“ Raj/Tu jest dom” Julia Mieszkowicz

Raj

Znowu powraca do miejsca, które wygląda jak raj. Jedzie rowerem przez ciche ulice, kiedy czuć prawdziwy spokój, kiedy miasto jeszcze śpi. Poranny chłód i zimno pod cieniem, i ciepłe światło słońca pod jasnym, błękitnym niebem. Są tu gładkie ścieżki rowerowe, ciągnące się przez całe miasto, cisza i furkot wiatru, gdy zjeżdża w dół. Stoi na pedałach i zamyka powieki choć na pare sekund, nie żeby być gdzie indziej, tylko żyć wiecznie, teraz. I leci jak wolny ptak, który nie potrzebuje niczego wiecej do szczęścia, niż wiatru pod skrzydłami  i całego, pięknego, czystego  nieba. 

Otwiera furtke, która zaskrzypi dwa razy i wkracza w miejsce wspomnień, aby stworzyć jeszcze jedno. Przed nią ścieżka z trawy, na której rosa się błyszczy i mieni w slońcu, małe świecidełka. Bose stopy po paru krokach już mokre. A po obu stronach ścieżki kwiaty, drzewa, krzewy, powietrze świeże i słodkie. Prawdziwe. Była tu już tysiąc razy i tysiąc razy nie wystarczy. A urok tego miejsca nie odejdzie, nawet kiedy dzieckiem już nie będzie. Jest to szansa, aby wkroczyć w świat fantazji; teraz idzie przez skromne Shire, przez Tajemniczy Ogród… – Nie. Tego nie da się porównać do żadnej książki, a tyle przeczytała. To jest Eden, najbliższy raj do raju. Nie odrzuci go znów, nie widząc jego piękna. 

Tu jest dom

Jest mały strumyk, zaszumi lekki powiew wiatru, który poruszy gałęzie i kwiaty, pszczoła gdzieniegdzie zabrzęczy, ale poza tym cisza. Wędruje wzdłuż alei, przez którą przebiegała tak często. Ile razy z dziadkami, z kuzynami, z sąsiadkami spędzała tu czas. Słyszy tam, w oddali, dziadków troskliwy głos I dziecięcy śmiech nawet teraz, kiedy jest tu sama. Gdy była tu jako dziecko, ogród wydawał się jeszcze większy i jeszcze bardziej magiczny. Potężne żywopłoty, przez które zawsze próbowała podglądać, co jest po drugiej stronie. Jak one mogły tak wysoko urosnąć? Piekne, nowe altanki,  błyszczące w słońcu, jak domki dla lalek w porównaniu do prawdziwych domów. Mogłaby tam zamieszkać, na zawsze zostać w tym raju; taka altanka by jej wystarczyła.

Wysoka studnia, na którą trzeba zawsze się wdrapać, wysokie słoneczniki, które stoją prosto jak pręty, wyższe od niej. Duże szklarnie, wiecznie gorące. Zawsze pachną świeżymi, soczystymi pomidorami. Najprostsza radość, gdy zerwie dojrzałą, czerwoną kulę z krzaka, który sama posadziła i podlewała. Ile razy małe paluszki wpychały w ziemię nasiona. Patrz, kiełkuje życie. Koper porozrzucany, jego zapach niezapomniany do dzisiaj. Ile razy zrywało się tam ogórki, szukając najwiekszego, wdrapywało się jak najwyżej na najwyższe drzewo. 

Och, i każdy kwiat był przepiękny. Łososiowe róże, słoneczne aksamitki, purpurowe malwy i białe lilie z różowymi kropeczkami, jakby ktoś je farbą skropił. Chciała je wszystkie zapamietać, namalować, zatrzymać w czasie. Nie zatrzyma ich w czasie, ale zatrzyma na wieczność w swojej pamięci. To było jej ulubione miejsce na całym świecie. I nawet teraz jest magiczne.

Razem z kuzynką lepiły godzinami ciasta i torty z ziemi, obsypane piaskiem, ozdobione płatkami kwiatów, (aż ich ubrania były całe pokryte błotem) w ich oczach – arcydzieło. A w następnych dniach dalej tkwił brud pod paznokciami i kolana były wiecznie zdarte. Tworzyły mikstury z aksamitek, sałatki z róży i nagietków, i był krzyk, i lament, gdy pokrzywa ukłuła po raz pierwszy. Tworzyły wspomnienia. 

Pamiętasz rabarbar w cukrze, agrest na kolczastym krzewie, porzeczki, poziomki, jagody? Pamietasz ich smak, ich zapach, kiedy słońce rzuca na nie swój blask? Wraca wieczorem, całe torby i wiadra są napełnione owocami i warzywami aż po brzegi. Jakie były z tego kompoty, dżemy, ciasta! W kuchni zawsze coś się działo. Obieranie ziemniaków, drylowanie wiśni, robienie pierogów z jagód. ..

                               Ile razy wraca do tych wspomnień jak do dobrej książki.

Jest tam sama I samotność nie przeszkadza. Tam jest spokój i cisza, taka rzadka rzecz do odnalezienia w dzisiejszym świecie. 

           Nie ma tego tu. Nie ma ścieżek rowerowych. Nie ma dziadków, kuzynek, sąsiadek. 

                 Jest to na drugim końcu świata, to nie tak daleko w tych czasach. Ale jednak…

                                          Zamykam powieki i jestem tam.

Julia Mieszkowicz,  14 lat                                                                                    

Polska Szkoła im. J.U. Niemcewicza w New Jersey, USA