17270671_1167488320044122_922821964_n
Magdalena Pioruńska – redaktor naczelna portalu Szuflada.net

 

Rozmowa z Magdalena Pioruńską, dziennikarką, pisarką, redaktor naczelną internetowego magazynu kulturalno-literackiego Szuflada.net

Co kryje Twoja Szuflada?

Tak dosłownie? Hmm… właśnie zaglądam. Są tam dwa notesiki, kalkulator, kredki, stary zeszyt z zajęć z kreatywnego pisania, kreatywna kolorowanka i kalendarz na ten rok z Audrey Hepburn 🙂 Podejrzewam jednak, że wolałabyś raczej dowiedzieć się coś na temat mojego portalu. Jak już pewnie wspominałam we wcześniejszych wywiadach, Szuflada dojrzewała razem ze mną i na przestrzeni lat jej koncepcja i również tematyczne działy ciągle się zmieniały. Aktualnie pozostały te najbardziej interesujące czytelników i tworzące integralny przekaz magazynu. Mamy zatem: recenzje książek, felietony literackie i kulturalne, wywiady z pisarzami i artystami, świetnie rozpoznawalny dział poezji, felietony mitologiczne, dział recenzji pisanych pod kątem genderowym, dział recenzji komiksowych, a także pojawiającą się mniej regularnie Irańską Mozaikę – dział dwujęzyczny, którego celem jest przybliżenie czytelnikom literaturę i kulturę Iranu. Jak widzisz, Szuflada stawia na inność; naszą misją jest szukanie mniej uczęszczanych, literackich ścieżek, a także oznaczanie nowych szlaków. W marcu w związku z premierą mojej książki rusza również nasz nowy dział, poświęcony literaturze fantastycznej. Będziemy się w nim przyglądać mniej znanym tytułom spod tego szyldu i analizować nowe trendy w fantastyce – polskiej i światowej.

Szuflada.net – jako portal – nie daje się zaszufladkować. Czy jednak ta otwartość ma jakieś granice? Jakiego tekstu nie opublikujesz? Jednym słowem, dla kogo Szuflada jest zatrzaśnięta?

Dobre pytanie. Na pewno takiego, który obraża czytelników i artystów, bądź też jest zbyt mocno zaangażowany politycznie. Nie lubię polityki. Skończyłam politologię i znam te mechanizmy od podszewki. Bardziej interesuje mnie kultura, artystyczny potencjał ludzi i wytwory ich wyobraźni. Kiedyś obiecałam sobie, że skoro to tylko moje życie, to będę w nim robić tylko te rzeczy, które mnie interesują, inspirują, ciągną w górę. Nie przestawaj się zmieniać, bo zbyt szybko się zestarzejesz. Nie przestawaj się zmieniać, bo inni zmienią cię za ciebie i nie będzie ci się podobał ostateczny efekt. Proste. W życiu wygrywa się konsekwencją.

I tak gładko przejdę do drugiego rodzaju tekstów, które na pewno nie znajdą swojego miejsca na Szufladzie. Mam tutaj na myśli teksty napisane słabym językiem, grafomańskie, obfitujące w błędy stylistyczne, interpunkcyjne, ortograficzne… Mam bardzo odpowiedzialną i dbającą o język korektorkę na portalu – Magdalenę Sułek-Jabłońską, która nie tylko pilnuje moich redaktorów i autorów, ale może przede wszystkim mnie – i za to zawsze będę jej wdzięczna.

 

17274597_1167488680044086_1748449495_n
Twierdza Kimerydu – Powieść Magdaleny Pioruńskiej „Twierdza Kimerydu” ukaże się 20 marca br.

 

Pamiętam czasy, kiedy dopiero zaczęły pojawiać się wersje internetowe czasopism. Sama pracowałam w gazecie, która dopiero po jakimś czasie stworzyła swoją wersję internetową. Początkowo wszyscy w redakcji czuliśmy się urażeni, kiedy jakiś tekst nie wszedł do wydania papierowego i musieliśmy go publikować w Internecie. Wtedy artykuł istniejący tylko w wersji elektronicznej wydawał nam się mniej wartościowy. Dziś wiele czasopism istnieje tylko w Internecie a publikowanie on line stało się normą. Też zauważyłaś tę (r)ewolucję?

Pewnie, że tak. W końcu sama prowadzę internetowy magazyn kulturalno-literacki. Teraz wszystko jest dostępne w Internecie, ale z drugiej strony stwarza to pewne poważne zagrożenie dla czytelników i pisarzy. A mianowicie, nie za bardzo wiemy, kto jest prawdziwym krytykiem, kto określa, czy dana książka niesie ze sobą wartość artystyczną i literacką. Trudno też przez to określić spójną wizję portalu, pójść konkretną drogą, mówić otwarcie o sprawach kontrowersyjnych, może też niewygodnych i zamiatanych pod dywan. Wychodzę z założenia, że mówienie prawdy nie zawsze opłaca się w pierwszym momencie, ale potem z perspektywy czasu okazuje się, że dobrze się stało, że ten kulawy, kopany pies wyszedł wreszcie z budy i wszyscy mogli mu się dobrze przyjrzeć. Niechętnie wpuszczamy go do salonu, prawda? Na najwygodniejszej kanapie przy kominku leży przecież wyczesany pudel…

Kiedyś mówiło się – co prawda w innym kontekście – że papier przyjmie wszystko. Dziś mam wrażenie, że to nie papier, a Internet przyjmie wszystko. Teksty z błędami ortograficznymi, niechlujne, pisane na kolanie. Zmieniły się standardy? Ani autorom, ani czytelnikom nie zależy już na jakości? Byle było szybko, kolorowo i sensacyjnie?

Możliwe. A może po prostu Internet bardzo szeroko otworzył furtkę pt. wolność słowa. Każdy może być teraz autorem, recenzentem i krytykiem literackim. Self- publishing, publikacja darmowych e-booków albo po prostu tworzenie stron, na których prezentuje się światu własną twórczość, stwarzają szanse na błyskotliwe debiuty, a z drugiej strony również wpuszczają do obiegu grafomanię. Sama słusznie zauważyłaś, jakie są tego skutki. Jak już wspomniałam wyżej, w Szufladzie staramy się dbać o wysoki poziom naszych tekstów i ich poprawność gramatyczną i stylistyczną. Może nie jesteśmy szybcy, kolorowi i sensacyjni, ale solidni i skuteczni. Chociaż z tym kolorowym to bym jednak dyskutowała. Redaktorzy Szuflady to naprawdę barwne osobowości. 😉

Anegdota głosi, że kiedy w PRL-u do jednego z ministrów zgłosili się aktorzy, prosząc o podwyżki, ten popatrzył na nich z politowaniem i powiedział: „Ale przecież wy to kochacie”. I rzeczywiście, ludzie kultury będą pracować nawet za „Bóg zapłać”. Czy to nie rozpieszcza społeczeństwa? Przecież – zgodnie z powyższym – kultura i tak będzie istnieć, więc… po co za nią płacić?  

To niestety bardzo krzywdzący i powszechnie przyjęty stereotyp na temat pracy artysty. Irytuje mnie za każdym razem, kiedy tylko go słyszę. Właśnie z jego powodu młodzi, utalentowani ludzie rzadko decydują się iść za głosem swojego powołania. Po co podejmować ryzyko, skoro lepiej wybrać bardziej uczęszczaną ścieżkę i wtopić się w tłum? A co, jeśli ci to nigdy nie wystarczy? Zawód artysty w Polsce jest bardzo trudny. Wymaga ogromnej kreatywności, obrotności, szybkości w podejmowaniu decyzji, ale przede wszystkim siły charakteru. Trzeba naprawdę mieć mocny kręgosłup, żeby podążać za swoją wizją, a co więcej, nie rezygnować z raz obranej drogi. Wiem, nie raz mi się to już przydarzyło. Zawsze wracałam, więc, jak widzisz, myślę, że niektórzy ludzie się tacy rodzą i tacy już umierają. Żeby być prawdziwym artystą, trzeba zaakceptować także cienie tego zawodu. Owszem, blasków jest zdecydowanie więcej, ale życie takie jest: posiada nieprawdopodobnie szeroką paletę barw. Kiedy byłam młodsza, wydawało mi się, że będąc pisarką, dziennikarką, artystką, wszystko mi się w życiu ułoży. Ale to nieprawda, bo przeciwności losu i niepowodzenia czekają na nas w każdym zawodzie, również tym wymarzonym. Nie można przed tym uciekać. Ucieczka jest tylko przejściowym rozwiązaniem. Potem wszystko wraca i to ze zdwojoną siłą. Dlatego tak ważne jest, aby umieć brać odpowiedzialność za swoją twórczość i radzić sobie z krytyką. Ona będzie zawsze, bo wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.

 

17310509_1167489266710694_350931766_o
Magdalena Pioruńska w Akademii Opowieści „Gazety Wyborczej”

Jesteś pomysłodawczynią „Creative Writing” na portalu Szuflada.net. Czy faktycznie pisać każdy może? A jeśli tak, to dlaczego wszyscy uczestnicy (i prowadzący) nie stają się autorami bestsellerów? 😉

Nasz świat jest bardzo dziwnie skonstruowany. Ludzie, którzy mają talent, mogą nawet w ogóle go nie wykorzystywać, bo uważają, że nie jest im on do niczego potrzebny. Zaś ludzie, którzy nie mają go wcale, inwestują bardzo dużo czasu i pieniędzy, żeby zasłużyć sobie na miano pisarza. Jest coś magicznego i chwalebnego w roli artysty. Z jednej strony się tego wypieramy, a z drugiej skrycie marzymy o podziwie i chwale wśród naszych zagorzałych fanów. I teraz pytanie: na czym polega prawdziwa popularność? I jak oddzielić szczere zainteresowanie od chwilowego dryfowania na fali chwały?

Z tym wypłynięciem na głębokie wody jest jednak pewien problem. Powszechnie istnieje przekonanie, że wszyscy pragniemy odnieść sukces. Kiedy on do nas przychodzi, nagle zaczynamy się dziwnie zachowywać. Sukces przestaje nam się podobać, wyszliśmy za daleko z szeregu, staliśmy się zbyt mocno widoczni. Jesteśmy łatwym celem, już teraz mogą do nas swobodnie strzelać. Niektórzy nie dostrzegają swojej szansy i rezygnują w połowie drogi, a niektórzy boją się sukcesu, robią wszystko, co tylko możliwe, żeby zdobyć swojego upragnionego Świętego Graala, ale gdy prawie mają go w rękach, odwracają się do niego plecami. Sukces to przede wszystkim wzięcie na siebie odpowiedzialności za to, kim jesteśmy i co sobą prezentujemy. Sukces nie jest też dobry dla wszystkich. Wbrew pozorom trzeba mieć silną psychikę i szczerze kochać to, co się robi, żeby utrzymać jego ciężar. Jak widzisz, pisanie to przede wszystkim psychologia. Poza tym rynek księgarski rządzi się też swoimi prawami, czasem bardzo bezwzględnymi. Trzeba to zrozumieć, zaakceptować i dalej robić swoje. Nie da się zmienić świata, można za to zmienić swoje myślenie. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo i przyjemnie. Albo coś robisz, albo nie. Nie da się robić czegoś połowicznie, na pół gwizdka. Bo to zawsze będzie połowicznie wartościowe.

„Twierdza Kimerydu”, Twoja książka, która będzie miała swoją premierę 20 marca, to też efekt Twoich prac nad warsztatem w krakowskim Studium Literacko- Artystycznym. Czy bez tych studiów nie napisałabyś książki? Chyba napisałabyś, bo masz na koncie już inne publikacje… Po co więc były Ci te studia?;)

Piszę od piątego roku życia. Pisanie jest dla mnie najważniejsze w życiu, jest fundamentem mojego systemu wartości i mocno stanowi o tym, kim jestem oraz o tym, kim nie jestem. Więc moja odpowiedź brzmi: tak, pewnie napisałabym kolejną książkę bez przygotowania i pewnie znowu miałabym problem z jej publikacją. Myślę o życiu systemowo – jest problem, to trzeba go rozwiązać. Poszłam na studia z kreatywnego pisania, bo potrzebowałam konkretnie się dowiedzieć, co jest nie tak z moimi książkami. Co sprawia, że nie potrafię płynnie komunikować się z moimi czytelnikami. Jestem człowiekiem o niezwykle bujnej wyobraźni, oczytanym, skłonnym do tworzenia wykręconych wątków i budowy nieprawdopodobnych światów. Jeśli przekazuję to w zbyt dużej dawce, tracę kontakt z czytelnikiem, który nie potrafi się odnaleźć w mojej wizji.

Te studia nauczyły mnie także pisać wiersze, poszerzyły moje literackie horyzonty i oduczyły mnie pisania o wszystkim wprost i bez ogródek. Miewam skłonność do przesady, a czasem trzeba też umieć spuścić z tonu, żeby scena mówiła coś sama bez ingerencji pisarza. Nie da się opowiedzieć wszystkiego, pokazać wszystkiego i może nie trzeba tego robić. 🙂

Czy literatura fantasy to ta szufladka, w której chcesz pozostać?

Nie wiem, bo generalnie pisałam teksty należące do różnych gatunków literackich. Nie stronię od obyczajówki, zdarzało mi się również próbować swoich sił w kryminałach. Lubię fantastykę, dobrze się w niej odnajduję, ale, jak wiesz, ciężko mnie zaszufladkować, więc wszystko może się jeszcze zdarzyć.

Znany autor kryminałów Wojciech Chmielarz przyznał ostatnio, że dobra literatura już się sama nie obroni, bo żyjemy w czasach przerostu formy nas treścią, a właściwie promocji nad treścią? Podzielasz jego obawy?

Zdarza mi się. Tylko że ja naprawdę bardzo skupiam się na sobie i na tym, co robię. Dużo planuję, analizuję, wymyślam, przerabiam, zarządzam, knuję… Mam taki analityczny mózg, w którym nie ma miejsca na to, żeby martwić się specyfiką naszych czasów. Robiłam swoje, robię swoje i robić będę. Najprawdopodobniej urodziłam się obłożona klątwą działania i pisania. Więc tak – będę to robić pomimo, a nie dlatego, że… Sądzę zatem, że zadałaś to pytanie złej osobie. 😉

 

Rozmawiała: Karina Bonowicz

 

Szuflada.net to internetowy magazyn kulturalno-literacki, skupiający się na literaturze środka, a także nowych zjawiskach w literaturze współczesnej. Redakcję stanowią miłośnicy literatury o dużym doświadczeniu na rynku wydawniczym i literackim (m.in. koordynatorzy projektów kulturalno-literackich, pisarze, laureaci konkursów, doktoranci polonistyki, absolwenci studiów creative writing). Działa od sierpnia 2011 roku i ma na swoim koncie wiele interesujących projektów oraz sukcesów – w roku 2012 i 2013 Szuflada była nominowana w prestiżowym plebiscycie Papierowego Ekranu na najlepszy portal internetowy o książkach.

 

 

 

Poprzedni artykułThe benefits of a bilingual brain
Następny artykułChrząszcz brzmi w trzcinie, czyli recytują w Trenton!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj