w-poradni

 

Nie można liczyć, że każdy specjalista, do którego trafi dwujęzyczne lub wielokulturowe dziecko, będzie odpowiednio przygotowany do pracy z nim. Dlatego kluczowe wydaje się, aby rodzice dysponowali przynajmniej podstawową orientacją, czego można się podczas wizyty spodziewać, a w jakich sytuacjach należy interweniować. 

Choć brak na ten temat dokładnych statystyk, dwujęzyczne dziecko ma na ogół większą szansę trafić do poradni, psychologa, logopedy itd., niż jego jednojęzyczny rówieśnik – tak prznajmniej wynika z opinii pracujących w poradniach psychologiczno-pedagogicznych specjalistów. Powodów może być wiele: uzasadnione, bądź nie, przekonanie nauczyciela lub szkolnego psychologa, że dziecko powinno zostać zdiagnozowane przez specjalistów, by sprawdzić, czy jego rozwój językowy i poznawczy przebiega poprawnie; inicjatywa ze strony rodziców, by np. uzyskać potwierdzenie od diagnosty, że dziecko może zacząć kolejny etap edukacji wcześniej, niż wynikałoby to z jego wieku metrykalnego, czy wreszcie – realne kłopoty dziecka. Bez względu na przyczyny, dla których dwujęzyczne dziecko trafia do poradni, warto, by jego rodzice zdawali sobie sprawę z tego, jak powinna wyglądać współpraca z poradnią i na jakie jej aspekty należy zwrócić szczególną uwagę.

Mimo, że w tej chwili większość państw na świecie w praktyce jest – bądź staje się – wielojęzyczna i wielokulturowa, system edukacji nauczycieli, psychologów, pedagogów, logopedów i innych specjalistów wciąż nie do końca nadąża za współczesnymi realiami. W akademickich programach np. brakuje kursów, które przygotowywałyby ich do pracy w wielokulturowym i wielojęzycznym otoczeniu. Taki stan rzeczy oczywiście wymaga pilnej naprawy, jednak, póki co, nie można liczyć, że każdy specjalista, do którego trafi dwujęzyczne lub wielokulturowe dziecko, będzie odpowiednio przygotowany do pracy z nim, kluczowe wydaje się, aby rodzice dysponowali przynajmniej podstawową orientacją, czego można się podczas wizyty spodziewać, a w jakich sytuacjach należy interweniować. Nie chcemy tym samym budzić w czytelnikach negatywnego nastawienia do diagnostów i specjalistów pracujących w poradniach.  Pragniemy jedynie uwrażliwić rodziców na możliwe, często występujące sytuacje i dostarczyć wiedzy, jak najlepiej sobie radzić z problematycznymi sytuacjami, dla wspólnego pożytku dzieci, rodziców i samych pracowników poradni.

Nie ma nieważnych informacji

Na początku spotkania diagnostycznego, a najlepiej jeszcze przed nim, diagnosta powinien zgromadzić jak najwięcej informacji na temat dziecka – i tu rola rodzica jest nie do przecenienia, zwłaszcza dziecka dwujęzycznego, które pod wieloma względami może być różne od „standardowego” pacjenta, z którym diagnosta ma zazwyczaj do czynienia. Powinniśmy dostarczyć mu jak najbardziej szczegółowych informacji na temat historii edukacyjnej dziecka (do jakich przedszkoli, szkół chodziło, w jakim języku się uczyło, z czym radziło sobie najlepiej, a z czym miało kłopoty), ewentualnych diagnoz (również medycznych) które otrzymało wcześniej, a także, oczywiście, jego znajomości języków i tak zwanego „tła językowego”. Diagnosta koniecznie musi wiedzieć nie tylko, jakimi językami dziecko mówi, ale też w jakich sytuacjach i miejscach ich używa, z kim rozmawia w każdym języku, jak dobrze jego współrozmówcy znają ten język. Ten ostatni czynnik bywa niedoceniany, tymczasem badania pokazują, że jakość „inputu językowego”, czyli materiału językowego, jaki dziecko dostaje z otoczenia, znacząco wpływa na rozwój znajomości tego języka. Inną wiedzę językową dziecko wyniesie z interakcji z polskimi rówieśnikami w Szkocji, którzy wprawdzie mówią po polsku, ale znają polski wyłącznie w mówionej, potocznej odmianie (i w dodatku swobodnie mieszają go z angielskim), a inną – z interakcji z opiekunką, polską studentką, która ze świetnymi wynikami skończyła w Polsce liceum i w ramach spędzania z dzieckiem czasu chętnie czyta mu polskie książki i rozmawia o nich. Warto tez pamiętać, że obserwacje rodzica nie dają kompletnego obrazu dziecka. Dotyczy to szczególnie dzieci starszych – gdy spędzamy z nimi czas w domu, zwykle nie wiemy dokładnie, jak zachowuje się i funkcjonuje w szkole czy środowisku rówieśniczym – i na tę niewiedzę również warto wziąć poprawkę.

Jeśli niedawno zmieniliśmy kraj zamieszkania i mamy wrażenie, że różnego rodzaju normy społeczne w nowym miejscu znacząco różnią się od dotychczasowych, o tym również trzeba opowiedzieć diagnoście. Jeśli na przykład w poprzedniej szkole dziecko było przyzwyczajonej do dużej swobody (np. podczas lekcji wolno było uczniom chodzić po klasie, w każdym momencie zadawać pytania nauczycielom, a kreatywność i autentyczne zainteresowania podczas nauki były cenione bardziej niż wpasowywanie się w klucz poprawnych odpowiedzi), można przypuszczać, że dziecko będzie miało kłopot ze spokojnym siedzeniem podczas długiego spotkania diagnostycznego i ograniczeniem się do udzielania zwięzłych odpowiedzi, których nierzadko wymagają testy psychologiczne i pedagogiczne. Jakkolwiek wydawałoby się to trywialne, nie każdy specjalista automatycznie weźmie poprawkę na to, że „zbyt swobodne” jego zdaniem zachowania dziecka mogą być spowodowane wcześniejszymi doświadczeniami i przyzwyczajeniami, a nie, na przykład, deficytami uwagowymi – a taki błąd w interpretacji może poważnie wpłynąć na formułowaną diagnozę. Dla dobra dziecka warto zatem wyraźnie podkreślić, jakie zasady obowiązywały w dotychczasowym środowisku dziecka. Warto więc przezwyciężyć automatyczne założenie, do którego przyznaje się wielu rodziców: że mianowicie specjalista powinien sam z siebie zdawać sobie sprawę z możliwych różnic kulturowych. Jeśli wydaje nam się, że informacji niezbędnych do przekazania jest dużo i że nie wszystkie z nich dobrze byłoby dyskutować w obecności dziecka, można rozważyć osobne spotkanie z diagnostą, jeszcze przed właściwą wizytą dziecka w poradni, punkcie konsultacyjnym, gabinecie itp.

Testy językowe – ale w którym języku?

Najczęstszym celem wizyty dziecka dwujęzycznego w poradni jest uzyskanie opinii specjalisty na temat jego rozwoju językowego. I tu zaczyna się grząski grunt, bowiem na diagnostycznym rynku niemal nie ma narzędzi, które byłyby przygotowane i wystandaryzowane z myślą o dzieciach dwujęzycznych. Z kolei diagności nie otrzymują odpowiedniego przygotowania, by dostosowywać istniejące narzędzia do tej specyficznej grupy, więc próbują sobie radzić w oparciu o własną intuicję i wcześniejsze doświadczenia. Niekoniecznie prowadzi do najlepszych rezultatów – z czego zresztą na ogół rodzice dzieci dwujęzycznych prędzej czy później zdają sobie sprawę. Oczywiście, trudno się spodziewać, by psycholog na południu Francji dysponował polskojęzycznymi testami i znał polski na tyle dobrze, by móc je przeprowadzić. Jeśli zatem dziecko jest już diagnozowane testem, który został opracowany dla dzieci jednojęzycznych, należy dopilnować, żeby fakt jego dwujęzyczności został uwzględniony w interpretacji testu i że dziecko nie uzyska np. diagnozy opóźnienia rozwoju językowego wyłącznie w oparciu o testy w jednym ze znanych mu języków. Jakkolwiek dla osób zorientowanych choćby pobieżnie w tematyce dwujęzyczności jest to oczywista uwaga, w wielu środowiskach, również psychologicznych i pedagogicznych ugruntowało się przekonanie, że ogólny zasób słownictwa dzieci dwujęzycznych jest mniejszy niż u dzieci jednojęzycznych. (Badania wskazują jednak, że jest to tylko pozorna różnica: dzieci dwujęzyczne zwykle rzeczywiście mają skromniejszy zasób językowy, niż jednojęzyczne, ale łącznie w obu językach, którymi się posługują, zwykle znają więcej słów). Dodatkowo, rozwój językowy dzieci dwujęzycznych w niektórych obszarach może przebiegać tak samo w obu językach, podczas gdy w innych obszarach zauważalne będą różnice, np. dziecko będzie tak samo dobrze rozumiało konstrukcje składniowe w obu językach, ale już mówiąc, będzie w jednym języku popełniało więcej błędów składniowych i stosowało mniej złożone konstrukcje niż w drugim. Takie różnice są naturalne w pierwszych latach życia dziecka i – w zależności od kontekstów, w jakich dziecko ma kontakt z każdym z języków – mogą utrzymywać się długi czas i niekoniecznie muszą stanowić powód do niepokoju. Zwłaszcza, jeśli uboższy jest ten język, z którym dziecko ma mniej kontaktu i posługuje się nim wyłącznie w określonych kontekstach (np. tylko mówi, ale nie pisze i nie czyta). Dlatego też istotne jest, by osoba diagnozująca jeszcze przed badaniem otrzymała wszelkie możliwe informacje na temat rozwoju językowego i używania języków przez dziecko.

Bądź neutralnym tłumaczem

Choć o wielojęzycznego specjalistę nieco łatwiej niż o wielojęzyczne narzędzia diagnostyczne, i tak często zdarza się, że psycholog czy logopeda nie zna dominującego języka dziecka. Jeśli z kolei dziecko mówi słabo w języku, którym posługuje się diagnosta, utrudniony będzie zarówno kontakt z nim (dziecko nie zrozumie instrukcji, nie będzie potrafiło powiedzieć, co jest dla niego niejasne) jak i samo badanie (bo dziecko nie będzie w stanie powtarzać obcych słów czy opisywać obrazków w języku, którego prawie nie zna). Rodzic może wówczas zostać poproszony o tłumaczenie: o wcześniejsze przygotować dla diagnosty tłumaczenia instrukcji i narzędzi albo wręcz o asystę podczas badania i tłumaczenie wszystkich wypowiedzi na bieżąco. Zwłaszcza druga sytuacja jest bardzo problematyczna.

Obecność osoby trzeciej w trakcie badania może znacząco wpływać na jego wynik, szczególnie, jeśli jest to osoba bardzo bliska dziecku. Choć rodzicom wydawać się może, że ich obecność powinna stanowić dla dziecka wsparcie, w rzeczywistości dla dziecka taki ważny obserwator może być źródłem dodatkowego stresu, więc może mu być trudniej swobodnie wyrażać myśli czy dzielić się doświadczeniami. Czasami jednak obecność tłumacza jest nieunikniona. Jeśli nie mamy do dyspozycji innej osoby, która mogłaby pełnić tę rolę, powinniśmy starać się być jak najbardziej neutralnym i niewidocznym elementem badania. Po pierwsze, należy ustalić z diagnostą warunki współpracy: poprosić o szczegółowe wyjaśnienie, na czym polega specyfika procesu diagnozy, jakie narzędzia będą podczas niej stosowane, co powinniśmy, a czego nie możemy jako tłumacz robić. Oczywiście pod żadnym pozorem nie należy „pomagać” dziecku w wykonaniu testu ani mówić niczego dodatkowego, poza przekładaniem instrukcji i wypowiedzi diagnosty. Podobnie jak specjalistę, tłumacza obowiązuje całkowita dyskrecja zarówno co do samego przebiegu diagnozy, jak również treści znajdujących się w narzędziach diagnostycznych. Bardzo potrzebne jest tez wcześniejsze przygotowanie dziecka, z jeszcze większym wyczuleniem, niż miałoby to miejsce w przypadku standardowej wizyty w poradni bez udziału rodzica.

Jeśli chodzi o wcześniejszą pomoc w przygotowaniu narzędzi lub w ocenie wykonania dziecka (na przykład diagnosta nagrywa odpowiedzi dziecka i prosi rodzica o pomoc w ocenie), warto skonsultować się tu z przynajmniej jeszcze jedną osobą, która dobrze zna konkretny język, by sprawdziła nasze tłumaczenia czy rzetelność ocen. Jeśli to możliwe, w przypadku tłumaczenia narzędzi najlepiej byłoby skontaktować się nie tyle nawet z profesjonalnym tłumaczem (choć taka konsultacja też nigdy nie zaszkodzi), co z odpowiednim specjalistą znającym dany język, na przykład z psychologiem z Polski, jeśli polskojęzyczne dziecko ma być diagnozowane za granicą i tłumaczymy dla niego instrukcje na polski.

Diagnoza – nie wyrok
Gdy już przebrnęliśmy przez językowe trudności i poradziliśmy sobie z niedostatkami narzędzi diagnostycznych, opisanie wyników badania wydaje się najłatwiejszym zadaniem. Tymczasem napisanie wyczerpującej, zbalansowanej diagnozy jest nie lada sztuką, dlatego warto wiedzieć, jakie błędy diagności popełniają najczęściej i jakie elementy diagnozy mogą budzić w rodzicach uzasadniony sprzeciw.

Przede wszystkim, diagnoza nie może być dla dziecka stygmatyzująca, zawierać wyłącznie lakoniczny opis zaobserwowanych problemów i zaburzeń. W większości przypadków diagnoza trafi „za dzieckiem” do szkoły i po części na jej podstawie nauczyciele będą kształtować swoją postawę wobec dziecka i opinię na jego temat. Diagnoza powinna zatem zawierać nie tylko opis trudności, ale również mocnych stron dziecka, na których warto bazować w pracy z nim. Bardzo niepożądane, ale niestety wciąż powszechne u wielu pracujących w szkołach osób, jest przekonanie, że dziecko wielokulturowe i wielojęzyczne oznacza dla szkoły same komplikacje, zwłaszcza, jeśli boryka się z pewnymi deficytami w zakresie funkcjonowania językowego czy ogólnopoznawczego. Podkreślenie mocnych stron dziecka może zatem pomóc w przezwyciężeniu takiego przekonania u nauczycielek i nauczycieli i pomoże im zobaczyć w dziecku osobę, która ma wprawdzie trudności z opanowaniem fonologii obowiązującego w szkole języka, ale za to świetnie radzi sobie z matematyką i myśleniem abstrakcyjnym. Z drugiej strony, opinia specjalisty nie powinna też nadmiernie zwalniać dziecka ze szkolnych wymagań. Dobrze skonstruowana diagnoza powinna więc zawierać precyzyjną identyfikację problemu, konkretne wskazówki, jak należy mu przeciwdziałać, jakiej pomocy dziecku dostarczyć i and jakimi obszarami szczególnie pracować (zarówno w szkole, jak i w domu) oraz wyróżnienie tych kompetencji, które są u dziecka dobrze rozwinięte.

W przypadku dzieci dwujęzycznych trzeba też pamiętać o specyficznych błędach diagnostycznych, które łatwo popełniają specjaliści pracujący na ogół z osobami jednojęzycznymi. Z jednej strony jest to mylne utożsamianie typowych cech rozwoju dwujęzycznego z objawami zaburzeń (np. mniejszy zasób słów w jednym języku niż u jednojęzycznych rówieśników interpretowanych jako opóźnienie w rozwoju językowym), z drugiej – zrzucanie realnych objawów na karb dwujęzyczności dziecka (np. ignorowanie objawów specyficznego zaburzenia językowego). Takie i inne pomyłki zdarzają się tym bardziej, że żaden diagnosta, choćby najbardziej wrażliwy i najlepiej wykształcony, nie jest nieomylną wyrocznią. Jeśli przebieg diagnozy lub sformułowana na jej podstawie opinia budzą wątpliwości – zawsze można poszukać innego miejsca lub specjalisty, najlepiej mającego doświadczenie w pracy z dziećmi dwujęzycznymi.

Porady te raczej zarysowują problematyczne obszary, niż wyczerpują obszerne zagadnienie diagnozy dziecka dwujęzycznego. Osoby poszukujące szerszych informacji na ten temat zainteresować mogą publikacje przeznaczone dla diagnostów, na podstawie których powstał niniejszy tekst: „Wybrane zagadnienia diagnozy psychologicznej dzieci i młodzieży w kontekście wielokulturowości oraz wielojęzyczności”, autorstwa Krystiana Barzykowskiego i współpracowników (dostępny na stronie http://www.ore.edu.pl/aktualnoci-44845/106-pracownie-ore/specjalne-potrzeby-edukacyjne-aktualnoci/4093-diagnoza-psychologiczna-w-kontekcie-wielokulturowoci-i-wielojzycznoci) oraz „Rola i znaczenie odmienności kulturowej i językowej w procesie diagnozy. Wybrane zagadnienia” autorstwa Krystiana Barzykowskiego, Joanny Durlik i Haliny Grzymała-Moszczyńskiej, który ukaże się w tomie „Logopedia międzykulturowa. Logopedia XXI wieku” pod redakcją E. Czaplewskiej i S. Milewskiego; a także wyniki projektu badawczego „(Nie)łatwe powroty do domu” (raport z badania dostępny na stronie: http://nielatwepowroty.pl). W projekcie tym prowadzono wywiady między innymi z dziećmi i rodzicami, którzy przyjechali do Polski po okresie mieszkania za granicą, zatem z doświadczeniami z systemem edukacyjnym i diagnozą psychologiczno-pedagogiczną w różnych krajach Europy i świata.

 

Joanna Durlik

 

godlo_senat z podpisem 1Serwis Wszystko o dwujęzyczności jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach zlecania przez Kancelarię Senatu zadań w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2016 roku. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o zleceniu zadania publicznego przez Kancelarię Senatu oraz przyznaniu dotacji na jego wykonanie w 2016 r.”.

Poprzedni artykułPolish Your Polish – szlifuj polski, grając!
Następny artykułCały ten zgiełk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj