Rozglądając się wokół siebie
ze swojego gniazda w wysokim Bartku
tysiącletnim, nasz drogi orzeł –
rozpiera go duma.
Orlęta wyleciały,
wzniosły się w niebo czyste,
szerokie jak morze
z którego widać lśniace zboże
otaczające pola z których
wykiełkował naród.
Tożsamość naszych braci łączona
wspólnotą. Jedno serce bije za
wszystkich, bije rytm
naszej ojczyzny.
Wszyscy bliscy sobie,
wracają zza granicy.
Po drugiej stronie Altantyku,
w swojej norze w ostrej skale,
łysy orzeł ledwo co dycha.
– Kim ja jestem, po co żyje?
Czego ja się tutaj kryje?
– Niebo ciemne, dym bucha
bez końca. Gdzie jest słońce,
ludzie moi?
Powyjeżdżali, już nie wrócą!
Historia nasza kropla w morzu:
nie ma co nas złączyć razem!
Pod Kielcami: wszystko blisko!
Orzeł biały odpoczywa.
– Życie tu jest łatwe:
wiem kim jestem!
Żal mi brata poza wodą:
zagmatwane tam wszystko.
Tu nauka nam rozbija
czego wiara nie przybiła;
obcy człowiek jest człowiekiem,
nie dywanem do deptania!
Tutaj pogoda maluje po przestrzeni
strojąc parki na sezon.
Bogata przeszłość!
Bogata przyszłość!
W powietrzu lśniąca czystość!
W skalistym łonie,
gdzie tylko krzewy rosną,
dramatyczny klimat nie lituje się
nad orłem.
-Leżę tu, przy moim końcu,
sam. Pełni złości
moi drodzy uciekli:
wykorzystując mnie do końca.
Nie mam z kim się
podzielić. Zagraniczni przyjaciele
są daleko, i nawet ich niewiele.
Kim ja jestem? Po co żyje?
By wyczerpać moje dnie
obojętnie? Bez znaczenia?
– To klątwa! Na pewno nie jestem
tylko jeden
który tak się teraz czuje?
Nigdy się nie dowiem,
jestem całkowicie zamknięty w sobie.
Ostatkiem swych sił, orzeł łysy,
blady ze zmęczenia,
pociagnął się do samego końca skały,
sceny swego zmęczenia.
Rzuciwszy się w dół
– Słyszałem, że jest niebo.
Nie wiem, czy dolecę:
może dla zwierząt nie ma miejsca?
No, coż. Zawsze jest w Polsce.
Antoni Tokarz, lat 14.
Uczeń Polskiej Szkoły im. M. Kopernika w Mahwah, NJ.