Agnieszka Stelmaszyk jest autorką licznych książek dla dzieci i młodzieży. Wśród nich są znane serie: „Kroniki Archeo”, „Klub Poszukiwaczy Przygód”, „Mazurscy w podróży” i „Przypadki kociej gromadki”. Stelmaszyk jest nauczycielką języka polskiego z wykształcenia. Córka nauczycielki. Mieszka w Bydgoszczy. Wcześniej już pisaliśmy o niej na naszej stronie (Czy bohaterowie książek Agnieszki Stelmaszyk zawędrują do Nowego Jorku? | Dobra Szkoła Nowy Jork (dobraszkolanowyjork.com).Tym razem o swojej pasji do podglądania ptaków i ich fotografowania rozmawia z Danutą Świątek.
.
.
W poście na Facebooku zamieściła Pani zdjęcie dwóch ptaków z podpisem „mazurki dwa”. Aż podskoczyłam na krześle z wrażenia i od razu pokazałam zdjęcie podczas rodzinnego śniadania wielkanocnego. Dzięki pani odkryliśmy, że mazurek to także ptak. A co Pani odkryła dzięki podglądaniu ptaków i ich fotografowaniu?
Odkryłam fascynujący świat i życie, które toczy się tuż obok nas. Nauczyłam się również rozpoznawać głosy niektórych ptaków, dzięki temu łatwiej mi je obserwować. Fotografowanie bardzo mi pomaga w rozpoznawaniu gatunków, ponieważ mogę w domu powiększyć zdjęcia i dobrze się przyjrzeć różnym szczegółom, na przykład upierzeniu. Poznałam też przy okazji wielu miłych ludzi, którzy podzielają moje pasje.
.
.
Nie tylko moją uwagę przyciągają Pani zdjęcia, ale także krótkie i czułe podpisy. Czy istnieje specjalny związek między Panią – pisarką i ptakami?
Zawsze czułam silny związek z naturą, nie tylko z ptakami. Przyroda jest dla mnie bardzo ważna i często przewija się w moich książkach. Choć mieszkam w dużym mieście, staram się obserwować wszystko to, co mnie otacza, a najłatwiej obserwować właśnie ptaki, zarówno te pospolite jak wróble, mazurki, sikorki czy kawki, ale również żyjące w parku, lesie czy nad rzeką. Ponieważ mieszkam dość wysoko, z balkonu widzę jak sroki budują gniazda, a pod dachem mojej sypialni zamieszkały mazurki, które budzą mnie co rano. Głośno ćwierkają, czasem przysiadają na parapecie i zaglądają przez szybę. Mogę więc obserwować ptaki nawet bez wychodzenia z domu.
.
.
.
Podobno najciekawiej na wiosnę podglądać ptaki, gdy budują gniazda. Czy obecnie Pani więcej czasu spędza z aparatem w lesie, a może w oknie domu?
Wiosną, wystarczy dobrze się rozejrzeć i można zobaczyć gorączkowe przygotowania do lęgów. Wiele ptaków buduje gniazda, gdy na drzewach nie ma jeszcze liści, więc łatwo je zaobserwować. Wystarczy tylko podnieść głowę i nie trzeba mieć do tego lornetki. Z niecierpliwością czekam też na przylot jerzyków, które gniazdują w budynkach na moim osiedlu. Latem śmigają między blokami, a ja podziwiam je z okna albo balkonu.
Ważne jest, by przy obserwowaniu ptaków, szczególnie gdy wysiadują jaja lub karmią młode, nie przeszkadzać im i nie zbliżać się zanadto. Najlepiej robić to z bezpiecznej odległości, by nie ingerować w ich środowisko. Przydaje się wtedy lornetka, a do fotografowania odpowiedni obiektyw, którym można robić zdjęcia z daleka. Etyka w obserwowaniu ptaków i innych zwierząt jest bardzo ważna. Zawsze staram się nie naruszać ich strefy komfortu.
.
.
Czy zdarzyło się, że jakiś ptak spłatał Pani figla?
Jakiś czas temu w parku przydarzyła mi się ciekawa przygoda. Fotografowałam sikorki bogatki, gdy nagle rozległo się miauczenie kota i ptaki uciekły. Byłam przekonana, że to kot, ale gdy się rozejrzałam, nigdzie go nie zauważyłam. Po chwili sikorki wróciły, wycelowałam w nie obiektyw, ale znowu rozległo się miauczenie i ptaki poderwały się do lotu. Tym razem jednak udało mi się zlokalizować miejsce, w którym czaił się ów kot i wtedy okazało się, że te dźwięki wydaje… sójka. Chowała w dołku smakołyki i nie chciała, żeby sikorki ją podglądały. Na koniec zamaskowała spiżarnię leżącymi na ziemi listkami, popatrzyła na mnie łobuzersko, po czym odleciała. Wiedziałam, że sójki naśladują głosy innych ptaków, ale nie miałam pojęcia, że potrafią też zamiauczeć jak kot.
.
.
Czy napisze Pani książkę dla dzieci, w której bohaterem będzie ptak albo ptasiarka?
Tak, w jednej z moich książek będzie mnóstwo ptaków, ale nie mogę jeszcze za wiele zdradzać. Być może pojawi się i ptasiarka.
Jest Pani pisarką, a zatem „mocniej czuje” słowa. Co Pani odczuwa, gdy słyszy słowo ptasiarka?
Słowo to kojarzy mi się z osobą zafascynowaną ptakami, z kimś kto lubi je obserwować i lubi obcować z przyrodą. Szczerze mówiąc, do tej pory nie myślałam o sobie w ten sposób, ale chyba już zaczynam być ptasiarką.
Nawet, gdy idę do sklepu, rozglądam się wokół i podglądam życie miejskich ptaków. Nauczyłam się rozpoznawać ich głosy i potrafię zlokalizować wiele gatunków po śpiewie. Obserwowanie ptaków i innych stworzeń jest naprawdę fascynujące i pozwala oderwać się od codziennych spraw. Dla mnie jest również bardzo inspirujące.
.
.
Czy ptasiarka, obserwatorka ptaków w naturze, może mieć ptaki w klatce w domu?
Ptaki są dla mnie synonimem wolności, uwielbiam obserwować je w locie. Nie potrafiłabym trzymać ptaków w klatce, jeśli nie byłoby to związane z jakimś leczeniem lub podobną formą pomocy. Dzikie ptaki wolę podziwiać w naturze. Zimą dokarmiam je na balkonie. Często odwiedzają mnie te same osobniki, niektóre odróżniam po pewnych charakterystycznych cechach. Wiosną i latem wystawiam im poidełko z wodą i też od czasu do czasu wpadają, by zaspokoić pragnienie. Przylatują, kiedy chcą, ćwierkają i śpiewają, a ja mogę je obserwować przez balkonowe okno. Taka forma kontaktu z nimi sprawia mi wiele radości, zawsze cieszę, gdy odwiedzi mnie jakiś ptasi przyjaciel.
Czy mysikrólik, o którym pani napisała na Facebooku „cudo”, najmniejszy ptak w Europie, jest pani ulubionym ptakiem?
Tak, mysikrólik jest jednym z moich ulubionych ptaszków. Jest tak malutki, że czasem naprawdę trudno go w ogóle zauważyć. W moim parku i pobliskim lesie najczęściej żeruje wysoko w koronach drzew iglastych. Ale czasem schodzi niżej i wtedy łatwiej go zaobserwować. Zimą w lesie jest bardzo cicho, bo większość ptaków milknie, ale delikatny śpiew mysikrólika słychać już z daleka i dzięki temu wiem, gdzie go szukać. Jest to bardzo ruchliwy ptaszek, prawdziwa z niego wiercipięta, dlatego dość trudno go sfotografować. Gdy zawisa w locie, przypomina mi kolibra. Wygląda trochę jak puchowa kulka. Ma bardzo ładne, zielonkawożółte upierzenie z żółtym paskiem na czubku głowy.
.
.
Czy można uznać podglądanie ptaków w naturze za naturalną terapię dla dzieci i młodzieży w czasach chaosu w sieci internetowej?
Myślę, że obserwowanie ptaków jest świetną terapią. Oczywiście nie dla każdego, bo trzeba jednak mieć jakieś zamiłowanie do przyrody, ale na pewno wielu osobom może pomóc odetchnąć od problemów dnia codziennego i uwolnić myśli od stresujących sytuacji. Samo przebywanie na powietrzu jest o wiele zdrowsze niż długotrwałe ślęczenie nad ekranami smartfonów i komputerów. Spacer do parku lub lasu połączony z obserwowaniem ptaków zdecydowanie poprawia nastrój, a ruch i kontakt z przyrodą działają relaksująco. Myślę, że obserwowanie ptaków to także świetny trening umysłu dla młodych ludzi, ponieważ stymuluje zmysł wzroku i słuchu, ćwiczy cierpliwość, spostrzegawczość i pamięć, a także umiejętność porównywania. I przede wszystkim sprawia dużą frajdę, zwłaszcza, gdy uda nam się zobaczyć gatunek, którego wcześniej nie widzieliśmy. Młody człowiek może czuć się wtedy jak odkrywca, bo co innego zobaczyć ptaka w atlasie, a zupełnie co innego widzieć go na żywo, słuchać jego śpiewu, obserwować jego zachowanie i zwyczaje. Ja doceniam każdą taką chwilę i sprawia mi to mnóstwo przyjemności.
.
.
.
Gdy rozmawiałyśmy 5 lat temu, zapytałam, czy Pani bohaterowie książek zawędrują do Nowego Jorku. Dostałam nadzieję, że tak. Co w tej sprawie słychać?
Na pewno odwiedzą Nowy Jork i być może nawet w książce, którą właśnie piszę, ale w tej sprawie też jeszcze nie mogę za wiele zdradzać.
Dziękuję za rozmowę!
.
Rozmawiała: Danuta Świątek
Zdjęcia: Agnieszka Stelmaszyk