Jak rozwiązać język?

2321

Nie tylko wino rozwiązuje dorosłym język, ale czasem konieczny jest logopeda. Nigdy nie jest za późno, by mówić jeszcze lepiej w ojczystym języku, zabrzmieć wyraźniej i z dobrą dykcją. Rozmowa z Anną Pączek, neurologopedą i logopedą, która mieszka w Opolu i prowadzi sesje online https://gadula.opole.pl/ dla dzieci i dorosłych na całym świecie. Anna Pączek skończyła neurologopedię kliniczną i logopedię w Akademii Medycznej we Wrocławiu. Prowadzi terapię mowy i komunikacji. Założycielka facebookowej grupy „Polskie mamy z różnych stron świata”, która ma na celu wymianę informacji pomiędzy jej członkiniami związanych z wymową swoich dwujęzycznych dzieci.

Uwaga! Specjalnie dla czytelników portalu www.DobraSzkolaNowyJork.com pani Anna zaproponowała pierwszą konsultację online za darmo.

Czy trafiają do Pani nauczyciele albo dziennikarze, którzy chcą lepiej mówić?

Te dwie grupy zawodowe są bardzo zainteresowane doskonaleniem swojego warsztatu pracy. Zwłaszcza nauczyciele to grupa pracująca głosem kilka godzin dziennie. Nauczyciele i dziennikarze są zainteresowani ćwiczeniami dykcyjnymi z kilku względów. Pierwszy z nich to kwestia autoprezentacji, budowania wizerunku. Adekwatne tempo mowy, nie za szybkie ale i nie za wolne, umiejętność opanowania stresu, pewnego modulowania głosu, właściwego akcentowania, intonacji, perfekcyjnej, wyrazistej artykulacji – to elementy, które ułatwiają utrzymanie uwagi grupy. Drugi aspekt to wytrenowanie takich zachowań, które chronia „głos”. Te grupy zawodowe są szczególnie narażone na ryzyko chorób krtani. Umiejętność mówienia pełnym głosem swobodnie, bez nadmiernego wysiłku, bez podnoszenia głosu jest dla nich kluczowa ze względów także zdrowotnych. Nieprawidłowa emisja głosu, nadmierny wysiłek głosowy, mogą być przyczyną poważnych chorób. Trening emisji głosu, dykcji, ćwiczenia artykulacyjne przeprowadzane w języku polskim przełożą się także na lepsze umiejętności pracy głosem w innych językach.

Niektóre osoby chcą się pozbyć ‘krępującej’ wymowy głoski „r”. Jaki jest na to sposób?

Można użyć wibratora logopedycznego, który też przydaje się do rozluźniania mięśni. Stres nie pozostaje bez znaczenia dla naszej dykcji i artykulacji. Cierpią stawy żuchwowo-skroniowe i napinamy mięśnie.

Mowa jest najskuteczniejszym narzędziem komunikowania się między ludźmi. Jak dbać o to narzędzie porozumiewania się? Jaka jest Pani rada dla każdego?

Poruszyła pani bardzo szeroki temat. Możemy go rozpatrywać na bardzo wielu płaszczyznach, które dodatkowo przeplatają się ze sobą.  Od strony „technicznej”, mam tu na myśli dykcję, wyrazistość, czystość artykulacji – warto włączyć do codziennej rutyny kilka ćwiczeń wspierających sprawność motoryczną artykulatorów. Takich jak: konik (kląskanie), układanie naprzemienne ust w dzióbek-uśmiech (u-e), „baloniki”, czyli nadymanie policzków, prychanie ustami, wysyłanie całusków. Informacje o takich ogólnych ćwiczeniach logopedycznych, zwłaszcza dla dzieci, są bardzo szeroko dostępne. Dobrze opisane są na stronie : https://parenting.pl/zabawy-logopedyczne-dla-dzieci. Dla dorosłych polecam codzienną jogę twarzy.

Jogę twarzy?

Joga twarzy jest głównie dedykowana przeciwdziałaniu powstawania zmarszczek ale mechanizm gimnastyki mięśni będzie spełniał swoją rolę także w odniesieniu do artykulacji. Polecam ćwiczenia wzmacniające mięsień okrężny ust oraz mięśnie policzkowe: palce wskazujące zaczepiamy w kącikach warg i lekko rozciągamy usta. Wykonujemy ćwiczenie przez około 5 sekund, rozluźniamy twarz i powtarzamy je około 10 razy.

Podobno śpiewanie też jest dobre?

Poza funkcją relaksacyjną, odprężającą śpiew także wpływa na naszą dykcję. Podczas śpiewania musimy jeszcze bardziej zmobilizować narządy mowy do pracy, żeby uzyskać prawidłową dykcję. Śpiewając dostarczamy sobie doskonałego treningu, jeśli jednocześnie staramy się, żeby nie „zjadać” głosek na początku lub w środku wyrazu, nie łączyć dwóch lub trzech wyrazów w jeden. Śpiewając możemy bawić się intonacją, modulacją, barwą dźwięku. Poza tym podczas śpiewu doskonale ćwiczymy oddech przeponowo – żebrowy.

Właśnie ćwiczenia oddechowe są też bardzo ważne.

Warto znaleźć w ciągu dnia kilka minut na ćwiczenia oddechowe. Wystarczy 10 minut skupienia się na oddychaniu przeponowym, żeby zredukować napięcie całego ciała. A umiejętność radzenia sobie ze stresem, ze swoimi emocjami odgrywa, moim zdaniem, ogromną rolę w naszej komunikacji z innymi ludźmi. Trudno ten szeroki temat ująć w kilku słowach ale kiedy akceptujemy swoje emocje, potrafimy z nimi „pracować”, rozumiemy nasze reakcje, to automatycznie lepiej komunikujemy się z innymi ludźmi. Łatwiej nam zebrać myśli, panować nad tym, co mówimy. Łatwiej nam słuchać i zrozumieć emocje, i intencje naszego rozmówcy. Lepiej panujemy nad naszymi zachowaniami niewerbalnymi, takimi jak ton głosu, tempo wypowiedzi, adekwatny kontakt wzrokowy. Podsumowując, uważam, że warto zacząć od małego kroku, którym mogą być ćwiczenia oddechowe lub codzienna joga twarzy. Żeby chociaż na chwilę zatrzymać się wciągu dnia i dać sobie komfort zadbania o siebie samego.

Jest pani neurologopedą i logopedą. Czym się różnią oba zawody?

Najogólniej rzecz ujmując, logopeda zajmuje się diagnozą i terapią, korygowaniem wad wymowy, terapią prostego, zwykłego, opóźnionego rozwoju mowy. W przypadku zwykłego, opóźnionego rozwoju mowy pierwsze wyrazy mogą się pojawić dopiero pod koniec drugiego, a nawet trzeciego roku życia. Opóźnienie może dotyczyć także rozumienia mowy. Rozwój językowy może być opóźniony zarówno w zakresie rozumienia, jak i mowy czynnej. Jednakże opóźnienie to nie jest związane z dysfunkcjami, uszkodzeniami układu nerwowego. Może być wynikiem niedostatecznej stymulacji językowej, czynników genetycznych lub późniejszego dojrzewania układu nerwowego. W przypadku prostego opóźnienia, gdy dziecko zaczyna mówić, to najczęściej szybko „nadgania” umiejętności językowe. Kiedy jednak opóźniony i zaburzony rozwój mowy jest konsekwencją uszkodzeń w obrębie centralnego układu nerwowego, zaburzeń rozwojowych, genetycznych to wtedy terapią zajmie się neurologopeda.

Czy do neurologopedy można zgłosić się zanim dziecko zacznie mówić, bo rodzic zauważył, że dziecko nie reaguje na swoje imię?

W odniesieniu do dzieci, zależy mi na tym, żeby podkreślić, iż warto obserwować rozwój dziecka pod kątem niewerbalnych umiejętności komunikacyjnych oraz rozumienia mowy. Dziecko może jeszcze nie posługiwać się mową werbalną, jej pojawienie się może być opóźnione, ale musimy mieć pewność, że rozumienie poleceń, komunikatów jest adekwatne do wieku. Niewerbalne umiejętności komunikacyjne, takie jak: gest wskazujący, gest „tak”, „nie”, adekwatny kontakt wzrokowy, adekwatne zachowania społeczne, adekwatne zachowania emocjonalne – bardzo dużą mówią nam o rozwoju dziecka. Do neurologopedy powinniśmy zgłosić się nawet z bardzo małym, kilkumiesięcznym dzieckiem, jeśli cokolwiek w obszarze komunikacji niewerbalnej nas zaniepokoi. Rozumienie mowy, prawidłowa komunikacja niewerbalna, stanowią bazę dla rozwoju mowy czynnej. Jeśli byłyby jakieś zaburzenia w tych obszarach należy, już nawet w tak wczesnym okresie życia dziecka, zacząć je rozwijać. Warto wymienić w tym miejscu kilka obszarów, które należy uważnie obserwować. Zaniepokoić powinien nas  brak fiksacji spojrzenia na przedmiocie w trzecim miesiącu życia. Inny przykład to brak do 12 miesiąca życia: gaworzenia, wskazywania, użycia innych gestów, reakcji na polecenia i zakazy, reakcji na imię, słów wypowiadanych ze zrozumieniem.

Z jakimi problemami przychodzą do pani gabinetu osoby dwujęzyczne w Polsce?

Najczęstszą grupą „klientów” dwujęzycznych, z którymi pracuję są dzieci lub studenci, ale także osoby dorosłe, przyjeżdzające do Polski z Ukrainy. Druga grupa to dzieci wracające do Polski – najczęściej z Anglii lub z Niemiec. W okresie wakacyjnym pojawiają się też dzieci mieszkające w różnych częściach świata. Rodzice przychodzą z nimi na pojedyncze konsultacje, wykorzystując to, że odwiedzają rodziny w Polsce. Kolejna grupa to dzieci dwujęzyczne, z którymi pracuję online. Przede wszystkim rozgraniczyłabym tutaj dwie kwestie problemów. Czy mam do czynienia z zaburzonym rozwojem mowy, który pojawiłby się tak, czy inaczej, bez względu na dwujęzyczność oraz wielojęzyczność – tutaj uruchamiam typowe strategie logopedyczne/neurologopedyczne adekwatne dla danego zaburzenia. Najnowsze podejście do dwujęzyczności wyraźnie wskazuje, iż w przypadku zaburzonego rozwoju mowy praca neurologopedyczna w jednym z języków, którymi posługuje się dziecko, wpływa na ogólny rozwój językowy i poprawia „ogólne” umiejętności językowe i komunikacyjne. Inny kontekst pracy logopedycznej pojawia się, gdy rozwój językowy dziecka przebiega w normie w każdym z języków, ale musimy delikatnie popracować nad językiem polskim, najczęściej nad artykulacją, bo on będzie teraz głównym językiem otoczenia.  W przypadku terapii online najczęściej pracuję z dziećmi dwujęzycznymi, które mają zaburzony lub opóźniony rozwój mowy lub artykulacji. Zdarzają się jednak, że rodzice, którzy chcą, by dziecko przyswoiło głoski właściwe dla języka polskiego, mimo, iż nie ma żadnych problemów, czy zaburzeń językowych i dziecko komunikuje się adekwatnie do swojego wieku zarówno w języku otoczenia, jak i w języku polskim.

Czy w ostatnich latach ma Pani więcej klientów dwujęzycznych?

Zdecydowanie tak. Emigracja zarobkowa, chęć studiowania w innym kraju, dużo większa mobilność związana ze zmianą miejsca zamieszkania, możliwość zajęć online, wszystkie te czynniki zwiększają liczbę „klientów” dwujęzycznych w gabinetach logopedycznych.

W Pani domu w Opolu jesteście też dwujęzyczni. Z córką rozmawia Pani wyłącznie po angielsku. Dlaczego?

Podejmując taką decyzję musiałam pokonać duży bunt domowników. Nikt nie lubi być „wyrzucany” ze swojej strefy komfortu. Wiedziałam jednak, że dwujęzyczność to rodzaj pewnego kapitału, który możemy podarować naszym dzieciom. Przede wszystkim możliwość czerpania bogactwa z różnych kultur. W języku zawiera się kultura, historia społeczności. Znajomość dwóch lub więcej języków otwiera nam drzwi do innych kultur, lepiej zrozumiemy odmienność ludzkich reakcji, inny punkt widzenia, a to czyni nas bogatszymi ludźmi. Poza tym mieszkam w Polsce i jedynym sposobem na to, żeby „zanurzyć” się w języku angielskim, było całkowite przełączenie na ten język wszystkich mediów w domu, oglądanie filmów w oryginale. Moim zdaniem skutecznie przyswajamy język, jeśli się nim otoczymy na tyle, na ile jest to możliwe. Jeśli otoczenie, w którym żyjemy mówi w danym języku, to w domu możemy stworzyć warunki do rozwijania kolejnego. Poza tym dwujęzyczność wywiera pozytywny wpływ w odniesieniu do procesów poznawczych. Badania potwierdzają jej wpływ na umiejętność kreatywnego, twórczego myślenia. Na pewien rodzaj elastyczności w myśleniu, umiejętności spostrzegania tych samych rzeczy z różnych perspektyw. Pojawiają się też badania, które mówią, że uczenie się języków w starszym wieku także bardzo usprawnia umysł i może zapobiegać lub opóźniać na przykład pojawienie się choroby Alzheimera. Tak więc w każdym wieku warto uczyć się języków. A te dzieci, które dostały taką szansę w dzieciństwie, już na starcie są o krok do przodu.

Jakie jest największe wyzwanie dla neurologopedy?

To zagadnienie jest także  wielowymiarowe. Dużym wyzwaniem jest stworzenie takich warunków w trakcie terapii, aby w poszanowaniu indywidualności, w pełnej akceptacji różnych reakcji, zmotywować do pokonywania trudności.Żeby wyłączyć ocenianie, a uruchomić obserwację i empatię, jednocześnie zachowując pełen profesjonalizm dobrej diagnozy i dobrze skonstruowany plan terapii. Żeby dać rodzicowi nadzieję, która motywuje do działania, ale także pomóc mu w zaakceptowaniu pewnych ograniczeń, których nie pokonamy. Żeby zbudować relacje, w których wszyscy czują się komfortowo. Relacje, które są bardzo często bardzo przyjacielskie, ale nie stracić nawet przez moment profesjonalizmu w działaniu.

Ale chyba większym wyzwaniem jest praca z młodszymi dziećmi?

Zdecydowanie, bo młodsze dzieci  mają trudności ze skupieniem uwagi. Ich zaburzenia językowe, które powodują, że dzieci uruchamiają różnie zachowania „obronne”, unikowe, są też utrudnieniem. Łatwiej jest wtedy pracować w bezpośrednim kontakcie. Ale to nie znaczy, że nie można próbować online. Czasami mam wrażenie, że wyczarowując rozmaite światy, przy wykorzystaniu zabawy tematycznej, tworząc różne historie, podczas których dziecko nawet nie wie, że ćwiczy- wchodzimy trochę w konwencję interaktywnej „gry” komputerowej. Coś ciekawego dzieje się na ekranie komputera, dziecko wpływa na przebieg akcji, wspólnie wymyślamy dalsze działania. Wymaga to dużego wysiłku i perfekcyjnego przemyślenia strategii, przygotowania rekwizytów, ale może się udać. Najtrudniejszą do zorganizowania w wersji online, wydaje mi się terapia komunikacji skierowana do dzieci z autyzmem. Tutaj, według mnie, zdecydowanie wymagany jest bezpośredni kontakt.

Jaka jest przyszłość neurologopedii w Polsce i na świecie?

To szeroki temat, bo kondycja neurologopedii jako nauki w każdym kraju, wygląda właściwie inaczej. W Polsce nie ma jeszcze możliwości uzyskania stopnia doktora w zakresie neurologopedii. Neurologopedia jako nauka jest włączana w obszar językoznawstwa ale także psychologii lub medycyny. Interdyscyplinarność jest bogactwem tej dziedziny. Daje możliwość bardzo holistycznej pracy, z włączeniem elementów z językoznawstwa i z medycyny jednocześnie. Może też dlatego, jako nauka, ma trochę trudniejszą drogę do ujednolicenia swojego statusu. Powszechna już jest wiedza, że u logopedy możemy szukać pomocy w zakresie szeroko pojętej terapii komunikacji, a nie tylko korekty wad wymowy. Holistyczne, integracyjne podejście do leczenia, do medycyny zakłada, a nawet wymaga także obecności neurologopedy w zespole. Wszystko to rokuje bardzo pozytywnie, w odniesieniu do dalszego rozwoju neurologopedii, jako nauki.

A kiedy należy uznać, że czas na koniec naszej terapii u logopedy?

Babcia jednego z chłopców, którego do mnie przyprowadzała w zastępstwie rodziców, tak się zaangażowała, że chłopczyk nawet przez sen powtarzał sylaby: cza, czo, asz, esze, itd. To był sygnał, że należy kończyć terapię. Dla każdego pacjenta przychodzi taki zauważalny moment.

Dziękuję za rozmowę!

.

Rozmawiała: Danuta Świątek

Zdjęcie: archiwum rodzinne A. Pączek

Poprzedni artykuł„Moje najciekawsze spotkanie z Polską online” konkurs dla dzieci i młodzieży polonijnej
Następny artykułBabcia Bożenka: Jest jedna miłość

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj