Joasia z mamą

Serce jest rozdarte, gdy córka mieszka w Ameryce, a chora mama w Polsce. Nie każdy może rzucić pracę, zatrzymać obowiązki w swojej rodzinie i wyjechać, żeby opiekować się mamą, być z nią do końca. Posłuchajmy jak poradziła sobie malarka Joanna M. Wężyk, która mieszka w New Jersey z pożegnaniem ukochanej mamy w Krakowie.

Joanna M. Wężyk jest profesjonalnym artystą i profesorem z dziedziny malarstwa i rysunku na Kean University, Union, (NJ) oraz instruktorem w pracowni obrazowania cyfrowego w BRHS w Bridgewater, NJ. Obrazy Wężyk były wystawiane na kilkuset indywidualnych i zbiorowych wystawach w wielu krajach i znajdują się w prywatnych i państwowych kolekcjach. Tytuł magistra sztuk pięknych z dziedziny malarstwa i nowych mediów Wężyk uzyskała na studiach w School of Visual Arts w NYC. Wężyk jest też absolwentką Kean University. Skończyła także wydział grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

Podczas pracy

Xxx

Mama kochała muzykę przez całe życie. Kiedy w lipcu, po skończeniu pracy w szkole jako nauczycielka sztuki pojechałam do mamy, kupiłam radio i odtwarzacz do CD. Puszczałam jej kolędy. Sama też śpiewałam polskie kolędy. W lecie nasz pokój wypełniały słowa „Lulajże Jezuniu”. Mama leżała w łóżku i patrzyła nieobecnym wzrokiem. Ale była spokojniejsza przy mnie i śpiewaniu. Nie można było uzdrowić mamy, która cierpiała na chorobę Alzheimera i było mi bardzo ciężko. Pewną ulgę dawało mi szkicowanie mamy. Codziennie, godzinami rysowałam jej twarz i ręce. Patrząc na rysunki widziałam, jak mama zmieniała się, jak zanikała.

 

Kapliczka

Dwa lata wcześniej, gdy pamięć  mamy zaczynała poważniej szwankować, postanowiłam zabrać ją do miejsca, które bardzo kochała i często wspominała z dziecinstwa. Pojechałyśmy do Łętowni, gdzie spędzała letnie wakacje ze swoim rodzeństwem i mamą. Odszukałyśmy kapliczkę przydrożną, przy której mama z rodzeństwem wysiadywała, czekając na moją babcię, wracającą z piekarni w Tokarni. A potem dzieciaki rzucały się na gorący jeszcze chleb i jadły, aż im się uszy trzęsły! Mama po latach, siedziała przy kapliczce i uśmiechała się, przenosiła się w dawne czasy. To był niezwykły moment dla niej i dla mnie. Najpiękniejszy moment w czasie moich polskich wakacji. Tę kapliczkę namalowałam i czuję się do niej przywiązana. Gdy na nią patrzę, bo wisi w pokoju, przypomina mi moją mamę. To jedyny obraz, dokończony z serii „Mama”, która powstała pod wpływem naszego pożegnania. Pozostałe obrazy mają celowe ‘dziury’, czyli puste miejsca na płótnie, by je symbolicznie połączyć z pamięcią chorej osoby na Alzheimera.

Lalki

Moja seria obrazów urodziła się w bólu. Jest pełna bólu mojej mamy, mojego bólu. Nie jestem jeszcze gotowa, by ją pokazać innym. Może nigdy nie będę gotowa? Ale za to na ostatniej mojej wystawie pokazałam serię obrazów „Lalki”, do których użyłam twarz mojej mamy jako dziecka. A skąd wiem jak wyglądała? Udało mi się odnaleźć stare zdjęcia, zrobione przez mojego dziadka, na których jest moja mama.

Mama była piękną kobietą. Pięknie też rysowała, kochała poezję i bajki. Była dla mnie wzorem do naśladowania. Uczyła matematyki w klasach od 1 do 3 i uczniowie ją kochali. Wszyscy ludzie, którzy zetknęli się z nią, bardzo ją lubili. 

Przez ostatnie dwa tygodnie życia mamy, gdy siedziałam przy jej łóżku, martwiłam się, że mama odejdzie, gdy ja odjadę do USA. Ale jej śmierć była z nieba zaplanowana, wymodlona przeze mnie do św. Jana Bejzyna. Byłam przy niej, gdy przeniosła się do innego świata. Nigdy nie odejdzie z mojej pamięci, serca i sztuki.

 

Zanotowała: Danuta Świątek

Zdjęcia: archiwum J.M. Wężyk

Poprzedni artykułJuż nigdy nie będzie takiego lata… 
Następny artykułWsparcie dla dwujęzycznego programu na Ridgewood
Danuta Świątek
Redaktor naczelna portalu. Dziennikarka prasowa. Adiunkt w Hunter College w NYC. Lauretka Nagrody im. Janusza Korczaka (2022) i Nagrody Marszałka Senatu w konkursie „Polki poza Polską” (2023). Wyróżniona Medalem KEN za pracę w polonijnych szkołach. Absolwentka Columbia University w NYC. Była korespondentka „Życia Warszawy” i „PANI” w Nowym Jorku. Współpracowała z amerykańską edycją „BusinessWeek” i „Working Mother”. Autorka książek m. in. “Kimberly”, „Kimberly jedzie do Polski” i współautorka „Przewodnika po Nowym Jorku”. Koordynatorka akcji „Cała Polonia czyta dzieciom” w USA. Terapia reminiscencyjna jest jej wielką pasją. Kontakt: DanutaSP@outlook.com

1 KOMENTARZ

  1. Jak dobrze mieć tak serdeczne wspomnienia z tych trudnych chwil ,na które nigdy nie bedziemy gotowi, bez względu na to ile bedziemy mieć lat! Jeśli pozwolicie opowiem wam o mojej serdecznej przyjaciółce, która od prawie 50 -ciu lat mieszka w USA. Miała szczęście cieszyć się z długiego i w miarę zdrowego zycia swojej mamy! Przez szereg lat, dwa razy w roku przyjeżdżała do Polski by cieszyc się obecnością swoich rodziców! Wspomnieniom i odwiedzinom miejsc bliskich ich sercu nie było końca! Pewnej jesieni, dość nagle tato trafił do szpitala i chociaż córka miała lada moment wysiąść z samolotu, nie dane im było się pożegnać! Ból po stracie, pogłębiała swiadomość, że w Polsce zostanie sama już teraz mama! Nie chciała pojechać do Chicago, do córki bo jak mówiła” nie przesadza się starych drzew” Miała wtedy 83 lata! Przez pozostały im czas córka codziennie dzwoniła do mamy i jak tylko mogła przyjeżdżała do niej! Ostatni raz widziały się na przełomie maja i czerwca. Mama w miarę w dobrym zdrowiu jak na tak piękny wiek, pożegnała córkę nie wygłaszając dotychczasowej formułki” może to ostatni raz”i tydzień póżniej zmarła! Byłam przy niej w tej ostatniej ziemskiej chwili. Utulilam, szeptałam ciepłe slowa, myślę że sprawdziłam sie jako człowiek, przyjaciel!

Skomentuj Maria Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj