Dobrze jest mieć dzieci! Z różnych powodów. Dzisiaj będzie o jednym z nich.
8-letnia Kimberly uczy się w szkole o Brazylii. Zajęcia na ten temat trwają przez kilka tygodni. Przynosi ze szkoły książki o Brazylii. Czyta je i pisze wypracowania.
Codziennie z nią wędruję do tego kraju.
„Yanomami (plemię, żyjące nad Amazonką) przygotowuje się do pogrzebu” – czyta córka. „Rodzina miesza prochy zmarłej osoby z bananami i wodą. Wypija miksturę. Wierzy, że po tej ceremonii i po usunięciu wszystkich przedmiotów należących do zmarłej osoby, jej dusza może przejść do innego świata…”.
Ufff.
– Nie wypiłabym czegoś takiego – mówi Kimberly.
– Ale każdy ma prawo do własnej tradycji i religii – odpowiadam.
Córka kiwa głową.
Odkrywamy Brazylię w Nowym Jorku, a dokładniej w Macy’s przy 34 Ulicy na Manhattanie.
„Brasil, Gardens in Paradise” – nosi tytuł rewelacyjna wystawa kwiatów.
Nasza rodzinna wycieczka owocuje dziesiątkami zdjęć i zachwytów.
W specjalnym namiocie stoi gigantyczny tukan, którego dziób i piersi zrobione są z 25 tysięcy drobnych kwiatów i liści magnolii.
Zachwycają mnie kwiaty Tillandsia. Wyglądają jak długie pomarańczowo-czerwone pióra wbite w ziemię. Cantedeskia, żółta kalia, nie pozwala oderwać od niej wzroku.
Zielona energia wokół nas.
Szkolny program zajęć u Kimberly motywuje nas do wyszukiwania brazylijskich okruchów w Ameryce. Stymuluje. Sprawia przyjemność.
Macy’s wyłożył na tę atrakcję około 1 miliona dolarów.
Jesteśmy w raju!
Można do niego wpaść do 7 kwietnia.
Danusia Świątek