Poezja jest jak ostryga. Ostryg się nie rozgryza. Ostrygi się łyka. I albo smakują, albo nie. Nie smakują – nie jedz! Ale ruszać na ostrygę ze skalpelem w ręce? (Maryla Wolska).
Maryla Wolska to przede wszystkim oryginalna, liryczna poetka. Ale nie tylko, bo to również autorka prozy artystycznej i tekstów publicystycznych, tłumaczka, a także malarka. Kształciła się w tym kierunku w Monachium i w Paryżu.
Urodziła się 13 marca 1873 roku, zmarła 20 czerwca 1930 roku, w wieku 57 lat. Najbujniejszym okresem literackiej twórczości poetki, było pierwsze dziesięciolecie dwudziestego wieku. Była wtedy spełnioną żoną i matką. Szczęście rodzinne Wolskiej zburzyła wojna w 1914 roku. Bardzo lękała się o los dwóch synów walczących na froncie, Ludwika i Kazimierza. Potem wybuchła wojna ukraińska i w 1919 roku nacjonaliści ukraińscy, po długich torturach zamordowali w bestialski sposób grupę Polaków, a wśród nich również jej pierworodnego, uzdolnionego literacko syna Ludwika. W roku 1922 Wolska straciła męża, w następnym roku zmarła jej matka. W roku 1926 zmarł na zapalenie płuc najmłodszy syn Juliusz. Skończyło się Zaświecie – jest już tylko cmentarz – pisała Wolska do Elizy Orzeszkowej.
Przytłoczona zgonami czterech najbliższych jej osób, pisywała sporadycznie. W swej liryce snuła głębokie i tkliwe rozważania na temat śmierci. Jej ostatni tomik wierszy Dzbanek malin, bardzo pozytywnie odnotowany przez krytyków, jest tego pięknym wyrazem. Jednak jej długa nieobecność na niwie poetyckiej sprawiła, że już wtedy, gdy umierała, uważana była za poetkę zapomnianą. Kazimierz Czachowski, współczesny jej historyk literatury i krytyk literacki napisał: Nazwisko Maryli Wolskiej… pokryło się pyłem jak gdyby zapomnienia, ale było to poniekąd winą poetki, skoro ubiegło pełne ćwierć wieku między wydanym obecnie, a poprzednim jej tomem poezyj.
Pojawiły się na szczęście nad jej i naszym niebem pierwsze jaskółki, które zwiastują, że dzięki internetowi, pamięć o niej jest powoli wskrzeszana. Widzę bowiem, że w ostatnich latach, od czasu do czasu, ktoś podejmuje ten temat. Dziś, z perspektywy już prawie stu lat od jej śmierci, nie sposób nie zauważyć ważnej roli, jaką pełniła Wolska za życia. Była ona przez prawie 20 lat swoistym katalizatorem życia literackiego, artystycznego, intelektualnego i naukowego we Lwowie, w swoim domu, otwartym przyjaźnie, dla tego rodzaju środowisk. Jej położony w zacisznym miejscu dom, nazwała Zaświeciem. Był on miejscem – przystanią, w której spotykały się literackie i artystyczne osobowości z ówczesnej najwyższej półki. Mówimy o Lwowie, który przed II wojną światową uważany był przez wielu za serce polskości. W Polsce okresu Młodej Polski istniały trzy ośrodki życia literacko – artystycznego: Kraków, Lwów i podążające za nimi Zakopane.
Nazwiska, które kojarzą się z Marylą Wolską mogą przyprawić o zawrót głowy. Opracowań zaś, dotyczących Maryli Wolskiej, nie ma zbyt wiele. Dlaczego? Wiele z jej wierszy, pojawiało się rozproszonych to tu, to tam. Nie ułatwiało to pracy krytykom literackim. Wielce prawdopodobnym jest, że wycofanie się Maryli z aktywnego życia i ta jej niezaradność w kształtowaniu swego wizerunku na zewnątrz, właśnie po śmierci jej męża, mogły wynikać również z tego, że zabrakło przy boku Maryli opiekuńczego, zaradnego, dobrego ducha, jakim był jej mąż. Czytając dostępne mi materiały, znalazłam informacje na temat pewnej niefrasobliwości poetki, gdy chodziło o sprawy finansowe. Te „przyziemne” tematy przynależały do sfery działań jej męża. Świadczy o tym opinia Stanisława Sierotwińskiego o mężu Maryli: Sam Wolski mógł stanowić prototyp powieściowego bohatera pozytywistycznego. Zdolny, ożywiony zapałem i poważnymi dążeniami, pracowity, doskonale wykształcony …. Żonę swą otoczył dobrobytem, opieką, stanowił dla niej mocne życiowe oparcie, a jednocześnie sprzyjał gorąco rozwijaniu jej talentów, ingerując w jej sprawy rzadko, ale stanowczo i skutecznie.
To, że krytycy literaccy nie brali jej na warsztat swoich analiz, wynikało również z małych nakładów jej tomików poezji. Cały jej dorobek literacki nie jest zbyt wielki. Opublikowała tylko 5 tomików poezji. Wypowiadało się na temat jej wierszy sporo znamienitych krytyków literackich, ale były to raczej wycinkowe opinie. Pisali o niej: Aleksander Brückner, Kazimierz Czachowski, Stefan Napierski, Zygmunt Wasilewski, Stefania Podhorska-Okołów, Stanisław Wasylewski, J. M. Chudek, nieco mniej Jan Zygmunt Jakubowski, Artur Hutnikiewicz, German Ritz. Niestety, nikt nie pochylił się wówczas nad całościowym ujęciem jej dorobku poetyckiego i dlatego do dziś w różnych podręcznikach i antologiach znajdujemy najczęściej jedynie pojedyncze utwory Maryli Wolskiej. Najpełniejsza monografia na jej temat, choć napisana raczej pod kątem biografii poetki, wyszła spod pióra Stanisława Sierotwińskiego dopiero w 1963 roku.
Znalazłam dwie współczesne prace, jedną doktorską, a drugą magisterską napisane na jej temat. Doktorat, napisany przez Magdalenę Pocałuń – Dydycz na Uniwersytecie Rzeszowskim w 2015 roku, nosi tytuł: Twórczość literacka Maryli Wolskiej w latach 1893-1930. https://repozytorium.ur.edu.pl/server/api/core/bitstreams/e980600b-281b-43ac-9653-75f1e31c13fd/content
Druga, to praca magisterska zatytułowana Portret Maryli Wolskiej jako fenomen artystyczny polskiej liryki kobiece. Napisała ją Olga Gajlun na Uniwersytecie Wileńskim w 2008 roku. https://portalcris.vdu.lt/server/api/core/bitstreams/bd4cf723-7281-4992-a161-7a3732caa38d/content
Dzięki tym opracowaniom dowiedziałam się sporo o Maryli Wolskiej i jej twórczości. Wygląda na to, że choć z poślizgiem czasowym, ale jednak, zostaje Wolska powoli przywracana naszej pamięci. Była to przecież poetka, której nazwisko bywało wymieniane pośród innych jej współczesnych poetów, znanych, bądź obiecujących, którzy dziś należą do panteonu polskiej literatury tamtego okresu. Współcześni jej twórcy, traktowali Wolską jak równą sobie.
Pamiętajmy, iż dane było im żyć, tworzyć i dawać świadectwo polskości, w czasach niezwykle trudnych dla Polski: życie pod zaborami, I wojna światowa, rewolucja bolszewicka, pogromy na Polakach po odzyskaniu niepodległości, II wojna światowa, kolejne pogromy, utrata Lwowa, zniszczenia wojenne, powojenny niechętny stosunek nowej, „czerwonej” władzy, do przedwojennych elit. Wolska zmarła w 1930 roku, lecz wielu ludzi jej współczesnych, w tym obie jej córki, dotkliwie doświadczyło nieszczęść, które stały się udziałem Polski i Polaków. Obie córki, Beata i Aniela, rozkochane w polskości, jak i całe środowisko z którego się wywodziły, obie umarły na obczyźnie. To wszystko bynajmniej nie sprzyjało pielęgnowaniu wspomnień o czasach, miejscach i ludziach okresu, który bezpowrotnie odszedł, wymazany nawet drastycznie z polskiej mapy. To wszystko co było tak bliskie i drogie ludziom Kresów, nagle znalazło się poza granicami Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, a majątki swoje musieli opuścić, „szczęśliwi”, jeśli udało im się przynajmniej zachować życie. Mimo wszystko, sporo pamiątek po Maryli Wolskiej ocalało, gdyż wiele z nich, szczęśliwym zrządzeniem losu, „pomieszkiwało” bezpiecznie wśród pamiątek rodziny Pawlikowskich z Medyki. I tak ocalała przebogata korespondencja Maryli Wolskiej.
Przypomnijmy osoby, które kształtowały świat i wrażliwość Maryli Wolskiej. Matka Maryli – to Wanda z domu Monné, utalentowana muzycznie, autorka wielu przekładów i książek dla dzieci. Jej pierwszą miłością życia, był malarz, ilustrator, rysownik, autor znanego cyklu o powstaniu styczniowym, Artur Grottger. Zmarł w młodym wieku na gruźlicę, nadto był zbyt ubogi jak na progi rodziny Monne. Matka nigdy nie kryła swego afektu do artysty, ba, pamięć o nim była powszechnie kultywowana w ich rodzinie. Ojciec Maryli – to Karol Młodnicki, malarz, przyjaciel Grottgera. Uczył rysunku w 3 państwowych szkołach lwowskich. To jego sam Grottger, zanim umarł, zasugerował jako męża, dla swej ukochanej Wandy. Dom Młodnickich był pewnego rodzaju muzeum pamiątek po zmarłym malarzu. Pieczołowicie przechowywano jego obrazy, szkice, korespondencję, jak i przedmioty codziennego użytku. W wierszu Zaduszki pisała Maryla Wolska o corocznej wędrówce na Cmentarz Łyczakowski: Do Grottgera szło się zawsze najpierwej…Warto tu sięgnąć po artykuł Władysława Pomarańskiego z 2017 roku Muza Zaświecia i jej matka. Znajdziemy tam piękne zdjęcia i historię tego nietuzinkowego romansu. https://www.cultureave.com/muza-zaswiecia-i-jej-matka/
Kto bywał w domu Młodnickich? Przyjaciółmi Karola Młodnickiego byli Jan Matejko, Adam Chmielowski (dziś Święty Brat Albert), Kornel Ujejski – poeta, publicysta, nazywany ostatnim wielkim poetą romantyzmu, Tadeusz i Józef Żuliński – uczestnicy powstania styczniowego. Rodzina utrzymywała także kontakty z rodziną Mickiewiczów, ale i z innymi pisarzami. Chrzesnymi rodzicami Maryli byli: malarz Henryk Rodakowski i Kornel Ujejski.
Maryla poślubiła Wacława Wolskiego, inżyniera, wynalazcę, jednego z pionierów polskiego przemysłu naftowego. Chrzestnym ojcem ich najstarszego syna Ludwika, był Władysław Bełza, który właśnie dla Ludwika napisał Katechizm polskiego dziecka.
Ludwik był pierwszym dzieckiem w Polsce, który umiał Katechizm polskiego dziecka na pamięć – mówiła Maryla. To Bełza dostarczał Maryli książki i zaszczepił w niej ogromny patriotyzm. Opowiadał jej o Chopinie, który był chrześniakiem jego siostry.
Beata Obertyńska (córka Maryli) w swoich wspomnieniach o matce, pisze z zachwytem o tym, jak matka potrafiła wychować pięcioro swoich dzieci w atmosferze miłości dla sztuki i patriotyzmu. Beata, to poetka i pisarka, aresztowana przez NKWD, więziona w obozach, zesłana do łagru Workuta. Z Armią Andersa przeszła cały szlak bojowy, a po wojnie osiadła w Londynie. Pisała do polskich czasopism. Tam też zmarła. Druga córka Maryli, to Aniela Pawlikowska, malarka, portrecistka i autorka ilustracji do książek. Aniela była żoną pisarza i wydawcy Michała Pawlikowskiego, szwagra Marii z Kossaków Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej. Udało się Anieli uniknąć wywózki na Syberię i z dziećmi dotarła do męża przebywającego we Włoszech. Gdy nadzieja na powrót do Polski zgasła bezpowrotnie, utrzymywała się z portretowania zarobkowego. Zmarła, tak jak i Beata, również w Londynie.
Powróćmy do świata ducha i ludzi, którzy kształtowali Marylę Wolską, ale i na których życie i twórczość ona wywierała również mniejszy lub większy wpływ. W wierszu Poznanie opisała poetka, gdy jako trzyletnie dziecko, widziała Seweryna Goszczyńskiego w trumnie, którego uroczyście żegnano we Lwowie. Już samo to nazwisko, na zawsze kojarzyło się potem poetce z pojęciem ojczyzny. Maryla pamiętała, że ojciec uniósł ją, aby zobaczyła wśród świec i kwiatów oblicze poety.
Jako 14-latka, Maryla zakochała się w koncertującym we Lwowie Ignacym Paderewskim. Rodzice Maryli, a potem również Maryla ze swoim mężem Wacławem, przyjaźnili się z nim. O swym uczuciu do genialnego muzyka i żarliwego patrioty, które chyba nigdy tak naprawdę nie wygasło, pisała później do Elizy Orzeszkowej. Paderewski był bohaterem jej wielu utworów. Nie o nim jednak mówiła w wierszach, nie o przedmiocie uczucia, a tylko o samym uczuciu i o własnych przeżyciach.
Wolska w swoim domu stworzyła swoisty salon literacki, który stał się miejscem spotkań intelektualnej i artystycznej elity Lwowa. Wolska nie tylko że pisała, ale również udzielała się społecznie, otaczała opieką młode talenty, prowadziła bogatą korespondencję, działała w Lwowskim Kole Literackim, zarządzała od strony praktycznej Słowem Polskim, wspierała życie teatralne. Wolscy przyjaźnili się z Aszpergerową, Solskimi, Siemaszkową. W tym czasie młodymi literatami w Lwowie byli Jan Kasprowicz, Leopold Staff, Józef Ruffer. Za sprawą Ignacego Maciejowskiego poznała Przybyszewskiego, Kasprowicza, Wyspiańskiego. W ich Zaświeciu bywali najznamienitsi ludzie Lwowa: krytyk literacki i dziennikarz Ostap Ortwin (to on odkrył Staffa), Edward Porębowicz, profesor romanistyki Uniwersytetu Lwowskiego, poeta, genialny tłumacz największych arcydzieł literatury zachodniej. Bywał tam Jan Kasprowicz, wtedy u szczytów swojej poezji, Stanisław Antoni Mouller, adwokat i zarazem powieściopisarz, Kazimierz Twardowski, filozof, logik, rektor Uniwersytetu Lwowskiego.
Leopold Staff często zasięgał jej porad, ona też liczyła się z jego opinią. W liście do Elizy Orzeszkowej tak o nim pisała w 1901 roku: dwudziestoletni młodzieńczyk jest największą nadzieją „młodego Lwowa”. Talent ma silny, krzepki i zdrowy jak źródlana woda, pozbawiony maniery, a świadomy wysokiego celu i zadania, jakie sobie założył. Osobiście natura serdeczna i prosta, a człowiek tym nam bliższy, że jakkolwiek obcego pochodzenia, całym sercem – nasz.
Jak pisze Anna Czabanowska – Wróbel, oprócz ról odgrywanych w sferze prywatnej, córki, matki oraz żony, pełniła ona także trzy funkcje w świecie literackim. Była młodopolską poetką liryczną, „autorką subtelnych, niedopowiedzianych wyznań”, potrafiącą czerpać natchnienie ze stanów przypominających trans (określić można ją mianem „wieszczki”), gospodynią salonu rodzinno-artystycznego, mecenaską sztuki oraz „nowoczesną autorką dwudziestowieczną”, pragnącą równego traktowania w towarzystwie goszczonych przez nią męskich twórców oraz oceniania. (A. Czabanowska-Wróbel, Kolega-rówieśnik, towarzysz i przyjaciółka. Miejsce Maryli Wolskiej wśród lwowskich płatników, „Ruch Literacki” 2019, s. 196. https://apcz.umk.pl/Tek/article/view/35917/30198)
Kontakty Wolskiej były bardzo rozległe. Były to kontakty przyjacielskie z ludźmi z poprzedniej, współczesnej i młodszej generacji, rodzinne i literackie. Zachowała się jej korespondencja z Elizą Orzeszkową, Stefanem Żeromskim, Władysławem Bełzą, Marią Konopnicką, W. Feldmanem, Z.Wasilewskim. Nurt odrodzenia poezji, romantyczne ideały, tęsknoty za pięknem i Polską – wszystko to było bliskie jej sercu. Po latach o tym okresie swego życia Wolska napisze:
Pamiętam ów zaranek przed laty, przed wojną,
Byliśmy Młodą Polską od talentów strojną
A od Kujaw, od Gopła, od Tatr i Krakowa
Wybuchała ku słońcu fala życia nowa.
Biła w górę poezja jak szampański rajer,
Dość powiedzieć: Wyspiański, Kasprowicz, Tetmajer,
A i Staff już we Lwowie kuł giganta młotem
Strof swych twarde diamenty na kowadle złotem.
Cichszych cały korowód…
Bliska była przyjaźń rodziny Wolskich i Pawlikowskich. Jej mąż Wacław walczył w powstaniu razem z Michałem Pawlikowskim. Maryla współpracowała z zięciem Pawlikowskim przy redagowaniu pisma artystyczno – literackiego Lamus. Przed swoją śmiercią zdążyła wydać dwutomowe dzieło listów i pamiętników swej matki Wandy i Artura Grottgera, Dzieje miłości Arthura Grottgera i Wandy Monné, za co i historycy i literaci i artyści są jej niezmiernie wdzięczni.
Jej wydany w 1929 roku, na rok przed śmiercią Dzbanek malin, krytycy literatury uznali za najbardziej dojrzałe artystycznie dzieło poetki. Zebrała wtedy liczne i bardzo pochlebne recenzje. Poetka zawarła w tym tomiku swoje tragiczne przeżycia, ale i potrafiła w nim ocalić od zapomnienia to wszystko, co w jej wspomnieniach pozostało piękne. Melancholia tego tomiku, dodaje czaru wszystkiemu, co było jej kiedyś drogie. Wiersze jej wyrażają uciszoną rezygnację, jak i refleksyjny rozrachunek z życiem. Jednogłośnie przyznawano Wolskiej doskonałość i muzyczność formy, podkreślano jej umiłowanie przyrody i żarliwy patriotyzm.
Motyw patriotyczny w twórczości Maryli Wolskiej zajmuje niezwykle ważne miejsce. Przepięknie go zobrazował cykl O dawnym Lwowie, zamieszczony w Dzbanku malin. Jej zięć Michał Pawlikowski w artykule O Maryli Wolskiej wspominał jej pracę na rzecz sprawy narodowej: Była na zewnątrz do ostatka niesłychanie czynnym szermierzem sprawy narodowej i w ogóle każdej słusznej sprawy. Dla dogodzenia sprawiedliwości i przysłużenia się innym zawsze miała czas i ochotę. Napisała anonimowo sto kilkadziesiąt nekrologów, występując w obronie. (S. Podhorska-Okołów, Ostatnia Sybilla. Maryla Wolska w świetle własnych utworów, „Bluszcz” 1930, nr 31, s. 6.).
Krytyk literatury Julian Krzyżanowski, porównał styl Dzbanka malin, do stylu pisania późnego poety romantyka – C.K.Norwida: Wytworność gestu poetyckiego wyraziła się tutaj w norwidowskim niemal opanowaniu doznań bezpośrednich, w umiejętności przemawiania o sprawach życia spoza życia, w magii ukazującej „wręcz znajomych przewrotne wykroje w zwierciadeł mętnych odbite kwadratach”, w subtelnej muzyce ech, błądzących wśród egzotycznie bujnej roślinności pełnej upojonych aromatów.
Poetka w Dzbanku malin niczego już nie oczekuje od życia, jak tylko wyzwolenia, by po tamtej stronie życia, jej nowa „ojczyzna,” była podobna to tej uroczej z najpiękniejszych wspomnień.
Moje niebo musi pachnieć świerczyną,
W moim niebie będą lasy i góry
– I rzeka tam szumieć powinna,
Ta jedna, jedyna ona,
Jak żadna inna Zielona…
https://www.youtube.com/watch?v=w_rxggT6kc4
NIE WIEM… (wiersz: Maryla Wolska) muzyka: Andrzej Rejman
Myśl o śmierci, nurtowała poetkę właściwie od samego początku, choć jej wizerunek ulegał na przestrzeni lat przeobrażeniom.
https://www.youtube.com/watch?v=iXPSyY1_E4g
Maryla Wolska – Kora
https://www.youtube.com/watch?v=r3S7MRVE_Y0
„Dusza moja” Maryla Wolska (wykonanie Dominika Siwiec)
Dusza moja w zielonym na warkoczach wianku,
Ścieżką idzie samotna, wolna, jak ptak w lesie,
W pas się słońcu jednemu kłania o poranku.
Dusza moja nikomu wziąć się nie da w ręce;
Własna swoja, niczyja, nieznana nikomu,
W zaświat boży swe serce poniesie dziewczęce,
Niby malin, wieczorem, pełen dzban, do domu.
Dusza moja nikomu wziąć się nie da w ręce;
Własna swoja, niczyja, nieznana nikomu,
W zaświat boży swe serce poniesie dziewczęce,
Niby malin, wieczorem, pełny dzban, do domu –
Dusza moja nikomu wziąć się nie da w ręce!
https://www.youtube.com/watch?v=uCm2sP9dQKA
36. Maryla Wolska – „Dusza moja” (czyta Magdalena Zawadzka)
Liryka stanowi główną część twórczości Maryli Wolskiej. W całej liryce Wolskiej, typowej dla poezji młodopolskiej, dominują wiersze miłosne, zwierzenia przepojone tęsknotą i rezygnacją, subtelne marzenia o nieosiągalnym szczęściu.
Tak mi się usta milczeniem znużyły,
Że dziś, choć wolno – mówić już nie zdołam,
Możem odwykłam – może nie mam siły –
Tylko cię sercem po imieniu wołam,
Tylko z twym cieniem witam się cichaczem,
O ty mój miły! miły – miły – miły
I w trawy, twarzą, padam z wielkim płaczem!
Kocham czar wspomnień, smutny wdzięk dawności,
Woń starych dworów, pustki i lawendy,
Roztwory wielkich szklanych drzwi – bez gości,
Myśl, że tak wiele życia przeszło tędy.
Życia, co płynąc, jak dym się ulatnia −
I żem nie pierwsza tu i nie ostatnia…
I zdaje mi się, że w powietrza strudze,
Co przez pokoi płynie pustkę wonną,
Dech się czyjś ostał, jakieś szczęście cudze,
Żal czyjś tęsknotą gnany tu pozgonną,
Coś, co jak zapach uwiędłego kwiatu
Miejsc się kochanych nie puszcza i trwa tu.
Wiersz Cieniom
Tobie zawdzięczam, że mam tęsknić za czem,
Że mnie ta ziemia czarem swym nie trzyma,
Że się tu czuję przechodniem, tułaczem,
Odkąd tyś mi się w postaci pielgrzyma
Objawił…
I że me życie nie jest pustą kartą,
Choć są w nim miejsca od łez nieczytelne,
Że mi pracować, żyć i cierpieć warto
W imię wszystkiego, co trwa – nieśmiertelne –
Tyś sprawił!
A poniżej urywek delikatnego erotyku:
Słowa twoje, o słowa,
Jak ta śnieżna ponowa
W mróz na polach leżąca obficie,
Takie barwne i chłodne,
Jak ta zima pogodne
I tak piękne jak dola, jak życie…
https://www.youtube.com/watch?v=639v0IyWwXc
Danuta Stenka – Kochałam Ciebie / Maryla Wolska
I już na koniec, w ramach przypomnienia postaci Maryli Wolskiej, przykład jej korespondencji. Poniższy list do Marii Konopnickiej z 25 maja 1902 roku, to list pisany po latach wzajemnej korespondencji. Ukazuje on z jaką estymą, odnosiła się Wolska, do starszej wiekiem i podziwianej przez nią poetki. Wyraźnie widzimy, że Wolska zna swe miejsce w literackiej hierarchii.
Ja pamiętam dobrze chwilę, kiedy mi się wtedy w Krakowie na raucie mickiewiczowskim wpadło w ucho: – Konopnicka jest na sali! Pamiętam do dziś wrażenie tych słów i gwałtowną radość, i impet, z jakim leciałam Panią uściskać… Pamiętam, jak mi się pojęcie Krakowa łączyło z Matejką – i jak mi ten Kraków opustoszał po nim. – Odchodzą dobre duchy i wielkie postacie sprzed oczu! Niechże Pani trwa, niechże Pani zostanie jak najdłużej […]. A Pani ma jeszcze tyle, tyle bogactw do rozdania, tyle wszelkiego dobra w zapasie! Więc raz jeszcze dziękuję Pani za wszystko Piękno, za wszystkie zachwyty i wzruszenia, za najpiękniejsze tłomaczenia uczuć własnych, których samej sobie wyłożyć nie byłam zdolna, a które w Pani słowach rzesze całe serc czujących poznały, za wszystkie płomienne pobudki ducha, za hymny świąteczne nadziei, za te wszystkie wieści tajemne od brzegu drugiego przez pieśni Pani idące, te wróżebne i te polne, i zgrzebne, i rycerskie, niech głos mój w imieniu całego zastępu głosów młodych, wdzięcznych i wiernych tymi tu oto słowami dziękuję! A i za to na końcu, że tam Pani w świecie szerokim wspomni czasem o jednej małej osobie, która tu oto z przepełnionej uczuciem piersi ten mały, dziękczynny głos podniosła i teraz, czy tam Pani chce, czy nie chce, rękę Jej z czcią i oddaniem do ust przyciska.
Wolska jest tą „małą osobą”, która podnosi „dziękczynny głos” i całuje ręce kolejnej w jej otoczeniu „pamiątce narodowej”.
https://www.youtube.com/watch?v=R23kRIEc5Jg
Salonik artystyczny XIX/XX wieku: Maryla Wolska
Elżbieta Kulec