Polacy w Wielką Sobotę święcą pokarmy, w Wielkanocny Poranek zasiadają do uroczystego śniadania, a w Wielki Poniedziałek oblewają się wodą, stąd wymiennie nazywają ten dzień Lanym Poniedziałkiem. Na wielkanocnych stołach nie może zabraknąć pisanek, cukrowych baranków oraz wielkanocnych bab i mazurków. Stoły zdobią wazony z baziami oraz kolorowych palemkami przypominającymi niekiedy małe dzieła sztuki. W wielu regionach Polski urządzane są konkursy na najładniejsze i największe palmy wielkanocne, tradycja sięgająca setek lat wstecz! A jak obchodzą Wielkanoc mieszkańcy innych krajów?

W Czechach Wielkanoc jest przede wszystkim świętem nadejścia wiosny. Jedynym kościołem w Pradze, w którym można poświęcić wielkanocny koszyk jest kościół św. Idziego, gdzie mieści się polska parafia. W tzw. Tyńskim Chramie, czyli kościele Matki Boskiej spod Tyna (przy rynku Starego Miasta) tradycyjne nabożeństwa ekumeniczne są odprawiane w nocy z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę. W czasie tych mszy wierni zapalają – jako symbol życia – świece. Z płonącymi świecami wracają potem z kościoła przez nocne ulice Pragi.

Na wielkanocnych stołach nie może zabraknąć oseni – ozdobnych doniczek ze świeżo wzeszłym zbożem (z reguły pszenicą), w które wbija się przybrane kolorowymi wstążkami patyczki z przymocowanymi pisankami, zajączkami, kurczaczkami. Tradycyjnie piecze się również słodkie bułki w formie wielkanocnego baranka.

Wielkanocne osenie

Tradycyjnymi ozdobami – z reguły kupowanymi na straganach – są pisanki (po czesku kraslice) zdobione przy użyciu najróżniejszych technik, w tym m.in. oplatania jajek cienkim miedzianym drutem, ułożonym w bogate wzory. Stoły zdobi się wielką ilością kwiatów.

Funkcję polskiego śmigusa pełni niezwykle popularna pomlazka, czyli znany do niedawna także w niektórych okolicach Polski obyczaj (symbolicznego) bicia pań w Wielki Poniedziałek wierzbowymi witkami, ozdobionymi wstążkami i splecionymi w warkocz. Wierzy się, że uderzenie pomlazką dodaje kobiecie urody i witalności, pominięcie którejś z dam traktowane jest wręcz jako obraza.

Wielkanoc na Litwie kojarzy się przede wszystkim z pisankami i obfitością potraw mięsnych na świątecznym stole. Nie znany tu jest jednak, poza Wileńszczyzną, śmigus-dyngus, a także „zajączek” czyli obdarowywanie dzieci łakociami i drobnymi prezentami.

Zgodnie z tradycją przez cały Wielki Tydzień trwają przygotowania do Niedzieli Wielkanocnej – wielkie sprzątanie i przyrządzanie potraw. Wszystkie ciężkie prace powinny być zakończone do nabożeństwa w Wielki Czwartek.

Na stole wielkanocnym nie może zabraknąć pieczonej cielęciny, szynki wędzonej i gotowanej, pieczonego boczku i karkówki z ziołami, ćwikły i oczywiście pisanek. W wielu domach zachowały się naturalne sposoby malowania jajek – w wywarze z łusek cebuli, okładanie jajek źdźbłami i listkami trawy, a także malowanie woskiem.

Na litewskich stołach nie ma zbyt wielu wielkanocnych ciast. Do niedawna zazwyczaj piekło się tylko ciasto drożdżowe, a ostatnio coraz częściej można spotkać też mazurek i paschę. Śniadanie wielkanocne trwa od rana do późnego wieczora, z przerwami na toczenie jajek.

Śmigus-dyngus jest znany jedynie wśród litewskich Polaków, na Wileńszczyźnie. Do tej pory na Wileńszczyźnie w świąteczny poniedziałek rolnicy skrapiają na znak dobrego urodzaju święconą wodą pole, a skorupki ze święconych jajek albo palą, albo zakopują w ziemi. Drugi dzień świąt jest też dniem odwiedzin i składania sobie życzeń. 

W Austrii Wielkanoc obchodzona jest w gronie rodzinnym. Niemiecka nazwa Wielkiego Tygodnia, Karwoche, pochodzi od staroniemieckiego słowa „kara” oznaczającego żałobę, skargę. W Niedzielę Palmową wszędzie odbywają się procesje i święcone są palmy. Szczególnym obyczajem, zachowanym w niewielu miejscowościach (np. w Hall i Thaur w Tyrolu oraz Puch koło Hallein na Ziemi Salzburskiej) jest widowiskowy pochód osiołków. Naturalnej wielkości drewniane figury osiołków na kółkach z drewnianą postacią Chrystusa na grzbiecie ciągnięte są ulicami miejscowości.

Pochód osiołków. Źródło: iStock

Od Wielkiego Czwartku (Gründonnerstag, od staroniemieckiego słowa grunen, czyli płakać), zgodnie z ludowym zwyczajem mówi się, że wszystkie dzwony odlatują do Rzymu. W kościele kołatki zastępują dzwonki od Mszy Wielkoczwartkowej do Nocy Zmartwychwstania. Ulicami chodzą chłopcy (Ratschenbuben) hałasujący drewnianymi kołatkami.

W Wielki Piątek i Wielką Sobotę centralnym wydarzeniem jest nawiedzanie grobu Pańskiego. W Wielką Sobotę rano poświęcony w kościele ogień przenoszony jest do domów, gdzie jest rozdzielany między wszystkich sąsiadów. Rozpala się nim w piecach. Obrzęd ten ma zapewnić ochronę przed uderzeniami pioruna.

Święcenie pokarmów, zwane potocznie „święceniem mięs”, w wielu miejscowościach Austrii jest najchętniej uczęszczanym nabożeństwem w roku. Wielkanocny chleb (słodki, biały chleb, często w kształcie rogala), szynka, salami, kiełbasa, pisanki, sól, chrzan i zioła zanoszone są w Wielką Sobotę do kościoła, kaplicy lub pod kapliczkę z figurą. Tam są święcone po krótkiej liturgii słowa.

Noc z Wielkiej Soboty na Wielkanoc w Karyntii, Styrii i Salzburgu (szczególnie regionie Lungau), Tyrolu, Dolnej Austrii i Burgenlandzie rozjaśniają płonące stosy – oznaki radości ze zmartwychwstania Jezusa. W niedzielny poranek pojawia się wielkanocny zajączek. Przynosi dzieciom kolorowe pisanki i słodycze, które chowa w ogrodzie lub mieszkaniu (wielkanocnym gniazdku). Wielkanocnymi zwyczajami są: stukanie jajkami (trzeba uderzać jednym jajkiem w drugie i pamiętać o uderzaniu stroną szpiczastą w szpiczastą i zaokrągloną w zaokrągloną, zwycięża ten, którego jajko pozostanie całe) oraz rzut do jajka – jedna osoba trzyma jajko ze ściętym czubkiem między palcem wskazującym a kciukiem, przeciwnik rzuca monetą – jeżeli trafi, jajko należy do niego.

W Szwajcarii najsłynniejsze procesje podczas Wielkiego Tygodnia odbywają się w Mendrisio w kantonie Ticino. Procesja mająca miejsce w Wielki Piątek zaczyna się i kończy w klasztorze ojców Serviti. Przedstawia pochowanie Chrystusa. Zgodnie z XVIII-wieczną tradycją dzieci niosą lampiony. Wokół grobu Chrystusa i Jego Matki pogrążonej w wielkim żalu gromadzone są przedmioty upamiętniające mękę na krzyżu: świece, drabiny, gąbki, młotki, gwoździe, bicze itp. Procesji towarzyszy żałobna muzyka.

Procesja w Mendrisio. Źródło: iStock

W niedzielę cała rodzina spotyka się na świątecznym obiedzie. Na stole stawia się najczęściej jagnięcinę, jajka i czekoladowe zające. Szwajcarzy pieką również wielkanocne ciasta, niektóre z nich przypominają polskie mazurki. Odbywa się „jajeczny wyścig”, w którym udział biorą dorośli i dzieci – pisanki chowane są w ogrodzie, a później odbywa się ich wielkie szukanie. W St. Gallen szuka się jaj ukrytych w zakamarkach starego miasta.

W poniedziałkowy poranek w Zurychu na ulicy Limmatquai odbywa się tradycyjna gra z jajkami zwängerle. Dzieci podrzucają jajka do góry, a dorośli starają się w nie trafić zwängerli, czyli małymi monetami 20-rappowymi (około 50 groszy). Jeśli moneta uderzy w jajko, to wraz z nim przechodzi na własność rzucającego. Jeśli rzut będzie niecelny, to jajko i moneta są dziecka.

Wielkanoc, najważniejsze święto w Hiszpanii, jest obchodzone bardzo uroczyście, z powagą i wielkim przepychem. Hiszpanie świętują w kościołach oraz na ulicach miast i wiosek, biorąc udział w licznych procesjach. Większy nacisk kładzie się na mękę Chrystusa niż na zmartwychwstanie, więc nie ma zwyczaju składania sobie życzeń świątecznych.

Na północy Hiszpanii już w piątek poprzedzający Semana Santa (Wielki Tydzień) dźwięki bębnów ogłaszają zbliżające się święta. W Aragonii znane są rutas del tambor, czyli szlaki, którymi wędruje się uderzając w bębny. W okolicy Teruelu znany jest zwyczaj rompida de la hora, polegający na mocnym uderzaniu w bębny w Wielki Czwartek od północy.

W okolicy każdego miasteczka w Aragonii znajduje się umieszczony zwykle na wzgórzu krzyż, w pobliżu którego przez cały rok przechowywane są różne relikwie i święte wizerunki. W Wielki Piątek mieszkańcy wchodzą na wzgórza po relikwie, a następnie, przy głosie bębnów, schodzą z nimi, aby kontynuować procesje ulicami miasta. Wszystkie rekwizyty powracają na swoje miejsce w sobotę, kiedy już bębny milkną.

Procesje organizują różne bractwa, z których każde ma swojego patrona. Ich tradycja bractw wywodzi się z XIII wieku. Obecnie istnieje w Hiszpanii około 60 bractw, z których najstarsze, „El Silencio” (Cisza), powstało w 1340 roku. Ich członkowie organizują procesje we wszystkie dni Wielkiego Tygodnia. Najbardziej tradycyjne bractwa do tej pory nie przyjmują szeregów kobiet. W stolicy Aragonii, Saragossie, istnieją 23 różne kongregacje, które razem organizują w Wielki Tydzień ponad 50 procesji. Do najbardziej znanych należy procesja upamiętniająca wjazd Jezusa do Jerozolimy. 

Jednak najbardziej spektakularne procesje Wielkiego Tygodnia odbywają się w Valladolid oraz na południu kraju – w Sewilli, Maladze, i Murcji. Ubrani w historyczne stroje członkowie bractw niosą ogromne pasos, czyli platformy z figurami przedstawiającymi Matkę Boską, Chrystusa lub sceny pasyjne. Często towarzyszą im osoby przebrane za postacie z Biblii oraz pokutnicy w spiczastych kapturach – capirotes. Tradycja pokutników sięga średniowiecza, kiedy osoby ukarane przez inkwizycję musiały przywdziewać sanbenito – szaty pokutnicze oraz zakładać spiczasty kaptur.

.

Procesja w Valladolid. Źródło: www.OnetPodroze.pl

Procesja w Valladolid wyróżnia się ciszą. Także w Nawarze na północy kraju atmosfera świąteczna jest dość wstrzemięźliwa. Procesjom w Nawarze przewodzą uroczyście ubrani w długie sutanny z kapturami członkowie bractw, za którymi idą mieszkańcy w strojach rzymskich żołnierzy lub rycerzy w zbrojach.

Do znanych postaci należy tutaj jadący na koniu Longinos oraz rzymski generał. Za nimi podąża tzw. grupa Starego Testamentu, dzieci i dorośli z palmami oraz długi korowód chłopów. Nie brakuje muzykantów grających na tradycyjnych instrumentach. Pochód zamykają przedstawiciele duchowieństwa oraz policja miejska w strojach galowych.

W różnych częściach Hiszpanii czasem można zobaczyć liczący wiele wieków zwyczaj samobiczowania. W Wielki Czwartek i w Wielki Piątek gmina San Vicente de la Sonsierra w La Rioja pełna jest tzw. picaos, którzy biczują swoje plecy dotąd, aż skóra nabierze fioletowego koloru. Wtedy ochotnicy zadają im dwanaście ukłuć za pomocą wtopionych w pszczeli wosk ostrych kawałków szkła. Zgodnie z dawnymi wierzeniami, w ten sposób zła krew wypływa z ciała. Picaos idą boso, owinięci jedynie w białe płótno i ciągną za sobą ciężkie łańcuchy.

W całym kraju odgrywane są w Wielki Tydzień różnorodne widowiska pasyjne. W klasztorze sióstr Augustynek w Pamplonie odbywa się w Wielką Środę przedstawienie zwane Łzami świętego Piotra, natomiast w Wielki Czwartek mieszkańcy miasta wraz z przedstawicielami lokalnych władz obserwują odgrywane tu sceny pasyjne, zwane Pięcioma Ranami. Tradycja sięga roku 1599 roku, kiedy miasto ogarnęła epidemia dżumy.

W Valcarlos na północy Hiszpanii co roku celebruje się Niedzielę Zmartwychwstania wesołymi tańcami w wykonaniu tzw. bolantes. Bolantes ubrani są w białe koszule z gorsem i kolorowymi jedwabnymi wstążkami powiewającymi na plecach, białe spodnie z galonami i małymi dzwoneczkami. Noszą białe rękawiczki i czerwone berety. Także Sewilla na południu kraju znana jest z tańców przed wielkim ołtarzem katedry tzw. seises – chłopców przebranych w barokowe kostiumy.

Wielkanocne tańce w Valcarlos. Źródło: www.FineArtAmerica.com

Natomiast Elche w Walencji wsławiło się wyplataniem w Niedzielę Palmową rzeźb z liści palmowych pochodzących z najrozleglejszego w Europie lasu palmowego, który otacza to miasto. W Elche znajduje się także wyjątkowe pasos procesyjne, które przedstawia figurę kobiety-diabła, „La Diablesa”.

Wielki Tydzień przeżywany jest w Hiszpanii nie tylko w gronie rodzinnym, ale wspólnie, przez całe społeczeństwo. Wzdłuż głównych ulic miast ustawia się krzesła, pozostawiając centralne miejsce dla procesji, aby nawet ci, którym brakuje sił, mogli uczestniczyć w wydarzeniach. Dla jednych jest to tylko spektakl kulturalny, umiejętnie wykorzystywany do reklamy miejscowości w celach turystycznych, dla innych zaś to przede wszystkim obwieszczenie o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa.

Pieczone jagnię i ciasto w kształcie gołębicy to najbardziej typowe przysmaki na wielkanocnych stołach we Włoszech. Baranina oraz mięso z jagniąt cieszą się w Wielkanoc największą popularnością. Nie pomagają kierowane co roku przez ekologów apele o zaprzestanie wielkanocnej rzezi ponad miliona jagniąt. Tradycja nakazuje, by na świątecznym stole znalazła się ociekająca tłuszczem pieczeń z rozmarynem i czosnkiem oraz młodymi ziemniakami.

W tych dniach Włosi kupują dziesiątki milionów bogato zdobionych opakowań tradycyjnego ciasta, które nazwę colomba (gołębica) zawdzięcza kształtowi, przypominającemu gołąbka pokoju. W VI wieku ciasto o gołębim kształcie wysłali na znak pokoju mieszkańcy Pawii królowi Longobardów Alboinowi, którego wojska oblegały ich miasto. Pawia, od setek lat uchodząca za kolebkę wielkanocnego ciasta, jest w Wielkim Tygodniu celem wypraw wielu turystów, którzy chcą kupić wypieki w miejscu, gdzie narodziła się ich tradycja. Nieliczni cukiernicy przestrzegający tradycji do środka colomby wkładają ziarno bobu, zwiastujące szczęście temu, kto je znajdzie.

Jak obliczono, Włosi jedzą podczas Świąt 300 milionów prawdziwych jajek i dziesiątki milionów czekoladowych, którymi obdarowywane są dzieci. W każdym ukryte są zabawki, od lalek po przytulanki i samochodziki.

Jednym z najbardziej oryginalnych włoskich dań świątecznych jest „wielkanocny tort”, sięgający tradycją średniowiecza. Nie ma on jednak nic wspólnego z wyrobami cukierniczymi, bo jest to zapiekanka – przekładaniec z buraków, cebuli, grzybów, jajek, chleba namoczonego w mleku i parmezanu. Z sycylijskiej Messyny pochodzi U sciuscieddu – obtaczane w parmezanie pulpety w rosole, które pokrywa się ubitą na sztywno pianą z białek, a następnie opieka się w piekarniku.

.

Wielkanocne ciasto we Włoszech. Źródło: www.italiapopolsku.com

W Belgii nie przywiązuje się znaczenia do Wielkanocy, chociaż Belgowie dość licznie uczestniczą w tych dniach w mszach świętych. Większym wydarzeniem są święta Bożego Narodzenia. Sami przyznają, że nie mają tradycyjnych potraw wielkanocnych. Nie ma aż tak widocznej tradycji przystrajania jajek, jak w Polsce ani zwyczaju zdobienia ich przy pomocy wosku, czy przez skrobanie nożykiem.

Jedynym zwyczajem, który także zaczął zanikać, jest świąteczne poszukiwanie przez dzieci czekoladowych jajek, zabawnych drobiazgów, które uprzednio poukrywali w domowych ogródkach dorośli. Znakiem do rozpoczęcia „zabawy” jest bicie dzwonu kościelnego, który słychać w całej pobliskiej okolicy w niedzielny ranek. Dzieci prześcigają się wtedy w tym, które z nich zbierze więcej drobiazgów.

Jaja, dziś głównie czekoladowe, i słodkie bułeczki ze znakiem krzyża to główne tradycje wielkanocne w Wielkiej Brytanii. W niektórych wsiach wciąż praktykowana jest wielkanocna parada kapeluszy, wkładanych przez kobiety do kościoła i na powitanie wiosny.

W tym okresie atrakcją dla dzieci jest poszukiwanie schowanych przez dorosłych jajek. Czasem dla skomplikowania tego zadania rodzice piszą list zawierający wskazówki pomagające rozszyfrować miejsce ukrycia jajek. Dzieci turlają także jajka, by przekonać się, czyje znajdzie się pierwsze na mecie.

Bułeczki w kolorze borowika z białym krzyżem na wierzchu, przyprawione cynamonem, gałką muszkatołową i rodzynkami to tradycja związana z Kościołem anglikańskim. Spożywa się je w Wielki Piątek dla upamiętnienia męczeńskiej śmierci Chrystusa na krzyżu i jego zmartwychwstania. Niegdyś były wypiekane przez gospodynie domowe, lub sprzedawane na ulicznych straganach. Wierzono, że odpędzają złe duchy; dziś, jak prawie wszystko, są dostępne w supermarkecie. Symbolem Wielkanocy w Stanach Zjednoczonych jest nie baranek, a królik (Easter Bunny). Wywodzi się on jeszcze z czasów pogańskich, kiedy bogini Eastre była czczona za pośrednictwem jej ziemskiego symbolu -królika. Tradycję tę sprowadzili do Ameryki imigranci z Niemiec. W wielu domach królik – jak mają wierzyć dzieci – przynosi prezenty.

.

Wielkanocne drożdżówki z Wielkiej Brytanii. Źródło: Wikipedia

Amerykanie kupują i malują jajka, ale na ogół nie dzielą się nimi w czasie świątecznego śniadania. Nie ma też tradycji święconki. Śniadanie świąteczne jada się często w restauracji na mieście. W domach natomiast często stawia się drzewka wielkanocne udekorowane jajkami; dekoruje się też domy na zewnątrz.

W niedzielę wielkanocną w wielu miastach odbywają się parady. Najsłynniejsza z nich to Easter Parade w Nowym Jorku, gdzie Piątą Aleją przechodzą eleganckie damy ubrane w stroje z dawnych epok, eksponując zwłaszcza kapelusze.

Poniedziałek jest normalnym dniem pracy. Tego dnia w Białym Domu odbywa się tylko tradycyjna wielkanocna impreza dla dzieci: toczenie jajek po trawniku.

Na Filipinach w Wielki Piątek pomimo krytyki Kościoła wciąż utrzymuje się zwyczaj przybijania ochotników do krzyża. Filipińscy biskupi zaznaczają, że tradycje biczowania i krzyżowania w czasie Wielkiego Tygodnia mają korzenie w animizmie i nie są aprobowane przez Kościół.

Wielkanoc na Filipinach. Źródło: TV republika

Rytuał będący naśladowaniem ukrzyżowania Chrystusa stał się główną atrakcją turystyczną miejscowości San Pedro Cutud, około 70 km na północ od stołecznej Manili. Wierni są przybijani do krzyży gwoźdźmi o długości ok. 10 cm, wcześniej – w celu zapobieżenia zakażeniom – wydezynfekowanymi w alkoholu. Najczęściej mężczyźni dają się ukrzyżować na znak pokuty za grzechy, traktują to też jako rodzaj modlitwy o zdrowie bliskich czy w innych intencjach.

I na koniec – coś innego. Wielkanocną pasją Norwegów (jak donosi prasa) są… kryminały i thrillery. Gdy cała Europa piecze ciasta i maluje pisanki, Norwegowie przed świątecznym wyjazdem do domków nad fiordami i w górach zaopatrują się w stosy książek. Zwyczaj ten już stał się norweską tradycją, którą nazwano „wielkanocną zbrodnią”. Trudno powiedzieć, kiedy narodziła się ta osobliwa tradycja. Trzeba jednak pamiętać, że przodkowie Norwegów, waleczni Wikingowie, zyskali powszechną sławę okrutnych morderców i rabusiów i w średniowieczu drżała przed nimi spora część Europy. I kiedy normańscy woje wracali na północ ze swoich wypraw, nad pucharami miodu snuli w domach opowieści o bitewnym szale, mordach, łupiestwach i krwawej zemście.

Norwegia usiana jest drewnianymi chatkami – w lasach, w górach, nad fiordami. Norwegowie spędzają w nich część wakacji, weekendy i święta. Według rankingów Norwegia jest jednym z najlepszych miejsc do życia (w roku 2022 r. za najlepsze uznano Findlandię, już po raz 6-ty z rzędu!) a także jednym z najbogatszych na świecie krajów dzięki ropie naftowej i ma jeden z najniższych wskaźników przestępczości. Może właśnie dlatego Norwegowie zaczytują się w opowieściach o zbrodniach?

.

Zebrała i opracowała: Eliza Sarnacka-Mahoney

Poprzedni artykuł„Dyskutować z dziećmi o Korczaku i jego mądrych zasadach wychowania!”
Następny artykuł„Jak Kukurysek ocalił świat” – bajka na Wielkanoc
Eliza Sarnacka-Mahoney
Dziennikarka i pisarka, przeważnie mieszka w Kolorado, chyba że podróżuje. Współpracuje z mediami w Polsce oraz z Nowym Dziennikiem, autorka powieści, zbiorów ciekawostek i książek publicystycznych o Ameryce. Mama Natalii i Wiktorii, które każdego dnia utwierdzają ją w przekonaniu, że to, co niemożliwe jest jak najbardziej możliwe, trzeba tylko szczerze chcieć. Na portalu autorka rubryki “Przystanek Babel”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj