Nauczyciele i ucznowie Polskiej Szkoły na Cape Cod, MA.

Cape Cod w Massachusetts kojarzy się w Ameryce z wakacjami, z wyprawami na podglądanie wielorybów i delfinów.

Gdy w maju, 2 lata temu, byłam z rodziną podziwiać te niezwykłe zwierzęta, w wielu sklepach trafiłam na obsługujących młodych Polaków. Opowiadali, że przyjechali pracować w czasie studenckich wakacji.

Nie spodziewałam się, że jest nawet polska szkoła na Cape Cod. Nasz konkurs pt. „Rodzina” połączył tamtejszą placówkę i nasz portal. Kilkoro uczniów z Cape Cod nadesłało swoje prace.

Poniżej rozmowa z dyrektor Polskiej Szkoły na Cape Cod w Barnstable – Marią McCauley.

Danuta Świątek: Wasza polska szkoła na Cape Cod to bardzo przyjemna niespodzianka.
Od kiedy istnieje?

Maria McCauley: Nasza szkoła istnieje od 2007 roku i została założona wyłącznie z inicjatywy i środków finansowych rodziców z rodzin polsko-amerykańskich na Cape Cod. Nasz półwysep nad oceanem co roku przyciąga wielu turystów. Dotychczas nie było tutaj zbyt wielu Polaków, ale wraz z wzrostem liczby polskich studentów zatrudnianych na lato, zaczęła się zwiększać liczba polskich i polsko-amerykańskich młodych rodzin, które tu się osiedliły. Już po kilku latach zaczęło przybywać polskich dzieci i pojawiła się potrzeba założenia polskiej szkoły, bo najbliższa jest w Bostonie, czyli prawie półtorej godziny jazdy. Nasze polsko-amerykańskie rodziny skupione wokół naszej szkoły, to prawie cała polska społeczność na Cape Cod. Jest to mała grupa, bo około 15-20 rodzin, ale bardzo prężna i młoda z rosnącą gromadką dzieci.

Danuta Świątek: Pani jest też jedną z tych wakacyjnych studentek, które zostały na stałe?

Maria McCauley: Mieszkam na Cape Cod od roku 2000. Po raz pierwszy przyjechałam w 1995 roku jako studentka na wakacje. Bardzo mi się spodobało i wracałam kilkakrotnie, aż jednego roku tutaj spotkałam mojego przyszłego męża! Takich studenckich historii jest wśród naszej grupy sporo. Mam dwójkę dzieci, dwóch synów w wieku 8 i 10 lat (oczywiście, że uczęszczają do polskiej szkoły!) i to przez nich wraz ze znajomą rozpoczęłyśmy Polską Szkołę na Cape Cod! Najpierw były tzw. „playgroups”, a gdy dzieci podrosły potrzebna była nam szkoła z prawdziwego zdarzenia. I tak się zaczęło…

Danuta Świątek: W ilu klasach prowadzicie zajęcia?

Maria McCauley: W minionym roku szkolnym mieliśmy 28 uczniów w trzech klasach. Dzieci są w wieku od 5 do 11 lat, stąd też mamy klasę zerową, pierwszą i łączoną klasę drugą z trzecią. Mamy troje nauczycieli i jedną asystentkę w najmłodszej klasie. Bardzo dużym wyzwaniem dla nauczycieli jest fakt, że dzieci w klasach są na bardzo różnym poziomie wiekowym i także językowym. Nie mamy również swojego budynku szkolnego. Wynajmujemy budynek od miasta, ale on ma tylko dwie sale, więc klasy muszą ‘dzielić się’ salą. Zwykle rozkładamy zajęcia w czasie. Klasy młodsze uczą się od 13.30 do 15.30 i klasa starsza od 15.30 do 18.00.

Danuta Świątek: Co jest największym wyzwaniem?

Maria McCauley: Oprócz budynku, to również znalezienie wykwalifikowanych nauczycieli dla naszych dzieci. Jest to ogromna trudność dla wszystkich szkół polonijnych, ale nas jest to tym bardziej utrudnione, bo polska społeczność jest bardzo mała. I wreszcie kwestia podręczników. Ich zakup jest zawsze trudną sprawą, bo kupujemy je ‘w ciemno’, nie możemy obejrzeć książek i zadecydować, które będą najbardziej odpowiadać poziomem naszym dzieciom, bo kupujemy ‘przez ocean’. Do tego dochodzą koszty przesyłki, utrudnienia z przelewami pieniędzy. Wydawnictwa w Polsce nadal nie akceptują płatności kartą kredytową. Nagle zakup podręczników urasta do ogromnego problemu. Chcieliśmy korzystać z podręczników takich jak ‘Wesoła Szkoła’, nawet próbowaliśmy przez jeden rok, bo one są współczesne i dobrze napisane. Ale niestety obejmują taka ilość materiału, że my w sobotniej szkole nie jesteśmy w stanie tego przerobić. A zakupić trzeba cały zestaw, bo jak kupimy tylko 2 lub 3 części, to podręcznik tematycznie kończy się na zimie i Bożym Narodzeniu.

Danuta Świątek: O czym pani marzy jako dyrektor?

Maria McCauley: By szkoła rozwijała się i bym mogła pozostawić „silne struktury”. A marzenie na dziś to znalezienie budynku na nowy rok szkolny z 3 lub 4 salkami! Niestety najczęściej nasze poszukiwania rozbijają się o polisę ubezpieczeniową na milion dolarów, której na dziś nie posiadamy.

Danuta Świątek: Jak zapowiada się zakończenie roku szkolnego?

Maria McCauley: Planujemy ognisko na plaży, nad oceanem, by dzieci i rodzice mieli okazję do spotkania i zabawy.

Danuta Świątek: Czy szykuje się całą szkołą podglądanie wielorybów i delfinów?

Maria McCauley: Może w przyszłym roku szkolnym.

Danuta Świątek: Dziękuję za rozmowę i życzę udanych wakacji dla dzieci, nauczycieli
i rodziców!

Rozmawiała: Danuta Świątek
Zdjęcia: archiwum szkolne

Dyrektor Maria McCauley oraz Beata Pupczyk wraz z uczniami szkoły.
Poprzedni artykułNajlepsze plaże dla dzieci w nowojorskiej metropolii.
Następny artykuł„Kup ciastka dla psa”

1 KOMENTARZ

  1. Drogie Panie, Pani Danusiu i Pani Mario McCauley, bardzo ciekawy artykul i brawo dla polskich mam,ktore chca uczyc dzieci polskiego.
    Pragne zwrocic uwage, ze w Zrzeszeniu Polskich Szkol w USA mozna kupic podreczniki dla uczniow polskich szkol w USA. Pewna alterantywa sa tez ksiazeczki wydane przez Szkole im Kopernika w Niles.
    Doskonalym zrodlem informacji o pomocach dydaktycznych sa Zjazdy Nauczycieli Polonijnych. Nastepny bedzie za dwa lata gdzies w NJ czy NY wiec dosc blisko dla Panstwa nawet na nieoficjana obecnosc, gdyby oficjalna byla niemozliwa (duzy koszt uczestnictwa). Jesli nie bylyscie Panie na Zjezdzie w Chicago, zapewne informacje o interentowej ofercie intermrtowej dla nauczycieli jezyka polskiego moze Pani uzyskac od organizatorow Zjazdu.
    Jesli jestescie Panstwo zainteresowani, nasza orgaznizacja (Math Kangaroo in USA) moze podarowac szkole na Cape Cod dwie polskie ksiazeczki z zadaniami matematycznymi dla najmlodszych uczniow (zerowka, pierwsza, druga klasa): „Matematyczny Brzdac” i „Matematyka z Wesolym Kangurem – Zaczek” – dla wzbudzenia zainteresowan matematycznych juz we wrzesniu i rozwazenia wprowadzenia regularnych zajec.
    Zycze szkole wytrwalosci.
    Maria Omelanczuk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj