– Moj syn umarł na raka i zostawił troje dzieci – zwierza się higienistka dentystyczna, która czyści mi zęby.

Kiwam głową, żeby okazać moje współczucie.

– Synowa zadzwoniła z pytaniem, czy mogę przyjechać na tydzień, by zaopiekować się dziećmi. Koleżanka zaprosiła ją na wycieczkę po Europie w ramach wsparcia po śmierci męża – higienistka zawiesiła głos.

Patrzę w jej oczy, ukryte za plastikową, przeźroczystą maską. Zachodzą łzami. Przełykam ślinę.

– Ładnie z jej strony. Chciała synowej sprawić przyjemność. Pokryła za nią wszystkie koszty. Zgodziłam się pomóc, ale na 5 dni, bo więcej nie mam urlopu.

Higienistka zamilkła i po chwili dodała:

– Najmłodsza wnuczka ma 11 lat i jest trudna. Nie słucha się matki. Zgodziłam się pod warunkiem, że wnuczka nie będzie chodzić do koleżanek po lekcjach, tylko one przyjdą do jej domu. Synowa przyjęła moje warunki.

Kiwam głową. Rozumiem teściową i synową.

– Wyboraź sobie, że czwartego dnia wnuczka zadzwoniła do matki i uprosiła ją, żeby pozwoliła jej pojechać na noc do koleżanki. Byłam bardzo zła. Prosiłam wnuczkę, żeby wróciła rano do domu. Chciałam się z nią pożegnać przed odlotem. Jak myślisz, wróciła, czy nie? – zapytała higienistka.

Chciałabym, żeby wróciła. Ale widzę po minie kobiety, że tak nie stało się.

– Nie! Nie wróciła. Nie pożegnała się ze mną – mówi. – Moja synowa jest słaba. Nie radzi sobie z 11-letnią córką. Co będzie za 5 lat? Gdy zapytałam dlaczego zmieniła zdanie, odparła, że czuła się winna. Ona była w Europie, a córka w domu.

Poczułam ulgę, gdy higienistka odłożyła narzędzia na tacę. Skończyła też swoje zwierzenia.

Tu odczułam mniejszą ulgę. Szkoda mi babci, synowej i nastolatki. Każda cierpi po stracie ukochanej osoby.
A z utrzymaniem postanowień, rzeczywiście, ciężka sprawa. Rozum dyktował trzymać się ustalonej zasady, ale serce podpowiadało co innego.

Danusia Świątek

Poprzedni artykuł„Rzecz o pomaganiu…”
Następny artykuł„Zdrowe ryby…czy na pewno?”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj