Dla Polaków mieszkających na świecie, którzy spędzili dzieciństwo w Polsce, las kojarzy się z rodzinnymi wypadami na jagody w czasie wakacji, grzybobraniem jesienią, wędrówkami o różnych porach roku. „Las to płuca ziemi” – słyszały dzieci od najmłodszych lat w szkole. Wyjście do lasu jest zdrowe! Coraz głośniej o terapii kąpieli leśnych, jako terapii wspierającej leczenie na różne schorzenia. Rozmowa z dr n. med. Katarzyną Simonienko, psychiatrą, przewodniczką Białowieskiego Parku Narodowego, która pracuje w Centrum Zdrowia Psychicznego „Meandra” w Białymstoku i prowadzi na Podlasiu Centrum Terapii Lasem.

Po dwóch miesiącach życia w domu i z powodu koronowirusa, który wywołuje stres,  już sama myśl o wyjściu do parku, czy spaceru nad Atlantykiem wprowadza mnie w lepszy nastrój. A pani nawet uznaje wyjście do lasu za terapię kąpieli leśnych. Jak mamy zatem ‘kąpać’ się w lesie?

Przede wszystkim musimy zadbać o uważność. Wyłączmy dźwięk w telefonie, przestańmy na godzinę myśleć o sprawach niecierpiących zwłoki i zanurzmy się w leśnej atmosferze. Zwolnijmy tempo, zaangażujmy wszystkie zmysły, czujmy, słuchajmy, dotykajmy.

Katarzyna Simonienko

Terapia lasem chyba jest najlepsza na stres i niepokoje u dzieci jak i dorosłych?

Na stres, ale i na odporność. Podnosi ilość i aktywność komórek NK (Natural Killers), u dzieci wspomaga procesy poznawcze – koncentrację uwagi, zdolność uczenia się, pamięć. Sprawia, że stają się odporniejsze psychicznie i rzadziej chorują na depresję w wieku dorosłym. Jeśli jesteśmy zestresowani, las wyhamuje aktywność układu współczulnego, odpowiedzialnego za tryb ‘fight or flight’, a włącza przywspółczulny – ‘rest and digest’. Sprawia, że łatwiej regenerujemy się po stresie. Wracają nam siły. W lesie normalizuje się też ciśnienie krwi, głębiej oddychamy, odprężamy się.

Czy potrzebny jest przewodnik do terapii leśnej?

Przewodnik przydaje się, aby pokazać tempo, które jest bardzo powolne, a także pomóc nam zaangażować wszystkie zmysły, pogłębić oddech i relację z przyrodą za pomocą różnorodnych ćwiczeń. Jeśli praktykujemy sami, pamiętajmy o oddychaniu z zaangażowaniem mięśni brzucha, korzystaniu ze wszystkich zmysłów i braku pośpiechu. Nie stawiajmy sobie celów odległościowych czy wytrzymałościowych. Terapia lasem to nie sport tylko praktyka wellness.

Nowojorczycy nie zawsze mogą wyjechać do lasu, czy zatem park jest wystarczająco dobry do terapii?

 Tak, ważne jest, aby miejsce było z dala od przemysłowych odgłosów – hałasu samochodów, lotniska czy linii kolejowych. Parki miejskie znakomicie nadają się do praktyk ‘forest bathing’ i jeśli mamy do nich dostęp, warto skorzystać.

Jak często należy stosować terapię leśną, żeby zadziałała na człowieka? Niektórzy są ‘odporni’ na naturę. Dziecko jest chyba bardziej podatne?

Według badań weekend w lesie wystarczy, by nasza odporność lepiej funkcjonowała przez kolejny miesiąc. Pierwsze efekty obserwuje się już po kwadransie, żeby były trwałe, zalecałabym przynajmniej około godziny w tygodniu, jeśli mamy taką możliwość. Osoby sceptycznie i niechętnie nastawione do kontaktu z przyrodą odnoszą faktycznie mniej korzyści zdrowotnych, zwłaszcza w zakresie relaksacji. Natomiast nie ma badań, czy bardziej podatne są dzieci. Osoby w każdym wieku, także seniorzy, również osiągają w badaniach wyniki wskazujące na poprawę stanu zdrowia.

Czy pani ‘urodziła się’ w lesie? Kiedy przyszła miłość do lasu?

Przyrodą interesowałam się od zawsze. Urodziłam się i mieszkam na Podlasiu, gdzie dostęp do lasu jest bardzo prosty, a Puszcza Białowieska jest  na wyciągnięcie ręki. Od wczesnego dzieciństwa spędzałam czas wolny w lesie i mimo studiów medycznych nadal kontynuowałam pasje przyrodnicze- fitoterapię, fotografię przyrodniczą, trekking i wykonywanie ilustracji.

Sama myśl, że pani jako psychiatra stosuje również terapię leśną, przyciąga mnie bardziej do pani niż do tradycyjnego psychiatry. Czy dzięki niej ma pani więcej pacejntów? Czy obserwuje pani większą skuteczność pracy z pacjentami?

Nigdy nie narzucam pacjentom terapii lasem, jest to opcja, o której zawsze możemy porozmawiać, mogę do niej zachęcić, ale jeśli komuś nie odpowiada, nie ma problemu. Zwracam uwagę na styl życia, sport, stosowanie relaksacji- całościowe ujęcia zdrowia jest dla mnie ważne. Myślę, że jeśli zadbamy o siebie kompleksowo, to faktycznie możemy liczyć na większą skuteczność.

Jak zostać terapeutą leśnym?

Są międzynarodowe kursy certyfikujące, które oferują tego typu wykształcenie. Do najbardziej znanych organizacji należy Forest Therapy Institute, w którym się szkoliłam oraz Association of Nature and Forest Therapy. Oba prowadzą szkolenia w USA.

Czy pani mieszka w pobliżu lasu? Marzy, żeby zasadzić swój las?

Las widzę z okna, pisząc teraz do Państwa. Od kilkunastu lat mam taką możliwość i przywilej. Wolałabym nie sadzić lasu, ale mieć tyle ziemi, by mógł zasadzić się sam, zgodnie z naturą – bioróżnorodny, rządzący się swoimi prawami.

Jaka jest przyszłość terapii leśnej w Polsce i na świecie?

Dotychczas brałam udział w zajęciach w Finlandii i Irlandii, gdzie miałam możliwość poznać praktyków i naukowców z całego świata, w tym z Japonii i Korei. Moim marzeniem jest zwiedzić Alaskę, Yellowstone, Park Narodowy Sekwoi czy Hoh Rainforest. W Polsce terapia lasem staje się coraz bardziej popularna. Podobnie na świecie. Świadczy o tym wzrastająca ilość prac naukowych oraz kursów szkolących przewodników. Mam nadzieję, że przekonamy się, jak ważne dla naszego zdrowia są lasy i że warto je chronić zamiast wycinać.

.

.

Proszę przepisać receptę naszym czytelnikom w ramach leśnej terapii; dla dziecka i rodzica.

Dorosłym polecałbym spokojny, uważny spacer z przestrzenią na kontemplację, testowanie doznań zmysłowych i głęboki oddech. Dzieci mają dużo więcej  energii, warto więc zaproponować im różnego rodzaju leśne aktywności. Prawdziwą skarbnicą inspiracji jest książka Richarda Louva pt. „Ostatnie dziecko lasu”. Pamiętajmy, że wyjście do lasu jest zdrowe dla osób w każdym wieku, nic nie kosztuje, a może być bardzo przyjemnym sposobem na spędzanie czasu.

.

Rozmawiała: Danuta Świątek

Zdjęcia: archiwum rodzinne

Poprzedni artykułMade in Bielsko, czyli mały fiat – symbol wolności
Następny artykułWiktoriańskie Cape May

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj