O projekcie “Piękna Nasza Polska Cała – w krainie polskich legend”, prowadzonym w Szkole im. Juliana Ursyna Niemcewicza w Plainfield, NJ, pisaliśmy w ubiegłym tygodniu (https://dobraszkolanowyjork.com/w-krainie-polskich-legend-napisanych-przez-polonijna-mlodziez/) prezentując Legendę Kawelina, napisaną przez Julię Mieszkowicz. Tym razem zapraszamy do zapoznania się z legendą napisaną przez Zuzannę Szewc.
Tak o pomyśle na legendę pisze jej autorka:
Moja autorska legenda powstała w nawiązaniu do pobytu po raz pierwszy we Wrocławiu podczas ubiegłorocznych wakacji. Miasto chciałam odwiedzić już od dawna. Biorąc udział w jednym z konkursów dla młodzieży polonijnej pamiętam, że w pracy pisałam właśnie o zwiedzeniu Wrocławia, co było wtedy w sferze jedynie moich marzeń. Ale marzenia mają to do siebie, że się spełniają. Teraz to wiem! Wrocław to jedno z największych polskich miast. Jest zbudowany na kilku wyspach. Ma także niezwykłe Stare Miasto i niezliczoną ilość mostów oraz krasnali, które żyją wspólnie z mieszkańcami miasta.
Wrocławskie krasnale są wręcz fascynujące i to właśnie one najbardziej przykuły moją uwagę. Każdy z nich ma swoje imię i związaną z nim ciekawą historię. Znajdują się one w różnych częściach miasta. Najwięcej można ich znaleźć w centrum. Rynek jest miejscem, gdzie liczba krasnali jest dość duża. Będąc pod wielkim ich wrażeniem już od pierwszego dnia pobytu we Wrocławiu robiłam zdjęcia każdemu znalezionemu krasnalowi. Niektóre są schowane w zaułkach, kryją się w uliczkach, znajdują się na parapetach okiennych, czy chodnikach. Naprawdą bardzo łatwo je ominąć. Dlatego spacer śladami krasnali jest jedną z największych atrakcji turystycznych. Prawie połowę moich pamiątkowych zdjęć z Wrocławia stanowią krasnale. Podczas jednej z wycieczek po mieście, przewodnik poinformował nas, że istnieje blisko 400 krasnali. To właśnie zachęciło mnie do znalezienia jak największej ich liczby. Osobiście odnalazłam 50 krasnali. Kiedy zapoznałam się z tematem naszego szkolnego projektu w mojej polskiej szkole od razu wiedziałam, o czym będę pisać. Tak naprawdę to nikt nie wie, skąd wzięły się krasnale? Istnieją różne teorie, ale moja autorska przedstawiona w zaprezentowanej pracy chyba najbardziej jest bliska prawdy.
„Romantyczna tragedia”
Zuzanna Szewc
Wrocław jest znany z krasnali rozrzuconych po całym mieście, które stanowią jego naturalną ozdobę. Miasto ma nie tylko własną przeszłość, ale również „autorską legendę” – historię miłosną, której bohaterem jest muzycznie utalentowany krasnal.
Dżaruś, bo o nim mowa, podobnie jak wszyscy jego przyjaciele, którzy również byli muzykami, miał bardzo surowych rodziców. Na szczęście fakt ten nie miał wpływu na jego przyszłość. Każdy dzień we Wrocławiu był absolutnie wspaniały. Słońce spowiło całe niebo, oślepiając wszystkich, którzy opuścili własne małe domki. Rzecz jasna, dlatego Dżaruś zawsze nosił swoje czarne okulary przeciwsłoneczne. Jego styl był niezwyczajny w porównaniu z innymi krasnalami. Zawsze nakładał na głowę czapkę. A nawet, jeśli było lato, ubierał kurtkę motocyklową, skórzane spodnie i skórzane buty. Nigdy nie wychodził z domu bez swojego Kontrabasu, bowiem instrument od dawna stanowił dla niego cały świat. Gdy mu go zabierano, Daruś odczuwał wtedy ból w swoim malutkim serduszku, tak jakby brakowało jakiejś jego części. Ponieważ był jedynakiem, miał wiele obowiązków i oczekiwań ze strony swoich rodziców. Jego rodzice nigdy nie „spuszczali z niego oczu”, mimo że mieli świadomość, że jest prawie dorosły.
Pewnego letniego popołudnia Dżaruś grał na ukochanym Kontrabasie, śpiewał nowe piosenki i zabawał przy tym swoje miasteczko. Nagle usłyszał śmiech, rozmowy, nawet odgłosy przejeżdżających samochodów. Nie były to odgłosy docierające z jego własnego miasteczka, ale z miasta Wrocławia, które znajdowało się w pobliżu. Jednakże jego rodzice zawsze zabraniali mu go odwiedzać. Wierzyli, że ludzie stanowią zagrożenie dla wszystkich krasnali. Dżaruś tego nie rozumiał. Ludzie od dawien dawna wydawali mu się być przyjaciółmi.
Gdy Dżaruś usłyszał odgłosy ludzi, poczuł ogromną chęć zwiedzenia Wrocławia. Coś pchało go w tę stronę. Znał nazwę miasta, ponieważ słyszał, jak jego rodzice rozmawiali o nim pewnego dnia, gdy był w swoim pokoju. Oczywiście, będąc muzykiem, posiadał nie tylko umiejętność gry na instrumencie, ale także miał doskonały słuch. Rodzice kilkakrotnie ostrzegali go przed wszystkimi niebezpieczeństwami, jakie według nich niesie ze sobą człowiek. Mówili mu, że jeśli człowiek dotyka krasnala, w tej samej chwili staje się on kamieniem i na dodatek takie nastały czasy, że może się to stać ze wszystkimi innymi krasnalami, które przebywają we Wrocławiu. Dowiedział się też, że właśnie dlatego dotychczas krasnale nigdy nie opuszczały swoich rodzinnych stron.
Dżaruś zawsze miał jednak silną ochotę odkrywać nieznane i dlatego na przekór wszystkiemu postanowił wyruszyć w drogę. Najpierw szukał mapy w swoim domu, którą po dłuższej chwili odnalazł w salonie. Później spakował swoją torbę ze wszystkimi niezbędnymi rzeczami i rozpoczął długo wyczekiwaną podróż.
Była noc, więc Dżaruś musiał być bardzo cichy i ostrożny, kiedy opuszczał swoje miasto, ponieważ każdy dźwięk, który wydałby, mógłby mieszkańców obudzić. Księżyc świecił tak mocno, że bez trudu można było dostrzec piękne budynki. Jakby żywe i niepowtarzalne w palecie barw. Wyjątkowe i wysublimowane. Dżaruś nie mógł oderwać oczu od tego, co zobaczył. W okolicy nie było nikogo, więc wyglądało to tak, jakby krasnal odbywał indywidualną wycieczkę. Krocząc przed siebie zastanawiał się on nad tym, dlaczego jego rodzice tak długo trzymali go z dala od czegoś tak niezwykłego i pięknego.
Wyobraził sobie, że gra na ulubionym Kontrabasie i ma widownię, która będzie go oklaskiwać, bawiąc się przy tym i ciesząc się tym, co słyszą. Im więcej odkrywał, tym bardziej tracił poczucie czasu, a słońce zaczęło pojawiać się już na horyzoncie. Wyrwany z letargu, postanowił jak najszybciej wrócić do swojego miasteczka, aby rodzice go nie nakryli, gdyż groziłyby mu za to poważne konsekwencje.
Gdy dotarł do rodzinnego domu, jego rodzice jeszcze spali. Spokojnie wszedł do środka, starając się przy tym wydawać jak najmniej dźwięków. W miarę upływu dnia, Dżaruś nie mógł przestać myśleć o Wrocławiu. Miał ochotę powiedzieć rodzicom o wszystkich wspaniałych miejscach, które odwiedził podczas minionej nocy. Wiedział jednak, że gdyby to zrobił, rodzice na pewno nie pozwililiby mu powrócić do tego „raju”. Czuł jednak ogromną potrzebę podzielenia się wrażeniami z jakimkolwiek krasnalem. Ale jak to zrobić? Zastanawiał się. I nagle przyszło mu na myśl, że tak po prostu od niechcenia zagra na Kontrabasie i w ten sposób przekaże piękny obraz, który miał nieustannie przed oczami.
Krasnale z jego miasteczka, mijając go, zatrzymywały się na chwilę, aby posłuchać gry Dżarusia. Były wręcz zdumione harmonią dźwięków, którą mogły usłyszeć. Muzyka docierała do ich uszu, a ich twarze promieniały z zachwytu. A przy tym nie mogły się doczekać, aż same zobaczą Wrocław. Pytano więc Dżarusia o drogę. Aby spełnić życzenie swojej publiczności, Dżaruś stworzył plan wycieczki do Wrocławia, mającej się odbyć następnego dnia na dwie godziny przed północą.
Kiedy nadszedł długo oczekiwany moment wszyscy spotkali się pod wysokim drzewem, aby wyruszyć do Wrocławia. Pięknie oświetlone budynki po raz kolejny wyglądały nieziemsko. Wszystkie krasnale były w szoku, gdy zobaczyły miasto. Ponieważ wiele z nich po raz pierwszy w życiu ujrzało miasto. Dżaruś poprowadził wycieczkę dla wszystkich, pokazując im najpiękniejsze zakątki Wrocławia.
Po zakończonej ekspedycji nikt nie chciał wracać do swojego domu, więc jednym chórem wszystkie krasnale postanowiły po prostu imprezować całą noc i cieszyć się nocą tak długo, jak to możliwe. Dżaruś zaczął grać na swoim „magicznym” Kontrabasie, a wszystkie pozostałe krasnale zaczęły śpiewać, skakać, tańczyć i co najważniejsze naprawdę dobrze się bawić. Doszło do tego, że wspinały się po budynkach, latarniach, wchodziły na dachy, aby z góry lepiej podziwiać miasto. Ta noc była nocą, której żaden krasnal nie mógł zapomnieć.
Nagle Dżaruś usłyszał szelest w krzakach w Parku Juliusza Słowackiego. Wiedział tylko, że park został tak nazwany ze względu na pomnik upamiętniający polskiego wieszcza narodowego – Juliusza Słowackiego. Dżaruś stawał się coraz bardziej podejrzliwy i ciekawy, więc postanowił skonfrontować sytuację i zapytał, kto tam jest. Niespodziewanie otrzymał odpowiedź i zza krzaków wyszła niepozorna postać. Była to postać młodej krasnalki, która nazywała się Marysia Pięknisia. Była młodą damą świadomą swojego wdzięku i piękna. Dżaruś był tak oszołomiony jej naturalnym pięknem, że bez namysłu zaprosił ją na imprezę, którą jego przyjaciele kontynuowali w mieście.
Z upływem nocy wszyscy poznawali się coraz lepiej i już bardzo swobodnie ze sobą rozmawiali. Znajomość Dżarusia i Marysi Pięknisi coraz bardziej zacieśniała się tak mocno, że wydawało im się, że znają się od wielu, wielu lat. Wytworzyła się między nimi głęboka emocjonalna więź. Dżaruś i Marysia Pięknisia, jak to bywa w najpiękniejszych bajkach, zakochali sie w sobie od pierwszego wejrzenia. Nie mogli przestać tańczyć, rozmawiać, żartować, śpiewać. Trudno im było rozstać się chociaż na krótką chwilkę. Nie mówiąc o tym, że zaczynało świtać i krasnale musiały już wracać do swoich domów.
Dżaruś był tak zdeterminowany, aby Marysię Pięknisię znowu zobaczyć, że umówił się z nią o północy we Wrocławiu następnej nocy. Marysia Pięknisia była bardzo zadowolona z jego zaproszenia i zupełnie się nie wahając, zgodziła się od razu. Gdy słońce już na dobre pojawiło się na niebie, Dżaruś zdał sobie wówczas sprawę, że jego noc dobiegła końca i że wkrótce ludzie się obudzą, podobnie jak jego rodzice. Powiedział wszystkim krasnalom, że natychmiast wszyscy muszą się udać do swojego miasta, bo inaczej zostaną złapani przez ludzi. Tuż przed opuszczeniem Wrocławia, Dżaruś pocałował Marysię Pięknisię na dobranoc. Czuł, że to była najlepsza noc w jego życiu, która na pewno na zawsze pozostanie w najdalszym zakątku jego serduszka.
Następnej nocy, Dżaruś i jego Ukochana, tak jak zaplanowali i obiecali sobie, spotkali się o północy. Jednak ta noc była zupełnie inna. Wszyscy ludzie, którzy mieszkali we Wrocławiu, nie spali, wręcz przeciwnie, spotykali się na mieście, rozmawiali, tańczyli, śpiewali. Ta sytuacja zdziwiła trochę Dżarusia. Przyszła mu do głowy myśl, że skoro tak się stało, to może jest to okazja to nawiązania przyjaźni z ludźmi. Ku jego zdziwieniu do ludzi zaczęły dołączać inne krasnale z miasteczka Dżarusia, zachowując przy tym dystans. Przez prawie cały czas Marysia Pięknisia i Dżaruś byli nierozłączni.
W pewnym momencie ktoś z ludzi zajął Dżarusia rozmową i Dżaruś starcił z widoku Ukochaną. Kiedy zdał sobie z tego sprawę, wpadł w panikę i postanowił odnaleźć swoją Marysię Pięknisię jeszcze przed końcem nocy. Niestety, każde z nich podążało w przeciwnym kierunku i prawdopodobnie nigdy się już nie odnajdą. Zrozpaczony Dżaruś przysiadł na przydrożnym kamieniu, który przypomniał mu moment ujrzenia we Wrocławiu poraz piewszy Marysi Pięknisi. Kiedy pogrążył się w zadumie, przechodzący obok człowiek, widząc krasnala siedzącego na kamieniu, zainteresował się nim. Człowiek ów chciał dotknąć Dżarusia. Zamyślony Dżaruś w pierwszej chwili nie zareagował na ruch ręki człowieka, co jawi się jako naturalny instynkt ludzi. Jednak gdy ręka zbliżała się do niego oprzytomniał. Zerwał się jak oparzony i próbował jak najszybciej uciec. Niestety był zbyt wolny i człowiek dotknął go. W tym właśnie momencie wszystko zamarło. W okolicy rozpostarła sie głucha, złowieszcza cisza. A Dżaruś zdążył jedynie przywołać myśl o niebezpieczeństwach Wrocławia. Zawsze zachowywał ostrożność, ale nie tym razem. Zamiast tego naraził wszystkie krasnale z Marysią Pięknisią włącznie. A przecież rodzice Dżarusia ostrzegali, że kiedy człowiek dotknie krasnala, to wszystkie krasnale w jednym czasie zamienią się raz na zawsze w kamień. Jakby w jednej chwili nieruchomiały podczas wykonywania różnych znanych sobie czynności.
Dzisiaj Dżarusia można spotkać na ulicy Rynek 23, obok lokalu Whiskey in the Jar, a Marysię Pięknisię na ulicy Widok 8, przy Centrum Dermatologii Estetycznej. Ukochana Dżarusia na wszelki wypadek jednak codziennie sprawdza w lusterku, czy nie trzeba poprawić fryzury lub stroju. Czasem zagapi się na nią jakiś przechodzień czy kierowca stojąc nieopodal w korku. Ale nic z tego, panowie – serce Pięknisi jest już zajęte. Przez kogo? – to już jej słodka tajemnica. A Dżaruś ponoć daje się namówić na koncert po długich namowach, ale tylko za dnia, gdyż wieczorem nie chce przyćmiewać swoją grą innych muzyków.
Wielu turystów przyjeżdżając do Wrocławia, chce nie tylko zwiedzić miasto ze względu na jego piękną architekturę, ale odnaleźć wszystkie krasnale, które rozrzucone są po całym mieście. A jest ich już blisko 400. Liczba ta ciągle rośnie, ponieważ nowego krasnala może do Wrocławia zaprosić każdy z nas. Ruszajcie zatem w drogę, aby wyznaczyć własny krasnoludkowy szlak?
.