pada pytanie: „Po co?” To jest bardzo trudno wytłumaczyć – góry albo się kocha, albo ich nie rozumie. Ale każdy ma swój sposób na ból głowy.
A dla tych, którzy nadal potrzebują zachęty, napisałam piosenkę:
.
Piosenka na leśną wycieczkę
.
Hej i ho!
Przygód sto
czeka nas.
Chodźmy w las!
.
W lesie wiele przygód czeka.
Spakuj szybko mały plecak:
zabierz picie, weź wałówkę
i chodź z nami na wędrówkę.
.
Już przed nami leśna ścieżka,
sprawdźmy, kto tam teraz mieszka,
czy w zaroślach, czy na drzewie.
Ptak, Wiewiórka? Jeszcze nie wiem…
.
Hej i ho!
Przygód sto
czeka nas.
Chodźmy w las!
.
Na gałęziach siedzą ptaki:
wilgi, zięby oraz szpaki,
obok dziupli dzięcioł stuka,
larw i chrząszczy sobie szuka.
.
Mrówki, myszy i nornice
patrolują okolicę,
jeże, chrząszcze i zające
wygrzewają się na łące.
.
Hej i ho!
Przygód sto
czeka nas.
Chodźmy w las!
.
W lesie sporo jest pyszności
bo las lubi miłych gości;
są jagody i maliny,
znajdziesz także ostrężyny.
.
Można zbierać kwiaty, liście
także grzyby oczywiście.
Las podzieli się skarbami
ze wszystkimi, również z nami.
.
Hej i ho!
Przygód sto
czeka nas.
Chodźmy w las!
.
Wiesz już po co iść do lasu?
Chodź, nie traćmy więcej czasu;
zamówimy dziś pogodę
i ruszymy na przygodę!
.
Hej i ho!
Przygód sto
czeka nas.
Chodźmy w las!
.
Beata Jaczewska, Bielsko-Biała