Mateusz od zeszłych wakacji, kiedy może, pracuje w przedszkolu na Queensie, w Nowym Jorku. Gdy po raz pierwszy zaczął tam pomagać, przytrafiło mu się coś, o czym pamięta do dzisiaj i czasem mówi. Cała ta sytuacja wywarła na nim duże wrażenie. Jest rzeczywiście szczególna. Nie dziwię się, że ją opisał. Zapraszam do przeczytania.
Irena Biały
Stając się pszczelarzem
Podczas wakacji mamy wiele czasu, aby zdobyć nowe doświadczenia. Moje przeżycia były niespodziewane i zaskakujące. Nigdy ich nie zapomnę.
W lipcu zeszłego roku zacząłem pracować w lokalnym przedszkolu na Queensie, w Nowym Jorku. Nie nudziłem się, bo zawsze robiłem coś nowego. Jednego dnia zamiatałem i odkurzałem podłogę w budynku, następnego zawoziłem paczki do innego przedszkola.
Pewnego dnia czyściłem chodnik przy przedszkolu, gdy podszedł do mnie mój współpracownik, Robert.
– Mateusz, mam dla ciebie nową pracę – powiedział.
Pojechaliśmy windą na przedostanie piętro. Tam Robert otworzył szafę, z której wyciągnął dwa “stroje“ dla pszczelarzy.
– To dla nas? – zapytałem zdziwiony.
– Tak. Ubierz to i jedziemy na dach.
Gdy otworzyły się drzwi od windy, zobaczyłem kolorowy ogród, za którym stało siedem uli. Zamarłem ze zdumienia. Nigdy nie myślałem, że na dachu budynku nowojorskiego przedszkola mogą znajdować sie ule!
Nagle Robert powiedział:
– Dobra, otwieram ule. Nie bój się, one nic ci nie zrobią.
One?!
Robert otworzył jeden ul i nagle uwolniło się z niego ze dwieście pszczół. Wyfrunęły z tego ula jak strzały, aż odskoczyłem. Robert mnie uspokajał, przypominał, że mam strój, a ja, otoczony pszczołami, nie mogłem dojść do siebie. W końcu zacząłem się przyzwyczajać i strach jakby odszedł. Zrozumiałem wtedy, że pszczoła to nic groźnego. Ona ma swoje zadanie do wykonania i broni się, jak czuje niebezpieczeństwo, tak samo jak ludzie. Takie myślenie pozwoliło, że przestałem się bać i zacząłem wykonywać swoją pracę (sprawdzałem czy miód jest gotowy do przetworzenia). Wtedy, gdy kilka pszczół usiadło na moim stroju, nie czułem nawet przez sekundę żadnego strachu.
W końcu przyszła pierwsza godzina czyli koniec pracy na ten dzień. Gdy wyszedłem z budynku, pędziłem w stronę domu, aby opowiedzieć babci o moim przeżyciu. Nawet samemu trudno mi było uwierzyć w to, co się stało. Poszedłem do pracy jako chłopak, który chciał zarobić trochę pieniędzy, a wyszedłem bogaty doświadczeniem. Właśnie tak stałem się pszczelarzem.
Mateusz Wróbel
16 lat, Szkolny Punkt Konsultacyjny w Nowym Jork