14247945_10210548756783997_897629243_o

 

Monika Macierzyńska przyjechała do Wielkiej Brytanii w 2015 roku na przysłowiowy rok, na tyle bowiem miałam podpisaną umowę o pracę w dniu wylotu. Życie jednak szybko zweryfikowało jej plany i obecnie mieszka z mężem i trzema córkami w nadmorskim kurorcie, na południu Anglii w Bournemouth. Odkąd została mamą dużo czasu spędza na promowaniu języka polskiego i brataniu się z Polakami. Kontakt z rodakami jest dla niej ważny z dwóch powodów, potrzebuje osób wywodzących się z podobnego kręgu kulturowego, jak również bardzo zależy jej by jej córki, znały dobrze język polski. Od kilku lat prowadzi w Bournemouth grupę „Poczytaj mi Mamo, poczytaj mi Tato”. O promowaniu czytania polskich książek oraz języka polskiego wśród Polonii w Wielkiej Brytanii rozmawia z Martą Kustek.

Skad przyszła inspiracja do założenia grupy Poczytaj mi Mamo, poczytaj mi Tato?

Inspiracją było samo życie i osobiste potrzeby. Potrzebowałam kontaktu z rodakami. Gdy urodziłam najstarszą córkę, nie znałam nikogo ponieważ dopiero co przeprowadziliśmy się do Bournemouth z Londynu. Pomyślałam więc, że metodą na poznanie osób na podobnym etapie życia będzie wspólne czytanie dzieciom. Czytanie, śpiewanie piosenek, mówienie wierszyków, wszystko co ma walory językowe, jest po polsku i łączy nas wszystkich. Nie mając pewności, czy znajdą się mamy chętne do wzięcia udziału w takich spotkaniach, zwyczajnie zaczęłam szukać i ogłaszać się w internecie. Okazało się, że pomysł został przyjęty z zainteresowaniem. Początkowo spotykałyśmy się u mnie w domu, później zaczęło być ciasno, więc spotkania przeniosły się do lokalnej biblioteki, gdzie nabrały prawdziwego kształtu, rozmachu i zyskały duże zainteresowanie.

 

14285667_10210548754023928_1602513686_o

 

Jak przebiegają Wasze spotkania? 

Każde spotkanie jest podporządkowane jednemu celowi, by czytać. W praktyce natomiast najczęściej witamy się piosenką, potem czytamy, następnie śpiewamy, bawimy się lub wprowadzamy elementy plastyczne. Wszystko na poziomie malutkich dzieci, bo nasza grupa opiekuje się najmłodszymi pociechami polskiego pochodzenia. Ważne, szczególnie na początku, było przypomnienie piosenek i wierszyków, które wszyscy znamy z przedszkola, ale które z czasem nam uleciały. Rodzicom bardzo przydawały się te przypominki, bo łatwiej im potem inicjować zabawy językowe z dziećmi w domu.
Był czas kiedy systematycznie wprowadzałam elementy metody globalnej, to metoda nauki czytania stworzona przez Glenna Domana. Przez dość długi czas jedna z mam wspierała nas swoim talentem plastycznym i przygotowywała materiały graficzne do przygotowanych bajek i wierszy. Również grupa nasza korzystała z krótkich ćwiczeń logopedycznych, prowadzonych przez specjalistkę w tej dziedzinie. Był czas gdy spotkania toczyły się równolegle w dwóch bibliotekach. Obecnie w jednej bibliotece spotkania prowadzi mama, która oddaje serce by dzieci wychodziły z sesji nasączone językiem polskim, ja prowadzę spotkania sporadycznie, przygotowując się do kolejnego etapu w życiu zawodowym.
Spotkania nasze były i nadal są otwarte na rodziców, na ich pasje i umiejętności. Myślę, że właśnie dzięki temu były one tak bogate i esencjonalne. Każdy kto ma pragnienie, dzieli się swoim talentem.
14284921_10210548755343961_338168331_o
Jaki jest odzew na tą akcję wśród Polaków?
Na początku przychodziło mało rodziców. Potrzebny był czas, by informacja dotarła do wszystkich zainteresowanych. Przeżyliśmy również okres wielkiego rozkwitu i doświadczyliśmy braku materiałów, ponieważ liczba uczestników przerosła nasze oczekiwania. Obecnie obserwuję tendencję spadkową, ale myślę, że jest ona wynikiem pozytywnych rzeczy. Mianowicie w ciągu minionych czterech lat odkąd zaczęłam prowadzić nasze 'czytanki’ zaczęły powstawać nowe inicjatywny oraz organizowane są imprezy rodzinne przez innych Polaków. Myślę, że Polacy dbają o swoją tożsamość w takiej lub innej formie. Gdy zaczynałam nasze spotkania była tylko jedna polska szkoła, parafia oraz jedna polska grupa dla dzieci do lat 5. Obecnie polskich aktywistów jest znacznie więcej.
14315484_10210548754663944_641028336_o
Czy w Twoim miejscu zamieszkania, jest duża Polonia? Czy są polskie szkoły lub organizacje?
Trudno mi podać liczbę, ale obserwując innych mieszkańców Bournemouth, śmiem twierdzić, że jesteśmy jedną z silniejszych, jeśli nie największą grupą imigrantów. Obecnie w naszym regionie (a mam na myśli trzy blisko sąsiadujące ze sobą miasta) są trzy polskie szkoły, polska parafia, kilka organizacji non-profit, kilka grup dla małych dzieci. Są tu także polskie biznesy, świetnie rozwijająca się idea polskiego networkingu. Polacy prowadzą restauracje, sklepy z polską żywnością, a także oferują swoje usługi klientom spoza kręgu języka polskiego.
Myślę, że mamy dużo szczęścia, szczególnie rodzice małych dzieci, ponieważ mamy możliwość nawiązania relacji z polskimi rodzinami i przekazywania naszych korzeni w sposób naturalny, zwyczajnie dlatego, że jesteśmy.
Czego, według Pani, potrzebuje najbardziej Polonia w Waszym środowisku jeżeli chodzi o promowanie polskiej kultury, polskiego języka? Jakiego typu działania mogłyby wesprzeć lokalne polskie środowiska?
Jak już wspomniałam Polaków jest dużo i są wśród nas aktywiści. Myślę, że porównując do innych nacji radzimy sobie naprawdę bardzo dobrze ponieważ oferta, z którą wychodzą Polacy, kierowana jest do dosłownie każdej grupy wiekowej oraz tematyka tych usług jest bardzo urozmaicona. Jeśli jednak mowa o zaistnieniu w świadomości angielskiej, to myślę, że brakuje nam zaistnienia w brytyjskich miejscach użytku publicznego. Odpowiadając na Pani pytanie mam przed oczami coroczną, plenerową instalację polskich artystów. Kto wie, może za rok zacznę realizować wypowiedziany właśnie pomysł 🙂
14281427_10210548753743921_54240739_n
Grupa „Poczytaj mi Mamo Poczytaj mi Tato” przyłączy się w tym roku do obchodów Polonijnego Dnia Dwujęzyczności, z czego się bardzo cieszymy – co planuje Pani zorganizować w tym dniu?
Przede wszystkim bardzo się cieszę, że powstała taka akcja bo daje mi ona nadzieję, że jest nas naprawdę wielu, tych, którym język polski jest bliski. Przyznaję, że w trakcie przygotowań do Polonijnego Dnia Dwujęzyczności miałam ponownie sposobność poznać ciekawych Polaków, mieszkających w naszym regionie, dzięki temu do obchodów tego święta dołączyły zarówno osoby prywatne jak i organizacje oraz przedstawiciele polskiego biznesu.
W sobotę zaproponujemy spotkanie dla najmłodszych i ich rodziców. Przeprowadzona zostanie specjalna sesja czytelnicza, wzbogacona o warsztaty plastyczne oraz pokaz pierwszej pomocy. Wydarzenie to będzie miało miejsce w naszym 'domu’ czyli bibliotece, w której od lat spotykamy się w polskim gronie. W niedzielę zaś oferta skierowana będzie do starszych. Na scenie zaprezentuje się polski zespół folklorystyczny Polonez, który działa lokalnie, a także poprowadzone będą zajęcia plastyczne i dramowe. Wszystkie zajęcia artystyczne bierze pod swoje skrzydła polska organizacja non-profit Dorset Centre 4 Us, która ma na swoim koncie wiele udanych imprez oraz warsztatów kierowanych bezpośrednio do polskiego odbiorcy.
Zespół Polonez zaprezentuje piękne polskie stroje i tradycyjny folklor, natomiast Polska Szkoła bez Granic z Bournemouth oraz Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna im. W. S. Laskowskiego z Grójca przyłączyły się do akcji WYMIEŃ KSIĄŻKĘ po to by w ramach Dnia Dwujęzyczności wymienić się zebranymi książkami w języku polskim i angielskim. Tak więc my właściwie już zaczęliśmy świętować!
Program wydarzeń jest wciąż otwarty dlatego należy się spodziewać, że mimo iż to nasz debiut – świętować będziemy swojsko i szlachetnie!
Bardzo dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Marta Kustek
Zdjęcia: Archiwum Moniki Macierzyńskiej
Poprzedni artykułLepiej niż rodowici Anglicy!
Następny artykułGramatyka jest wszędzie, czyli można inaczej

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj