
Wakacje, to nie tylko poznawanie nowych miejsc, ale również powrót do rodzinnych miast i wsi w Polsce. Ukochanych miejsc. W naszym cyklu Zosia Żeleska-Bobrowski, znany nowojorski fotograf, opowiada o Krakowskim Rynku. Jeśli ktoś z nas jeszcze tam nie był, zapewne zna wyjątkowy Rynek z filmów i fotografii. Stary Rynek w Krakowie jest cząstką historii Polski. A jak Zosia patrzy na to miejsce? Opowiada za pomocą słów i obiektywu. Z wakacji w Polsce przywiozła 3585 zdjęć. Nie było łatwo wybrać kilka z nich do obecnej publikacji. Zosia przywiązuje się do zdjęć i w każdym widzi coś ważnego z różnego punktu widzenia. Obecna selekcja jest efektem wielu godzin przeglądania jej zbiorów i przy okazji wspomnień. Przeżywania wakacji na nowo, co jest celem każdego zdjęcia. Seria dołączona do tekstu jest wykonana rybim okiem, by w czasach zdjęć ekspresowych z telefonu, popatrzeć na zdjęcia „wyczekane” na właściwy moment do uchwycenia.
Danuta Świątek

Na wakacje zawsze zabieram aparat fotograficzny! Robię to nie tylko z przyzwyczajenia ale, żeby zatrzymać nastrój, chwilę i wspomnienia. Właśnie wróciłam z rodzinnego Krakowa, gdzie wprost nie mogłam nasycić się Starym Rynkiem. Jako dziecko chodziłam tam z rodzicami karmić gołębie, a na randki umawiałam się pod Adasiem (pomnikiem Adama Mickiewicza), bo wtedy była taka moda.
Dla mnie Stary Rynek to przede wszystkim Sukiennice, w których jest galeria z obrazem „Szał”, kramy i kawiarnia Noworol. „Szał” Władysława Podkowińskiego, znajduje się w Galerii Polskiego Malarstwa i Rzeźby XIX wieku. Za każdym razem, gdy jadę do Krakowa, biegnę, żeby zobaczyć ten wyjątkowy obraz, który przedstawia nagą, rudowłosą kobietę na oszalałym karym koniu, stającym dęba. Z pyska konia toczy się piana, język ma wysunięty i rozszerzone chrapy. Naga kobieta dosiada konia na oklep i obejmuje go za szyję. Jej rozwiane włosy łączą się z końską grzywą. Postacie są naturalnej wielkości. Szalona kobieta przeżywa wyższe emocje. Nie można przejść obojętnie koło tego obrazu. On mnie hipnotyzuje. Porywa mnie jego dynamika. Jest wyrazem ogromnej potęgi pragnień erotycznych. Obraz stał się tematem świetnego popisu aktorów „Piwnicy pod Baranami”, Haliny Wyrodek i Jacka Wójcickiego.


Moja przygoda z kabaretem „Piwnica pod Baranami” zaczęła się od przyjaźni z Janiną Garycką, filologiem polskim, malarką, scenografem, jedną z założycielek i kierownikiem literackim Piwnicy, której piękne scenografie z przedstawień oraz innych imprez, jak słynne „Jajeczka” i „Opłatki”, zaczęłam utrwalać na zdjęciach. Tam też miałam pierwsze wystawy. Teraz z okazji pobytu w Polsce zaprezentowałam w Piwnicy przezrocza „Nowy Jork w Krakowie”, pokazujące Nowy Jork oraz ludzi i wydarzenia z nim związane, które utrwalam od wielu lat. Była to okazja do spotkania znajomych , przyjaciół oraz kolegów ze studiów na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej.


Odwiedziłam również pobliski bar „Vis-a-vis”, miejsce spotkań ludzi związanych z kabaretem. Zawsze siadam na chwilę przy rzeźbie Piotra Skrzyneckiego, lidera i konferansjera Piwnicy. Przez wiele lat barmanką była tam przyjaciółka artystów oraz moja, Zofia Żak.
Kiedy jestem w Krakowie odwiedzam również kawiarnię „Noworolski”, na parterze Sukiennic, która konkuruje z Jamą Michalika. Jej wnętrza nawiazują do secesji. Przyciąga z wielu powodów: galicyjskiej tradycji, powiewu krakowskiego uroku, znanych gości, słynnych kremówek oraz pięknego widoku na Kościół Mariacki i kościółek św.Wojciecha. Można siedzieć wewnątrz lub na zewnątrz, pod arkadami i patrzeć na dorożki, z pięknie przystrojonymi końmi. W „Noworolskim” umawiam się ze znajomymi na kawę.

Ostatnio odpoczywałam przy nowej fontannie na rynku, która jest bardzo nowoczesna w swojej formie. Mogłoby się wydawać, że nie będzie pasować do całości, a jednak! Pięknie się wpasowała w otoczenie. Szklana konstrukacja w kształcie kryształu jest otoczona fontanną, przez którą widać odrestuarowane podziemia. Konkurs na projekt fontanny wygrał zespół autorski, w którym znalazła się moja przyjaciółka, Krystyna Styrna-Bartkowicz.
Jak pisze Andrzej Kozioł, krakowski dziennikarz i pisarz w swojej książce „Na Krakowskim Rynku”: „ Na użytek młodego pokolenia można powiedzieć, że Sukiennice są najstarszym w Polsce, o średniowiecznym rodowodzie, supermarketem. Nie są czymś nadzwyczajnym dla miast średniowiecznej Europy. Sukno, jeden z najszlachetniejszych towarów tamtych czasów, było zbyt cenne, a handel nim przynosił zbyt wielkie profity, aby mógł odbywać się byle gdzie i byle jak. Sukiennice nie tylko były wielkim targowiskiem pod dachem, ale także miejscem, w którym odbywały się wielkie fety, bale i rauty. Już współcześnie w wielkiej hali Sukiennic swoje bale organizowała ‘Piwnica Pod Baranami’, ale to już zupełnie inna historia.”
Dla mnie Sukiennice to moje krakowskie czasy. Moja historia.
Zanotowała: Danuta Świątek
Zdjęcia Krakowa: Zosia Żeleska-Bobrowski
Zdjęcie archiwalne rodziny Żeleskich