jak_wychowywac_dwujezyczne_dziecko01

Na dziecko dwujęzyczne trzeba sobie zapracować! To nieprawda, że można polski wyssać z mlekiem matki.

Od przyjścia na świat moich dwóch córek, które są teraz w wieku 9 i 10 lat, zastanawiam się nad pytaniami: Jak wychować dziecko dwujęzyczne? Dziecko, które jest dumne z posługiwania się językiem matki? Wreszcie, dziecko, które, czuje się jak ryba w wodzie, gdy jest w Polsce? Przez dekadę nasłuchałam się przeróżnych opinii z różnych źródeł.

Teraz sięgam po poradnik dla rodziców (i nie tylko) „Jak wychować dziecko dwujęzyczne” Barbary Zurer Pearson, wydane przez Media Rodzina, a przetłumaczone na język polski przez Zofię Wodniecką i Karola Chlipalskiego. Wersja polska jest przystosowana do doświadczeń polskich rodziców. 444-stronnicową publikację studiuję uważnie. Znam przecież temat od podszewki.

„Dwujęzyczność czyni świat lepszym, a umysł sprawniejszym” – czytam. Nie ma chyba piękniejszego przesłania do działania, jakie rodzic podejmuje z dzieckiem. „Do dziecka powinno się mówić w taki sposób, w jaki odzywamy się do przyjaciela. Zwykle wystrzegamy się krytyki i nie przerywamy przyjacielowi w pół zdania, jeśli popełni błąd gramatyczny”. Poradnik przynosi zdroworozsądkowe wskazówki i zyskuje moją uwagę.
Porusza kwestie nauki pierwszego języka, i nauki dwóch, i więcej języków. Podpowiada jak stworzyć dwujęzyczne środowisko i jak osiągnąć swój cel. Przyda się, gdy szukamy strategii nauki języków. Czy wybrać OPOL, Jeden Rodzic – Jeden Język, a może język mniejszości w domu (mL@H)? Czy lepsza jest dwujęzyczność
z przypadku? A może skuteczniejsza będzie strategia mieszana?

Poradnik „Jak wychować dziecko dwujęzyczne” jest również źródłem wyników badań porównujących osoby dwu i jednojęzyczne. „Nie, dzieci dwujęzyczne wcale nie rozwijają się pod względem językowym wolniej.
Taki wniosek można wyciągnąć z porównań z dziećmi jednojęzycznymi, przeprowadzonych w sposób poprawny
z metodologicznego punktu widzenia. W odniesieniu do wiekszości etapów rozwoju dwujęzyczni są albo na tym samym poziomie, co jednojęzyczni, albo ich wyprzedzają” – twierdzi w swojej publikacji Barbara Zurer Pearson. Czy lepiej zacząć mówić do dziecka w dwóch językach od chwili jego przyjścia na świat? Nie potrzeba. „Jednak dzieci będą sobie lepiej radziły w języku mniejszości, jeśli język większości wprowadzimy dopiero, gdy pójdą do szkoły” – uważa Pearson.

Czy robię przysługę moim dzieciom, dając im dwujęzyczną tożsamość? Czy mogą przyjąć dwie różne kultury
i uznać je za własne? Poradnik mnie uspokaja. Moje córki powinny być ‘raczej zadowolone z doświadczenia”, jakie im zgotowałam. Kiedyś dwujęzyczność była kojarzona z brakiem stabilizacji emocjonalnej i brakiem zapuszczenia korzeni w kraju. Do dziś nie wiadomo jak zbadać zdrowie psychiczne dwujęzycznych dzieci.
Czy czują się rozdarte na pół, czy czują się tylko dwujęzyczne? Nie mam własnego doświadczenia z dzieciństwa
w dwóch językach. Polski był moim wyłącznym językiem. A moje córki twierdzą, że czują się ‘normalnie’.

„Jak wychować dziecko dwujęzyczne” jest dla tych, którzy zadają sobie wiele pytań. Na pewno znajdą coś dla siebie, co ich uspokoi, podpowie jak postępować z dzieckiem i zaciekawi. Nie jesteśmy na bezludnej wyspie. Nasze językowe rozterki przeżywa mnóstwo ludzi. Warto skorzystać z zebranych doświadczeń innych.
Poradnik jest klarownie opracowany i posiada też listy przydatnych adresów księgarń, instytucji, szkół, portali dla rodziców dzieci dwu i wielojęzycznych. W wersji polskiej, miło nam odnotować, zauważono również zaangażowanie naszego portalu ww.DobraPolskaSzkola.com w kwestię dwujęzyczności Polaków na całym świecie.

Zastanawiamy się nad dwujęzycznością naszych dzieci, a przecież niektórzy mówią w trzech i więcej językach. W ilu językach można mówić? „Można mówić w tylku językach, z iloma miało się kontakt”. Autorka poradnika podaje przykład Charlesa Berlitza, którego nazwisko dało nazwę znanym na całym świecie szkołom językowym, że znał 32 języki. Możliwości naszych dzieci są więc nieograniczone!

Pearson w poradniku konfrontuje wiele mitów na temat dwujęzyczności. Jeden z nich mówi, że dzieci chłoną język jak gąbki. A jak jest w rzeczywistości? Co na ten temat wiadomo?„Dzieciom pozornie sprawia mniej trudu nabywanie języków, jednak nie powinniśmy lekceważyć wysiłku, jaki w to wkładają.”

A zatem, Drodzy Rodzice, do roboty!

Mówmy do naszych dzieci po polsku z miłością, uznaniem za ich wysiłek i dostarczajmy im jak najwięcej okazji do używania naszego ojczystego języka.

Danuta Świątek

Barbara Zurer Pearson,”Jak wychowac dziecko dwujęzyczne”, Media Rodzina, 2013, 39 zł.

Do kupienia online:
http://mediarodzina.pl/prod/938/Jak-wychowac-dziecko-dwujezyczne
http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/200997/jak-wychowac-dziecko-dwujezyczne.html
http://www.empik.com/jak-wychowac-dziecko-dwujezyczne-poradnik-dla-rodzicow-i-nie-tylko-pearson-zurer-barbara,p1080037801,ksiazka-p
http://www.publio.pl/jak-wychowac-dziecko-dwujezyczne-barbara-zurer-pearson,p90821.html

Poprzedni artykułSpotkanie z rodzicami z Polskiej Szkoły im. H. Sienkiewicza w Nowym Jorku
Następny artykuł„Poezja jest kobietą”

2 KOMENTARZE

  1. A mnie najbardziej podoba się zdanie otwierające tekst — że na dziecko dwujęzyczne trzeba sobie zapracować! Ciekawa refleksja o rozdarciu. Jeszcze ciekawsze, że moje córki pytane o to, jak się czują w świecie dzielonym na dwa języki i dwie kultury odpowiadają dokładnie to samo –NORMALNIE. Czy może więc stereotyp niezabliźnialnego rozdarcia emocjonalno-tożsamościowego u ludzi dwujęzycznych, który pokutował/pokutuje ma (w końcu!) jakieś wytłumaczenie? Dziecko przyjmuje i akceptuje swoją dwujęzyczność jako normalną, naturalną rzecz w życiu, na podobnej zasadzie co posiadanie rodzeństwa, czy uzdolnienia muzyczne bądź plastyczne, jeżeli ta dwujęzyczność jest dla jego rodziny i otoczenia czymś normalnym i naturalnym. Jeżeli nie ma powodów, by czuć się w związku z tym jak odmieniec, zjawisko. Czym wracamy do pięknego zdania, które autorka rzuciła, jak najważniejsze hasło, na początku – trzeba, trzeba na to wszystko zapracować! Ale jak warto!

  2. Moja córka (15) mówi płynnie w trzech językach, i praktycznie wszystkimi trzema posługuje się od urodzenia. Mimo, że w domu mówimy wyłącznie po polsku, w szkole (w 10 klasie) jest jedną z najlepszych uczennic z GPA ponad 4.0 (dla nie wtajemniczonych, 4.0 jest to maksymalna średnia w systemie amerykańskim), gdyż większość jej wyników przekracza 100%. Jeśli jeszcze jacyś rodzice mają obawy, że może dziecko sobie nie poradzi, albo będzie mu trudniej w szkole, nic bardziej mylnego.
    Mój niepełnosprawny – 18 letni syn (autyzm +…) mówi dwoma. Myślę, że przytoczone fakty same się bronią.

    O darze posługiwania się więcej niż jednym językiem pisałam kiedyś dla „Polonii całego świata”, także nie będę się powtarzać, ale zapraszam do lektury (http://www.poloniacalegoswiata.pl/PLonia-nieprzecietni-znani-nieszablonowi/Czy-warto-uczyc-dzieci-jezyka-ojczystego).
    Z Pani streszczenia książki p. Pearson dowiedziałam się, że ” Kiedyś dwujęzyczność była kojarzona z brakiem stabilizacji emocjonalnej i brakiem zapuszczenia korzeni w kraju” (rozumiem, że p.P miała na myśli nowy kraj), nigdy o tym nie słyszałam. Dawniej emigrowano głównie „za chlebem”, a dzieci nie uczono języka matki (polskiego), gdyż rodzice obwiali się, że jeśli będą dzieci uczyć polskiego, nie nauczą się one obcego. Inni, wstydzili uczyć dzieci języka ojczystego, a tym samym Polski i polskości.
    O tym czy warto uczyć języka ojczystego/matki, pomogą opracowania naukowe i po zapoznaniu się z nimi, chyba już nikt nie będzie miał wątpliwości, że warto dzieci – i to już od najmłodszych lat – uczyć języka obcego. Dwu czy wielojęzyczność jest wielkim darem, które pomoże naszemu dziecku w przyszłość i to nie tylko dlatego, że będzie ono mogło porozmawiać z dziadkami, czy kuzynami, ale dlatego również, iż dzięki uruchomieniu pewnej części mózgu, będzie ono w stanie przyswoić wiedzę, której normalnie byłoby mu bardzo trudno. Uważam również, że dziecko wyposażone w kilka języków stanie się obywatelem świata i będzie z tego dumne. Wielojęzyczność, otworzy mu również wiele drzwi na polu zawodowym.

    A tak na marginesie, w dzisiejszych czasach, trudno jest znaleźć czas na przeczytanie 444 stronicowej książki 🙂

    Pozdrawiam,
    Ewa

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj