IMG_1765

10-letnia córka wróciła zadowolona ze szkoły i obwieściła, że zostaje Marie Curie na jeden dzień w klasie w ramach projektu „Historyczne głosy”.  Jest to jedna z największych, wyczekiwanych od początku roku szkolnego,  atrakcji dla uczniów w 5 klasie.

Z jednej strony ucieszyłam się, bo z długiej listy nazwisk przygotowanej przez nauczyciela, córka świadomie wybrała Polkę. Z drugiej strony zdenerwowałam się, bo po raz kolejny spotykam się  w USA z tym samym problemem, okaleczoną formą nazwiska wielkiej uczonej.

Po cichu obiecuję sobie, że córka uświadomi swoich rówieśników, ich rodziców i nauczyciela, że  Curie to również Skłodowska.

Przygotowania do pisania przemówienia ruszyły całą parą. Córka informacje do tekstu zbierała w klasie, szperając na szkolnym komputerze i czytając anglojęzyczną książeczkę dla uczniów szkoły podstawowej. Tekst powstawał pod okiem nauczyciela. Ale rozmowy na temat uczonej toczyły się w naszym domu podczas kolacji.

„Mój nauczyciel nie wiedział, że Curie była Polką” –  jednego dnia relacjonowała córka, po powrocie do domu.

Kolejnego dnia córka przyniosła wiadomość, że nauczyciel zdziwił się, gdy mu powiedziała, że córki Skłodowskiej mówiły po polsku.

„Skąd wiesz” – zapytał.

„Mama rozmawiała z jedną z nich po polsku w Nowym Jorku” – odparła zgodnie z prawdą córka. – „Nauczyciel zrobił wielkie oczy”

Ja też zrobiłam wielkie oczy, gdy pewnego razu w Polskim Konsulacie RP w Nowym Jorku, podczas uroczystości (z jakiej okazji już nie pamiętam), dowiedziałam się, że moja rozmówczyni przy kawie, posługująca się poprawną polszczyzną, nazywa się Ewa Curie. Urocza, starsza pani, z pięknym uśmiechem na ustach, autorka biografii matki. Moje uznanie do Skłodowskiej-Curie urosło jeszcze bardziej. Jestem pełna podziwu nie tylko za jej nagrody Nobla, ale również za to, że córki nauczyła mówić po polsku. Znam wiele polskich mam, często dużo mniej zapracowanych niż Skłodowska, które nie znajdują czasu na naukę ojczystego języka swoich dzieci.

Ale wracając do przemówienia, wreszcie nadszedł dzień „Historycznych głosów” w szkole. Przejęta córka, ubrana po długich naradach, w ciemną i skromną suknię, wyszła przed mikrofon.

„Nazywam się Maria Skłodowska-Curie” – zaczęła po angielsku.

Oczy mi zaszły mgłą.

„Urodziłam się w Warszawie…” – mówiła córka.

Słuchałam jej z zapartym tchem, bo wcześniej nie widziałam tekstu przemówienia, które miało być  pisane wyłącznie w klasie. Ciekawe, co powiedziałaby Skłodowska-Curie, gdyby mogła zobaczyć dziewczynkę urodzoną w Ameryce, która z dumą wcieliła się w jej postać? Do której babcia z Polski napisała  w e-mailu; „Ucieszyłam się  z wyboru  Maria Curie-Skłodowskiej na prezentację. Dla mnie też zawsze była ideałem”.

Druga babcia  ze wzruszeniem opowiadała przez słuchawkę telefoniczną, że najstarszy wnuk, gdy był mały, porównywał jej wygląd do noblistki.

Uwaga, amerykańscy nauczyciele, polskie dzieci czuwają, żeby Curie była też i Skłodowską! 😉

 

Danuta Świątek

Poprzedni artykułSpotkania DPS: „W poszukiwaniu kobiety” – fashion therapy z Basią Malinowską
Następny artykułFestiwal Kwiatów w Macy’s

3 KOMENTARZE

  1. Prosze sie nie denerwowac 😉 Maria po slubie z Piortem Curie przyjela nazwisko meza, nie zachowujac panienskiego czlonu Sklodowska. Gdy odbywalam staz w USC, dyskutowalysmy z kolezankami na temat poprawnej formy jej nazwiska (Sklodowska-Curie czy Curie-Sklodowska, bo z taka forma tez sie spotykalam czesto) , i kierownik USC, zeby rozwiac watpliwosci, wystapil do francuskiego urzedu z zapytaniem, jakie nazwisko nasza slynna chemiczka nosila po slubie. Dostalismy kopie jej aktu malzenstwa i tu ogromne dla nas bylo zaskoczenie, bo po slubie oficjalnie malzonkowie nazywali sie Piotr Curie i Maria Curie, i zadnych adnotacji co do zmiany nazwiska w latach pozniejszych nie bylo.

Skomentuj Agata Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj