Pewien mit – dość powszechny wśród polskich rodziców za granicą – głosi, że polskie szkoły sobotnie są potrzebne tylko dzieciom z rodzin, które planują powrót do Polski. Nic bardziej mylnego! To właśnie dzieci, które mieszkają na stałe poza Polską, najbardziej skorzystają z sobotnich, regularnych spotkań z polszczyzną i polską kulturą.
W nauce języka (zarówno obcego, jak i ojczystego) najważniejsza jest praktyka. Co to znaczy? Chcesz dobrze mówić w języku A – rozmawiaj z innymi w języku A. Chcesz dobrze pisać w danym języku – pisz dużo różnorodnych tekstów w tym języku. Chcesz dobrze czytać – czytaj często w tym języku. Mając tę prostą zasadę w głowie, prześledźmy szybko kwestie nabywania języka polskiego przez dzieci polonijne.
Dzieci polonijne, które „wracają” do Polski (dla tych urodzonych za granicą to jednak nie do końca powrót) po kilku latach spędzonych za granicą zazwyczaj opanowują język polski stosunkowo szybko, ponieważ po przeprowadzce do Polski mają kontakt z polszczyzną przez całe dnie lub dużą część dnia, choćby w szkole. Na dodatek nie będzie to tylko nauka z książek, ale kształcenie wszystkich czterech sprawności językowych (rozumienia ze słuchu, mówiena, czytania, pisania). I to w bardzo urozmaiconym kontekście – w kontakcie z różnymi ludźmi, podczas różnych sytuacji, w różnych miejscach. Tak naprawdę, dzieci, które wrócą do Polski z rodzicami, szybko i w dużym stopniu poprawią swój język polski w sposób naturalny, poprzez codzienne interakcje z innymi Polakami i życie w polskojęzycznym otoczeniu. Wiedza zdobyta w polskiej szkole sobotniej znacznie ułatwi im proces adaptacji w Polsce – pod względem językowym i kulturowym. Nie każde dziecko osiągnie taki sam (wysoki) poziom znajomości polskiego, ale po latach w Polsce wszystkie te dzieci (te bez sobotniej szkoły polskiej i te po latach uczęszczania na dodatkowe lekcje polskiego za granicą) będą go znały na tyle dobrze, by bez problemów funkcjonować w polskojęzycznym otoczeniu.
Dzieci wychowywane poza Polską (te, które teoretycznie zostaną za granicą na stałe) siłą rzeczy mają mniejszy dostęp do żywej polszczyzny. Żywej, czyli tej mówionej (a nie tylko ksìążkowej, podręcznikowej) – żywej w całym jej bogactwie odmian, regionalizmów i potocyzmów – nawet jeśli nie zawsze są poprawne. Zazwyczaj w 2-3 pierwszych latach życia wystarczy kontakt z rodzicami i domownikami, by polski malucha się dość dobrze rozwijał – wszystko zależy jednak od ilości i okoliczności, w jakich dziecko ma kontakt z obydwoma językami: czy uczęszcza do przedszkola w języku kraju zamieszkania, a może spędza czas z obcojęzyczną opiekunką, w jakim języku zwraca się do dziecka drugi rodzic, jakiego języka używa w domu rodzeństwo itd. Koło 3-4 roku życia przychodzi jednak taki moment, kiedy dziecko zaczyna mieć coraz więcej kontaktu z otoczeniem poza domem, a więc w innym języku – coraz częściej jest na placu zabaw, w przedszkolu, szkole, gdzie cały czas ma kontakt z innymi ludźmi. Dziecko migiem łapie język otoczenia, bo JĘZYK ROZWIJA SIĘ SPOŁECZNIE.
Każdy język rozwija się poprzez kontakt z innymi ludźmi, wchodzenie w role społeczne, słuchanie wypowiedzi innych, rozmowy, a nawet kłótnie i szukanie słów dla wyrażenia własnych emocji. To dlatego język angielski, niemiecki, włoski czy jakikolwiek inny (w zależności od kraju zamieszkania) dziecka rozwija się tak szybko – dziecko posługuje się nim w kontakcie z wieloma osobami, nie tylko rodzicami, ale z otoczeniem, czyli sąsiadami, rówieśnikami, panią w sklepie, na poczcie, w szkole i na przejsciu dla pieszych itd.
A co z językiem polskim? „Jest przecież w domu” – powie wielu rodziców. W pewnym wieku to jednak ZA MAŁO. Dziecko potrzebuje interakcji z otoczeniem poza domem, aby jego język polski mógł rozwijać się zgodnie z wiekiem i nadążał za rozwojem dziecka. WŁAŚNIE TO OFERUJE POLSKA SZKOŁA SOBOTNIA. Choć szósty dzień nauki i pobudka o 7 w sobotę nie wydaje się ciekawym planem na weekend, to w rzeczywistości polska szkoła sobotnia to miejsce:
1. ZAWIERANIA RELACJI Z ROWIEŚNIKAMI (BUDOWANIA WSPÓLNOTY)
2. NAUKI CZYTANIA I PISANIA PO POLSKU,
3. KONTAKTU Z ŻYWĄ POLSZCZYZNĄ.
Agnieszka Pędrak