Węgierskie kobiety, którym Agnes pomogła podczas porodu protestują przeciwko jej uwięzieniu.

Jakie jest Twoje zdanie? Urodziłabyś w domu? I czy my, kobiety mamy w tej kwestii jakieś własne zdanie czy postępujemy pod presją, sterroryzowane tym, co wmawiają nam lekarze?

20 września odbyła się światowa premiera filmu dokumentalnego pt. „Uwolnić poród” (Freedom for the Birth). Temat niezwykle ważny dla każdej z nas, nieważne po której stronie stoisz: czy rodzisz, czy pracujesz z kobietami rodzącymi. O czym był ten film? O węgierskiej położnej, Agnes Gereb, której przypadek i proces stał się platformą do światowej dyskusji w kwestii świadomości kobiet i prawa wyboru między porodem szpitalnym a domowym.

Kim jest Agnes Gereb?

To 59 – letnia położna, która od dwudziestu lat walczy o prawo kobiet do rodzenia w domowych warunkach.
Z wykształcenia jest lekarzem, jednak to położnictwo stało się jej pasją, a zarazem misją. W październiku 2010 roku została aresztowana za asystowanie przy nagłym porodzie odbywającym się poza szpitalem, w miejscu,
w którym prowadziła praktykę. Rodząca kobieta została wcześniej poinformowana przez Gereb o konieczności udania się do szpitala ze względu na przeciwwskazania do porodu domowego. Niestety, poród nastąpił tak szybko, że nie wystarczyło czasu na przewiezienie rodzącej kobiety na izbę przyjęć.

Prokuratura zarzuciła Gereb również przyczynienie się do śmierci niemowlęcia, które zmarło pół roku później po trudnym porodzie domowym, przy którym była obecna. Sąd w Budapeszcie uznał ją za winną spowodowania śmierci przez uchybienie i nie zgodził się na zawieszenie wyroku. Agnes Gereb została skazana na dwa lata więzienia oraz pięcioletni zakaz wykonywania zawodu.

Gereb bronili specjaliści z całego świata, którzy twierdzili, że nie popełniła żadnego błędu podczas przyjmowania porodów. Podkreślano, że dzieci nadal umierają podczas porodów szpitalnych, ale żaden lekarz nie zostaje ukarany.

Gereb przyjęła na świat ponad 9 tysięcy dzieci, z czego aż 3,5 tysiąca w warunkach domowych. Na Węgrzech porody domowe nigdy nie były popularne i nie cieszyły się dużą tolerancja społeczną. Ponieważ położne węgierskie nie posiadają uprawnień do przyjmowania porodów poza szpitalem, w kraju tym porody domowe uznawane są za nielegalne. Jakby tego było mało, węgierskie Towarzystwo Ginekologów i Położników wydało w 2006 r. nakaz policyjny i sądowy dla wszystkich osób przyjmujących porody poza szpitalami. Według władz węgierskich porody domowe są narażeniem życia i zdrowia pacjenta.

Tak w skrócie wygląda historia Agnes Gereb. Jednak to, co najciekawsze płynęło z filmu to przesłanie skierowane do nas wszystkich, które stawało jasne pytanie: dlaczego rodzimy w szpitalu?

Odpowiedź była jedna: ze strachu. To właśnie paniczny strach przed komplikacjami wynikającymi z trudności porodu paraliżuje nas przed podjęciem decyzji o porodzie w warunkach domowych.

Dlaczego dzieje się tak, że pomimo iż przez wieki kobiety rodziły we własnym łóżku, to teraz przykuwane są do łóżek szpitalnych? Ze strachu, który przez lata wbijali nam do głowy lekarze, pielęgniarki i mądre artykuły w gazetach popularnych.

A jaka jest prawda? Czy faktycznie poród jest tak skomplikowanym procesem, że nie sposób przeprowadzać go poza szpitalem? Okazuje się, że to mit. W Anglii coraz popularniejsze są porody poza szpitalem, w domach lub w izbach porodowych. I nie chodzi tu wyłącznie o odciążenie szpitali, ale o zapewnienie kobietom intymności
i bliskości osób, które biorą udział w całym procesie.

Jak wyglądały Wasze porody? Czy ktoś trzymał Was za rękę? Czy nie miałyście wrażenia, że instytucja szpitalna z całym szeregiem pań i panów w białych fartuchach dokonała wręcz gwałtu na Waszej osobie? Czy nie wymuszono cesarskiego cięcia? Czy nie błagałyście o cesarkę, przerażone bólem, o którym nikt wcześniej Was nie poinformował? Czy powiedział Wam ktoś, że ten ból da się przeżyć i że cięcie nie jest konieczne?

Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii. Osobiście znam kilka kobiet, które rodziły w warunkach domowych, bez znieczulenia i były absolutnie zachwycone takim rozwiązaniem. Znam też przypadek, gdzie kobieta z porodu domowego jechała karetką na sygnale do najbliższego szpitala. Jak zwykle, są dwie strony tego medalu, a właściwe rozwiązanie leży gdzieś po środku. Z całą pewnością są wśród nas takie, które nigdy nie powinny rodzić w domu, są ciąże zagrożone dla których jedynym rozwiązaniem jest interwencja chirurgiczna. Ale czy poza przypadkami patologicznymi, nie czujecie się nieco zmanipulowane przez wyolbrzymioną opinię lekarską? Najważniejsze, abyśmy miały wolność wyboru i świadomość takiej wolności. Jeśli nie ma żadnych przeciwskazań, może warto roważyć poród domowy?

Mam nadzieję, że Agnes Gereb zostanie oczyszczona z zarzutów, gdyż mimo wszystko w całej swojej dwudziestoletniej karierze przyczyniła się przede wszystkim do dobra, a nie do zła. Jeśli chcecie wesprzeć akcję, zajrzyjcie tutaj: http://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=355062781181358&id=139577179421729#!/pages/Podpora-pro-%C3%81gnes-Ger%C3%A9b-Support-for-%C3%81gnes-Ger%C3%A9b/139577179421729

Tekst: Małgorzata Mroczkowska, Londyn
www.mumsfromlondon.com

Poprzedni artykułZburzą szkołę Korczaka?
Następny artykuł„Parentizm czyli uprzedzenie wobec ojców”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj