Andżelika Tokarski jest uczennicą liceum w Szkole Polskiej przy Ambasadzie RP w Rzymie z siedzibą w Ostii. Jej wiersz “Niespokojny spokój” zdobył pierwsze miejsce w internetowym konkursie “Wszystko jest poezją”, zorganizowanym pod patronatem nowojorskiego portalu Dobra Szkoła Nowy Jork. Andżelika urodziła się we Włoszech. Jest dwujęzyczna. Uczy się także języka angielskiego.
Irena Biały: Andżeliko, od kilku lat piszesz wiersze. Czy powstają w szczególnych momentach twojego życia?
Andżelika Tokarski: Czuję potrzebę napisania wiersza, kiedy mam w głowie tyle myśli i emocji, że nie mogę sobie z nimi poradzić. Czasem nawet nie potrafię określić tych wszystkich przeżyć. Wtedy piszę wiersz, żeby je nazwać i jakoś wytłumaczyć.
IB: Czy potrafiłabyś ogólnie zdefiniować swoją poezję?
AT: Jest ona dla mnie metaforą różnych przykładów, wziętych z życia. Przetwarzam rzeczywistość za pomocą środków poetyckich i tak powstaje wiersz. Do pisania wierszy jest potrzebna kreatywność i obserwacja. Jak do matematyki, którą też bardzo lubię.
IB: O czym najczęściej piszesz?
AT: Chyba o miłości. To jedna z sił, która porusza świat.
IB: W twoich wierszach miłość wiąże się z niepewnością, bólem i przypuszczalnym rozstaniem. Czy to jest dobre?
AT: Wszystko, co ludzkie, ma swoje przeciwieństwa. W dobrym jest coś złego, w złym coś dobrego. Skoro ludzie nie rezygnują z miłości, to znaczy, że jest ona bardzo ważna. Ważniejsza, niż strach przed cierpieniem. W tym tkwi dobro miłości.
IB: Twoje wiersze są delikatne. Nic w nich nie narzucasz, tylko zachęcasz do refleksji. W niektórych stosujesz zasadę przeciwieństw. Operujesz obrazami. Zauważyłam, że często przywołujesz ciszę.
AT: Cisza ma dla mnie duże znaczenie. Można wtedy lepiej usłyszeć siebie. W ciszy i w samotności.
IB: Lubisz samotność?
AT: Tak, ale też bardzo lubię być we Włoszech i w Polsce z rodziną, z przyjaciółmi. W samotności nie można się z nikim podzielić momentami szczęścia, smutku, porozmawiać, odprężyć się, pomarudzić.
IB: To, o czym powiedziałaś, nabiera szczególnego znaczenia w obecnym czasie – narodowej kwarantanny we Włoszech z powodu pandemii koronawirusa. Jak zmieniło się twoje życie?
AT: Od miesiąca nie wychodzę z domu. Tylko na balkon. Mam dużo czasu na przemyślenia, ale bardzo tęsknię za spotkaniami z ludźmi poza domem, chociaż cieszę się, że w tym odosobnieniu mogę przebywać z rodziną. Świat się skurczył, zmniejszył. Czekam, żeby spotkać się z przyjaciółmi, uścisnąć ich. Teraz niektórzy ludzie żałują, że wcześniej nie okazywali więcej uczuć, emocji. I wydawało się im, że są niezniszczalni. Jeszcze inni wyrzucają sobie, że nie czerpali z życia pełnymi garściami. I tak dalej.
IB: Niedawno napisałaś wiersz, który mnie wzruszył: “Zatrzymani w zaćmieniu”. Nawiązuje do kwarantanny we Włoszech. Co oznacza tytuł?
AT: Kwarantanna kojarzyła mi się z nocą. Ale potem pomyślałam, że to bardziej zaćmienie, które kiedyś się skończy. A my jesteśmy w nim zatrzymani, jak w kadrze.
IB: To jeszcze kilka słów na temat szkoły. Twoja nauka przebiega teraz “online”. Wolisz taką formę czy jeździć do szkoły?
AT: O wiele bardziej wolę jeździć do szkoły, spotykać się na żywo z nauczycielami, koleżankami, kolegami. Tęsknię za tym.
IB: Bardzo dobrze mówisz po polsku. Czyja to zasługa poza tym, że sama też musiałaś nad tym popracować?
AT: Rodziny, polskiej szkoły, polskich przyjaciół.
IB: Czy masz ulubionych, polskich poetów?
AT: Bardziej konkretne wiersze. Poznałam je w polskiej szkole. Najbardziej mnie zainteresował, “dotknął” wiersz Wisławy Szymborskiej “Nic dwa razy się nie zdarza”. Jeszcze “Deszcz jesienny” Leopolda Staffa, bo ma wyraźny klimat i “Niepewność” Adama Mickiewicza, bo pięknie mówi o miłości. Czasem czytam łacińskiego poetę Catullusa, francuskiego – Jacquesa Preverta. Moje ostatnie odkrycie z prozy to Isabel Allende.
IB: W jakim języku/językach piszesz wiersze?
AT: Przede wszystkim po włosku, a potem tłumaczę na polski. Ale niektóre wiersze napisałam po polsku, np. ”Zatrzymani w zaćmieniu” i “Niebo oczami dziecka”.
IB: Andżeliko, niedługo kończysz 18 lat. Życzę Ci pięknego, pełnego miłości i bardzo interesującego życia, oraz nieustającej weny twórczej. Dziękuję za rozmowę.
AT: Dziękuję również.
.
Rozmawiała: Irena Biały
.
“Zatrzymani w zaćmieniu”
W ciszy
żeby nie obudzić
śpiącego miasta
są tkane
dni kruche
jak pajęczyna
*
Starzec
podlewa kwiaty
na balkonie
witając tę zimną
wiosnę
*
Kartki kalendarza
W niepewności
ulatniają się
niczym dym wygasłej
świeczki
*
Otaczające mnie ściany
sama maluję
kolorami swoich
oczu
II
“Miłość w zimie”
*
Deszcz uderza w szyby okien,
Ostry wiatr penetruje przez skórę,
Groźne, szare niebo ciąży nad biednymi umysłami,
*
a twoj uśmiech lśni.
Czuję, jakby nadchodziła wiosna
MIŁOŚĆ W ZIMIE.
*
Jednak przygotowuję się na zbliżający się mróz,
Na podróż przez lodowate pustynie,
Opustoszałe bezdroża,
Przygotowuję się na zimne dreszcze serca,
(tym wiecznym braku ciepła
wygrywa strach).
zablokowana w bryle lodu.
Uczucie, które stoi w płomieniach wiecznego mrozu,
niedługo straci swój blask.
III
“Niespokojny spokój”
Wydaje mi się, że jestem unoszona przez lekkie fale
cisza mnie przytłacza
chodzę we śnie
i śnię, że chodzę
wolnym krokiem poruszam się przez ciemne korytarze
których mrok nie straszy
lecz usypia
*
jeden uśmiech
jedno złudzenie
jeden uścisk
to wystarczyło
żeby roztopić lód otaczajacy
moje serce
IV
“Niebo oczami dziecka”
– Wiesz, czasami zastanawiam się nad…
– Sensem życia?
– Nie, co ty, chciałam powiedzieć: “nad kolorem nieba”
– Serio? Pomyślałaś o niebieskim?
– Nie, myślę, że ono jest białe…
– Białe?!
– Tak, białe, jak płótno, jak czysta kartka…
*
Gdy rodzi się dzień, słońce je ożywia,
maluje na czerwono i barwi wszystkie
chmury, które je otaczają.
*
Gdy pojawia się deszcz, po obrazie nie zostaje
żaden ślad albo nie: woda zmywa farbę i kolory,
które już wyblakłe, mieszają się ze sobą;
wtedy pojawia się lekka szarość.
*
Gdy nastaje noc, gdy niebo utula nas
niekończącą się czernią, blask księżyca
oświetla sny i porywa nas daleko.