Fiat 126p. Niby mały ale wielki we wspomnieniach sporej grupy Polaków, którzy mieszkają rozrzuceni po świecie. Kiedyś nim jeździli i odkrywali świat bliski i daleki. Zapraszamy do korespondencji Beaty Jaczewskiej z Bielska-Białej.

xxx

Moje rodzinne miasto, Bielsko-Biała, nie jest wielką metropolią. Aktualnie liczy około 170 tysięcy mieszkańców. Powstało w 1951 roku z połączenia dwóch miast: Bielska i Białej. Było kiedyś miastem wojewódzkim, obecnie to stolica powiatu. Mieszkam tutaj od wielu lat, z przerwami na studia w Krakowie i pracę w Warszawie. Wróciłam, bo mam tu wszystkie zalety miasta: teatr, kina, koncerty – jednym słowem – cywilizację. Z drugiej strony omijam zwykle to, czego nie lubię z w dużych miastach czyli pokonywanie ogromnych odległości, pęd i całkowitą anonimowość.

Wielu Polakom moje miasto kojarzy się z Fabryką Samochodów Małolitrażowych. To właśnie tutaj rozpoczęła się historia bohatera tej opowieści. 

Fiat 126p był bardzo popularnym samochodem i do dziś uchodzi za kultowy, choć na polskich drogach jest już rzadkością. Pierwszy egzemplarz zjechał z taśmy bielskiej fabryki 22 lipca 1973 r. W Polsce wyprodukowano ich ponad 3,3 mln, z czego ponad 1,1 mln w Bielsku-Białej. Produkowany był przez ponad 25 lat.

.

.

Maluszek był bardzo prostym pojazdem. Silnik o pojemności 594, a później 650 centymetrów sześciennych, znajdował się z tyłu. Nadwozie posiadało dwoje drzwi, w środku mieściły się cztery osoby, choć często trzeba było nieźle się nagimnastykować, by pasażerom podróżowało się w miarę wygodnie. Ale kto by się przejmował wygodami! 

Mały Fiat to symbol polskich przemian, nadziei, determinacji i wreszcie symbol wolności, bo to właśnie „maluchem” Polacy wyjeżdżali również za granicę.

O bielskim samochodzie można powiedzieć wiele. Powstało o nim sporo piosenek, żartów i memów. Zespół Big cyc śpiewał, że „(…) Mały fiat przetrwa jeszcze tysiąc lat (…)”, Elektryczne gitary  opowiadały o dumie z posiadania takiego auta: 

(…) Tyle było, pamiętasz wyrzeczeń
póki nie ma na lepszy
trzeba tak o ten dbać
żeby „brudas” nie pisały dzieci. (…)

Maluch, zwany też złośliwie „kaszlakiem”, cieszył się popularnością nie tylko w Polsce. W Chinach był często użytkowany jako taksówka, sporą sympatią darzono go także na Kubie i w Australii. Pamiętam swoje zdziwienie, kiedy kilka lat temu będąc w Hawanie, miałam okazję zobaczyć naszego fiacika wśród kawalkady zabytkowych pojazdów przewożących turystów.

.

.

Mnie mały fiat kojarzy się ze zwariowanymi wyjazdami za miasto wraz z kolegami z klasy. Tuż po tym jak zdaliśmy egzaminy na prawo jazdy, po zakończonych lekcjach udawało nam się zmieścić w tym maleństwie, należącym do któregoś z rodziców, czasami nawet i pięć osób. Jechaliśmy choć na chwilę w miejsca, które nagle stały się bliskie i dostępne. Ja, z racji swojego niewielkiego wzrostu zawsze byłam upchnięta z tyłu, między wysokimi kolegami, którzy zawsze mieli zbyt długie nogi. Na szczęście nigdy nie dostaliśmy mandatu.

Jako, że Bielsko-Biała to miasto ludzi z pasją, z naszym samochodzikiem wiąże się dość ciekawa historia. To opowieść o tym, w jaki sposób dzięki „maluchowi”, słynny amerykański aktor dowiedział się o istnieniu naszego miasteczka.

Wszystko zaczęło się od zdjęcia. Aktor będąc w Budapeszcie, sfotografował się z Fiatem 126p. Zdjęcie zamieścił na Twitterze, gdzie wypatrzyła go pani Monika Jaskólska, bielska działaczka. Zainicjowała ona akcję, mającą na celu zbiórkę pieniędzy na zakup „fiacika” i sprezentowanie go celebrycie, a tym samym wypromowanie naszego miasta za oceanem. Chciała także pokazać historię Bielska-Białej, gdzie samochód był produkowany, opowiedzieć o ludziach, którzy go tworzyli oraz o tym, jak w czasach PRL-u Fiat 126p był ważny dla Polaków. Plany były takie, że jeśli zbiórka pieniędzy przekroczy zamierzony cel, nadwyżka środków zostanie przekazana jako darowizna dla Szpitala Pediatrycznego.

.

.

Bielszczanie zareagowali entuzjastycznie, dość szybko pojawili się sponsorzy. Wiele bielskich firm zaoferowało swoją pomoc przy poszczególnych etapach całego przedsięwzięcia. Ostatecznie całą kwotę potrzebną do zakupu 43-letniego samochodu wyłożył bielski biznesmen i rajdowiec Rafał Sonik. 

Samochód musiał pochodzić z lat 1973 – 1975, ponieważ tylko wtedy mógł zostać zarejestrowany w USA jako zabytek. Turkusowy fiacik z 1974 roku został zakupiony aż w Suwałkach i przewieziony do Bielska, do remontu. Całkowity koszt remontu został wyceniony na około 40 tys. złotych, jednak firmy, które podjęły się tego przedsięwzięcia zaoferowały się wykonać go bezinteresownie. Linie lotnicze LOT, które miały przetransportować samochód do Los Angeles zadeklarowały, że zrobią to bezpłatnie. Dzięki darowiznom i pomocy bielskich firm pieniądze, które miał pokryć koszty całej akcji, zostały przekazane na konto Szpitala Pediatrycznego ze szczególnym wskazaniem na oddział psychiatrii dziecięcej. Aktor był bardzo poruszony akcją, kontaktował się w jej trakcie z pomysłodawczynią i także zaoferował pomoc dla bielskiego szpitala.

Kiedy wszystkie remonty dobiegły końca, odbył się festyn i targi „Made in Bielsko”, podczas których uroczyście zaprezentowano wyremontowany samochód. Biały, z jasnozieloną skórzaną tapicerką, zupełnie nie przypominał zniszczonego zabytku, który został zakupiony. We wnętrzu pojawiły się też drobne elementy nawiązujące do Bielska-Białej. 

Jednocześnie cały czas trwała zbiórka pieniędzy przeznaczonych dla Szpitala Pediatrycznego.

.

.

W listopadzie 2017 roku „maluszek” dotarł do USA.  Uroczyste przekazanie kluczyków odbyło się w rezydencji konsula generalnego Polski w Los Angeles. Prezent, przyozdobiony wielką czerwoną kokardą, prezentował się dumnie. Wtedy też odbyła się oczywiście pierwsza jazda Fiata 126p po ulicach Los Angeles z Obdarowanym za jego kierownicą.

Dzięki tej akcji wydarzyło się mnóstwo dobrych rzeczy. Przede wszystkim za oceanem usłyszano o niewielkim mieście, jakim jest Bielsko-Biała. Dodatkowo bielski Szpital Pediatryczny, otrzymał ogromne wsparcie. A przy okazji mnóstwo mniej i bardziej zaangażowanych osób świetnie się bawiło.  I o to chyba w tym wszystkim chodzi. Po latach, Fiat 126p znów pomógł bielszczanom uwierzyć w to, wszystko jest możliwe. Trzeba tylko mocno w to wierzyć.

A ja, dzięki „maluszkowi”, miałam pretekst do napisania rymowanki:

Małe autko z Bielska

Z Bielska mały fiat, 

autko z dawnych lat.

Był marzeniem wielu ludzi,

dotąd wielki zachwyt budzi. 

Zawojował świat.

.

Każdy o nim śnił, 

bo uroczy był:

dwoje drzwi i te kolory! 

Chociaż mały – jednak spory.

Dodawał nam sił.

.

Wielu o tym wie, 

wszystko zmieści się:

telewizor i gitara –

upchniesz, jeśli się postarasz

nawet szafki dwie.

.

Cztery miejsca miał,

każdy mieć go chciał.

Nim jeździliśmy na wczasy,

zwiedzaliśmy góry, lasy.

On nam wolność dał.

 
Dziś zabytek to,

podziwiamy go.

I choć nadal nas zachwyca –

jak on jeździł po ulicach?!

Ciężko wierzyć w to…

.

Beata Jaczewska

Poprzedni artykułWeekend poza miastem: malownicze Cold Spring Harbor
Następny artykułZielona recepta, czyli idź do lasu!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj