Rozmowa z 21-letnią Jagodą Lewandowską, studentką 3 roku biologii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, która pierwszy raz przyleciała do USA na 3 miesiące, by pracować w firmie Southwestern Advantage. Jagoda przebywa w Nebrasce i twierdzi, że każdy nowy dzień zaczyna od stwierdzenia, że „to będzie jej najważniejszy dzień w życiu”. Pracuje 12 godzin dziennie, podróżując od domu do domu, by sprzedać książki edukacyjne dla dzieci, począwszy od pierwszego roku życia do studentów na collegach i uniwersytetach.
Pukanie do drzwi nieznajomych ludzi, by znaleźć nabywców na książki, to chyba trudna praca?
Jest to najlepsza forma rozwoju młodego człowieka. Muszę zapracować na swoje utrzymanie, chociaż praca nie jest łatwa. Gdy pukam do drzwi, nie zawsze osoba, która je otwiera, jest miła. Nie zawsze ktoś
w ogóle otworzy drzwi. Dzięki temu mogę poznać siebie lepiej w różnych sytuacjach. Każdy dzień zaczynam od czytania fragmentów motywujących książek. Pierwsze słowa, które wymieniam z osobą, z którą mieszkam brzmią – „to będzie najważniejszy dzień mojego życia!”. Pozytywne nastawienie psychiczne bardzo pomaga.
Z jakim wyobrażeniem Ameryki przyleciałaś i co zastałaś?
Przed przyjazdem nie wiedziałam, co mogę zastać. Nie miałam szczególnych wizji. Wiedziałam, że wszystko co spotkam tutaj, będzie dla mnie nowe. Amerykę znałam jedynie z filmów, książek. Wyobrażałam sobie wieczorami całe rodziny siedzące przy grillu, pieczące kiełbaski, rano listonosz rzucający gazetę pod drzwi.
I moje wyobrażenie się spełniło. Życie tutaj rozpoczyna się między godziną 8-mą a 9-tą. Zawsze sądziłam, ze Amerykanie są ludźmi, którzy nie lubią pośpiechu i tak też jest. Nikt nigdzie nie biegnie, wszystko dzieje się w swoim tempie. Spóźnienie sięgające 10 minut nie jest tutaj traktowane jako spóźnienie. Daje mi to wiele do myślenia. Dzięki temu mogę pomyśleć o sobie, moich celach, drogach prowadzących do osiągnięcia tego celu, którego od życia oczekuję i na który tak ciężko pracuję. Widząc styl życia tutejszych rodzin mogę znaleźć nowe motywacje, odpowiedzieć sobie na pytania: dlaczego tutaj jestem?, do czego w życiu dążę?
Czym Cię Ameryka najbardziej zaskoczyła?
Zdecydowanie jedzeniem. Bardzo duże pojemności np. tuńczyka w puszce, wielkie majonezy, 5-10 litrów soku w kartonie, olbrzymie paczki słodyczy. Znaczenie też ma tutaj smak. Porównując posiłki tutaj do jedzenia jakiego przywykłam w Polsce, wszystko jest znacznie bardziej ostre i słodkie. Muszę dodać, że także bardziej kaloryczne. Pierwszą moją amerykańską colę popiłam szklanką wody.
A czym najbardziej ujęli Cię Amerykanie?
Serdecznością. Poruszam się tutaj głównie rowerem. Każdy kto widzi mnie pierwszy raz mówi do mnie ‘Hi’
i macha. Jest to niezwykle miłe. Dodaje dodatkową energię. Osoby, z którymi miałam przyjemność już rozmawiać, traktują mnie jak swoich przyjaciół. Znalazłam już tutaj ludzi, do których mogę pójść gdy będę w jakiejkolwiek potrzebie. Muszę także dodać, iż Amerykanie są niezwykle gościnni. Dzielą się tym, co mają. Ujęli mnie także swoim patriotyzmem. Bardzo często widzę przed domem amerykańską flagę lub ozdoby
z nią związane.
Co chciałabyś przenieść z Ameryki do Polski?
Darmową wodę w restauracjach! Super pomysł biorąc pod uwagę szczególnie tutejszy klimat. Pozytywną sprawą są także zwyczaje jedzenia śniadań, zazwyczaj w breakfast place. Można rozpocząć dzień nie samotnie siedząc przy stole, ale spotykając nowych ludzi i rozmawiając z nimi.
Co Cię drażni w Ameryce?
Jestem dziewczyną, więc największym minusem dla mnie jest zbyt dużo kalorii w posiłkach. Muszę zwracać uwagę na to, co jem. Drażni mnie także to, jak Amerykanie starają się wszystko sobie ułatwić. W Polsce, aby załatwić sprawę w banku trzeba zaparkować samochód i udać się do budynku. W Ameryce? Można podjechać do banku jak do McDonald’sa. Listonosze także nie chodzą i nie roznoszą listów, tylko jeżdżą bardzo charakterystycznymi samochodami, mając kierownicę np. z prawej strony i nie muszą wysiadać
z samochodu, aby rozdać korespondencję.
Jaki masz plan na Amerykę?
Jest to mój pierwszy raz, ale zdecydowanie nie ostatni. Pracuję do ostatniego dnia sierpnia, tak więc dwa tygodnie września poświęcę na zwiedzanie. Ameryka jest ciekawym i dużym krajem, tak więc nie jestem
w stanie zobaczyć w ciągu jednego wyjazdu wszystkiego, co pragnę, ale będę dawkować sobie wrażenia. Ameryka to kraj, w którym życie jest piękne, aczkolwiek nie zawsze proste. Gdy wrócę do Polski i zamknę oczy, to pierwszą rzeczą, która przypomni mi o mojej fantastycznej przygodzie, będzie zapach świeżo skoszonej trawy. Gdy spojrzę na moje nogi, przypomną mi się tony komarów, a gdy wejdę na wagę, poczuję smak Smoore’s.
Życzę Ci wielu fajnych wrażeń i dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Danuta Świątek
Zdjęcia: archiwum Jagody Lewandowskiej