Wakacje oficjalnie za nami. W ich trakcie wielu Polaków, mieszkających na stałe w USA, odwiedziło Polskę, by pobyć z rodziną, odwiedzić przyjaciół, pojeździć po ulubionych miejscach w kraju. Każdy przywiózł własne impresje na temat tego, jak widzi współczesną ojczyznę – w trakcie zmieniających się realiów: po wejściu do Unii Europejskiej, otworzeniu granic, zmianach w wyglądzie miast i dróg.

Zapytaliśmy o wrażenia na temat Polski osoby, które
z różnych powodów nie mogły przez wiele lat pojechać do ojczystego kraju. Czasem były to naprawdę długie okresy. Jechali do ojczyzny z dużym zaciekawieniem, czasami niepokojem, zastanawiając się, jak dzisiaj wygląda ich rodzinne miasto, ulica, co znajdą w sklepach, czy rzeczywistość będzie się pokrywała z opowieściami tych, którzy mają możliwość częstego odwiedzania ojczyzny?

Agnieszka Malec, fotograf, wyjechała do Polski na wakacje po 9 latach pobytu w USA:
„Szok po przylocie był ogromny, nie mogłam się odnaleźć. Wszystko mnie denerwowało i najchętniej od razu wróciłabym do Nowego Jorku. Jednak na drugi dzień było już lepiej i spokojniej. Spotkałam się ze znajomymi na kolacji w Zamku Ujazdowskim w Łazienkach. Jedzenie fantastyczne, widoki przepiękne! Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona Warszawą, są tu całkiem fajne miejsca i żyje się też spokojniej. Myślę, że mogłabym tu żyć.”

Ireneusz Warzycki, artysta, odwiedził Polskę po 8 latach nieobecności w kraju:
„Widzę Polskę jako coraz większy kraj kontrastów – w dużych miastach mamy grupy ludzi, dobrze zarabiających, których stać praktycznie na wszystko. Mają domy, piękne samochody, podróżują po świecie. Robią zakupy w ekskluzywnych domach handlowych. Jest to jednak mniejszość.
W większości miejscowości ludzie żyją na dużo niższym poziomie, starają się jakoś wiązać koniec z końcem, szukają dodatkowych możliwości pracy, wyjeżdżają okresowo zagranicę by sobie dorobić. Walczą. Robią zakupy w lumpeksach, których jest teraz cała masa. Zanika klasa średnia. Albo ktoś żyje sobie bardzo fajnie, albo jest mu ciężko. Widzę z jednej strony dużo dobrych zmian w wyglądzie miast, budynków, dróg, ale co z tego, że na zewnątrz wygląda to ładnie, jeżeli ludziom dalej żyje się ciężko?”

Anna Lewicka, właścielka deli, ostatni raz odwiedziła Polskę w 2005 roku:
„Na początku wszystko wydawało mi się biedne i szare, ale później zaczęłam zauważać się pozytywne zmiany. We Włocławku, skąd pochodzę, są nowe inwestycje, ładny mall z ekskluzywnymi sklepami, nowoczesna fontanna. Oprócz tego odnowili bulwary nad Wisłą, no i naprawiają drogi, ronda, budują autostradę. Ale dużo widać też biedy, szare blokowiska, ludzie żyją skromnie. Ceny są wysokie w stosunku do swoich zarobków. Firmy upadają albo tną koszty i zwalniają. Mój szwagier prowadzi własny biznes i też bardzo narzeka. Mój tata, emeryt, kupił sobie nowy samochód na kredyt. Oboje z mamą mają jedynie emerytury. Po opłatach strarcza na bardzo skromne życie.”

Kasia Wróbel, ekspedientka, mieszka w Nowym Jorku od 2000 roku:
„Czy wróciłabym do Polski na stałe? Nie biorę tego pod uwagę, bo chociaż pracuję tutaj za prawie najniższą stawkę, stać mnie na to, żeby pozwiedzać kraj, wyjechać na weekend, ot tak, po prostu, bo mnie znajomy zaprosił. Bo idąc do sklepu po mój ulubiony kosmetyk lub fajną sukienkę, kupuję je bez patrzenia na cenę, i nie jest to obciążone półrocznymi wyrzeczeniami, jak niegdyś w Polsce”.

Danuta Świątek, dziennikarka:
„Na każdym kroku słyszę jak Polacy mówią
o robieniu biznesu. Na wczorajszym spotkaniu towarzyskim dowiedziałam się, że nieźle można zarobić na transporcie cukru z Brazylii przez Polskę do Niemiec. Powinnam też kupić mały hotelik nad Bałtykiem albo otworzyć pałacyk
z pokojami noclegowymi. Otacza mnie morze życzliwych pomysłów. Ale także i pouczeń ze strony nieznajomych rodaków. Na Kasprowym Wierchu, gdy mąż z córkami nagle „zaginął”, zgłosiłam się do pracownika kolejki. Poprosiłam o nadanie komunikatu. „Trzeba rodziny pilnować, a nie gapić się na widoki” – usłyszałam. – „Nie mam czasu na takie rzeczy.” Najpierw myślałam, że to niezbyt grzeczny żart. Ale mężczyzna wcale nie miał ochoty pomóc. Dopiero mój upór przyniósł skutek. Córki z tatą znalazły się w tasiemcowej kolejce do toalety. Ale niesmak z kontaktu z mężczyzną został. Właśnie to pouczanie najbardziej mnie denerwuje
w Polsce. Cieszy mnie zaś, że kraj jest w ciagłej budowie. Ulice i drogi rozkopane. Z jednej strony trudno się szybko poruszać, ale kiedyś będzie przecież szybciej. Dobrze czuję się w Polsce, gdzie dogadzam sobie pysznym żurkiem na lunch i sernikiem 'Łzy Wałęsy’ na deser. Każdego dnia pokropi deszcz, ale to lepsze niż nowojorskie upały.”

Ewa Jaczyński, dziennikarka, ostatni raz była w Polsce w 2009 roku:
„Widzę duże zmiany w Polsce i bardzo mnie to cieszy! Jestem z Inowrocławia, zauważyłam tu wiele nowych inwestycji, nowych budowli, projektów. Byłam wręcz w szoku kiedy zobaczyłam odnowione Centrum Kultury, w którym kiedyś pracowałam. Jest piękne – nowoczesne, odrestaurowane, zrobiło mi się tak miło, że aż miałam łzy w oczach. Poza tym odrestaurowane kościoły, kamienice, teatr, coś niesamowitego! Przez pryzmat mojego miasta jestem Polską zachwycona! Jednak jest również druga strona medalu: dużo narzekających ludzi – pod tym kątem z perespektywy czasu nic się nie zmieniło.”

Renata Komar, pracownik kafejki na Ridgewood:
„Co mnie zawsze uderza przy moich wizytach w Polsce, to nasze polskie narzekanie, martwienie się, czy starczy „od pierwszego
do pierwszego”. Z drugiej strony widzę też,
że coraz bardziej zaczynamy również narzekać
w polskich środowiskach w Stanach. Kryzys wielu z nas daje się we znaki. Zauważyłam, że następne pokolenie Polaków, już urodzonych tutaj, nie ma tego nawyku. Polskie miasta bardzo się rozwinęły, zbudowano wiele pięknych galerii handlowych, na światowym poziomie, powiedziałabym nawet, że dużo lepszym niż większość galerii w Nowym Jorku. Przykre jest to, że niestety ceny w nich są nieadekwatne do zarobków ludzi. Nie wszyscy mogą sobie pozwolić na zakupy w tych sklepach.”

Henryk Zalewski, pracownik budowlany, ostatni raz był w Polsce w 2001 roku:
„Bardzo mnie ciągnęło do Polski, do rodziny i przyjaciół. Myślałem poważnie o powrocie na stałe. Postanowiłem pojechać na próbę, na kilka miesięcy. Od razu zauważyłem ogromną różnicę pomiędzy komfortem pracy i życia w USA i Polsce. Próbowałem znaleść pracę, ale było trudno. I jakoś było mi ogólnie ciężko przestawić na życie w kraju. Już po kilku tygodniach odłożyłem plany powrotu. Nie wiem na kiedy, może na starość, może nigdy.”

Każda z zapytanych osób zobaczyła ojczyznę
z perspektywy własnej miejscowości, z której pochodzi, opierając się na tym, co mówią najbliżsi w kręgu rodziny i przyjaciół.
W większości jednak wypowiedzi powtarza się jeden element – Polska w ich oczach coraz bardziej staje się państwem na światowym poziomie, z pięknymi miejscami będącymi dla nas, Polaków wizytówką i chlubą, eksluzywnymi sklepami i światowymi markami. Często jest to jednak jedynie zewnętrzny wizerunek naszego kraju. Już po krótkim pobycie w kraju można zauważyć, że zdecydowana większość naszych rodaków nie zawsze może pozwolić na życie na poziomie takim, jakim by chciała.

Pomimo różnych wypowiedzi na temat postrzegania naszego kraju po latach życia na obczyźnie, czasem niezbyt optymistycznych, warto jednak pamiętać, że Polska jest krajem naszych przodków, zabierać do niej nasze dzieci, uczyć jej historii i niepowtarzalnych tradycji.

Marta Kustek

Poprzedni artykuł„Wioska Kitatu” – fotoreportaż z pobytu Pawła Kruszyna w Kenii
Następny artykuł„Street Party w Warszawie” – fotoreportaż Agnieszki Ciak.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj