Jonathan Kruk

Jako polskie dziecko wychowane na „Latarniku” Henryka Sienkiewicza mam sentyment do latarń na całym świecie. Gdy nadarza się okazja, by celebrować Stony Point Lighthouse Day, święto najstarszej latarni nad Hudsonem w Stony Point, NY, nie zastanawiam się za długo. Zwłaszcza, że program zapowiada się bardzo ciekawie. Ballady i gawędy w wykonaniu lokalnych artystów u stóp latarni, z widokiem na Zatokę Haverstraw.

Po wichurze dzień wcześniej, pogoda wymarzona. Gdy docieram z rodziną na teren Stony Battlefield, zadzieram głowę i widzę kamienną, białą latarnię. Na tle nieba i zieleni wygląda jak z obrazka. Najpierw zapisujemy się w kolejkę na wejście do latarni. Taka gratka zdarza się najwyżej dwa razy do roku, bo latarnię można podziwiać tylko z zewnątrz. Ale czekanie okazuje się, że jest bardzo ciekawe, bo przenosimy się do XIX w. dzięki balladom w wykonaniu Lindy Russell i gawędom Jonathana Kruka. Artyści w ubraniach z tamtej epoki wspominają piratów i ludzi w dolinie rzeki Hudson.

Linda Russell (ballady) i Jonathan Kruk (opowiesci)

Z przyjemnością odkrywam, że Jonathan Kruk, najlepszy gawędziarz nad Hudsonem, czuje się też i Polakiem.

– Babcia i dziadek jeździli kawał drogi do kościoła w New Jersey, żeby spowiadać się po polsku – wspomina, gdy pojawia się okazja rozmowy we dwoje. – Dziadek mówił do nas po polsku. Zapamiętałem różne jego powiedzonka.

Po czym gawędziarz je ustnie zaprezentował. Niektóre soczyste.

Kruk, który studiował literaturę angielską i teatr, ma też swój udział w propagowaniu wiedzy o polskich bohaterach narodowych w Ameryce. Przygotował gawędy o Kazimierzu Pułaskim i Tadeuszu Kościuszko,
z którymi jeździ do różnych szkół na wschodnim wybrzeżu kraju.

Przy latarni zbudowanej w 1826 r. pojawia się też Nancy Rose, latarnik z XIX wieku w Stony Point. Częstuje owsianymi ciastkami i herbatą.

– Życie latarnika było chyba bardzo samotne? – zagaduję wolontariuszkę, która przeistoczyła się w kobietę pełniącą obowiązki latarnika przez prawie 50 lat.

– Ależ skąd! Nigdy w towarzystwie rzeki Hudson.

Stony Point Lighthouse i Nancy Rose, latarnik.

Nie ma co się dziwić, bo kobieta sama wychowywała czwórkę dzieci, gdy nagle zmarł jej mąż. W ciągu dnia była zajęta domem, a w nocy, co godzinę, wdrapywała się na latarnię, by pilnować światła. Dla kobiety zawód latarnika w XIX wieku był sporym sukcesem i niósł niezłe zarobki, bo 500 dolarów rocznie.

Stony Point Lighthouse
Widok z latarni na Haverstraw Bay.

Nadchodzi czas, bym sama weszła na szczyt 10 metrowej latarni i poczuła w nogach trud pracy Nancy Rose. Przede mną 26 stromych i wąskich schodów. Szczgólnie wąskich na samej górze, gdzie trzeba przedostać się przez otwór. Niektórzy kolejkowicze musieli zawrócić. Szkoda, bo widok na rzekę Hudson jest wspaniały.
Gorąco za szybą, pot spływa z czoła, ale warto było się tu wybrać.

Następna okazja pojawi się jesienią przyszłego roku.

Tekst i zdjęcia: Danuta Świątek

Przydatne informacje:

Stony Point Lighthouse
44 Battlefield Rd. Stony Point, NY
Hrabstwo Rockland
www.palisadesparkconservancy.org
845-786-2521
Parking $5
www.jonathankruk.com

..

Poprzedni artykułBabcia Bożenka: „Mój pamiętny wrzesień”
Następny artykuł„Z pomocą rodzinie”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj